Emilia Clarke nie zgadza się z Anthonym Hopkinsem w pewnej kwestii dotyczącej aktorstwa
Aktorka zareagowała na słowa Anthony’ego Hopkinsa, który w jednym z wywiadów wygłosił niepopularną opinię na temat produkcji kręconych na zielonym ekranie.
Emilia Clarke, która swą popularność zdobyła głównie dzięki roli Daenerys Targaryen w Grze o Tron, nie zgadza się z Anthonym Hopkinsem, któremu nie podobają się występy na green screenie. Jeden z najlepszych aktorów swojego pokolenia stwierdził, że występowanie na zielonym tle nie ma nic wspólnego z prawdziwym aktorstwem.
Podczas ostatniego wywiadu udzielonego dla Los Angeles Times Clarke odniosła się do słów Hopkinsa, stając w obronie produkcji wykorzystujących CGI i green screen.
Stygmatyzowanie polega na tym, że uważa się, że ludzie nie wykonują ponoć żadnej pracy aktorskiej w tych produkcjach. A potem myślisz sobie: „Czemu więc [producenci] proszą tych wspaniałych aktorów, żeby zagrali w ich filmie i dlaczego oni się na to zgadzają?”
Aktorka miała na myśli to, że gdyby granie na green screenie rzeczywiście nie byłoby prawdziwym aktorstwem, to studia nie musiałyby angażować aktorów z górnej półki. Nie trudno się domyślić, że miała tu na myśli ostatni serial Marvela, czyli Tajną inwazję, w której główna rola przypadła Samuelowi L. Jacksonowi. Obok niego występują tacy świetni aktorzy jak Ben Mendelsohn, Olivia Colman czy właśnie Emilia Clarke.
Co ciekawe, Anthony Hopkins również wystąpił w MCU, wcielając się w postać Odyna w filmie Thor, gdzie główną rolę zagrał Chris Hemsworth. To właśnie tam doszedł do wniosku, że granie na green screenie jest pozbawione sensu.
Ubierają mnie w zbroję, przyczepiają brodę. Siedzę na tronie, trochę krzyczę. Jeżeli siedzisz przed zielonym ekranem, granie jest bezcelowe.
Aktorzy, starsi i młodsi, miewają różne podejścia do wykorzystywania nowoczesnych technologii przy produkcji filmów. Jak widać, Anthony Hopkins, który w grudniu skończy 86 lat, raczej nie przepada za tego typu rozwiązaniami.