autor: Jakub Wencel
Ekranizacja Hobbita dostaje zielone światło
Wielu graczy i jednocześnie fanów świata stworzonego przez J. R. R. Tolkiena z pewnością, po udanym przeniesieniu trylogii Władcy Pierścieni na srebrny ekran, nie może doczekać się także i ekranizacji Hobbita. Dostała ona nareszcie tzw. zielone światło, co oznacza, że prace nad nią już oficjalnie ruszają pełna parą.
Wielu graczy i jednocześnie fanów świata stworzonego przez J. R. R. Tolkiena z pewnością, po udanym przeniesieniu trylogii Władcy Pierścieni na srebrny ekran, nie może doczekać się także i ekranizacji Hobbita. Jak pamiętamy produkcja ta borykała się ostatnio z ogromnymi problemami i ciągłymi przesunięciami daty rozpoczęcia zdjęć. Na szczęście w końcu pojawiła się dobra informacja dotycząca filmu – dostał on bowiem tzw. zielone światło, co oznacza, że prace nad nim już oficjalnie ruszają pełna parą.
Co równie ważne, na stołku reżysera ponownie zasiądzie Peter Jackson – osoba odpowiedzialna za trzy części kinowego Władcy Pierścieni. To właśnie sfinalizowanie negocjacji kontraktu pomiędzy Jacksonem a Metro-Goldwyn-Mayer i Warner Brothers było tym ostatnim, kluczowym etapem przygotowań, którego zakończenie pozwoliło nareszcie ruszyć do przodu stojące od miesięcy prace nad obrazem. Twórca między innymi Martwicy Mózgu już wcześniej był związany z całym projektem – jednak wyłącznie jako producent i współscenarzysta w czasie, gdy reżyserią zająć się miał jeszcze Guillermo del Toro. To właśnie przeciągająca się faza wstępnych przygotowań i powodowany finansowymi problemami MGM brak zielonego światła, zadecydowały w maju tego roku o zwolnieniu się reżyserskiego stołka Hobbita. Ambitne plany, według których zdjęcia miałyby rozpocząć się już latem, musiały po raz kolejny zostać zweryfikowane.
W takiej sytuacji Jackson wydawał się być naturalnym kandydatem, choć fakt, że dopiero teraz został on ogłoszony oficjalnie jako reżyser Hobbita świadczy o tym, że negocjacje nie przebiegały gładko. MGM i należące do Warner Brothers New Line Cinema nie mają już czasu do stracenia – projekt już pochłonął około 30 milionów dolarów, a planowany budżet wynieść ma 400 milionów dolarów. Oczywiście na obie części, w dodatku zrealizowane w technologii 3D – data premiery pierwszej z nich została wstępnie wyznaczona na 19 grudnia 2012 roku.
Termin rozpoczęcia zdjęć wyznaczono na luty przyszłego roku. Żeby było ciekawiej, to nie koniec problemów, jakie ma przed sobą produkcja Hobbita. Ekipa kręcić ma w Nowej Zelandii, gdzie zresztą część scenografii została już zbudowana i gdzie cały projekt został właściwie wyklęty przez tamtejsze związki zawodowe przez brak odpowiednich kontraktów zbiorowych dla aktorów, określających ogólne warunki pracy. Jakiś czas temu Jackson, jeszcze wyłącznie jako producent obrazu, zagroził nawet przeniesieniem zdjęć do Europy Wschodniej, na co zareagował propozycją mediacji sam nowozelandzki rząd. Sprawa więc nie zostanie rozwiązana błyskawicznie i jeżeli twórcy chcą uniknąć kolejnych obsuw muszą zacząć szukać jakiegoś rozwiązania problemu.
Tymczasem wciąż trwają poszukiwania odtwórcy głównej roli – hobbita Bilbo Bagginsa. Najpoważniejszym kandydatem pozostaje brytyjski aktor Martin Freeman, najlepiej znany z filmowej wersji Autostopem przez galaktykę, a obecnie występujący w serialu BBC Sherlock. Gdyby udało mu się dostać angaż, dołączyłby do aktorów znanych z Władcy Pierścieni, którzy już potwierdzili swój udział w projekcie – Iana McKellena, Cate Blanchett, Andy’ego Serkisa i Hugo Weavinga.