autor: Remigiusz Maciaszek
EA planuje rozszerzone, płatne wersje demo
Według analizy firmy inwestycyjnej Wedbush Morgan, w strategii wydawniczej Electronic Arts należy spodziewać się solidnych zmian. Jak twierdzi analityk Michael Pachter, EA planuje wydawanie specjalnych, rozszerzonych wersji demo swoich przyszłych gier, za które trzeba będzie zapłacić. Jako przykład takiego dużego dema podaje się Battlefield 1943, tytuł w pełni funkcjonalny, który dostępny jest w chwili obecnej wyłącznie w dystrybucji elektronicznej (Xbox Live, PSN) i od miesięcy bawi setki graczy.
Według analizy firmy inwestycyjnej Wedbush Morgan, w strategii wydawniczej Electronic Arts należy spodziewać się solidnych zmian. Jak twierdzi analityk Michael Pachter, EA planuje wydawanie specjalnych, rozszerzonych wersji demo swoich przyszłych gier, za które trzeba będzie zapłacić. Jako przykład takiego dużego dema podaje się Battlefield 1943, tytuł w pełni funkcjonalny, który dostępny jest w chwili obecnej wyłącznie w dystrybucji elektronicznej (Xbox Live, PSN) i od miesięcy bawi setki graczy.
Cała idea opiera się na pomyśle sprzedaży elektronicznej wstępnego produktu, prezentującego dany tytuł w znacznie obszerniejszej formie, niż ma to miejsce w klasycznych demach. Cena tego artykułu, określanego przez EA mianem premium DLC, ma się kształtować w granicach 10-15$.
Jak twierdzi Pachter informacje te przekazał mu Nick Earl - szef związanego z EA studia Visceral Games. Zdaje się to także potwierdzać wypowiedź przedstawiciela Electronic Arts Jeffa Browna, komentująca rewelacje znanego analityka i agencji Wedbush Morgan: „EA pracuje nad kilkoma projektami, których celem jest dostarczanie klientom dodatków zarówno przed jak i po premierze pełnych produktów . Jednakże jak na razie nie została ustalona żadna spójna strategia cenowa dotycząca całego portfolio EA. Wiele z propozycji zawiera także produkty oparte na modelu free-to play, analogicznym do tego zastosowanego w Madden Ultimate Team, Battlefield Heroes i Battlefield 1943. Żadna z tych propozycji nie zakłada jednak płacenia przez klientów za zwykłe, tradycyjne, wersje demo.”
Z punktu widzenia producenta, taka forma publikacji gry jest bardzo korzystna z wielu względów. Pierwszy to oczywiście dodatkowe zyski, ponieważ gracze będą musieli zapłacić za grę praktycznie dwa razy. Dalej to korzyści wynikające z możliwości przetestowania wstępnego produktu oraz uzyskana w ten sposób wiedza marketingowa. Wydawca gry będzie mógł ocenić zainteresowanie produktem, rynek docelowy oraz bardzo precyzyjnie określić potencjalne zyski. Deweloper natomiast na podstawie wstępnej wersji elektronicznej będzie mógł modyfikować pełen produkt. Dostosować grę do wymogów społeczności graczy, usunąć błędy oraz skupić się na tych aspektach rozgrywki, które cieszyły się największym zainteresowaniem.
Z punktu widzenia graczy natomiast, sytuację należy rozpatrywać dwojako. Przede wszystkim będziemy musieli za grę płacić dodatkowo. Otrzymujemy jednak w zamian nie zwykłe demo, a funkcjonujący produkt, który być może dostarczy nam rozrywkę wartą wydanych pieniędzy. W przypadku gier oferujących rozbudowany tryb multiplayer, jak chociażby we wspomnianym Battlefield 1943, zabawy wystarcza na naprawdę długi czas, czego dowodem jest spory sukces tej produkcji w systemie Xbox Live Arcade. Jak te rozbudowane dema będą działały dla gier przeznaczonych dla pojedynczych graczy trudno jeszcze w tej chwili powiedzieć. Być może idąc za przykładem dodatków do Dragon Age czy Mass Effect 2, będą oferować odrębne przygody stanowiące, na przykład, prequel do pełnej wersji gry.
Electronic Arts dzięki publikacji płatnych, rozszerzonych dem ma nadzieje na zwiększenie swoich dochodów o 1/3 w ciągu najbliższych dwóch lat. Wpisuje się to w politykę obniżania kosztów, którą firma od dłuższego czasu próbuje wprowadzić w życie. Do tej pory obniżono produkcję gier konsolowych o około 20%, zapowiadana jest oszczędność w wysokości 100 milionów dolarów związana z cięciami zatrudnienia oraz przeniesienie biur z drogich obszarów jak California do Chin czy Montrealu.
Nie jest tajemnicą, że gry robi się dla pieniędzy, jednak angażowanie graczy, nie oszukujmy się, w płatne testy półproduktu budzi pewien niepokój. Sukces Battlefield 1943 nie gwarantuje oczywiście jakościowego sukcesu kolejnych pomysłów tego typu. Czas pokaże, czy ten nowy sposób na sięganie do kieszeni klientów, będzie równie korzystny dla graczy jak dla producenta.