autor: Łukasz Szliselman
Dmitrij Głuchowski, autor powieści Metro 2033, gromi Sapkowskiego
Andrzej Sapkowski zaprzecza, jakoby zawdzięczał cokolwiek grom z serii Wiedźmin. Skrajnie odmienne zdanie ma na ten temat Dmitrij Głuchowski, autor powieści z serii Metro. Twierdzi, że polski pisarz, podobnie jak on sam, nie byłby znany na świecie, gdyby nie elektroniczne adaptacje.
Dmitrij Głuchowski, autor książek z uniwersum Metro, na bazie których powstała seria postapokaliptycznych strzelanin z dreszczykiem, podjął ostrą dyskusję z Andrzejem Sapkowskim. W niedawnym wywiadzie z przedstawicielem serwisu Waypoint autor wiedźmińskiej sagi po raz kolejny stwierdził, że nie zawdzięcza nic a nic grom stworzonym przez studio CD Projekt RED na podstawie jego powieści, a wręcz przeciwnie – to one zdobyły popularność dzięki jego twórczości. Sapkowski ocenił, że na każdego czytelnika, jakiego zyskał za sprawą elektronicznych adaptacji, stracił innego, który mylnie uznał go za pisarza książek na podstawie gier.
Myślę, że wynik rozkładałby się mniej więcej po równo. Jeśli już, to znalazłoby się więcej osób, które zagrały w grę, bo czytały książki, niż na odwrót. To moje wyliczenia, ale pewności nie mam. Nie przeprowadzałem dokładnej analizy.
W odpowiedzi na to twierdzenie Głuchowski, nie przebierając w słowach napisał:
Uważam, że [Sapkowski] całkowicie się myli, a do tego jest aroganckim skur***lem. Gdyby nie gry, marka Wiedźmin nigdy nie zdobyłaby tak szalonej popularności na całym świecie, jaką się obecnie cieszy. I nie chodzi tylko o graczy, ale o media branżowe nakręcające cały szum oraz poczucie, że zbliża się coś wielkiego, imponującego. Właśnie to przyciągnęło ludzi. Do tej pory pozostałby lokalnym, wschodnioeuropejskim fenomenem i nigdy nie przebiłby się na Zachód. To samo się tyczy moich książek z serii Metro.
Jako kontrargument do twierdzenia Andrzeja Sapkowskiego, warto przytoczyć również dane sprzedaży serii gier Wiedźmin, udostępnione jakiś czas temu przez firmę CD Projekt (opublikowane na łamach serwisu Bankier.pl). Otóż przychody wygenerowane przez Wiedźmina 3: Dziki Gon oraz oba dodatki przekroczyły łącznie miliard złotych, z czego 96% spłynęło spoza granic Polski. A zatem można bezpiecznie założyć, że lwia część graczy swoje pierwsze zetknięcie z uniwersum wiedźmina miała za sprawą gier. I choć trudno powiedzieć, ile z tych osób sięgnęło w końcu po książki, to z całą pewnością sukces gier podkręcił popularność wiedźmińskiej sagi za granicą.
Nie jest też prawdą, jak twierdzi Sapkowski, jakoby wszystkie tłumaczenia jego dzieł na rynki zachodnie zostały wydane przed premierą gier – zbiór opowiadań Ostatnie życzenie ukazał się po angielsku w 2007 roku, czyli mniej więcej w tym samym czasie, co pierwszy Wiedźmin od CD Projektu. Książki nie mogły więc same w sobie wzmocnić sprzedaży gier na Zachodzie, gdyż były tam po prostu nieznane.
Podczas gdy Andrzej Sapkowski uważa, iż w grach nie ma miejsca na głębię literacką, jaką oferują książki, Głuchowski uznał, że Metro 2033 jest pierwszą w historii strzelanką przekazującą prawdziwie liryczne, emocjonalne i filozoficzne doznania. Swoją rolę we współtworzeniu tej serii gier Rosjanin widzi w nadaniu postaciom autentycznych uczuć – czegoś, czego gry mogą się nauczyć z literatury.
W przeciwieństwie do Sapkowskiego, Dmitrij Głuchowski docenił i wykorzystał rolę gier w rozwoju swojej marki. Rosyjski pisarz nie tylko współpracował z deweloperami nad kontynuacją pierwszego Metro 2033 (istniejąca wówczas książka Metro 2034 była fabularnym spin-offem części pierwszej), ale również pozwolił fanom na tworzenie własnych opowieści w wykreowanym przez siebie uniwersum. Jego zdaniem, pracując z utalentowanymi ludźmi, autor powinien pozostawić im swobodę twórczą w interpretacji jego historii.
Fakt faktem, powieści Głuchowskiego najpewniej nie zdobyłyby takiego rozgłosu, gdyby wśród jego pierwszych czytelników nie znaleźli się producenci gier ze studia 4A Games. Nie da się ukryć, że podobny proces istnieje w telewizji czy kinie: serialowa Gra o Tron niewątpliwie zwiększyła poczytność sagi George’a R.R. Martina, podobnie jak filmowa trylogia Władca Pierścieni skłoniła młode pokolenie do sięgnięcia po twórczość Tolkiena. Tak czy owak, kontrowersyjne wypowiedzi Sapkowskiego zdają się przynosić mu rozgłos na świecie, którego tak pragnął. A może właśnie o to w tym wszystkim chodziło?