Disney przyznaje się do błędu - tempo rozwoju Star Wars zbyt duże
Bob Iger przyznał, że tempo rozwoju marki Gwiezdne wojny było zbyt duże. Prezes firmy Disney obiecuje przeorganizowanie procesu produkcyjnego, ale czy zadowoli to najbardziej zagorzałych fanów cyklu?
Porażka finansowa filmu Han Solo: Gwiezdne wojny – historie nie pozostała bez wpływu na dalsze poczynania firm Disney i Lucasfilm w związku z rozwojem marki Star Wars. Bob Iger, prezes Disneya, postanowił uderzyć się w pierś i uznał dotychczasową politykę wydawniczą za błędną. W efekcie produkcja kolejnych filmów z serii wyhamuje, dając marce chwilę niewątpliwie potrzebnego wytchnienia.
Szalone tempo wydawania kolejnych kinowych produkcji osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen – w ciągu ostatnich niespełna 3 lat otrzymaliśmy kolejno Przebudzenie mocy, Łotra 1, Ostatniego Jedi i Hana Solo, a w grudniu 2019 roku czeka nas premiera Epizodu IX – odbiło się twórcom, a przede wszystkim producentom z Kathleen Kennedy na czele, czkawką. Bo choć widowiskami były one zazwyczaj przednimi, to wielu oddanych fanów serii pozostawiły z uczuciem wyraźnego niedosytu, a czasami wręcz niesmaku.
Temat Gwiezdnych wojen Bob Iger podjął w trakcie obszernej rozmowy z redakcją serwisu The Hollywood Reporter. W odpowiedzi na pytanie o przyszłość marki, stwierdził:
To ja podjąłem decyzję o tempie rozwoju i patrząc wstecz, myślę, że popełniłem błąd – biorę całą winę na siebie. Zwolnimy z produkcją, ale to nie znaczy, że nie będziemy robić kolejnych filmów. J.J. Abrams tworzy Epizod IX. Mamy też inne twórcze zespoły, w tym ekipę Davida Benioffa i D.B. Weissa (autorzy serialu Gra o tron – dop. red.), którzy rozwijają własne sagi. I jesteśmy właśnie w momencie, w którym zaczniemy podejmować decyzje o tym, co nastąpi później, po filmie J.J. Abramsa. Ale myślę, że będziemy nieco bardziej ostrożni w kwestii objętości i czasu.
Wszystko wskazuje na to, że czeka nas nowe rozdanie w temacie marki Star Wars. W ostatnich miesiącach głośno było o chęci wyprodukowania czwartej trylogii filmów, czym miał zająć się Rian Johnson (obecnie w sieci nietrudno znaleźć plotki sugerujące jej skasowanie), a także o kolejnych potencjalnych spin-offach, poświęconych m.in. postaciom Obi-Wana Kenobiego, Boby Fetta i mistrza Yody. W obliczu porażki samodzielnej produkcji o przygodach Hana Solo, Disney i Lucasfilm zapewne spojrzą bardziej krytycznie na potencjał drzemiący w innych pobocznych historiach. Nic złego nie spotka raczej aktorskiego serialu osadzonego w świecie Gwiezdnych wojen, który ma być głównym elementem zachęcającym do skorzystania z powstającej platformy streamingowej Disneya.