Defender of the Crown - czyli powrót do przeszłości
Można powiedzieć, że historia zatoczyła pełne koło. Spytacie czemu? Już mówię, starzy wyjadacze pamiętają zapewne grę Defender of the Crown, niekwestionowany hicior z roku 1986. Teraz dosłownie ta sama gra powraca lecz tym razem nie ujrzymy jej na ekranach naszych komputerów, a w małych ekranikach komórek i urządzeń przenośnych obsługujących protokół WAP.
Można powiedzieć, że historia zatoczyła pełne koło. Spytacie czemu? Już mówię, starzy wyjadacze pamiętają zapewne grę Defender of the Crown, niekwestionowany hicior z roku 1986. Teraz dosłownie ta sama gra powraca lecz tym razem nie ujrzymy jej na ekranach naszych komputerów, a w małych ekranikach komórek i urządzeń przenośnych obsługujących protokół WAP.
Wykonaniem specjalnej wersji gry zajmą się dwie firmy, twórca Defender of the Crown - Cinemaware oraz Atomic Planet Entertainment. Jednocześnie przypominam, że panowie z Cinemaware pracują także nad kontynuacją tego starego przeboju, a efekt ich pracy ujrzymy prawdopodobnie w przyszłym roku.
Nowa odsłona starego hitu nosi tą samą nazwę Robin Hood: Defender of the Crown i bazuje na starym pierwowzorze. Ponownie wcielamy się w postać walecznego Robin Hooda, który musi uratować króla Richarda oraz przywrócić pokój na Angielskiej ziemi smaganej tyranią władzy księcia Johna.
W grze czeka nas wiele ciekawych misji i obowiązków. Na porządku dziennym staną się oblężenia wrogich warowni, niekiedy sekretne zadania mające na celu ciche pozbawienie kilku władców sporej ilości gotówki, wielkie bitwy w polu, turnieje rycerskie oraz oczywiście milsze aspekty, jak zaloty do pięknych panien. Wszystko to otoczone wciągającą historią, pełną dramatów, wyciskających łzy romansów, potyczek i niespodziewanych zwrotów akcji.