Cyberpunk 2077 - kim jest Johnny Silverhand grany przez Keanu Reevesa?

W czasie konferencji Microsoftu na E3 2019 dowiedzieliśmy się, że Keanu Reeves bierze udział w produkcji Cyberpunka 2077 od polskiego studia CD Projekt RED. Znany aktor wcieli się w kultową postać Johnny’ego Silverhanda. Kim jest wspomniany bohater i jaką rolę pełni w uniwersum stworzonym przez Mike’a Pondsmitha? [Aktualizacja].

Aktualizacja

Dzięki nowemu gameplayowi z Cyberpunka 2077, który jest pokazywany za zamkniętymi drzwiami na targach E3 2019, dowiedzieliśmy się, że postać Johnny’ego Silverhanda faktycznie jest „technoduchem”, który towarzyszy bohaterowi gracza przez spory kawałek gry.

Oryginalna wiadomość

Keanu Reeves jako Johnny Silverhand.

Jedną z najgłośniej komentowanych scen z tegorocznych targów E3 jest bez wątpienia moment, w którym – w czasie konferencji Microsoftu – pokazano nowy zwiastun Cyberpunka 2077 z udziałem Keanu Reevesa (zaraz po nim na scenę wyszedł sam aktor, który ogłosił datę premiery gry CD Projekt RED). Gwiazda serii Matrix i John Wick wcieli się w jedną z najbardziej kultowych postaci uniwersum stworzonego przez Mike’a Pondsmitha – Johnny’ego Silverhanda. Kto to taki? Dlaczego jego obecność w polskiej superprodukcji jest powodem do radości?

Johnny Silverhand – gwiazda rocka i bohater

W świecie Cyberpunka 2020 Johnny Silverhand należy do klasy rockerboy, którą w uproszczeniu można nazwać czymś w stylu barda, czyli bohaterskiego muzyka z systemu Dungeons & Dragons. W przypadku omawianego, futurystycznego uniwersum na ogół jest to artysta wyposażony w gitarę elektryczną i walczący z opresyjnym systemem i/lub kontrolującymi świat, potężnymi korporacjami. Nie inaczej jest z omawianym bohaterem – Johnny był frontmanem i gitarzystą legendarnej grupy rockowej Samurai (warto odnotować, że protagonista Cyberpunka 2077 – V – nosi kurtkę tego zespołu na trailerze).

Johnny Silverhand w podręczniku do Cyberpunka 2013.

Srebrnoręki jest znany przede wszystkim z walki z potężną korporacją Arasaka i jest swoistą ikoną dla wielu mieszkańców Night City. Co ciekawe, scena z trailera, w której pojawia się bohater, do złudzenia przypomina jeden z momentów w Never Fade Away, czyli pierwszym scenariuszu do Cyberpunka 2013 (oryginalnej edycji systemu RPG Mike’a Pondsmitha, której kontynuacją był Cyberpunk 2020). Różnica polega na tym, że w tamtym przypadku to Silverhand znajdował się w sytuacji, w której obecnie jest V.

W akompaniamencie klikających jeden po drugim serwomechanizmów zaciska srebrną, chromowaną pięść, która jest jego znakiem rozpoznawczym. Wciska ją w ranę brzucha, sapiąc z powodu szokującego bólu. W jakiś sposób udaje mu się wstać i powoli zatacza się w stronę alejki. Opiera twarz rozpaloną gorączką o chłodne, mokre cegły. Podejmuje decyzję. Nie umrze. Oni umrą. Zamykając oczy, rzuca się do przodu, w stronę ulicy, na której widać smugi samochodów pędzących w ruchu ulicznym.

Coś go zatrzymuje. Ręce mocno go chwytają, trzymając w pionowej pozycji. Silverhand ma wystarczająco dużo siły, by otworzyć oczy. Widzi twarz, chudą, brodatą, która patrzy na niego z bliska. - Panie Wszechmogący - mówi posiadacz tej twarzy. - Naprawdę Ci dokopali, prawda? - czytamy w opisie sceny przytoczonym przez serwis Polygon.

Ostatnia znana przygoda Johnny’ego Silverhanda została opisana w serii scenariuszy Firestorm, w której bohater wziął udział w ataku na główną siedzibę koncernu Arasaka w Night City, by zakończyć zbierającą krwawe żniwo, korporacyjną wojnę. Bohater przypłacił swój heroizm życiem, ginąc z ręki cyborga Adama Smashera.

Zaraz… przypłacił życiem? To jakim cudem jest w grze?

Dobre pytanie. Z jednej strony, śmierć Johnny’ego Silverhanda nigdy nie została potwierdzona – nie odnaleziono jego ciała. Niestety, biorąc pod uwagę fakt, że znajdował się w budynku, który praktycznie wyparował w wyniku eksplozji bomby atomowej, szanse na jego przetrwanie są dość nikłe. Co więcej, Johnny był bohaterem Cyberpunka 2013… co oznacza, że żył 66 lat przed rozpoczęciem akcji gry CD Projekt RED. Wiele można powiedzieć o Keanu Reevesie, ale z pewnością nie to, że wygląda na 85+ czy nawet 95+ lat (trudno jest nawet przypisać mu faktycznie posiadane 54 wiosny, z czego zresztą regularnie żartują sobie fani).

Jeden ze świeżych memów na temat wieku Keanu Reevesa.

Być może Johnny jest idolem V i bohater widzi go jedynie w majakach, znajdując się w wyjątkowo ciężkiej sytuacji po konfrontacji, której byliśmy świadkami na zwiastunie? Nie da się tego wykluczyć, a wspomniana powyżej kurtka dobrze pasuje do takiej teorii. Warto jednak pamiętać, że rozmawiamy o świecie w konwencji dystopijnego science fiction, pełnym nowoczesnej technologii, hakerów, czipów i hologramów. W takim uniwersum osobowość to jedynie dane, które można skopiować. Co powiecie na Johnny’ego Silverhanda w roli holograficznego mentora i narratora, komentującego świat gry i prowadzącego gracza niczym Ghost z serii Destiny? Czy to nie byłoby zaje...fajne?

Na razie nie wiemy, która z teorii jest bliżej prawdy. Pewne jest jedynie to, że najnowsza produkcja CD Projekt RED zostanie wzbogacona talentem Keanu Reevesa. No i może jeszcze to, że z takiego obrotu sprawy wyjątkowo zadowoleni są twórcy cyberpunkowego uniwersum z firmy Mike’a Pondsmitha, R. Talsorian Games, których zdaniem wspomniany aktor idealnie pasuje do roli Johnny’ego Silverhanda.

Nie ma słów, którymi można opisać uczucie doświadczane, gdy widzi się, jak ktoś z talentem i spuścizną Pana Reevesa daje nowe życie postaci, którą Mike stworzył przeszło trzydzieści lat temu. Jako muzyk i ktoś, kto wierzy w wywieranie wpływu na świat (w oryginale użyto słowa "word" ale to prawdopodobnie literówka - przyp. red.), ktoś, kto zna sławę i sposób, w jaki może ona człowieka wynieść na piedestał lub zranić, Pan Reeves potrafi zrozumieć Johnny'ego w sposób osiągalny dla niewielu ludzi. Jesteśmy więcej niż podekscytowani - powiedział serwisowi Polygon przedstawiciel firmy.

Przypominamy, że Cyberpunk 2077 zadebiutuje 16 kwietnia przyszłego roku na komputerach i konsolach PlayStation 4 oraz Xbox One. Gra będzie dostępna w pełnej polskiej wersji językowej.