autor: Bartosz Świątek
Deweloperzy płacą za cross-play na PlayStation; Sony wbrew idei „for the players”
Dokumenty upublicznione w czasie procesu sądowego pomiędzy firmami Epic Games i Apple ujawniły detale na temat podejścia Sony do kwestii cross-play. Japończycy w niektórych sytuacjach wymagają od deweloperów dodatkowych opłat.
W SKRÓCIE:
- Sony wymaga od deweloperów płacenia dodatkowych pieniędzy w związku z implementacją funkcji cross-play na PlayStation 4;
- wysokość kwot jest uzależniona od tego, ile osób gra na PS4 i jakie pieniądze wpływają w związku z tym do kasy japońskiego koncernu.
Dzięki procesowi sądowemu pomiędzy firmami Epic Games i Apple poznajemy szereg interesujących detali dotyczących zarówno obydwu stron, jak i różnych innych podmiotów w branży (via ResetEra). Przykładowo Sony Interactive Entertainment, które według ujawnionych informacji żąda od deweloperów niemałych pieniędzy za możliwość zaimplementowania funkcji cross-play na konsoli PlayStation 4 (udostępniona dokumentacja dotyczy tej platformy, ale najprawdopodobniej tak samo jest również na PlayStation 5).
O jakich sumach mowa? W pierwszym miesiącu po premierze gry, jeśli zarobiono na niej milion dolarów i aż 95% ludzi bawi się na PS4 – w związku z czym co najmniej 90% z tych zarobionych pieniędzy trafia do Sony za pośrednictwem zakupów w ramach sieci PSN – Japończycy nie pobierają żadnych opłat. Jeśli w drugim miesiącu sytuacja wygląda analogicznie pod względem liczby graczy i podziału pomiędzy platformami, ale omawiany koncern zgarnia tylko 60% zysków, ma prawo zażądać od deweloperów dodatkowych pieniędzy. Konkretną kwotę wylicza się przeliczając procent udziału w zyskach oraz procent zaangażowania na platformie na dolary (w zaprezentowanym przykładzie odpowiednio 600 tys. dol. i 950 tys. dolarów – 60% i 95% z miliona dol.), a następnie odejmując pierwszy od drugiego i mnożąc otrzymany wynik przez 15%. W przypadku podanego przykładu byłaby to więc kwota na poziomie 52,5 tys. dolarów (piętnaście procent z 350 tys. dol.).
Warto odnotować, że deweloperzy nie muszą płacić Sony dodatkowych pieniędzy w sytuacji, gdy Japończycy czerpią ponad 85% łącznych zysków z danej gry. Partnerzy muszą przesyłać Sony miesięczne raporty obrazujące ten podział i koncern ma prawo przeprowadzić audyt w sytuacji, w której pojawia się przekonanie, że coś jest nie tak. Opłaty dotyczą też wyłącznie tytułów, które zarobiły przynajmniej 500 tys. dolarów w ciągu 12 miesięcy.
Firma Epic Games przyznała, że Sony Interactive Entertainment jest jedynym jej partnerem, który wymaga podobnych opłat, co oczywiście nie stawia twórców PlayStation w zbyt dobrym świetle. Warto jednak pamiętać, że SIE ma wiodącą pozycję na rynku i po prostu dba o swoje interesy – system ma na celu zabezpieczenie Japończyków przed sytuacją, w której 95% graczy przez większość czasu bawi się na PS4 (korzystając z infrastruktury sieciowej PlayStation), ale z jakiegoś powodu (np. przez niechęć do konsolowego interfejsu) woli kupować skórki / przedmioty / season passy na komórce lub komputerze.
Cross-play w Fortnite, czyli jak Epic robił z Sony „bohatera”
W dokumentach poświęconych tej sprawie pojawił się jeszcze jeden ciekawy wątek dotyczący relacji pomiędzy firmami Epic Games i Sony Interactive Entertainment. Chodzi o to, w jaki sposób w 2018 roku firma Tima Sweeneya przekonywała Japończyków do funkcji cross-play. Poza różnorakimi propozycjami dotyczącymi promocji i współpracy, Epic zasugerował, że zaprezentuje Sony jako bohatera, który umożliwił graczom zabawę na różnych platformach. Powstaje zatem pytanie, czy przychylność Tima Sweeneya wobec PS5 była całkowicie autentyczna i bezinteresowna, czy też może realizował on tylko jeden z zapisów umowy pomiędzy gigantami…