Codemasters szuka odkupienia, a Rockstar igra z licencjami - motoprzegląd Drauga
Kontynuujemy wyszarpywanie miejsca dla samochodówek na „GOL-u”. W dzisiejszym odcinku przeglądu m.in. refleksje po zapowiedzi GRID Legends, 11 biomów w Forzie Horizon 5, „koniec życia” Forzy Motorsport 7 i dywagacje o licencjonowanych autach pod wpływem ostatniej aktualizacji GTA Online.
- GRID Legends
- Forza Horizon 5
- Forza Motorsport 7
- GTA Online
- Hot Wheels Unleashed
- rFactor 2
- RIDE 4
Uff. A jednak motoprzegląd to nie był taki głupi pomysł. Raz jeszcze wlaliście otuchę w moje serce, Czytelnicy, i udowodniliście, że „GOL” wciąż nadaje się do tego, by pisać na jego łamach o grach innych niż wyświechtane „hiciory” z głównego nurtu. Dziękuję.
Dość czułości, bierzmy się do roboty. Zapraszam na kolejny przegląd wybranych wieści z podwórka gier wyścigowych z minionych dwóch tygodni. Druga połowa lipca okazała się niewiele mniej obfita w doniosłe wydarzenia niż pierwsza – dzieje się sporo jak na rzekomy sezon ogórkowy.
GRID Legends – Codemasters nie daje za wygraną
Największym wydarzeniem minionych kilkunastu dni jest niewątpliwie zapowiedź GRID Legends – to będzie bodaj już piąta gra z serii, która powstała na trupie trzech odsłon TOCA Race Driver, stworzonych z kolei na fundamencie położonym pod dwie pozycje pt. TOCA. Czyli w sumie tak jakby… dziesiąta część cyklu? Cholibka, kawał historii. Szkoda byłoby to pogrzebać.
Podstawowe fakty o GRID Legends:
- Termin premiery: 2022
- Platformy: PC, PS4, XOne, PS5, XSX/S
- Jakieś liczby: ponad 100 pojazdów i ponad 130 wariantów tras (z akcentem na „wariantów”)
Na zwiastunie GRID Legends (znajdziecie go poniżej) zobaczyłem różnorodne klasy samochodów wyścigowych, drift i całkiem eleganckie kraksy – tj. elementy, które istotnie wpłynęły na sentyment i respekt, jakimi darzymy grę Race Driver: GRID – więc pozwalam sobie na ostrożny optymizm. To i tak bardzo dużo po rozczarowaniach, którymi w ciągu zaledwie dwóch ostatnich lat okazały się GRID i DiRT 5 (Project CARS 3 litościwie policzę na konto samego Slightly Mad Studios). A aktorskie „popisy” zapowiadające – o, zgrozo – fabułę z cut-scenkami? Nie skreślam ich w przedbiegach, jeszcze mogą okazać się atutem. Ostatecznie co jest lepsze w samochodówkach – zindywidualizowani przeciwnicy czy „bezduszne” autka podpisane przypadkowymi imionami i nazwiskami?
Martwiłbym się raczej o to, jakich diabelskich sztuczek marketingowcy i finansiści Codemasters nauczą się od marketingowców i finansistów Electronic Arts (a może na odwrót?) po przejęciu tej pierwszej firmy przez drugą. Jaką wymyślną metodę monetyzacji chowają w rękawie? Ile miesięcy wsparcia po premierze przewidują? Opracowanie jak bzdurnych opcji personalizacji samochodów i – przypuszczalnie – kierowców wymuszą na deweloperach?
Ale hej, angaż EA może mieć też dobre strony. Na przykład skoro Codemasters szarpie się na kręcenie filmów z aktorami, to równie dobrze mogłoby mieć teraz dość pieniędzy, by zawrzeć w grze tory takie jak Circuit de la Sarthe, Spa-Francorchamps czy Nurburgring (może nawet z Nordschleife?). No i najważniejsze – gra powinna trafić do abonamentu EA Play w 10-godzinnej wersji próbnej, dzięki czemu wyrobienie sobie dobrze ugruntowanej opinii na temat tego, czy GRID Legends zmazuje winy „mistrzów kodu”, czy jeszcze bardziej ich pogrąża, nie kosztowałoby nas więcej niż 15 zł. Chociaż „trial” F1 2021 nie trafił do tej usługi, więc może jednak będziemy musieli poprzestać na 2-godzinnych testach na Steamie?
Meksyk w 11 smakach, czyli wieści o Forzie Horizon 5
O tym, że Meksyk w Forzie Horizon 5 będzie składał się z 11 zróżnicowanych biomów, już wiedzieliśmy (chyba). Teraz Playground Games wyjawiło, jakie konkretnie są to lokacje, i przedstawiło je pobieżnie (zajrzyjcie do źródła – oprócz screenów znajdziecie tam kilka krótkich filmików prezentujących wybrane miejsca, które wyglądają o-błęd-nie!). Zwiedzimy: kanion, tropikalne wybrzeże, obszary rolnicze, suche wzgórza, dżunglę, „żywą pustynię”, skaliste wybrzeże, piaszczystą pustynię (sic!), bagno, miasto Guanajuato i wulkan.
Ważna informacja: tylko w ostatnim z wymienionych biomów mamy szansę zobaczyć śnieg, więc nie liczcie na zimowe szaleństwa na taką skalę jak w Forzie Horizon 4 (właściwie czy ktokolwiek wyobrażał sobie Meksyk przysypany białym puchem?). Dobrze chociaż, że w tej górzystej okolicy nie zabraknie akwenu, który mógłby okresowo zamarzać.
Forza Motorsport 7 kończy żywot (tak jakby)
Tradycją serii Forza jest, że każda odsłona po czterech latach od premiery znika ze sprzedaży – czyli, jak to się mawia w Microsofcie, „osiąga status Koniec Życia”. Przez ostatnie miesiące gdybaliśmy w redakcyjnym kółku (właściwie kółeczku) entuzjastów samochodówek, czy Forzę Motorsport 7 czeka ten sam los, skoro na rynku nadal nie ma – i nie będzie jeszcze minimum przez rok – jej następczyni. Dziś już wiemy, że tradycji (tfu!) stanie się zadość i FM7 zostanie wycofana 15 września z Microsoft Store i Xbox Game Passa. Do tego czasu możecie kupić cyfrową kopię za jedyne 44,75 zł (acz polecam dołożyć drugie cztery dyszki i wziąć edycję Ultimate – jest w niej przepustka samochodowa, która zawiera kilkadziesiąt fantastycznych pojazdów).
Na szczęście złowrogie hasło „koniec życia” jest tu używane na wyrost. Serwery modułu wieloosobowego nie przestaną funkcjonować, dział wsparcia nadal będzie czuwał nad prawidłowym działaniem gry (ale na wyeliminowanie takiego czy innego błędu, który drażni nas od dawna, nie liczcie), a deweloperzy nawet będą organizować kolejne wydarzenia w trybie Rywali. Zabraknąć może tylko napływu świeżej krwi do multiplayerowych wyścigów. A przydałaby się.
Rockstar dowodzi w GTA Online, że licencje są dla frajerów
GTA Online, rzecz oczywista, do samochodówek jako takich się nie zalicza, ale ostatnią aktualizacją do tejże gry (Los Santos Tuners) Rockstar wtargnął na moją posesję, więc wyjdę mu naprzeciw. Nie będę przytaczał, co dokładnie wprowadził tenże update (takich rzeczy dowiecie się choćby z naszego newsa), zamiast tego podzielę się spostrzeżeniem na temat prawdziwych-nieprawdziwych pojazdów w grach.
Nabywcy Forzy Motorsport 7, a potem Horizon 4 długo płakali w poduszki, zanim Toyota się nad nimi ulitowała i wyraziła zgodę na przywrócenie jej sportowych wozów przynajmniej do drugiej z wymienionych pozycji (podkreślam: przywrócenie – o dodaniu nowych modeli na razie nie ma mowy, ale może FH5 nas zaskoczy w tej materii). Rockstar o litość nie zabiegał. Wpakował do swojej gry tyle Toyot, ile chciał, i nikogo nie pytał o zgodę. Zdrapał tylko znaczki z karoserii, a w ich miejsce przykleił dla niepoznaki inne logówki.
Tak oto w GTA Online pojawił się choćby automobil nazwany Karin Futo GTX – w istocie nic innego jak kultowa Corolla AE86. Jest też Karin Calico GTF – wypisz wymaluj Celica ST205. No i Dinka Jester RR – nowiutka Supra (tutaj oddam modelarzom Rockstara, że początkowo zmylili mnie trochę innymi przednimi reflektorami i uderzające podobieństwo nie od razu rzuciło mi się w oczy). Pozostałych kilkanaście (nie)widzianych wcześniej aut z aktualizacji Los Santos Tuners możecie podejrzeć choćby tutaj.
Czy ja potępiam „gwiazdy rocka” za takie kalkowanie? Ależ skąd. Jeśli Toyota ich nie potępia – czyt. jeszcze nie targa ich po sądach – to cóż mi do tego? A czy pobiegnę teraz grać w GTA Online, bo pragnę pojeździć ową nową Suprą po otwartym świecie, a nie mam jej (jeszcze?) w Forzie Horizon? Też nie. Forma zewnętrzna to jedno, a odzwierciedlenie rzeczywistego prowadzenia, osiągów czy dźwięku silnika jest już zupełnie innym tematem, którym Rockstar pewnie w ogóle nie zawracał sobie głowy.
Skoro więc ustaliłem, że gra akcji z samochodami nie jest tym samym co samochodówka, to czy z tej historii płynie jakikolwiek morał? Hmm… Cóż, jeden na pewno popłynął do firmy PlayWay. Ta jeszcze w Car Mechanic Simulatorze 2018 szarpnęła się na sporo licencjonowaych maszyn do naprawiania (oferowanych głównie w płatnych DLC), a tymczasem nadchodzący CMS 2021 jest promowany samochodami, które wprawdzie wyglądają bardzo znajomo, ale noszą „lewe” nazwy. I absolutnie się temu nie dziwię, jeśli temu wydawniczemu „potentatowi” nie spadł włos z głowy po tym, co wyczynił w Car Trader Simulatorze (popatrzcie na screeny)…
Czyżby zatem licencjonowane samochody faktycznie były dla frajerów? Być może. Ja jednak zamierzam frajerem pozostać.
W Hot Wheels Unleashed znajdą się fajne autka
Do premiery zostały dwa miesiące, więc Milestone zawzięcie promuje Hot Wheels Unleashed, wypluwając zwiastun za zwiastunem. Przyznam, że po ostatnim filmie moje zainteresowanie tą grą drgnęło i podskoczyło o jakiś milimetr. Deweloper pochwalił się bowiem wreszcie licencjami, które zdobył na potrzeby tego projektu. Zobaczymy w nim nie tylko fikcyjne samochodziki wyklute z wyobraźni pracowników Mattela (i Milestone), ale też ciekawsze modele zbudowane na bazie autentycznych wozów. Przykłady: Audi Sport Quattro, Koenigsegg Jesko, DeLorean z Powrotu do przyszłości, Dodge Charger Daytona czy Pontiac Firebird z Nieustraszonego (a.k.a. K.I.T.T.). Łącznie zobaczymy 66 pojazdów na start… i kto wie czy nie drugie tyle w płatnych DLC, których premiery Milestone pewnie ma już rozpisane co do dnia, a może i godziny (vide RIDE 4). Część tych resoraków demonstruje poniższy trailer:
rFactor 2 – Monza, Tatuus i inne dziwne słowa
rFactor 2 raz jeszcze o sobie przypomina. Ba, Studio 397 zdążyło opublikować cztery posty w ciągu tych dwóch tygodni. Najpierw dodało drugi i trzeci wariant toru Monza (Junior i Grande) do tego, który pojawił się w grze miesiąc temu (Grand Prix). Potem wypuściło sporą aktualizację, w której główne novum to Linked Sessions – funkcja pozwalająca szybciej skakać między wieloosobowymi wyścigami, bez rozłączania się z serwerem za każdym razem. Następnie deweloper ofiarował nam kolejny darmowy pojazd – Tatuusa MSV F3-020, który startował w Brytyjskiej Formule 3 BRDC w sezonie 2020. Na koniec, zaledwie wczoraj, poznaliśmy plany rozwoju gry na najbliższą przyszłość – m.in. nowy samochód bezpieczeństwa (tak naprawdę niezbyt nowy, bo mowa o Chevrolecie Corvette C6), ulepszenie starych modeli Tatuusa, więcej graficznych poprawek i… odświeżone hełmy kierowców.
RIDE 4 wyciąga łapę po kolejnego „piątaka” (i daje coś za friko)
Zignorowałem płatne DLC z początku lipca (Street Kings) w poprzednim przeglądzie, ale o paczce zawartości, która wyszła na koniec lipca, wspomnę. Nazywa się ona Italian Style Pack 2. I wyszła… Odbębniwszy wzmiankę, mogę przejść dalej i napisać o czymś bardziej interesującym – w połowie miesiąca pojawił się Bonus Pack 12, czyli dwunasty wabik na graczy w postaci bezpłatnej maszyny. Tym razem Milestone oferuje Hondę CBR 600RR – zawartą wcześniej w RIDE 3.
No dobrze, jeszcze jedna informacja o DLC. Najnowszy zestaw zawiera pięć motocykli, ale tylko trzy różne modele (do tego dochodzą dwa warianty Racing Modified), które uprzednio były dostępne w podstawowej wersji RIDE 3. Sprawa z dodatkiem Street Kings ma się zresztą podobnie. Fajna polityka, nie?
Czy ja jestem złośliwy dla RIDE 4? Ależ oczywiście. Może kiedyś dokładniej wyjaśnię dlaczego, jak (albo raczej gdy) Milestone znów mnie czymś rozzłości…
A dlaczego „piątak”? Bo prawie wszystkie DLC kosztują po 5 dolarów/euro (w steamowym przeliczeniu wychodzi 17,99 zł).