autor: Artur Falkowski
Ciemna strona japońskiej premiery PS3
Od soboty japońscy gracze mogą cieszyć się najnowszą konsolą następnej generacji, PlayStation 3. Internet obiegły zdjęcia długich kolejek i chaosu, jaki panował przed sklepami, które otrzymały pierwszą partię urządzeń. Jak się jednak okazało, tłumy te nie były tylko zbiorowiskiem największych fanów konsoli, ale również ludzi, dla których PS3 niewiele znaczy.
Od soboty japońscy gracze mogą cieszyć się najnowszą konsolą następnej generacji, PlayStation 3. Internet obiegły zdjęcia długich kolejek i chaosu, jaki panował przed sklepami, które otrzymały pierwszą partię urządzeń. Jak się jednak okazało, tłumy te nie były tylko zbiorowiskiem największych fanów konsoli, ale również ludzi, dla których PS3 niewiele znaczy.
Zgodnie z informacjami opublikowanymi przez serwis Kotaku, sporą ilość kupujących stanowili Chińczycy, głównie starsi emeryci oraz młode kobiety. Większość z nich nawet nie rozumiała języka japońskiego.
Doszło nawet do tego, że pierwszy posiadacz PlayStation 3, dwudziestoparoletni mężczyzna, który zaraz po zakupie został zaproszony na scenę przez samego Kena Kutaragiego, nie potrafił udzielić odpowiedzi na najprostsze pytania. Potem okazało się, że nie rozumiał w ogóle języka, w którym się do niego zwracano.
Podobnie było z większością najbardziej wytrwałych kupujących. Czoło kolejek stanowili ludzie nie posługujący się japońskim, z pewnością niezainteresowani graniem na świeżo nabytych konsolach. Dowodem na to może być fakt, że nie kupowali wraz z nimi żadnych gier.
W niektórych centrach handlowych, gdzie doszło do większych przepychanek, interwencje pracowników sklepów długo nie odnosiły skutku. Dopiero gdy posłużono się językiem chińskim, udało się zapanować nad tłumem.
Okazało się, że wspomniani Chińczycy to ludzie pracujący dla japońskich biznesmenów, którzy zwietrzyli niezły interes w sprzedaży deficytowego towaru. Wynajęli biednych przedstawicieli mniejszości, by zagarnąć jak największą liczbę egzemplarzy i sprzedać je z olbrzymią marżą.
Biorąc pod uwagę, że na starcie konsoli japoński rynek dostał jedynie 80 tysięcy egzemplarzy, a amerykański otrzyma zaledwie 400 tysięcy, wiadomo było, że znajdą się osoby, które będą gotowe zapłacić cenę nawet kilkukrotnie przewyższającą tę (i tak nie najtańszą) sugerowaną przez producenta. Jeżeli dodamy do tego, że Europa musi czekać do marca przyszłego roku na oficjalną premierę PS3, nie ma wątpliwości, że popyt będzie ogromny.