Reżyser Mission: Impossible 7 odpiera największy zarzut wobec filmu i deklaruje: Niczego bym nie zmienił
Christopher McQuarrie wziął w obronę pewien najczęściej krytykowany aspekt filmu Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One. Czy faktycznie możemy mówić o wadzie widowiska?
Ostatnie kilka miesięcy obfitowało w wielkie premiery kinowe. Na dużych ekranach tego lata królował przede wszystkim duet Barbie i Oppenheimer, ale niewiele gorzej radził sobie agent Ethan Hunt w filmie Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One.
Widowisko z Tomem Cruise’em przypadło do gustu widzom oraz branżowym krytykom, czego dowodem była swego czasu najwyższa spośród wszystkich odsłon ocena na Rotten Tomatoes. Być może wynik ten byłby jeszcze lepszy, gdyby nie zbyt rozbudowana ekspozycja (informacje potrzebne widzom do zrozumienia świata opowieści), która wzbudziła wśród publiczności głosy niezadowolenia.
Na krytykę tego elementu filmu zareagował niedawno jego twórca Christopher McQuarrie. W trakcie podcastu Empire Spoiler Specials (via ScreenRant) wyjaśnił, że taka ekspozycja była niezbędna do odpowiedniego zrozumienia historii. Z kolei jej brak wprowadziłby zwykłe zamieszanie. Reżyser bronił także powtarzalności przekazywanych w filmie informacji, twierdząc, że jest to potrzebne, ponieważ nie wszyscy odbiorcy wyłapią je za pierwszym razem.
Tak, wiem, że dla wielu osób w filmie jest za dużo ekspozycji. Nie czulibyście się tak, gdybym je usunął. Zamienilibyście ekspozycję na zamieszanie. A ludziom, którzy uważają, że wszystko zostało wyjaśnione zbyt wiele razy, gratuluję. Jesteś najbystrzejszym uczniem w klasie. Uważnie słuchasz wszystkich dialogów. Zapewniam cię, że nie wszyscy tak robią, nie przez cały czas – tłumaczył.
Jednocześnie reżyser zapewnił, że nie żałuje swoich decyzji, bo sposób, w jaki przedstawił całą historię, spełnił swoje zadanie.
Nie czułbyś tego, co czujesz, gdybyś nie wiedział tego, co wiesz. Sztuka polega na tym, by jak najlepiej ukryć fakty. Dialog działa na niektórych ludzi, a na innych nie. Postaram się zrobić to lepiej. Powiem tylko, że trzeci akt filmu wydaje się działać na większość ludzi. Działa na nich, ponieważ pierwsze dwa akty wykonują swoją robotę, przygotowując trzeci akt.
Czy odczuwam krytykę? Jak najbardziej. Czy zmieniłbym cokolwiek? Nie. Czy chciałbym? Absolutnie. W tych okolicznościach z pewnością nie – przekonywał.
Jak słusznie zauważyli dziennikarze ScreenRant, każdy film ma w sobie jakąś formę ekspozycji. Musi być ona jednak w idealny sposób wpleciona w fabułę, bo inaczej istnieje ryzyko, że przez zbyt wiele bezpośrednio podanych informacji widz może stracić zainteresowanie oglądanym dziełem.
Czy Christopher McQuarrie rzeczywiście wyciągnie wnioski ze swojego „błędu”? O tym przekonamy się przy okazji premiery Mission: Impossible – Dead Reckoning Part Two.