Braki chipów - fabryki stoją, podrożeje dosłownie cała elektronika
Ceny elektroniki (nie tylko konsol, kart graficznych i smartfonów) mogą jedynie wzrosnąć w najbliższych miesiącach. Wszystko przez problem z produkcją chipów, który dotyka całą branżę.

Gdyby spojrzeć na ostatnie pół roku na rynku komputerowym – choćby tylko z perspektywy gracza – przez pryzmat premier, mielibyśmy za sobą udany okres. Niestety, trudno się cieszyć z debiutu nowych podzespołów oraz dziewiątej generacji konsol, kiedy zdobycie jednych i drugich graniczy z cudem (niekoniecznie w przypadku Xboksa Series X/S). Po części można za to winić scalperów i kopaczy kryptowaluty, ale główną przyczyną są problemy z produkcją. Niestety, nic nie zapowiada poprawy w najbliższym czasie. Przeciwnie, zdaniem gazety The Guardian sytuacja może się tylko pogorszyć, co zapewne poskutkuje wzrostem cen sprzętu elektronicznego.

Artykuł The Guardian wskazuje na dwie przyczyny kryzysu. Pierwszą są wspomniane problemy z produkcją elementów wykorzystywanych przez producentów, takich jak półprzewodniki. Jednakże dotyczyło to głównie wstępnego etapu pandemii, jako że obecnie firmy przystosowały się do ograniczeń narzuconych przez rządy w związku z COVID-19.
Paradoksalnie drugim powodem problemów z dostawami jest wzrost zapotrzebowania na elektronikę. Z jednej strony ma to wynikać ze zmiany stylu życia w związku z niejako przymusowym pobytem w domach, co przekłada się na częstsze zakupy komputerów, smartfonów etc. Z drugiej mamy premiery nowych modeli kart graficznych i konsol, ale też smartfonów, telewizorów i samochodów, co zachęca do wydatków. Wszystko to korzysta z chipów, lecz producenci nie są w stanie zapewnić regularnych dostaw wystarczających do zaspokojenia potrzeb rynku.
Chipy są wszystkim. Mamy tu do czynienia z doskonałym przykładem burzy czynników popytu i podaży. Krótko mówiąc, obecnie mamy nowy poziom popytu, któremu nie sposób sprostać. U wszystkich panuje kryzys, a sytuacja tylko się pogarsza – twierdzi cytowany przez The Guardian analityk Neil Campling z grupy Mirabaud.
Efekty tych braków są aż nazbyt widoczne. Stale piszemy o problemach z zakupem nowych GeForce’ów, Radeonów oraz PlayStation 5. Jakiś czas temu wspominaliśmy też o możliwych kłopotach na rynku smartfonów, a niedawno Samsung ostrzegał przed niedostępnością urządzeń w związku z niewystarczającymi dostawami półprzewodników (via Bloomberg). Nie lepiej mają się producenci samochodów. Na początku roku koncern Ford był zmuszony tymczasowo zamknąć fabrykę aut w Louisville w stanie Kentucky właśnie z powodu braku chipów (via Assembly Magazine).

Ciekawym i zgoła odmiennym dowodem na skalę problemu jest doniesienie z Japonii, gdzie naprawa fabryki chipów firmy Renesas po pożarze urosła do rangi de facto narodowego przedsięwzięcia. W usuwaniu uszkodzeń pomagają producenci japońskich samochodów (m.in. Toyota), a do wsparcia inicjatywy zachęca też japońskie ministerstwo finansów (podajemy za agencją Bloomberg). Znacznie wcześniej przyczyny braku chipów do PlayStation 5 i Xboksa Series X/S zaczął badać rząd USA na polecenie prezydenta Joe Bidena.
Te i inne fakty dobitnie pokazują, jak fatalna jest sytuacja. Chciałoby się pocieszać, że po ponad roku sytuacja z koronawirusem powinna się zacząć normować i w efekcie producenci będą mogli zrezygnować z co bardziej uciążliwych ograniczeń (oraz podwyżek cen). Dość jednak spojrzeć na sytuację w naszym kraju, stojącego na skraju kolejnego lockdownu, by uświadomić sobie, jak złudna jest to nadzieja.