Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 14 czerwca 2022, 18:02

Blizzard ma nasze opinie gdzieś. I niestety rozumiem dlaczego

Diablo Immortal wzbudziło wiele skrajnych emocji i stało się powodem do dyskusji o mikrotransakcjach w grach. Temat nie jest nowy - towarzyszy grom mobilnym niemal od początku ich istnienia. Dlaczego zatem wciąż to wszystko nas zaskakuje?

Blizzard od kilkunastu miesięcy wzbudza różne emocje, przy czym przeważają raczej te negatywne. Firma ma całkiem „udaną passę” porażek PR-owych i wielu uważa, że Diablo Immortal dołożyło do tego kolejną cegiełkę. Ja jednak zastanawiam się, dlaczego gracze są zaskoczeni agresywnymi mikrotransakcjami we wspomnianym tytule, skoro niczego innego nie powinniśmy się spodziewać.

Należy pamiętać, że za Diablo Immortal odpowiada nie tylko Blizzard, ale również NetEase, które znane jest z wyciągania od graczy pieniędzy. Co najlepsze, główni zainteresowani najwidoczniej nie mają z tym większego problemu. Dlaczego? Bo pochodzą z Azji oraz Stanów Zjednoczonych, a nie Europy!

Dobra gra, kiepskie mikrotransakcje?

Aby dla wszystkich było to jasne, wyraźnie zaznaczę: nie zamierzam bronić mikrotransakcji w Diablo Immortal. Podzielam zdanie Huberta Sosnowskiego, który recenzował ten tytuł (przeczytajcie zwłaszcza drugą stronę), a przede wszystkim zachęcam do obejrzenia materiału youtubera o nicku Josh Strife Hayes. Rozłożył on na czynniki pierwsze mechanizmy, które czekają na portfele graczy w Diablo Immortal, i wszystko ładnie podsumował. Będziecie zaskoczeni, jak zostało to zgrabnie pomyślane – to wręcz mikrotransakcyjne dzieło sztuki, a dopiero potem gra!

Oczywiście nikt Was nie zmusza do płacenia, bo to przecież darmowy tytuł i w gruncie rzeczy nie jest wcale taki zły. Co więcej, jeśli dobrze się w nim bawicie, to super! Bierzcie tylko pod uwagę, że z czasem Diablo Immortal będzie wymagać wytrząśnięcia nieco grosza z sakiewki, jeśli nie chcecie ostro grindować. Z drugiej strony – taki jest urok gier mobilnych, a najnowsze dzieło Blizzarda tym właśnie jest.

Blizzard ma nasze opinie gdzieś. I niestety rozumiem dlaczego - ilustracja #1
Mobilka z piekła rodem?

Co z tego, że możecie je uruchomić na PC, a do tego wspiera obsługę pada. Widać, że ten port nie został dopracowany pod tym względem (sam Blizzard zaznaczał, że to wczesny dostęp). Podczas grania w menadżerze zadań zauważycie specjalny emulator NetEase, który nawet nie został przetłumaczony na język angielski. Dlaczego to takie istotne? Jak wspomniałem wyżej, mamy do czynienia z tytułem na telefony (przecież wszyscy je mamy), a te z kolei rządzą się swoimi prawami, na co wskazują regularne raporty SensorTower czy Newzoo.

Diablo Immortal nie dla Europy?

Które gry zarabiają najwięcej? Te oparte na modelu free-to-play, czyli darmowe! Co znajdziemy w topce? Honor of Kings, Monster Strike’a, Clash of Clans, Pokemon GO, Genshin Impacta, PUBG Mobile, Lineage W czy Candy Crash Sagę. Żaden z tych tytułów nie wymaga płacenia, można bawić się za darmo! Z czasem jednak rzeczy znajdujące się w item shopie zachęcają do wydania paru groszy. Pół biedy, gdy chodzi o przedmioty kosmetyczne, bo przecież „skiny nie wygrywają”. Niemniej w tych grach zawsze znajdziemy boostery konta, przyśpieszacze, jakieś mniejsze dodatki czy inne ułatwiacze. Możemy przymknąć na nie oko, prawda?

Jak wskazuje SensorTower, to, co za darmo, zarabia najwięcej!

Prawdziwą plagą są jednak gry gacha, wykorzystujące dobrze nam znane lootboksy. Mechanizm hazardu, z którym są związane, działa uzależniająco i łatwo wpaść w jego sidła. Coś takiego występuje również w Diablo Immortal, tyle że w mniej oczywistej formie. Blizzard i NetEase nie sprzedają nam bezpośrednio przedmiotów, więc nie ma mowy o pay-to-win, prawda? Dostajemy jedynie „materiały” oraz szansę na zdobycie jakichś rzeczy, a nie żadną gwarancję! Możecie zatem wydać zarówno 10 złotych, jak i 10 000 złotych, a efekt teoretycznie będzie taki sam. Pamiętajcie tylko, że „kasyno zawsze wygrywa”, więc ta teoria z praktyką ma niewiele wspólnego.

Kto jednak wydaje najwięcej? Pewnie bez wahania wskażecie Chiny jako główny rynek zbytu gier mobilnych, ale rzeczywistość nie jest taka czarno-biała. Graczami radośnie wydającymi pieniądze są również osoby pochodzące ze Stanów Zjednoczonych, Japonii, Korei Południowej, a także Niemiec. Warto przy tym zaznaczyć, że to wydatki tych pierwszych krajów liczą się przede wszystkim, bowiem reszta jest za nimi daleko w tyle pod tym względem. Gracze z Europy grają na telefonach, ale nie przeznaczają na to takich fortun.

Newzoo pokazuje, że w 2021 roku nie tylko Azja wydawała pieniądze na gry mobilne.

W ten sposób chciałbym części z Was uświadomić, że mikrotransakcje w Diablo Immortal nie są jakieś wybitnie straszne w porównaniu z tym, co znamy z innych gier mobilnych. Powiedziałbym wręcz, że to przykry standard, ale wynika on z przyzwolenia samych graczy. Pamiętacie legendarną już złotą zbroję dla konia z Obliviona? Była mocno krytykowana, ale ponoć sprzedawała się wyśmienicie. I teraz jest tak samo, Diablo Immortal będzie zarabiało krocie, bo Blizzard razem z NetEase dobrze wiedzą, kto jest odbiorcą ich tytułu. Azja przyjmie tę produkcję z otwartymi ramionami. Amerykanie również!

Nie chcesz? Nie płać! A najlepiej nie graj!

Z tym przymusem płacenia to też taka sytuacja, że jeśli ktoś chce pograć bez wydawania pieniędzy, to pogra i nie da zarobić wspomnianym firmom. Przejdzie kampanię fabularną, trochę poklika, uruchomi grę na pół godziny, w przerwie od przewijania dziecka, i zapomni o niej – okazuje się, że to właśnie tacy niedzielni dorośli gracze chętnie sięgają po Diablo Immortal, co widać było na Reddicie tej produkcji. Osoby chcące z kolei znaleźć się na samym szczycie i mieć najlepszy możliwy sprzęt, radośnie wpakują w grę majątek, bo są do tego przyzwyczajone. Reszta pomarudzi i nic z tego nie wyniknie.

Blizzard ma nasze opinie gdzieś. I niestety rozumiem dlaczego - ilustracja #4
Mikrotransakcje to praktycznie osobna gra!

Niestety, gry mobilne są tak konstruowane, że zawsze znajdzie się garstka zapaleńców, gotowa ładować pieniądze w mikrotransakcje, zwłaszcza gdy nie brakuje tam elementów losowych lub hazardu. Ten zastrzyk dopaminy najzwyczajniej w świecie działa. Są też po prostu takie osoby, które chcą być najlepsze, i to bez względu na to, ile miałoby to je kosztować – zjawisko „whale” również nie jest niczym nowym. Możemy zatem narzekać na Diablo Immortal, ale Blizzard z NetEase łzy smutku z powodu naszej krytyki będą ocierać banknotami.

Pewnie część z Was zastanawia się, czemu Diablo Immortal nie otrzymało innych mikrotransakcji dla Europy, skoro wszyscy wiedzieli, że obecne rozwiązanie nie zostanie ciepło przyjęte. Powód jest prosty – wtedy nasze serwery zostałyby zalane przez graczy z Azji, skoro u nas byłoby taniej. Poza tym gameplay Diablo Immortal został ewidentnie tak przygotowany, aby na początku oferować darmową i przyjemną rozgrywkę, która z czasem natarczywie zasugeruje, że płacący mają jeszcze fajniej, a w action RPG chodzi przecież o „maksowanie” sprzętu. To iście diabelski mechanizm, a przy tym żadna nowość, bowiem jego działanie oparte jest na latach doświadczeń z tego rynku. Jak widać po cyfrach, to po prostu się sprawdza.

Blizzard ma nasze opinie gdzieś. I niestety rozumiem dlaczego - ilustracja #5
Kupuj, kupuj i jeszcze raz kupuj!

Nasze narzekania (niestety) niczego nie zmienią

Chciałbym napisać, że jeśli nie będziemy grali w Diablo Immortal i zbuntujemy się, to coś zmienimy. Ale nie, bo nie my jesteśmy dedykowanymi odbiorcami tego tytułu, tylko osobami, na których nie zależy twórcom – zaledwie dodatkiem. Nie ma znaczenia, czy obrazimy się na Blizzarda i NetEase, czy pogramy w ich dzieło, ale nie wydamy na nie pieniędzy. Kto będzie chciał nabić im kabzę, ten to zrobi, a nasze zdanie nie ma tutaj nic do rzeczy.

Diablo Immortal równie dobrze mogło w ogóle nie debiutować w Europie. Tylko wtedy osoby, które faktycznie fajnie się bawią, straciłyby na tym, bo mimo tych nieszczęsnych mikrotransakcji jest to całkiem udana gra. Pozostaje zatem żyć z tym, co mamy, bo tę batalię przegraliśmy już dawno temu, głosując portfelami. Nie pojedynczo, tylko jako wspólnota graczy. Póki będą osoby gotowe płacić, póty nic się nie zmieni, a obserwując, jak mobilne produkcje są projektowane, obawiam się, że poczekamy jeszcze trochę na wiatr zmian. No chyba że pojawią się jakieś prawne regulacje, ale i one mogą odbić się wszystkim czkawką. Mamy zatem impas i to w tym wszystkim jest najgorsze.

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej

TWOIM ZDANIEM

Myślisz, że Blizzard jeszcze się podniesie?

Wątpię, popełnili za dużo błędów, a Activision za bardzo siedzi im na głowie.
75,5%
Może, jeśli zaadresują wszystkie problemy i zaczną nad nimi pracować?
9,8%
Oby, te gry były/są dla mnie ważne :(
14,7%
Zobacz inne ankiety