autor: Konrad Serafiński
Blizzard jednak wypłaci nagrodę Blitzchungowi. Jest oficjalne stanowisko firmy
To był koszmarny tydzień dla Blizzarda. Ban dla gracza, domniemane uniemożliwienie usunięcia konta i inne wpadki. Głos zabrał prezes firmy, J. Allen Brack. W długim komunikacie ogłosił, że zmniejszy wymiar kary dla Blitzchunga i wypłaci mu nagrodę.
Są takie momenty, na które aż przykro się patrzy. Kiedy legendy upadają na naszych oczach. Oczywiście nie musi chodzić o upadek finansowy, ale koniec pewnych wartości, z którymi kiedyś kojarzono firmę. Tak niestety wydaje się być w przypadku Blizzarda. Studio ma za sobą naprawdę trudny okres (oby już ostatni). Wszystko zaczęło się od wypowiedzi gracza o pseudonimie Blitzchung, który po wygranym meczu Hearthstone Grandmasters założył maskę przeciwgazową (symbol ruchu oporu) i wezwał do wyzwolenia Hongkongu. Blizzard nie zastanawiał się zbyt długo i za złamanie regulaminu ukarał gracza rocznym zawieszeniem w rozgrywkach oraz pozbawieniem nagrody finansowej.
Jak łatwo się domyślić, reakcja firmy nie spotkała się z najcieplejszym przyjęciem wśród internetowej społeczności. Sieć zalały memy oraz fala krytyki, a gracze zaczęli nawoływać do bojkotu korporacji. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że 5% udziałów w Blizzardzie ma chiński gigant Tencent. Konotacji chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Jedną z podjętych przez graczy praktyk miało być masowe usuwanie kont... no właśnie, miało być. Bo, jak donoszą użytkownicy Twittera, Blizzard uniemożliwił usunięcie konta. Oczywiście nie ma niezbitych dowodów, że firma rzeczywiście zdecydowała się na taki radykalny krok. Tak czy inaczej dopiero teraz doczekaliśmy się pierwszego oficjalnego komunikatu ze strony firmy, a konkretnie od J. Allena Bracka, prezesa Blizzarda.
Możemy w nim przeczytać, że zawieszenie Blitzchunga zostanie skrócone do 6 miesięcy i otrzyma on swoją nagrodę pieniężną. Co więcej, prowadzący wywiad z graczem również otrzymają zawieszenie na pół roku, a nie, jak pierwotnie podano, zostaną wyrzuceni z pracy. J. Allen Brack skomentował sprawę następująco:
Naszą wizją jest „zjednoczyć świat poprzez epicką rozrywkę". Mamy też podstawowe wartości, które mają tu zastosowanie. Jedną z nich jest, że każdy głos ma znaczenie. Działania, które podjęliśmy w trakcie weekendu, powodują, że ludzie mają wątpliwości, czy nadal wyznajemy te wartości. Bezwzględnie tak jest. Nasze programy e-sportowe są wyrazem naszej wizji. [...] Niezwykle ważna jest dla nas ochrona tych kanałów i celu, któremu służą, czyli zjednoczenia świata poprzez epicką rozrywkę. Jak to wygląda w tym przypadku?
Po pierwsze, nasza oficjalna transmisja została wykorzystana przez gracza jako platforma do podzielenia się swoim punktem widzenia ze światem. [...] Blitzchung zdecydował się na złożenie oświadczenia na temat sytuacji w Hongkongu, czyli naruszył zasady, które znał i rozumiał. Dlatego podjęliśmy działania.
Brack poświęcił także chwilę prezenterom oraz ich zadaniom podczas transmisji. Najważniejsze jest jednak inne oświadczenie, dotyczące tego, czy decyzja o ukaraniu gracza była oparta na treści wiadomości:
Specyficzne poglądy wyrażone przez gracza nie były czynnikiem decydującym. Zaznaczam: nasze relacje w Chinach nie miały żadnego wpływu na decyzję. [...] Gdyby to był odwrotny punkt widzenia, wyrażony w ten sam sposób, postąpilibyśmy dokładnie tak samo.
Cały komunikat możecie przeczytać pod tym adresem. Co sądzicie o całej sytuacji? Z jednej strony Blizzard miał pełne prawo (w myśl regulaminu) ukarać gracza. Z drugiej dobre stosunki firmy z Chinami oraz fakt, że własnym zachowaniem zaprzeczają swoim ideom. Na niekorzyść korporacji działają również wypowiedzi Marka Kerna, byłego Team Leadera Blizzarda, który skomentował chiński wpływ na branżę gier. Stwierdzenie, że „niekończące się komunistyczne pieniądze dyktują amerykańskie wartości”, dosyć dobitnie obrazuje tę relację.