autor: Kamil Zwijacz
Błąd w procesorach Intela a wydajność komputerów na Windowsie 10
Wczoraj pojawiły się informacje o poważnym błędzie w procesorach firmy Intel, którego naprawa może znacznie wpłynąć na wydajność sprzętu. W sieci ukazały się pierwsze testy sprzętu działającego na Windowsie 10, z których wynika, że jednak nie będzie tak źle.
Wczoraj sieć obiegła informacja o poważnym błędzie wykrytym w procesorach firmy Intel. Umożliwia on pozyskanie zewnętrznym programom rozmaitych danych, w tym haseł i kluczy logowania. By uporać się z usterką, konieczne są zmiany na poziomie systemu operacyjnego, co według niektórych informacji może poważnie wpłynąć na wydajność sprzętu – mowa nawet o 30% spadku. Szybko jednak pojawiły się pierwsze testy na Linuksie, z których wynika, że zmiany nie mają wpływu na działanie gier. Dziś mamy dobre informacje także dla użytkowników Windowsa 10.
W serwisie Computer Base opublikowano wyniki testów przeprowadzonych na zaktualizowanym OS-ie dostępnym w programie Windows Insider. Sprawdzian przeprowadzono na grze Assassin's Creed Origins, która zdała go celująco. Na wysokich detalach nie widać praktycznie żadnej różnicy w działaniu produkcji. Natomiast po obniżeniu jakości odnotowano niewielki spadek animacji. Wydaje się, że gracze nie mają się czego obawiać.
W ogóle z przeprowadzonych przez serwis testów wynika, że normalni użytkownicy komputerów raczej nie mają powodów do zmartwień. Jak widać na poniższej grafice, również w przypadku testowanych aplikacji nie odnotowano poważnych zmian. Intel zapewnił wczoraj, że nadchodzące poprawki nie wpłyną w dużym stopniu na wydajność procesorów i wygląda na to, że tak będzie w rzeczywistości.
Na koniec warto jednak wspomnieć o zamieszczonym w artykule Computer Base teście dysku SSD Samsung 960 Pro, który na systemie z Windows Insider radzi sobie wyraźnie gorzej, niż na oficjalnym buildzie. W tekście zaznaczono jednak, że nie wiadomo z czego tak naprawdę wynika ta różnica – możliwe, że faktycznie przez naprawę błędu, a możliwe, że jednak przez coś innego. Czekamy zatem na kolejne testy, ale wydaje się, że na razie nie ma co się martwić na zapas i chyba nie będzie tak źle, jak wieszczono w Internecie.