Reżyser BioShocka wierzy, że film przełamie klątwę adaptacji gier
Reżyser filmu z uniwersum BioShocka robi co w jego mocy, aby uniknąć klątwy złych adaptacji gier i zdradza kilka szczegółów na temat scenariusza.
Słysząc o powstawaniu kolejnej adaptacji uznanej gry wideo, prawdopodobnie nasze pierwsze myśli będą oscylować między słowami „klapa” a „porażka”. Nie dzieje się tak bez powodu, gdyż medium gier wielokrotnie udowadniało, że nie da się go tak łatwo przenieść na duży ekran. Zdecydowanie prościej twórcom filmowym przychodzi adaptacja komiksów czy książek, jednakże gry cechuje coś wyjątkowego.
Może Cię zainteresować:
- BioShock od Netflixa otrzymał znanego reżysera
- Polacy znowu mylą filmy; zamiast na Super Mario Bros, idą z dziećmi na komedię o gejach
Kreują one narrację w głównej mierze za pośrednictwem interaktywności i poczucia uczestnictwa gracza w fikcyjnym świecie. Filmy stanowią zaś medium stawiające odbiorcę w roli biernego obserwatora, zatem łatwo zauważyć tutaj sprzeczność. Klątwa złych adaptacji gier jest ostatnio jednak coraz częściej przełamywana, a podobną ambicją cechuje się Francis Lawrence, czyli reżyser nadchodzącego filmu BioShock od Netfliksa.
Karty podarunkowe do Netflixa kupisz tutaj
Lawrence to osoba stojąca chociażby za filmowymi Igrzyskami Śmierci, które swego czasu były kinowymi blockbusterami. Reżyser ma nadzieję, że podobny sukces uda mu się powtórzyć również w przypadku BioShocka. W ostatnim wywiadzie ze Steve’em Weintraubem z Collidera wyznał, że adaptacja gry, nad którą pracuje razem z Michaelem Greenem, ma już zaplanowaną większość wydarzeń, zatem kwestią czasu pozostaje ukończenie scenariusza. Jak tłumaczy:
Cóż, Michael Green, który napisał między innymi Blade Runnera 2049 i który jest moim wieloletnim przyjacielem, pracuje nad scenariuszem i obecnie jest już w połowie. Mamy gotowy zarys i inne tego typu elementy, zatem zostało mu samo napisanie tego.
Warto pamiętać, że w przeciwieństwie do takich gier, jak Super Mario Bros, gdzie fabuła była elementem szczątkowym i wymagała od twórców filmowych dopowiadania pewnych wydarzeń oraz wątków, BioShock stoi właśnie historią. Franczyza ta słynie ze skomplikowanej i angażującej emocjonalnie fabuły, poruszającej wiele trudnych wątków. Krytyka bezgranicznego kapitalizmu, chęci pozbycia się systemu państwa, czy zbyt utopijnego myślenia to tylko niektóre z nich. Lawrence opisuje ją słowami:
Przede wszystkim myślę, że to jedna z najlepszych gier, jakie kiedykolwiek powstały. Jest również jedną z najbardziej unikalnych pod kątem wizualnym. Oprócz tego cechą, która dla mnie wydaje się również atrakcyjna, jest skupienie na tematyce. Można tam znaleźć bardzo dobrze przemyślane wątki filozoficzne. Wiele gier posiada doskonale wykreowane światy czy głównych bohaterów, ale brakuje im takiego ciężaru, jaki cechuje BioShock. Taka mieszanka filozofii i niewiarygodnej estetyki. Dodatkowo, kocham, kocham, kocham także to dziwne pomieszanie gatunków, fakt, że mamy coś przypominającego dramat historyczny, horror i sci-fi jednocześnie.
Lawrence wspomina również, że czuje dużą dozę wolności artystycznej przy pracy nad filmem. Studio obecnie wydaje się nie ingerować w wizję reżysera. Dodatkowo, może on liczyć na pomoc ze strony Take-Two Interactive oraz Kena Levine’a, czyli osoby która miała duży wpływ na oryginalnego BioShocka.
Projekt póki co wygląda obiecująco, szczególnie że Francis Lawrence wydaje się prawdziwym fanem swego materiału źródłowego. W tym samym wywiadzie wokalizował swój szacunek dla mitologii BioShocka i mówił, że jest to gra z prawdziwym pomysłem na siebie. Tej właśnie wartości merytorycznej fani uniwersum z całą pewnością oczekują w filmowej adaptacji. Obecnie jej data premiery nie jest znana, jednakże o wszelkich informacjach na ten temat będziemy pisali na bieżąco.