Biomutant nie będzie grą na jeden raz
Biomutant to jedna z niewielu niespodzianek, które ujrzały światło dzienne podczas tegorocznych targów gamescom. Deweloperzy przekonują, że pojedyncze ukończenie i tak niekrótkiej przygody nie wystarczy, by poznać wszystkie przygotowane przez nich atrakcje. Podali też sporo informacji o strukturze świata, frakcjach, wyborach etc.
O Biomutant po raz pierwszy usłyszeliśmy podczas tegorocznych targów gamescom. Ekipa Experiment 101 oraz firma THQ Nordic przywiozły do Kolonii nie tylko intrygujący zwiastun, ale też długi fragment rozgrywki, które utwierdzały w przekonaniu, że warto mieć oko na ten tytuł. Redaktorzy serwisu DualShockers niedawno mieli okazję porozmawiać z szefem studia, Stefanem Ljungqvistem, który potwierdził, że ukończenie przygody będzie zadaniem na co najmniej dziesięć godzin. Jak sam mówi, jego zespół zamierza dać graczom wolną rękę w kwestii tego, jak będą się bawić w zaprojektowanej przez niego piaskownicy – Ljungqvist zdradził nawet, że chcąc ujrzeć napisy końcowe, będziemy musieli spełnić jedynie kilka podstawowych wymagań; niemniej, atrakcje czekające w otwartym świecie mają nas skutecznie odciągać od podążania za głównym wątkiem opowieści.
Na tym jednak nie kończą się ciekawe doniesienia związane z omawianą grą. Tytuł będzie mógł się pochwalić wysokim replayability, co oznacza, że będzie warto go ukończyć więcej niż jeden raz – choćby po to, by poznać pozostałe finały opowieści. W Biomutant trafimy bowiem do umierającego świata, którego centrum stanowi dogorywające „drzewo życia”. Gracze będą mogli je uleczyć, tym samym zwiększając szanse na przetrwanie całej krainy. Jak tego dokonać? Można będzie na przykład poświęcić się poszukiwaniu niewielkich stworzeń zwanych Nono, które doprowadzimy do jednego z korzeni rozpościerających się po całej krainie i tym samym poprawimy jego kondycję; drugą możliwością ma być walka z potężnym stworem, którego pokonanie całkowicie uleczy strzeżony przez niego korzeń.
Inna sprawa, że nic nie będzie stało na przeszkodzie, by dotrzeć do końca, nie zaprzątając sobie głowy wyżej wspomnianym drzewem – oczywiście w takim wypadku raczej nie będziemy mogli liczyć na pozytywne rozwiązanie problemów trapiących świat gry.
Jako ciekawostkę należy też dodać, że świat Biomutant będzie zbudowany w oparciu o system Yin Yang – krainę będą zamieszkiwać zróżnicowane plemiona walczące o władzę, do których będzie można się przyłączyć. W tym miejscu nasze ścieżki znowu będą mogły się rozdzielić – przykładowo, jeśli staniemy po stronie Yin, sprzymierzając się z przywódcą „złego” plemienia, i pomożemy mu w podboju ziem zamieszkiwanych przez pozostałe frakcje, nasz mentor posiądzie władzę absolutną. Ljungqvist porównał takie zakończenie do wcielenia się w rolę gwiezdnowojennego Sitha znajdującego się pod wpływem jednego z Lordów. Będzie można też stanąć po drugiej stronie barykady, czyli Yang i zjednoczyć poszczególne plemiona, co z kolei zaowocuje zakończeniem „w stylu Władcy Pierścieni”. Będzie też istnieć trzecia ścieżka czekająca na każdego, kto zdecyduje się na eliminację liderów wszystkich ugrupowań, niezależnie od reprezentowanych przez nich wartości.
Powyższe zapewnienia można podsumować krótkim „róbta co chceta”. Biomutant trafi na komputery i konsole (PlayStation 4 oraz Xbox One) w przyszłym roku – wówczas ostatecznie się przekonamy, czy szumne zapowiedzi deweloperów nie rozminą się z rzeczywistością.