Batman z Jackiem Nicholsonem ma już 35 lat. Choć kultowy film zarobił miliony, to przez przebiegły kontrakt gwiazdora mógł nie przynieść studiu zysku
Batman Tima Burtona świętuje 35. rocznicę premiery. Przez pewien zapis w kontraktach Jacka Nicholsona i twórców spekuluje się, czy widowisko, które osiągnęło ogromny sukces, na świecie zarabiając ponad 400 mln dolarów, było w ogóle opłacalne dla Warner Bros.
Batman Tima Burtona, jeden z najbardziej kultowych i najoryginalniejszych filmów komiksowych, ma już 35 lat. To w tym dziele Michael Keaton przywdział kostium tytułowego superbohatera, a niemniej ikoniczną rolę stworzył Jack Nicholson jako Joker. Z okazji okrągłej rocznicy premiery tego widowiska przedstawiamy ciekawostkę, o której z pewnością nie wszyscy słyszeli.
Choć film z 1989 roku miał świetną obsadę i młodego, ale utalentowanego reżysera, niewiele osób spodziewało się tak wielkiego sukcesu, jaki Batman Tima Burtona ostatecznie odniósł. Pewne przeczucie co do widowiska miał jednak Jack Nicholson, który dzięki roli w dziele nie tylko stworzył niezapomnianą kreację, ale również zarobił krocie.
Choć aktor zgodził się zejść do sześciu mln dolarów za udział w filmie, w swojej umowie zawarł pewien bardzo sprytny zapis. Jack Nicholson wynegocjował 15% udział w zyskach widowiska, który miał wzrosnąć aż do 20%, gdyby tytuł okazał się sukcesem. Zarobek gwiazdora nie byłby może tak spektakularny, gdyby w umowie nie pojawiło się jedno szczególne słowo: „brutto”.
Oznaczało to, że wytwórnia musiała wypłacić aktorowi odpowiedni procent od całych przychodów widowiska – Warner Bros. nie mogło uprzednio odliczyć żadnych wydatków, czy to na reklamę, marketing, czy też zastosować „kreatywnej księgowości”.
Tymczasem widowisko, które kosztowało 48 mln dolarów (film przekroczył pierwotny budżet wynoszący 35 mln), odniosło w kinach gigantyczny sukces. Już w weekend otwarcia Batman przyniósł z biletów 40 mln, ostatecznie na całym świecie zarabiając 400 mln dolarów – a duża część tej kwoty powędrowała do kieszeni Jacka Nicholsona.
O tym, że na Batmanie wytwórnia mogła w rzeczywistości nie zyskać albo ponieść stratę, już w 1991 roku doniósł magazyn LA Times. Wszystko ze względu na ogromne wydatki na reklamę, która w przeważającej części odpowiadała za sukces filmu, oraz właśnie zapis „brutto” w umowie nie tylko odtwórcy roli Jokera, ale także Tima Burtona i producentów.
Choć nie dowiemy się, czy Warner rzeczywiście nic na filmie z 1989 roku nie zarobił, czy też zarobił niewiele, to możemy być pewni, że Jackowi Nicholsonowi w Batmanie udało się wynegocjować jeden z najbardziej lukratywnych kontaktów w historii Hollywood.