Bagiński o tym, jak wywalczył amerykański projekt. "Byłem zmęczony miękkim podejściem”
Rycerze Zodiaku wkrótce zawitają na ekrany polskich kin, a nam udało się dowiedzieć, w jaki sposób Tomasz Bagiński został reżyserem tego projektu.
O Tomaszu Bagińskim, animatorze i filmowcu, jest ostatnio głośno z okazji nadchodzącej premiery jego najnowszego projektu – Rycerzy Zodiaku. Widowisko, będące adaptacją anime o tym samym tytule, to pełnometrażowy debiut reżyserski Polaka. Ale jak w ogóle doszło do tego, że Bagiński stanął za sterami amerykańskiego filmu?
Jak udało nam się dowiedzieć podczas rozmowy z reżyserem, wszystko zaczęło się od zupełnie innego projektu. Od Valhalla Entertainment, wytwórni odpowiedzialnej m.in. za The Walking Dead, Bagiński otrzymał scenariusz filmu – lecz nie byli to Rycerze Zodiaku. Został poproszony o opinię na jego temat i choć wskazał sporo kwestii, które wymagały poprawy, jego szczerość popłaciła.
Byłem trochę zmęczony tym miękkim podejściem, że jak się jest reżyserem bez dorobku, to trzeba zawsze być zakochanym w swoim projekcie. Zanim przejdzie się do konkretów, przez pół godziny trzeba wymieniać uprzejmości. Wtedy tkwiłem już w środku zdjęć do bodajże Smoka Wawelskiego. Byłem zbyt zmęczony na te uprzejmości, więc wywaliłem kawę na ławę. Powiedziałem, co należy w tym projekcie zmienić, poprzestawiać, poukładać. To się nie do końca spodobało akurat Amerykanom, ale za to bardzo spodobało się Japończykom, którzy byli właścicielami tego projektu (…).
No i myśmy się bardzo zaprzyjaźnili z tymi japońskimi producentami, zaczęliśmy rozmawiać o tym projekcie, powstało kilka wersji scenariusza. W trakcie tych prac zapytali mnie, czy nie chciałbym jeszcze zerknąć na inny projekt, który też stanowi podobne wyzwanie. I to byli Rycerze Zodiaku.
Dalszy ciąg tej historii już znamy, a efekty współpracy Bagińskiego z Amerykanami i Japończykami zobaczymy już 12 maja. To wtedy Rycerze Zodiaku wejdą na ekrany polskich kin.
Więcej o pracy na planie Rycerzy Zodiaku, Wiedźminie, filmowych inspiracjach oraz drodze, jaką Tomasz Bagiński przeszedł z Podlasia do Hollywood, przeczytacie w wywiadzie Huberta Sosnowskiego.