Autor DayZ tworzy nową grę, używając technologii firmy Improbable
RocketWerkz, mające siedzibę w Nowej Zelandii studio, założone przez Deana "Rocketa" Halla, twórcę DayZ, rozpoczyna współpracę z firmą Improbable. Brytyjskie przedsiębiorstwo zajmuje się technologiami, umożliwiającymi tworzenie realistycznych symulacji czasu rzeczywistego.
Dean „Rocket” Hall to jedna z najciekawszych postaci w branży, toteż gdy rok temu ogłosił, że ma zamiar opuścić szeregi Bohemia Interactive, gdzie dowodził pracami nad popularnym sieciowym survivalem DayZ, trudno było nie interesować się jego planami na przyszłość. Te zaś ostatnimi czasy nabierają coraz wyraźniejszych kształtów: w grudniu Nowozelandczyk założył w swej ojczyźnie studio RocketWerkz, teraz z kolei zapowiedział na Twitterze, że będzie współpracował z brytyjską firmą Improbable, zajmującą się najnowszymi technologiami.
Dean „Rocket” Hall to pochodzący z Nowej Zelandii deweloper, który zdobył rozgłos po stworzeniu moda DayZ do gry ARMA 2. Stał się on na tyle popularny, że już wkrótce czeskie studio Bohemia Interactive (Operation Flashpoint: Cold War Crisis, seria ARMA) zajęło się tworzeniem na jego podstawie osobnego tytułu, zatrudniając Halla jako głównodowodzącego projektu. DayZ zadebiutowało w usłudze Wczesnego Dostępu na Steamie jako oddzielna produkcja pod koniec 2013 roku, stając się natychmiastowym hitem. Pomimo tego sukcesu w lutym 2014 roku „Rocket” zapowiedział jednak, że ma zamiar wrócić do ojczyzny i tam stworzyć własne, niezależne studio – czego ostatecznie dokonał w grudniu.
Mające swą siedzibę w Londynie przedsiębiorstwo już wcześniej przyciągnęło uwagę mediów. Złożona z byłych pracowników takich firm jak Google, Crytek, Ubisoft czy Lionhead spółka skupia się na tworzeniu systemów, umożliwiających deweloperom tworzenie realistycznych, rozbudowanych symulacji czasu rzeczywistego. Na stronie internetowej Improbable możemy przeczytać, że firma ma zamiar całkowicie zmienić oblicze interaktywnej rozrywki. Jak ich pomysły przedstawiają się w praktyce? O tym możemy przeczytać w serwisie Wired. Tamtejsi redaktorzy byli zachwyceni możliwościami, które były szczególnie widoczne podczas prezentacji dema gry The Jackal Story. Po wielkiej bitwie, jaka nastąpiła w wirtualnym świecie, mapa zapełniła się zwłokami żołnierzy. Ciała nie zniknęły jednak po pewnym czasie: zostały rozszarpane przez grasujące w okolicy szakale. Im więcej było trupów, tym szybciej rozrastała się populacja drapieżników. Wkrótce zaczęła ona zagrażać graczom, którzy mogli nie tylko próbować wytępić napastników lub budować schronienia, ale i zwabić na swoje terytorium inne zwierzę, polujące na szakale. Co jednak najważniejsze, cała ta symulacja nie była oskryptowana.
Nietrudno więc domyślić się, dlaczego Hall jest tak zainteresowany nawiązaniem współpracy. „Okazało się, że technologia, o której marzyłem i którą próbowałem stworzyć, już istnieje” - wspomina pierwsze spotkanie z Hermanem Narulą, prezesem Improbable. „Już nie potrzebuję dekady, by wprowadzić w życie moją wizję wielkiej sieciowej rozgrywki; mogę to zrobić od razu”. Nowozelandczyk próbował zrewolucjonizować gry wieloosobowe już przy okazji DayZ, jednak jak sam twierdzi, było to trudne z powodu ograniczeń technologicznych. Gdy gra odniosła potężny sukces, Hall poczuł, że stał się pewnym obciążeniem dla reszty zespołu: „Moje pomysły są dość radykalne. Nie jestem zainteresowany półśrodkami i nie mam zamiaru tworzyć bezpiecznych produkcji”. Powrót do ojczyzny i założenie własnego studia to kolejny krok „Rocketa” w stronę tworzenia tytułów, których „nikt jeszcze nie odważył się stworzyć”.
Na papierze cała idea brzmi wizjonersko, jednak na efekty współpracy Improbable oraz RocketWerkz z pewnością przyjdzie nam jeszcze długo poczekać. Pierwszym projektem Halla, zapowiedzianym jeszcze w czerwcu, ma być gra ekonomiczna dla jednego gracza – sam „Rocket” nazywa to jednak rozgrzewką przed poważniejszymi tytułami, zapewniając, że nadal najbardziej pasjonuje go tworzenie produkcji wieloosobowych.