autor: Marcin Skierski
AMD/ATI wygrywa z NVIDIĄ na rynku układów graficznych
Chyba wszystkim znana jest wieloletnia hegemonia firmy Nvidia na rynku kart graficznych. Od lat jest ona liderem na tym polu, choć coraz bardziej zdawało się jej zagrażać AMD/ATI. Bariera została przełamana w drugim kwartale tego roku, kiedy to konkurent w końcu zyskał przewagę nad potentatem.
Chyba wszystkim znana jest wieloletnia hegemonia firmy Nvidia na rynku niezintegorwanych kart graficznych dla komputerów typu desktop. Od lat jest ona liderem na tym polu, choć coraz bardziej zdawało się jej zagrażać AMD/ATI. Bariera została przełamana w drugim kwartale tego roku, kiedy to konkurent w końcu zyskał przewagę nad potentatem.
Z danych opublikowanych w najnowszym raporcie Mercury Research (który mówi o ilości chipów graficznych wysłanych od ich producentów do firm wytwarzających już same karty), wynika, że w okresie od początku kwietnia do końca czerwca układy graficzne ATI Radeon przejęły 51% rynku samodzielnych kart graficznych, podczas gdy NVIDIA GeForce zagarnęły 49%. Oczywiście różnica jest minimalna, ale warta odnotowania.
Wystarczy porównać powyższe dane z tymi przedstawionymi w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wtedy proporcje wynosiły 59% do 41% z korzyścią dla Nvidii. Zmiany nastąpiły zatem niemałe i niewątpliwie mogą martwić przedstawicieli jeszcze niedawnego dominatora.
Jeśli spojrzymy na cały rynek graficzny (łącznie z układami zintegrowanymi do notebooków, urządzeń moblinych itp.), to tutaj nieodmiennie króluje Intel z 54.3% zajętego rynku. W związku z powyższymi informacjami nastąpiła zamiana pomiędzy drugim a trzecim miejscem. Teraz wiceliderem jest więc ATI z 24.5% przejętego rynku, a na najniższy stopień podium spadła Nvidia z udziałem 19.8%.
Jak sprawa będzie wyglądała w trzecim kwartale? Z racji wprowadzenia na rynek dobrze ocenianych kart GeForce GTX 460 być może Nvidia znowu przeskoczy konkurenta, choć ten zapewne zwietrzył swoją szansę i łatwo swojej pozycji nie odda. Taka sytuacja jest korzystna dla klientów, gdyż można liczyć na jeszcze bardziej agresywną wojnę cenową między producentami, co przełożyłoby się na tańsze podzespoły w sklepach.