AMD oświadcza, że organizator ataku hakerskiego nie zdobył niczego wartościowego. To zaprzecza informacjom od samego hakera
AMD w końcu wydało oficjalne oświadczenie względem, mającego miejsce kilka dni temu, ataku hakerskiego. Słowa AMD zaprzeczają temu, co przekazał haker, który chce sprzedać zdobyte dane.
AMD starało się działać bardzo szybko, po ataku na ich bazy danych. Korporacja od razu rozpoczęła współpracę z organami ścigania i wydała oświadczenie. Można z niego wyczytać, że wyciekła ograniczona ilość informacji, związana z montażem pewnych produktów AMD, a same dane zostały zdobyte poprzez stronę internetową pośrednika. Przekaz AMD zaprzecza temu, co twierdził sam haker (vide tom’s Hardware).
AMD miało utracić w ataku hakerskim ważne dane
Za wyciekiem informacji AMD stoi haker o pseudonimie IntelBroker. Na forum w Dark Webie oświadczył, że posiada dane dotyczące między innymi przyszłych produktów AMD, dane specyfikacyjne, bazy danych pracowników i klientów, a także kody źródłowe. Wszystko zostało wystawione na sprzedaż, ale nie wiadomo czy ktokolwiek zgłosił się z propozycją zakupu kradzionych danych.
IntelBroker ujawnił, że jeśli chodzi o dane pracowników, to ze strony AMD wyciekły loginy, imiona, nazwiska, adresy e-mail, numery telefonów, a nawet opisy poszczególnych stanowisk. W połączeniu z ujawnieniem danych o klientach, oznaczałoby to spore straty wizerunkowe dla AMD. Wspomniane wcześniej oświadczenie firmy nie wspomina w żaden sposób o przejęciu przez hakera wrażliwych danych pracowników oraz klientów.
W tej sprawie obie strony mogą nie ujawniać całej prawdy. Z jednej strony AMD chce dbać o swój wizerunek i nie może pokazać, że zostało narażonych przynajmniej kilkaset osób. Z drugiej strony IntelBroker chce zarobić jak najwięcej. Z tego powodu może sprawiać wrażenie, że posiada dużą ilość różnorodnych danych, co zachęci kupujących. Być może IntelBroker sam postanowi zabrać jeszcze głos, żeby skontrować słowa AMD.
Wspomniany haker już w przeszłości przeprowadzał podobne akcje. Część z nich dotyczyła agencji federalnych Stanów Zjednoczonych, ale pewnego razu jego ofiarą padł port lotniczy w Los Angeles. W jego wyniku wyciekły dane personalne właścicieli prywatnych samolotów oraz manifesty lotnicze.