Aktor ze Star Wars bał się, że zostanie wycięty przez Disneya za spoilery
Richard E. Grant, aktor znany ze swoich występów w serii Star Wars czy Lokim, opowiedział nieco o relacji z Disneyem. Artysta musiał poradzić sobie z bardzo surową polityką firmy zabraniającą rozpowszechniania jakichkolwiek spoilerów.
Richard E. Grant to mistrz drugiego planu – aktor tak charakterystyczny, że wystarczy widzieć go przez chwilę na ekranie, by zapadł widzowi na dłużej w pamięć. Mogliśmy go oglądać w ostatnich latach chociażby w Gwiezdnych wojnach: Skywalkerze. Odrodzeniu czy też w marvelowskim Lokim. Artysta bardzo ceni sobie obydwie produkcje, choć przyznał w jednym z wywiadów (Paul’s Trip to the Movies), że wiązały się one z koniecznością zachowania nie lada dyskrecji. Za każdym razem musiał bowiem ukrywać swoje występy i związane z nimi niespodzianki. Grant mówi:
Wystąpiłem w finale Gwiezdnych wojen, ale nie mogłem o tym mówić – konieczność utrzymywania takiego sekretu była torturą, którą równoważył fakt, że zdawałem sobie sprawę z tego, iż Disney prawdopodobnie usunie mi rzepki, jeśli tylko ujawnię coś na temat filmu, albo – co gorsza – wytnie mnie z niego. Byłem więc zmotywowany, aby siedzieć bardzo, bardzo cicho. Kiedy spotkałem się z podobną sytuacją na planie Lokiego, pomyślałem jedynie: „Och, wszystko wiem”.
Wspomniane wyzwania i wyrzeczenia nie wystraszyły jednak Granta i bardzo chętnie powróciłby on do roli Klasycznego Lokiego. Na łamach serwisu Entertainment Weekly przyznał nawet, że przyjąłby propozycję zagrania w potencjalnym spin-offie traktującym o losach jego postaci oraz Aligatora Lokiego. Ciekawa perspektywa, choć na ten moment nierealna. Nie da się jednak ukryć, że Grant po raz kolejny zaprezentował swój wielki aktorski kunszt, i nie zdziwimy się, jeśli MCU sięgnie po niego w przyszłości ponownie.
- Loki to świetny serial, który przynudza. Marvel musi się bardziej postarać
- Disney+ – oficjalna strona internetowa