AgreGOLmat (1 - 7 listopada 2008)
Na kanale Discovery Channel od pewnego czasu możemy oglądać reklamę jakiegoś programu, w której lektor pyta nas czy wiemy, co może się wydarzyć w ciągu dziesięciu minut. Albo jakoś tak. Ja dzisiaj zamierzam podbić stawkę i zapytam się, co można zrobić w cztery sekundy? Mniej więcej tyle trwa pierwszy łyk porannej kawy, przeczytanie standardowej kartki okolicznościowej i dojście do wniosku, że IQ pląsających po lodzie buraków jest na poziomie żabiego skrzeku.
Na kanale Discovery Channel od pewnego czasu możemy oglądać reklamę jakiegoś programu, w której lektor pyta nas czy wiemy, co może się wydarzyć w ciągu dziesięciu minut. Albo jakoś tak. Ja dzisiaj zamierzam podbić stawkę i zapytam się, co można zrobić w cztery sekundy? Mniej więcej tyle trwa pierwszy łyk porannej kawy, przeczytanie standardowej kartki okolicznościowej i dojście do wniosku, że IQ pląsających po lodzie buraków jest na poziomie żabiego skrzeku.
Ale to nic, jeżeli weźmiemy pod uwagę osiągnięcia naszego bokserskiego mistrza zza Oceanu. Andrju znowu dał się sprać na kwaśne jabłko i w czwartej sekundzie walki już leżał na deskach. Po pierwszej rundzie z powodu kontuzji ręki było po wszystkim. Na nic miesiące przygotowań i butnych zapowiedzi, że teraz to już tak na serio i w ogóle. Jeżeli będzie jakiś następny raz, to proponuję, aby mistrz wyszedł na ring i w pierwszej sekundzie po gongu uciął sobie drzemkę w pozycji leżącej. Po co dać się w ogóle obijać tej górze mięsa z przeciwnego narożnika?
Skoro już o mięsie mowa, to bezsprzecznie najkrwawszym befsztykiem ostatniego tygodnia była wczorajsza premiera Gears of War 2. Hasło bigger, better, more badass towarzyszące machinie marketingowej nowego dzieła Epic Games w przeciwieństwie do większości podobnych przypadków nie było rzucone ot tak sobie, ale zdecydowanie ma swoją wartość merytoryczną. Jest dokładnie tak, jak ujął to Bleszinski; stare Girsy otrzymały potężnego kopa i jeżeli nie zaczniemy pływać po fabularnych mieliznach i skupimy się na radosnym masakrowaniu Szarańczy, to w zamian otrzymamy jedną z najlepszych gier końcówki tego roku. O czym zresztą zaświadcza przygotowana przez Dela recenzja. Szkoda tylko, że nie wiedzieć czemu, ktoś musiał coś napsuć w tłumaczeniu, przez co część nazw wrogich jednostek została przetłumaczona na nasz język, a część nie. Czyżby kogoś raziła nazwa Tykacz?
Tak się bawią duzi chłopcy
Z okazji premiery GoW2 GOL przygotował dla Was także konkurs, w którym możecie wygrać egzemplarze gry i w ramach bonusu konsolę Xbox 360. Ponoć tym razem zatwardziali pececiarze pozostaną na lodzie (to o pląsaniu i IQ to nie o Was było) i Epic nie zamierza wydać gry na nic innego poza maszyną Microsoftu. Jest to być może jedyna okazja, aby sprawdzić co ciekawego dzieje się w oddziale Delta.
Macie cztery sekundy żeby przypomnieć sobie jak nazywa się stolica Kongo. Dla ułatwienia dodam, że to takie państwo w Afryce, w którym sytuacja polityczna bardzo przypomina tę zastaną w Far Cry 2. Pani Sarah Palin, kandydatka na wiceprezydenta z obozu Republikanów w dopiero co zakończonych wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, myślała, że Afryka to jeden kraj. My przynajmniej wiemy, że Kongo ma jakąś stolicę. Mniejsza z tym jaką, kraj wielkości połowy Europy, który posiada tylko trzysta kilometrów asfaltowych dróg nie zasługuje na to, żeby o niej pamiętać.
McDonalds w Afryce
Far Cry 2 pełen jest różnych małych niedoróbek w rodzaju respawnujących się za plecami samochodów i nieprzyjaciół wyposażonych w karabiny z zakrzywionymi lufami. Stoi taki tyłem do nas, a mimo to kule z jego karabinu walą nas po łydkach. Gdyby się zacząć zagłębiać, to takich dziwolągów można by znaleźć jeszcze więcej, ale która gra jest całkowicie pozbawiona błędów? Far Cry 2 broni się przynajmniej ogromnym, całkowicie otwartym światem, który na dodatek do bycia prześlicznym wcale nie wymaga stojącego pod biurkiem potwora. Dzieło Ubisoftu jest, mam nadzieję, pionierem i warto to docenić. O czym zresztą można przekonać się czytając recenzję. I przy okazji skorzystać z poradnika.
Dobry i uznany silnik graficzny nie wystarczy do tego, żeby zapewnić grze sukces. To truizm, a dowodem jest mnóstwo słabych produkcji wykorzystujących Unreal Engine 3, ale aby się o tym przekonać, ekipa Beenox musiała wpierw udostępnić światu komputerową wersję najnowszych przygód najsłynniejszego agenta Jej Królewskiej Mości, czyli imć Jamesa Bonda. Nie wiem jak film, zresztą nigdy nie przepadałem za tą serią i nie bardzo rozumiem co fascynującego może być w takim kinie, ale gra Quantum of Solace nie zachwyciła naszego recenzenta. Szkoda tym większa, że korzysta ona ze sprawdzonego silnika użytego w jednym z największych hitów ubiegłego roku, czyli Call of Duty 4. No cóż, w dalszym ciągu jedynym wartym uwagi Bondem jest pochodzący jeszcze z czasów Nintendo 64, Goldeneye.
Dużo ciekawsze tematy wydaje się, że w przyszłym roku zaoferuje nam druga część Mafii. Screeny wyglądają niezwykle obiecująco, a jeśli do tego tworzący grę Czesi dodadzą sprawnie poprowadzoną intrygę i system walki chociażby na miarę ostatniego GTA, to będzie murowany hit. Zresztą sądząc po tym, jak wielką sympatią cieszy się „jedynka” o dobre przyjęcie przez graczy raczej nie powinniśmy się martwić.
Tydzień obfitował również w poradniki. Oprócz wspomnianego wyżej materiału do Far Cry 2, znajdziecie na GOL-u także pomoc przy przejściu przygodówki będącej adaptacją komiksu Enki Bilala, czyli Nikopol: Carnival of Immortals, a w bezpiecznym przebrnięciu przez niemieckie okopy przyda się poradnik do Brothers In Arms: Hell’s Highway. Starożytne holocrony Jedi znajdziecie dzięki poradnikowi do Star Wars: The Force Unleashed, zaś w wywalczeniu niepodległości w Civilization IV: Colonization niewątpliwie przyda się wiedza zawarta w materiale przygotowanym przez Gajosa.