autor: Bolesław Wójtowicz
A miało być tak pięknie... Autografy, telefony, wywiady... I co z tego wyszło? Nic...
Kiedy pojawiły się pierwsze pogłoski na temat rozpoczęcia przez LucaArts prac nad kontynuacjami takich przebojów jak "Grim Fandango" czy "Monkey Island", wielu z nas zaczęło nerwowo przebierać łapkami w oczekiwaniu na te tytuły. Każdy miłośnik gier komputerowych już sobie wyobrażał te dni spędzone przed ekranem na wspaniałej rozrywce jaką zawsze zapewniały produkty sygnowane charakterystycznym logo firmy z Kalifornii.
Kiedy pojawiły się pierwsze pogłoski na temat rozpoczęcia przez LucaArts prac nad kontynuacjami takich przebojów jak "Grim Fandango" czy "Monkey Island", wielu z nas zaczęło nerwowo przebierać łapkami w oczekiwaniu na te tytuły. Każdy miłośnik gier komputerowych już sobie wyobrażał te dni spędzone przed ekranem na wspaniałej rozrywce jaką zawsze zapewniały produkty sygnowane charakterystycznym logo firmy z Kalifornii.
Od czasu do czasu, tu i ówdzie pojawiały się głosy malkontentów wieszczących, że są to tylko plotki, że wszak w przypadku przygód Manny'ego Calavera to powinien raczej być prequel, że to zbyt piękne by mogło się udać... Nikt ich nie słuchał, a ci krakali... I wykrakali, niestety.
Oto pojawiła się oficjalna informacja sygnowana przez LucasArts, w której stanowczo zaprzeczono prowadzeniu prac nad tymi tytułami, jak również jakimkolwiek planom związanym z tymi projektami. Firma postanowiła skupić cały swój twórczy wysiłek na tworzeniu kontynuacji takich tytułów, jak "Full Throttle" i "Sam&Max" oraz przygotowaniu do wydania w ciągu najbliższych miesięcy "World War II".
Dobre chociaż i to...
Zostaje wierzyć, że jak to już wielokrotnie bywało, im bardziej firma się zarzeka i zaprzecza pogłoskom, tym bardziej musi być coś na rzeczy... Więcej powinno się wyjaśnić na zaplanowanych na maj targach E3. Oby...