35 lat temu zadebiutował jeden z najlepszych i najbardziej przełomowych seriali w historii telewizji. Kultowe Miasteczko Twin Peaks do dziś fascynuje, nie tracąc przy kolejnym seansie
Kultowe Miasteczko Twin Peaks Davida Lyncha zadebiutowało na małych ekranach ponad trzy dekady temu. Jeden z najważniejszych seriali wszech czasów intryguje i zachwyca nawet oglądany po latach.

35 lat temu, a dokładnie 8 kwietnia 1990 roku, zadebiutowało Miasteczko Twin Peaks, jeden z najbardziej przełomowych seriali w historii telewizji. Dzieło zmarłego niedawno Davida Lyncha i Marka Frosta jest ponadczasowe – z biegiem lat nic nie straciło na swoim specyficznym uroku, dlatego z okazji rocznicy warto sięgnąć po nie kolejny raz.
Zaczyna się niepozornie – agent FBI Dale Cooper (wspaniały Kyle MacLachlan) przybywa do małego amerykańskiego miasteczka, by rozwikłać sprawę morderstwa Laury Palmer. Dość szybko okazuje się jednak, że nie mamy do czynienia ze zwykłym serialem detektywistycznym, w którym zagadka kryminalna rozwiązywana będzie konwencjonalnymi metodami. Tutaj równie duże znaczenie jak dowody rzeczowe mają sny, wizje czy synchroniczności. Twin Peaks przesiąknięte jest bowiem metafizyką.
Miasteczko Twin Peaks na zawsze zapisało się w historii telewizji, zmieniając ją, reinterpretując. To nie był standardowy, prosty serial czy opera mydlana, jakie powstawały dotychczas, a dzieło artysty – oryginalna i dziwaczna nowość z nietuzinkowymi, groteskowymi postaciami, gdzie gatunki zlewały się w jedno. Bo w Miasteczku Twin Peaks – jak w życiu – melodramat miesza się z komedią, a kryminał z horrorem.
Pomimo całej swojej dziwności – nieprzystającej do zwyczajnej telewizji – przełomowy tytuł zyskał ogromną popularność, doczekał się Złotego Globu i stał się fenomenem, a rzesze fanów chciały wiedzieć, kto zabił Laurę Palmer.
Nawet ponownie oglądane Miasteczko Twin Peaks nie przestaje intrygować, a jedynie odsłania kolejne znaczenia, warstwy i inspiracje. Tutaj nawet nazwiska postaci nie są przypadkowe. Serial wciąga ponownie od pierwszej chwili, a duża w tym rola nastrojowej muzyki Angelo Badalamentiego oraz czołówki, której chyba nikt, kto sięgnął po dzieło w streamingu, nie śmiał przewinąć.
Po latach wspaniale jest wrócić do tego na pierwszy rzut oka spokojnego amerykańskiego miasteczka, by ponownie odkrywać mroczne tajemnice jego mieszkańców, zastanawiać się nad naturą zła oraz przypomnieć sobie, że choć poznamy mordercę, to na pytanie, kto zabił Laurę Palmer, może istnieć więcej niż jedna odpowiedź.

I choć finał potrafi wstrząsnąć, to w serialu nie brakuje ciepła ani humoru. A to również za sprawą niezapomnianych gościnnych występów czy to samego Davida Lycha czy Davida Duchovnego, którego udział wydaje się szczególnie znaczący w kontekście jego dalszej kariery. Twin Peaks stało się przecież inspiracją dla wielu innych serii, takich jak chociażby Z archiwum X. Ale echa dzieła Lyncha dostrzec możemy też w Lost, Stranger Things, zaś niedawny, czwarty sezon Detektywa dowodzi, że wpływy produkcji z początku lat 90. odnaleźć możemy też w najnowszych tytułach.
Jeśli więc chcecie przypomnieć sobie, co jeszcze – oprócz „cholernie dobrej kawy” i ciasta wiśniowego – można znaleźć w Miasteczku Twin Peaks, zajrzyjcie na SkyShowtime, gdzie obejrzycie tę kultową produkcję.