autor: Oliwer Stanisławski
250 tysięcy za Mac Pro 2019 - Apple znowu popłynęło?
Po latach oczekiwania na rynek powrócił Mac Pro. Jego premiera odbyła się dwa dni temu. Największego szoku u potencjalnych klientów nie wywołały parametry, a cena samego urządzenia.

Premiera poprzedniego modelu Maca Pro miała miejsce pod koniec 2013 roku. Jak na tamte czasy komputer zaskakiwał designem, był przerażająco szybki i oczywiście swoje kosztował. Wygląd nowego Maca zaprezentowanego kilka dni temu przez Apple jest kontrowersyjny, ale stylistyką nawiązuje do pierwszego modelu, który został zaprojektowany w 2006 roku. Mac Pro to świetne rozwiązanie dla osób, które potrzebują jednostki do zadań specjalnych i nie wystarcza im zwykły MacBook lub iMac. Dzięki modułowej konstrukcji istnieje wiele możliwości rozbudowy całego zestawu, który już w podstawowej konfiguracji jest wyposażony w wysokowydajny procesor i kartę graficzną. Cena, jaką przyjdzie nam zapłacić za „najgorszą” z możliwych konfiguracji, to 27 999 złotych, najdroższa zaś kosztuje bagatela 251 tysięcy złotych (obie ceny są podane z podatkiem VAT). Ten potwór posiada na swoim pokładzie 28-rdzeniowy procesor Intel Xeon W, 1,5 TB pamięci RAM (!) oraz dwie karty graficzne Radeon Pro Vega II Duo, po 32 GB pamięci każda.

Jakimi absurdami Apple uraczyło swoich klientów?
Oczywiście jak przy większości premier giganta z Cupertino nie mogło obejść się bez zaskakujących cen. Nas przede wszystkim zaskoczyły kółka, za które trzeba dopłacić horrendalne 1920 złotych z VAT – tak, to zwykłe kółka, które nie wnoszą nic poza możliwością przesunięcia obudowy.
Oczywiście, żeby dopełnić cały zestaw, wypada dokupić dedykowany monitor, tylko że ten kosztuje prawie tyle co najbiedniejsza wersja Maca Pro – w zależności od szkła: standardowe wycenione zostało na 23 999 złotych z VAT, a nanostrukturalne 27 999 złotych z VAT. 32-calowy monitor oferuje wyświetlacz Retina w rozdzielczości 6K. Apple informuje również, że jest on wyprodukowany w standardzie XDR (Extreme Dynamic Range). Jeśli nie będzie to najlepszy komercyjny monitor na rynku, to z pewnością najdroższy. Oczywiście produkt musi posiadać jakąś podstawkę i, co nie powinno nikogo zaskoczyć, jest ona sprzedawana oddzielnie. Zwykła, umożliwiająca regulację wysokości, kąt pochylenia i obrót kosztuje 4799 złotych (to więcej niż iPhone 11 z największą pojemnością). Uchwyt, który da możliwość powieszenia wyświetlacza na ścianę bądź umieszczenia go na stojaku, kosztuje już tylko 999 złotych. Obie te ceny zawierają w sobie podatek VAT. Co najśmieszniejsze Apple twierdzi, że monitor można czyścić tylko dedykowaną ściereczką (na szczęście jest ona dołączona w zestawie i nie kosztuje kolejnych kilkuset złotych).
Pomimo wysokiej ceny, podejrzewam, że sprzęt i tak stanie się hitem sprzedażowym, w końcu oferuje on świetne możliwości dla profesjonalistów – a ci zazwyczaj nie zarabiają małych kwot i mogą sobie na taki komputer pozwolić. Czy jest wśród naszych czytelników ktoś, kto zdecyduje się na zakup tegorocznej edycji Maca Pro?