autor: Aleksandra Dziwińska
Zdaniem Elona Muska kolonizatorzy umrą na Marsie
Elon Musk zapowiedział, że najprawdopodobniej pierwsi kolonizatorzy Marsa umrą na tej planecie. Nie oznacza to jednak niczego złego. On i jego zespół dołożą starań, by była to śmierć naturalna, którą poprzedzi długoletnie życie poświęcone eksploracji planety.
Szef SpaceX od kilku lat dzieli się ze światem swoimi planami odnośnie kolonizacji Marsa. Teraz jednak ogłosił, że ci, którzy polecą na czerwoną planetę najpewniej umrą na niej. Nie oznacza to jednak, że nie warto wybrać się w kosmos, kiedy podróż będzie już możliwa. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, śmierć poza Ziemią może się okazać całkiem „zwyczajnym” rodzajem przejścia na drugą stronę. CEO Tesli zaznaczył, że rakiety wielokrotnego użytku i kompleksowy system podtrzymywania życia to jego priorytety w projekcie kolonizacji Marsa.
Jednak nie tylko Musk pracuje nad wsparciem nowoprzybyłego na planetę życia. NASA wyposażyła już Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) w odpowiednie systemy, a obecnie pracuje też nad innym zaawansowanym projektem.
Jak podaje oficjalna strona organizacji, Zaawansowane Podtrzymywanie Życia (ALS) będzie zawierało między innymi technologię niezbędną do rewitalizacji atmosfery, pozyskiwania wody, odzyskiwania surowców i produkcji pożywienia. Konieczna będzie również opieka medyczna i sprawna budowa schronienia, a także sposób, by wszystko naprawiać. Rozwiązaniem ma być przesyłanie podstawowych surowców z Ziemi, tzn. materiałów, z których mieszkańcy Marsa sami będą mogli wytworzyć niezbędne leki i inne przedmioty.
Jednak na to wszystko jest jeszcze czas. Pierwsze marsjańskie miasto nie stanie przez najbliższe 20 lat, a loty nie rozpoczną się, dopóki SpaceX nie przewiezie na planetę niezbędnych materiałów do budowy kolonii, a to, jak podaje CNBC, będzie wymagało setek misji. Zdecydowaliście już, czy polecicie na Marsa, czy czekacie na więcej informacji?