Rosja jest gotowa do odłączenia się od globalnego Internetu - mówi Miedwiediew
Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew mówi o możliwości odłączenia Rosji od globalnego Internetu. Państwo jest w stanie sobie poradzić w takiej sytuacji.
- Rosja odcięta od Internetu? Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew wypowiedział się o takiej możliwości.
Parlament rosyjski pracuje nad zakazem korzystania z dostępu satelitarnego do Internetu oferowanego przez zagraniczne firmy. Pisaliśmy o tym całkiem niedawno. Teraz pojawia się temat odłączenia Rosji od globalnej sieci. I mówi o tym nie byle kto, tylko Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew. A wszystko wydaje się mieć jakieś powiązania z Aleksiejem Nawalnym (rosyjski publicysta, prawnik i działacz polityczny) i ostatnimi protestami w Rosji.
Kontekst tej wypowiedzi miał na celu tylko zapewnienie, że sieć internetowa Rosji jest technicznie przystosowana do „odłączenia”. W 2019 roku Duma Państwowa przyjęła projekt ustawy o „rosyjskiej części Internetu” (Runecie) i warunkach odcięcia go od globalnych serwerów. Runet w pewnej mierze ma być samowystarczalny i brak dostępu do zagranicznych usług nie spowoduje paraliżu informacyjnego. Miedwiediew nie twierdzi jednak, że takie coś jest planowane w sposób zamierzony.
Pod względem technologicznym wszystko jest na to gotowe. Również na szczeblu legislacyjnym wszystkie decyzje zostały podjęte, ale (...) taka sytuacja nie jest prosta i nie byłaby pożądana. Nie dostrzegam jeszcze powodów [do zastosowania – dop. autor], ponieważ z oczywistych względów jest to broń obosieczna.
Te słowa świadczą, że Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa zdaje sobie sprawę, jakie konsekwencje miałyby takie działania. Ale dość ciekawe słowa padają nieco dalej. Miedwiediew twierdzi, że „kluczowe prawa do kontrolowania” posiada USA, a także, że to ono mogłoby stać za odłączeniem Rosji od Internetu. Choć pachnie to iście zimnowojennym światopoglądem, to prawda może być odmienna.
Roskomnadzor, państwowy urząd kontroli mediów, zagroził karami dla siedmiu sieci społecznościowych za nieusuwanie wezwań do protestów w Rosji. „Zagrożonymi” portalami są Odnoklassniki (podobne do naszego nk.pl), VKontakte, ale też Facebook, YouTube, Twitter, TikTok i Instagram. Wysokość grzywny mogłaby wynieść nawet 1/10 rocznego przychodu, jeśli właściciele portali społecznościowych nie zastosowaliby się do zaleceń.
Protestujący domagający się uwolnienia Aleksieja Nawalnego zebrali się w ponad 100 miastach Rosji, a Roskomnadzor twierdzi, że nie usunięto wnioskowanych 170 „nielegalnych” treści. Może to mieć pewien związek z tematem odłączenia kraju od globalnej sieci. Miedwiediew w swojej wypowiedzi dotyczącej tej sprawy odnosi się także do portali społecznościowych:
Jeśli sieci społecznościowe zachowują się w nieprzyjazny sposób, jeśli nie chcą publikować rosyjskich informacji, jeśli zajmują oczywiste, nieprzyjazne stanowisko wobec kraju, to mamy możliwość wpłynięcia na nie.
Obarczanie winą USA lub jakiegokolwiek innego kraju nie ma tutaj sensu. Realizacja fizycznego odłączenia Rosji od globalnej sieci jest raczej wykonalna tylko z inicjatywy wewnętrznej. I tylko w przypadku kontrolowania w 100% ruchu sieciowego. Być może to jest realny powód rozpatrywania przez parlament rosyjski ustawy zakazującej korzystania z dostępu satelitarnego zagranicznych operatów, takich jak Starlink, czy OneWeb.