Najciekawsze materiały do: Assassin's Creed III Remastered
Assassin's Creed III Remastered - 4k Story Characters v.1.0
modrozmiar pliku: 2044,1 MB
4k Story Characters to modyfikacja do Assassin's Creed III Remastered, której autorem jest instanity.
Recenzja gry Assassin’s Creed 3 Remastered - jest ładniej, ale czy lepiej?
recenzja gry29 marca 2019
Światowa premiera 29 marca 2019. Ubisoft w końcu zdecydował się wydać trzecią część Assasin’s Creed na konsole ósmej generacji. Przed premierą obiecywano nam unowocześnioną oprawę graficzną i ulepszoną rozgrywkę. Z tej pierwszej obietnicy twórcom udało się wywiązać…
Assassin's Creed miał zwieńczyć koniec świata i podróż w kosmos
wiadomość22 stycznia 2022
Ucieczka statkiem kosmicznym przed końcem świata – tak miał wyglądać finał Assassin’s Creed dekadę temu.
Assassin's Creed 3 Remastered - patch naprawia uzębienie postaci
wiadomość20 maja 2019
Ubisoft przygotował aktualizację 1.03 dla gry Assassin’s Creed III Remastered. Łatka m.in. poprawia system oświetlenia w scenach animowanych, co skutkuje realistyczniejszym wyglądem postaci.
Assassin’s Creed 3 usunięte ze Steam i Uplay na rzecz remastera
wiadomość1 kwietnia 2019
Firma Ubisoft postanowiła wycofać ze sprzedaży na platformach Steam oraz Uplay oryginalną wersję siedmioletniej gry Assassin’s Creed III. Od teraz tytuł będzie dostępny tylko w edycji Remastered.
- Premiera, recenzje i porównanie graficzne Assassin's Creed 3 Remastered 2019.03.29
- Assassin’s Creed III Remastered – znamy wymagania sprzętowe 2019.03.21
- Data premiery darmowego DLC do Resident Evil 2, Assassin's Creed 3 na Switcha potwierdzone i inne wieści 2019.02.14
- Assassin's Creed 3 Remastered - data premiery i porównanie grafiki 2019.02.06
- Nowe kostiumy w Marvel's Spider-Man, plotki o Assassin's Creed 3 na Switcha i inne wieści 2019.01.29
- Szczegóły Assassin's Creed 3 Remastered – zmiany w grafice i rozgrywce 2018.10.10
- Assassin's Creed 3 Remastered częścią Season Passa do Assassin's Creed Odyssey 2018.09.13
Gry marca 2019 – najciekawsze premiery i konkurs
artykuł1 marca 2019
Zima odchodzi w akompaniamencie mocnych premier. W tym miesiącu zagramy m.in. w kontynuację The Division, Sekiro: Shadows Die Twice od twórców Dark Souls, finałowy sezon The Walking Dead oraz odcinające się od chłodno przyjętego restartu Devil May Cry 5.
To ja to tu tylko zostawię:
https://youtu.be/rStuw_U38G8
W skrócie: paskudne twarze i wszystko rozjaśnione, wybielone (włącznie z głównym bohaterem!) i przejaskrawione. Gra kompletnie straciła klimat i stała się cukierkowa.
Moja ulubiona cześć całej serii. Zobaczymy czy będzie poprawa, czy lepiej zmodowac oryginał.
To również moja ulubiona część z całej serii, fajny okres historyczny j przede wszystkim najlepszy w serii system combo, walka jest tu najlepsza, brakuje tu tylko takiego parkour'u jak w AC Unity i bylo by super. Ja juz zamówiłem osobną pudelkową wersję. Dla mnie must-have.
AC Origins i Odyssey fajne, ale to juz inne gry. Ma byc tez poprawiona mechanika 8-)
Aha i wszystkie DLC do trybu single, , jaszcze trochę. Zdąże dokończyć odyseję. Pozdrawiam
Mam tę grę "za darmo" z seasson pass (w ogóle dodanie jej to chyba miała być rekompensata za chujowe dlc do odysei). 120 zł bym w życiu za nią nie dała, bo prawdopodobnie jak ją pobiorę, to przejdę 3 sekwencje z Haythamem i na tym zakończę, bo myśl o tym, że będę musiała ponownie grać jako ta abominacja C*nnor mnie wykręca. A Haytham pojawia się ponownie dopiero w 10 sekwencji, aby pocisnąć bekę z indiańca, a 7 sekwencji z samym C*nnorem to zdecydowanie za długo. Powinni go w ogóle z tej gry wywalić w pizdu i zastąpić modelem np. Jasia Fasoli. Przynajmniej śmieszniej by było.
Chyba powinni zmienić datę premiery na 26 marca...
Widać jak Ubi$oft traktuje społeczność tymi "season passami". Tym bardziej że gra była już rozdawana 2 razy za darmo na święta a ten "remaster" to jakiś żart - po prostu tekstury w wyższej rozdzielczości i wszystkie dodatki do gry.
Dlamnie ta część assasina byla najleprzą częścią w jaką grałem
Ta gra to chyba jakieś nieporozumienie. Jesli to jest najlepsza niby część to pozostałe części to jakiś żart. Spróbowałem pograć, ale sie nie da. Nuda totalna, pełno łażenia i gadania bez sensu. Walki tyle to kot napłakał, a walka przypomina bierki a nie porządną naparzankę. Taka gra powinna mieć system walki jak Devil May Cry czy mortal kombat. A tu żenada machanie szabelkami bez sensu. Grafika mizerna.
Szkoda ze nie zrobią remastera pierwszej części bo dla mnie jak na razie ACIII jest drugą najgorszą częścią z wszystkich AC (na pierwszym nadal wiedzie Syndicate), taki zlepek rożnych mechanik bez ładu i składu z bardzo nijakim, tępym bohaterem
AC 3 i Syndicate to zdecydowanie najsłabsze części, a niektórzy wciskają tu kity, że III najlepsza, która jest o wiele gorsza od II i Brotherhood czy nawet IV i Origins.
III ma bardzo nudną fabułę, zwłaszcza pierwsze rozdziały to najsłabsze rozpoczęcie z wszystkich części i bardzo ciężko przez to przebrnąć, a gdy sterujemy od 1/3 gry wreszcie właściwym bohaterem to jest to Indianin co pasuje jak pięść do nosa do klimatu Asasynów jakich znaliśmy wcześniej. Główny bohater jest naiwny do bólu i zwyczajnie rozumem nie grzeszy. Dialogi ma sztywne jakby pisał je drwal. Dochodzi do tego nieciekawe i oklepane miejsce gry, historia Stanów Zjednoczonych, którą każdy zna na pamięć, monotonność, najbrzydsze miasta całej serii.
Jak to w ogóle można porównywać do II i dodatku Brotherhood, gdzie mamy najciekawszego bohatera i najbardziej angażującą fabułę w całej serii, ciekawe miejsca gry jak Florencja, Wenecja, Rzym, zróżnicowane zadania, świetny klimat bractwa Asasynów i samej epoki Renesansu, wprowadzony kodeks z opisami miejsc, postaci, wydarzeń co było jak dla mnie najlepszym pomysłem w serii, bardziej urozmaiconą wspinaczkę w grobowcach, (by zdobyć zbroję Altaira) przypominającą trochę trylogię PoP, zaskakiwanie gracza do końca gry pomysłami.
Jedna z najlepszych części AC, zaraz przy IV i Rogue. Na pewno sobie kupię ten remaster gdy już trochę stanieje i odświeżę fabułę po latach. (w tym aspekcie jest to chyba najlepsza część AC, Rogue i IV miały lepszą mechanikę i ogólnie były ciekawsze pod względem dodatkowych aktywności, ale fabułę miały dużo słabszą...)
Szkoda że ten Remaster zupełnie niepotrzebnie ją uprościł, oryginalna gra z wyjątkiem kilku zadań dodatkowych koniecznych dla 100% synchronizacji misji była bardzo prosta już i bez tych dodatkowych ułatwień.
Widać że gra ma już parę dobrych lat na karku nawet po odświeżeniu grafiki. Mechanika gry jest już trochę przestarzała i znacznie odbiega od nowych części AC. Ale i tak miło przypomnieć sobie ten tytuł bo gra dalej daje sporo frajdy! Gameplay PC Ultra 4K https://youtu.be/BZ9xWWCxhAk
oj ubi to jednak wie jak wcisnąć graczom drugi raz to samo haha mam nadzieje że nikt kto ma oryginał "join or die" tego nie kupi , powinni dawać za free temu kto posiada już tę część
To ja to tu tylko zostawię:
https://youtu.be/rStuw_U38G8
W skrócie: paskudne twarze i wszystko rozjaśnione, wybielone (włącznie z głównym bohaterem!) i przejaskrawione. Gra kompletnie straciła klimat i stała się cukierkowa.
AC III: Liberation to już w ogóle komedia... gra "ekskluzywna" na PS Vita. Nagle wydano port na pecety i konsole poprzedniej generacji z dopiskiem HD, który już był de facto remasterem. Mija kilka lat i Ubisoft remasteruje zremasterowany port i do biednej uproszczonej gry na przenośną konsolkę ładuje 4K i kolejny raz sprzedaje jak nowy produkt. Na domiar złego ten kolejny remaster, zarówno trójki jak i Liberation jest tragiczny. Wszystko jest jakoś dziwnie rozświetlone, a twarze bohaterów to wręcz mnie przerażają w tej wysokiej rozdzielczości. A najlepsze jest to, że ten syf kosztuje około 160 zł w Xbox Store...
Sprawdziłem ten remaster z ciekawości, bo otrzymałem go z season passem do Odyssey i muszę przyznać, że odczuwam teraz mocny kryzys wartości... wręcz werteryczny weltschmerz xD
W miarę lubię produkcje Ubisoftu, ale ich polityka mnie obrzydza.
Strasznie byłem napalony na ten Remaster bo ACIII jest jedną z moich ulubionych części, ale się srogo zawiodłem. Fajerwerk się nie spodziewałem, ale ta gra jest po prostu strasznie brzydka i wygląda gorzej niż ACIII z 2012r. No straszny kastrat powstał. Do tego dobitnie się przekonałem, że powrót do starych odsłon na starej konwencji jest bolesny, a nawet bardzo. Po zagraniu w next-genowe AC ten wydaje się jak by powstawał wieki temu. Straszny niewypał i nawet nie chce mi się odpalać Liberation choć w to nie grałem. No zawiodłem się srogo. Dobrze, że nie kupiłem tego "remastera" tylko otrzymałem go w ramach SP do Odyssey bo cholernie żałowałbym tej kasy.
Ludzie nie kupujcie tego, jeśli kupicie to będzie najgorsza decyzja w waszym życiu. Takiego gniota to się nie spodziewałem to nawet na zero nie zasługuje.
NAJGORSZE co zrobił Ubisoft, to właśnie ten remaster, serio niby 4 k HDR, a pierwsza część z serii jest ladniejsza.
Brak mi słów, ODRADZAM
PS: po ograniu Dobrych Origins i Odyssey
(Zwłaszcza Origins <3) gra się, jakby ta gra wyszła 2 dekady temu. To juz w crasha bandicoota z 90 gra się o wiele lepiej.
Ta gra to powinna mieć ocenę -100
Czy ten remaster był jakoś desperacko potrzebny? Nie. Ale jednak fajnie, że wyszedł. Moim zdaniem grafika jest lepsza niż w oryginale AC3, różnica to głównie oświetlenie, tutaj wygląda bardziej realistycznie w niektórych momentach. Poza tym fajnie mieć wszystko w jednym miejscu, nie trzeba już żadnych AC 3 complete edition, tylko wszystkie DLC są od razu wbudowane, przy okazji jeszcze odnowiony AC Liberation, w którego wiele osób pewnie jeszcze nie grało, bo to poboczna część serii. W remasterze poprawiono kilka bugów, które pamiętam z oryginału, np. nie ma już spadków FPS w niektórych miejscach, gdzie dawniej były i po prostu przynajmniej w moim przypadku działa lepiej. Poprawiono też nareszcie debilny błąd z początku gry, kiedy walczy się na miecze z typem o nazwisku Mills i on na pasku zdrowia w polskiej wersji ma zamiast Mills napisane "Młyny". Jak to pierwszy raz zobaczyłem to strzeliłem facepalm. Ale jednak inne błędy się ostały, np. zamiast Posiadłość Davenporta jest "Dawenporta". Grę dają za darmo razem z Gold Edition od AC Odyssey, który za rok lub dwa będzie kosztował pewnie z 50zł, więc nie narzekajcie.
Tragedia po prostu! Nie spodziewałem się że to będzie aż taki gniot, pamiętam jak na X360 grałem i po prostu byłem oczarowany. Ale to co tu odwalili to jakaś kpina, powiadomienia nie znikają, koń zawiesza się na prostej drodze, wspinaczka jest totalnie do bani, connor wskakuje na wszystko co się da przy tym wyjątkowo spowalniając ucieczkę. Szybki bieg i wspinaczka na jednym przycisku to już w ogóle burdel na kółkach, chcesz uciec przed całą armia przeciwników to nie da rady bo connor spróbuje gdzieś się wspinać bo lekko wychylisz gałkę nie w te stronę co trzeba. Czasami nie są rady nawet z konia zejść, wyjście z mapy też utrudnione tak jakby przycisk o na padzie w ogóle nie działał. Strasznie męczący remaster.
Grafika ulepszona i to widać (tekstury, światło itp.) no ale woda jest dość specyficzna a twarze są chyba gorsze niż w oryginale, do tego niektóre bugi z pierwotnej wersji są też tu (np znikający konwój) ale muszę przyznać że mimo iż remaster jest to średni to jednak bardzo dobra gra. Ac 3 jest naprawdę bardzo fajną grą, dobra fabuła, ciekawe aktywności poboczne (misje osady, morskie) fajne mechaniki dużo rodzajów broni, polowanie które jest naprawdę dobre te rzeczy czynią tą grę naprawdę dobra a z odświeżoną grafiką jest jeszcze lepiej. Do tego dostajemy za darmo ac liberation remastered. Gra to dla mnie jakieś 9/10 zaś to jak została zremasterowana to jakieś 7/10 więc daje 8/10. Chciałbym dodać że gra nie jest warta swojej pełnej ceny ja ją kupiłem za 40zł na egs i tyle według mnie jest warta
Następny Asasyn zaliczony. Nowy Jork i Boston wyglądają bardzo ładnie, podoba mi się architektura tamtych czasów. Fajnie było sobie pobiegać miedzy budynkami i pooglądać miasteczko, miało się wrażenie że jednak miasto żyje. Gorzej było w terenach leśnych, jakieś takie to wszystko było podobne. Sam bohater jako indianiec też nie przypadł mi do gustu, lepiej pasuje tutaj postać Haythama Kenwaya jako asasyn, gostek ma swój styl no ale trudno. Sama gra nie wniosła nic szczególnego do serii ale przygodę skończyłem z ciekawością.
Nowy Asasyn (przynajmniej dla mnie, bo wcześniej nie grałem), nowe miejsce akcji, nowa historia i koniec Ezio ale początek niejakiego Connora, czy raczej Ratonhnhake:ton. Cóż za fabuła i cóż za przestarzałe pomysły nawet w tamtym czasie. Niestety czy stety nie miałem okazji grać w oryginalną wersję, a jedynie remaster i szczerze to nie wiem czy to lepiej czy gorzej nie śledziłem specjalnie tego ale mam porównanie z poprzednich części w wersjach taka i taka, więc obstawiam że grałem w tą gorsza. Ale do rzeczy. Pierwszy raz dostaje się dwóch bohaterów do grania Haytham Kenway i Ratonhanhake:ton z plemienia Kanien'kehá:ka/Connor Kenway i kurde to nie był zły plan gdyby nie to, że gameplay nimi jest wybitnie nierówny. Haytham jest pierwsze dwie/trzy sekwencje tylko i jest to gameplay gdzie żadnych znajdziek się nie uświadczy prócz paru kartek Franklina i punktów obserwacyjnych ale fabularnie są zwyczajnie ciekawsze te początki, za to Connor to już pewne przeciwieństwo- znajdziek pełno a fabuła trochę rozmemłana. Tak jak bohater zresztą, bo Connor nie ma charakteru trochę, a raczej brak mu więcej cech niż chęć zemsty i dążenie do wolności wśród ludzi. Dalej wydaje się być takim trochę mrukliwym pierdołą, który albo jest wpieniony na kogoś albo nie ma zdania i jedynie pobrękuje pod nosem. Haytham za to ma charyzmę, intelekt, bezwzględność, cięty jęzor i jest zwyczajnie lepiej napisaną postacią, bo jest zapamiętywalny i mimo, że z nim spędziłem tak z 5 godzin (no zebrałem te kartki nie będę kłamał), i to pół roku temu to lepiej oraz przyjemniej go wspominam niż Connora, od którego pożegnania minął jakiś tydzień. Problem jednak wcale nie leży w tej dwójce, a w tym, że bohaterów imiennych w tej grze są dziesiątki. Mam wrażenie, Ubisoft zażądał wszystkich, którzy byli chociaż wspomniani podczas emancypacji Ameryki, obecnych w grze i dzięki temu, każdy prawie bohater jest tak wybitnie nijaki i się składa na jedną cechę charakteru, która była potrzebna w tej jednej misji. Fabularnie trzyma się jakoś brak tam całkowicie elementów bractwa i Connor jest raczej posłańcem Waszyngtona i reszty rebeliantów niż na czysto Asasynem ale spełnia warunki kredo, więc się nie będę przypierdalać o to natomiast to, co się dzieje poza animusem jako Desmond to jest taka abstrakcja i kretynizm, że chyba gorzej niż w Revelations. Wydarzenia się nie kleją, nie łączą w żaden sposób z poprzednimi plot na końcu jest zrobiony tak na odpierdol, że nie wiem co powiedzieć i realnie jedyny plus tego wszystkiego to definitywny koniec historii Desmonda. To też pokazuje najgorszy aspekt gry czyli scenarzyści dali dupy po całości. Na sam koniec gry zastanawiałem się czy w kolejnych częściach oni przestali się konsultować ze sobą nawzajem czy co, bo poziom debilnych akcji kretyńskich rozwiązań i tłistów takich, które są żeby być jest zatrważający. Graficznie jest słabo ale stawiam, że to pomysł remasterowy, żeby wszystko było jasne wygładzone, takie sterylne wręcz, a pyski ludzi wyglądające na wykonane z czekolady, więc mam nadzieję, że to nie wyglądało tak źle te siedem lat temu. Muzycznie jest dosyć przyjemnie ale powtarzalnie. Została kwestia jedna, czyli mechaniki różne, które w większości były krokiem w tył, a nie w przód w stosunku do poprzednich części, z jednym wyjątkiem. Cały aspekt ekonomiczny jest obmierzły bardzo, a rozwój osady rozciągnięty i bardziej upierdliwy niż fajny. Odblokowywanie miejsc szybkiej podróży przez łażenie po labiryntach korytarzy jest tak okropnie słabym ruchem, że nawet nie wiem co powiedzieć na to, a wszystkie misje od gildii różnych są nadal bardzo cienkie w wykonaniu ale to jest od trzech części gry tak samo syfiaste. Brak ostrza z hakiem jest słabym posunięciem, bo to przyspieszało wspinaczkę, która i tak w tej części bardzo po macoszemu jest potraktowana. Za to z drugiej strony są plusy. Wycofanie stosów petard i zamienienie ich na jedyną przydatną, czyli dymną oraz dołożenie nowej strzałki z liną, która jest bardzo szybka w eliminacji i jakże widowiskowa jest dobrym pomysłem, a świetnym planem jest wycofanie się z debilnego tower deffence przy bronieniu placówek asasyńskich. Wprowadzenie jednego sklepu zamiast czterech jest też dosyć przyjaznym pomysłem a myślistwo w zadaniach męczy ale samo w sobie jest całkiem przyjemnym zajęciem. Walka jest najlepsza ze wszystkich części, dokładnie wiadomo, na którego przeciwnika jaki typ ataku zadziała i czuć różnice w broni chociaż najpotężniejszą są chyba ukryte ostrza zwyczajnie bo są najszybsze. Najlepszym aspektem całej gry natomiast jest statek i wszystko z nim związane. Ja ogólnie nienawidzę pojazdów i "pojazdów" wszystkie samochody, statki, samoloty i konie w grach wyprowadzają mnie z równowagi i nie chce mieć z nimi nic wspólnego i to jest pierwszy wyjątek w historii gamingu kiedykolwiek. Statek i misje związane z pływaniem ów sprawiało mi o wiele więcej radości niż te piesze o konnych nie wspomnę. Misje mimo, że do bardzo skomplikowanych nie należą to są bardzo dobrze wyważone trudnością i długością, walka jest bardzo efektowna i efektywna, strzelanie zarówno salwami jak i z folgierzy jest cudne, a taranowanie daje takie poczucie potęgi jak mało co. Jestem szczerze zadziwiony, że podobało mi się to aż tak bardzo, bo nie spodziewałbym się nigdy i aktualnie nie mogę się doczekać Black Flaga, który to jest nastawiony na te okręty. Na ostatek zostawiłem sobie aspekt dlc, czyli Okrucieństwo Króla Waszyngtona, który jest takim badziewiem, że głowa mała, a całość ma konstrukcję odcinku Family Guya x Gwiezdne Wojny i jest stanowczo za długi. Ostatnią rzeczą, którą należy poruszyć to błędy, błędy w ilości niebywałej (ilość nie przypadkowo użyte słowo) i to od bugów graficznych i dyskusyjnych decyzji przeciwników jak grupowe samobójstwo w jeziorze albo usilna potrzeba wtopienia się w podłogę, aż po zwykłe wyłączenie się gry od tak se oczywiście nie zapisując w międzyczasie postępów prawie żadnych, bo przecie po co. Te błędy to żart jest i to straszliwie niezabawny, tak bardzo utrudniający granie, że dawno się z nie spotkałem. Koniec końców jednak nie mogę powiedzieć, że to bardzo zła gra. To jest raczej gra, która wprowadza nowości i wycofuje stare błędy. To gra która też kończy pewną historię, bo kończy opowieść Desmonda. Opowieść bardzo niespójną i chaotyczną, a także głupawą ale trochę nieodłączną od serii. Jest to przejście niestety nijakie dosyć i szczerze jeżeli komuś niezbyt zależy na zapoznaniu się z tą grą to nie wiele traci. Historia tam opisana to już nie jest rzecz nieznana czy też przynajmniej w części zmyślona tylko w większości coś co można przeczytać w książkach o początkach Stanów Zjednoczonych przeplatane historyjką Connora bardziej o zemście niż o samym zakonie tak naprawdę, co jest ciekawe, bo z kolei to co się dzieje poza animusem jest ściśle związane z Asasynami, Templariuszami i Pierwszą Cywilizacją, a ten stan rzeczy jest dokładną odwrotnością fabuły pierwszej części gry. Tylko czy warto? Eeeeeee szczerze to nie wiem z jednej strony tak z innej nie ale jak ktoś chce to nie widzę przeszkód.
Wspomnienia wrocily. Wlasnie ukonczylem podstawową kampanię. Fabularnie bardzo mnie urzekła przedstawiona historia choć przeszedłem drugi raz to przez mgłę ledwie pamiętałem z czasu premiery lata temu wersji oryginalnej. Moja ulubiona część i ta na której zatrzymałem się przed laty w "ogrywaniu" Assassin''s Creedów bo Black Flagga nawet nie tykałem z racji lekkiego obrzydzenia do gier w pirackich swiatach. Kilka lat temu probowalem Odyssey ale również bylo takie plastikowe i fabularnie nijakie, nie trzymajace w napięciu choc na pewno dużą rolę odgrywało moje znudzenie przedstawionym światem.. AC 3-ka lepsza również od Valhalli ktora zakończyła się tak że nawet nie wiedziałem że to zakończenie a i zastanawiałem si3 w ogóle czy to jeszcze była seria AC... Co do serii Ezio to byly będą i są to moje ukochane gry ale jednak AC 3 miało minimalną dla mnie przewagę. Reszty AC nie grałem ale zamierzam właśnie rozpocząć wszystkie AC od pierwszej części która w oryginalnej pudełkowej jeszcze wersji wlasnie już do mnie jedzie :D Mam nadziej że Mirage pokaże wspaniałą historie w bardzo grywalny sposób bo obiecałem sobie że będzie to ostatni Assasin, któremu "dam sznasę" po wielkich zawodach które miałem z Oddysey, którego nawet nie chciało mi się ukończyć i nie ukrywam Valhallą pomimo tego że nie była złą grą... To assassinem dla mnie nie była w ogole.
No niestety, remastered czy nie, to nie jest gra dla normalnych. I grafika nie jest tu istotna wcale, bo potrafiłem ograć gry z 2004 roku bez upiększenia grafiki i wystawiałem im wysokie noty.
Przede wszystkim gra nie to, że jest do bólu liniowa, to wskazuje w irytujący sposób to, co mamy w dany momencie zrobić - niestety widać, że gra została stworzona na konsole. To bije mocno po sterowaniu, bo w istocie nie da się nic zrobić w fabule bez wciskania tych klawiszy, co nam dosłownie w danym momencie każą.
Mnie, jako starego wyjadacza gier FPP razi fakt, że nie możemy w prosty sposób dostać się do listy zadań, nie możemy dowiedzieć się, o co w nich chodziło (jakbym np, grał raz na tydzień/dwa), nie ma ich opisów. Nie mówię o wskazaniu na mapie, bo mi wystarczyłby opis zadania i doszedłbym, gdzie tego szukać.
Śmieszne, ale irytujące jest, że niby jakiś angielski dżentelmen, Pan Kenway, wskakuje jak szympans na pierwszy lepszy gzyms jak użyjemy spacji czy shift - to już jest z deczka żałosne.
Z plusów to dość przyjemna grafika i odzwierciedlenie miast w koloniach w Ameryce.
Okropne drewno, kilkadziesiąt nowych mechanik, których nikt nie chciał i które okazały się nudne i niedopracowane. Ogromny regres względem poprzednich części. Masa bugów, glitchy i niedoróbek. Świat jest pusty i liniowy, udźwiękowienie to dramat. Fabuła nie zachęciła mnie dostatecznie by grać w tego potworka, a okropne sterowanie i mechaniki gry sprawiły, że zrezygnowałem po 2 godzinach.