Bukary - Nadzieję jednak mam, że objawów narcyzmu pierwotnego jeszcze nie wykazujesz.
znafcatematu - wyraziłem swoją opinię bazującą na obserwacji.
Nadzieję jednak mam, że objawów narcyzmu pierwotnego jeszcze nie wykazujesz.
W ramach podbudowywania ego, które i tak już jest przeogromne, powiem, że masz pewien problem z pojęciami: narcyzm pierwotny JUŻ wykazałem (jako dziecko), bo jest on naturalnym etapem wczesnego rozwoju człowieka. Jeśli więc JESZCZE nie zaznałeś narcyzmu pierwotnego, to musisz mieć jakieś poważne problemy psychologiczne (albo dopiero wyszedłeś z łona matki).
Jakoś politycy by bardziej pasowali jako "grupa zawodowa z najbarziej rozbudowanym ego" bo zwykle to politycy śmiało uważają że są lepsi od "biednych ludzi" ,są ważniejszi od nich i mogą robić co chcą .
Osądziłem po twojej wypowiedzi: Oczywiście: codziennie swoje ego podlewam, pielęgnuję, głaszczę. Rośnie w oczach. Nic dziwnego, że jest tak rozbudowane w której dokładnie pokazałeś, że narcyzm pierwotny występuje nie tylko u dzieci, u których popędy nie zostały jeszcze ukierunkowane, a samo dziecko przekonane jest o byciu centrum świata. Innymi słowy umysłowo reprezentujesz nie mniej, nie więcej jak właśnie niemowlaka z objawami narcyzmu pierwotnego. Jeśli byłbym niemiły i niedelikatny to twoje zachowanie mógłbym określić narcyzmem wtórnym, acz zapewne doświadczyłeś urazu w okresie edypalnym i teraz trudno jest pogodzić się z tym faktem więc o tym nie wspominałem chcąc zachować względną kulturę wypowiedzi.
W przypadku prawidłowego rozwoju dziecko w pewnym momencie zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, jak silnie uzależnione jest od innych i rezygnuje z poglądu, że jest wszechmocne. Ty jak widać potrzebowałeś kilkudziesięciu lat aby to zrozumieć - niemniej - lepiej późno niż wcale.
Wypowiedziałem się li tylko w temacie nauczycieli, którzy śmieszni, to jednak są potrzebni.
Smieszni? Inna sprawa, ze co jest zlego w rozbudowanym ego? Wydaje mi sie, ze problem z tym moga miec ludzie, ktorzy odczuwaja jakies kompleksy. Czujesz sie gorszy od nauczycieli?
Wonny Delikates jest ułomny. Wyraziłem swoją opinię na podstawie obserwacji. Na dodatek jest narcyzem a oprócz tego stokrotką...
Ryokosha - coż, gdy się nie ma argumentów najlepiej obrazić interlokutora.
lepiej późno niż wcale
Ależ ja wcale nie twierdziłem, że w moim przypadku można mówić o etapie "późno". Wręcz przeciwnie: pisałem, że nawadniam swoje ego na maksa. I nie przestaję. Dopiero się rozpędzam, pielęgnując wszelkie kompleksy o nazwach wywiedzionych z greckiej mitologii. Niemniej jednak zarówno twoja zadziwiająca świadomość psychologiczna, jak też dogłębne analizy statystyczne i kliniczne, które tutaj przedstawiłeś, wygłaszając sądy o narcyzmie nauczycieli, pozwalają stwierdzić, że jesteś równie dobrym źródłem udokumentowanej wiedzy, co obserwatorem.
Wręcz przeciwnie: pisałem, że nawadniam swoje ego na maksa. I nie przestaję. - to właśnie zauważyłem w twoich wypowiedziach.
...twoja zadziwiająca świadomość psychologiczna, jak też dogłębne analizy statystyczne i kliniczne... przecież mówisz o rzeczach, o których nie masz pojęcia, wiesz co to są analizy statystyczne, o klinicznych już nie wspominając?
Najlepsze Wonny że potwierdasz moją obserwację.
A ironii byś nie poznał nawet jakby w pupę cię ugryzła. Ale wyjaśnię Ci to łopatologicznie: przyszedłeś walnąłeś tezę bez żadnego dowodu a my mamy ją przyjąć jako dobro objawione bo "masz takie obserwacje". Więc ją ironicznie miałem swoją tezę, którą na nieszczęście swoją dalszą wypowiedzią potwierdziłeś. Żaden z ciebie interlokutor, ale przynajmniej przez chwilę zabawnie było.
Hopkins
Wydaje mi sie, ze problem z tym moga miec ludzie, ktorzy odczuwaja jakies kompleksy. Czujesz sie gorszy od nauczycieli? - w żadnym wypadku nie czuję się gorszy od nauczycieli, zwyczajnie są to ludzi o bardzo zawężonej wiedzy, w większości wypadków niewykraczającej poza przedmiot/y nauczania. Zwyczajnie jest mi ich trochę żal.
BTW - czy Hopkins to nick pochodzący od nazwiska tego rosyjskiego agenta harrego Hopkinsa?
Ryokosha - Najlepsze Wonny że potwierdasz moją obserwację. Jak widać twoja obserwacja nie musi być poparta dowodami, moja już jednak tak. Zastanów się nad głupotami jakie wypisujesz.
EDIT - bold.
Dla ludzi, których temat zaburzeń narcystycznych interesuje (choć nie jest związany z tematem wątku):
Badania na temat narcyzmu w środowisku pracy:
https://sci-hub.se/https://doi.org/10.1177/1948550616649241
Konkluzja: narcyz wybiera środowisko hierarchiczne, w którym może się wspinać po drabinie awansu zawodowego na sam szczyt.
Badania, które nie wykazały, że nauczyciele mają narcystyczną osobowość:
Badania, które pokazują, że nauczyciele, wybierając swój zawód, kierują się zarówno altruizmem, jak i tzw. "zdrowym" narcyzmem (np. chęć prowadzenia i motywowania ludzi):
https://sci-hub.se/10.1080/13540602.2016.1158469
Nauczyciel jako zawód empatyczny (tekst nienaukowy, wpis psychologa na blogu):
https://www.thoughtsonlifeandlove.com/the-jobs-that-narcissists-and-empaths-are-drawn-to/
Tu z kolei artykuł (opis możliwych konsekwencji badań) o tym, że - z jednej strony - narcyzm nie jest wymagany, aby być dobrym nauczycielem, ale - z drugiej strony - odrobina narcyzmu nie przeszkadza w wykonywaniu tego zawodu:
No więc nauczyciele (zwłaszcza w Polsce) z pewnością mają osobowość NAJBARDZIEJ narcystyczną spośród wykonawców wszystkich zawodów. Wonny Delikates nie może się mylić. Przecież tylko największy narcyz wykonywałby zawód, którego celem jest pomóc innym w zdobywaniu wiedzy. Tylko największy narcyz zgadzałby się na źle wynagradzaną posadę. Tylko największy narcyz pracowałby ze świadomością, że po kilku latach wspiął się na szczyt zawodowej hierarchii i nic więcej pod tym względem nie osiągnie. Tylko największy narcyz wykonywałby pracę, której prawie nikt nie docenia. Tak, polski nauczyciel (statystycznie) to z pewnością NAJWIĘKSZY narcyz.
Wonny Delikatesie, chociaż jestem przekonany, że posiadasz wszelkie kompetencje i dane, żeby wygłaszać tego rodzaju tezę, zechciałbyś nas jednak uraczyć informacjami, na jakich źródłach naukowych się opierasz? Chętnie bym poczytał badania, które wykazały, że nauczyciele są najbardziej narcystyczną grupą zawodową. Badania, a nie dywagacje na temat tego, że np. zawód nauczyciela może przyciągać narcyzów (bo to cecha charakteryzująca również wiele innych profesji). Ponieważ jesteś zapewne ekspertem w dziedzinach, o których się wypowiadasz (byłeś nawet w stanie, jak przystało na prawdziwego profesjonalistę, postawić diagnozę o urazie w "okresie edypalnym" bez jakiegokolwiek osobistego kontaktu z pacjentem), zaś ja, jak słusznie zauważyłeś, jestem tylko nauczycielem, a więc człowiekiem, który niewiele wie, bardzo proszę o źródłowe wskazówki. Chyba że pisząc o "najbardziej rozbudowanym ego nauczycieli", miałeś na myśli coś innego niż chorobliwy narcyzm. Jeśli tak, również ośmielam się prosić o wyjaśnienia (badania i źródła).
a) Mylisz pojęcia, napisałem, że nauczyciele mają rozbudowane ego, co nie jest jeszcze narcyzmem, do którego ciągle się odwołujesz.
b) Pisałem o nauczycielach w Polsce, tymczasem linki, które podałeś nie dotyczą nauczycieli w tym kraju. Co więcej przeprowadzane badania na które się powołujesz (dwa pierwsze linki) dotyczą osobowości narcystycznej wśród badanych nauczycieli, a nie taki był mój zarzut względem tej grupy zawodowej co można sprawdzić w poście, który zapoczątkował tę dyskusję.
- Narcissism Predicts Support for Hierarchy
- The Narcissistic Personality
Dodatkowo autorzy zaznaczają, że jest to badanie pilotażowe, a biorąc pod uwagę złożoność tematu uważają, że powinno być kontynuowane przez dalsze prace badawcze: Taking into account the complexity of this subject, we consider this is a pilot study which should be continued by further research, gdyż badanie na 52 females and 18 males aged from 21 to 57 może nie być reprezentatywne. Tak więc te "niby dowody naukowe", na które się powodujesz nie są wystarczające dla wyciągnięcia finalnych wniosków w omawianym temacie nauczycielu Bukary.
c) tylko największy narcyz zgadzałby się na źle wynagradzaną posadę. Skoro nie jesteś zadowolony z pensji to zmień pracę.
d) jestem przekonany, że posiadasz wszelkie kompetencje i dane, żeby wygłaszać tego rodzaju tezę. Musisz wiedzieć mój drogi Bukary, że teza jest rozpatrywana za pomocą dedukcji, a dopiero hipoteza jest rozszerzeniem oraz szczegółowym opisem tezy. Co więcej hipotezy mogą być błędne lub prawdziwe, rozstrzygane to jest dzięki przeprowadzonym badaniom naukowym, a nie wstępnym sondażom pilotażowym.
e) chętnie bym poczytał badania, które wykazały, że nauczyciele są najbardziej narcystyczną grupą zawodową. Napisałem, że mają - jako grupa zawodowa - najbardziej rozbudowane ego, nie napisałem, że w większości z nich posiadają osobowość narcystyczną, kolejny już raz zwracam uwagę na fakt, iż mylisz pojęcia, co wydaje się raczej celowym zabiegiem z twojej strony.
f) postawić diagnozę o urazie. Zapoznaj się ze znaczeniem słowa diagnoza, nim z niego skorzystasz. Bazując na twoich wypowiedziach nauczycielu stwierdziłem, że pewnie doznałeś urazu, natomiast nie była to diagnoza określająca jego fazę obecną oraz przewidywany dalszy rozwój problemu.
g) zaś ja, jak słusznie zauważyłeś, jestem tylko nauczycielem. Nigdzie nie napisałem i nie zauważyłem, że jesteś nauczycielem. Aż do teraz nie posiadałem wiedzy w zakresie wykonywanego przez ciebie zawodu. Teraz już jednak rozumiem dlaczego dopatrujesz się w mojej wypowiedzi aluzji do swego typowego zachowania i reagujesz na nią z dziwną na pozór i zdawałoby się niczym nieusprawiedliwioną gwałtownością.
Jeszcze rodzice mogliby się zbuntować, ale to tępi i roszczeniowi ludzie - takich, którzy myślą i świadomie podejmują decyzje jest garstka.
Reszta traktuje szkołę, jak przechowalnię dzieci przez okres czasu, kiedy pracują (gro z nich siedzi też na socjalu w domu i odpoczywa).
Edukacja... przecież to głupota, komu to potrzebne? Wszystko i tak masz w internecie.
Niechybnie zmierzamy na wschód w coraz to szybszym tempie.
Jeśli komuś będzie zależeć na edukacji dziecka (i będzie go stać), to może jeszcze jako tako się mu uda. Ale reszta ma na to wywalone totalnie.
W sumie - jakby tak sprywatyzować szkolnictwo? Za podatki byłyby dostępne tylko hufce.
:)
Hej, ale to świetny pomysł - zdalne nauczanie dla wszystkich, zawsze. Jakby to dobrze zgrać, to ogarnie się cały kraj w 5-10 nauczycieli z każdego przedmiotu. Weryfikacja testami multiple choice, więc człowiek nie będzie musiał sprawdzać. Jaka oszczędność! A i o prawomyślność wykładu o wiele łatwiej!
No i wbrew zapowiedziom Czernek ZDECYDOWANIE pogorszy jakość edukacji polskich dzieci. Jest już gotowy projekt nowego rozporządzenia:
W skrócie: koniec z limitami uczniów na zajęciach informatyki, języka obcego i wuefu. Przypominam, że liczba uczniów w klasie to jeden z podstawowych czynników decydujących o jakości kształcenia.
Bardzo dobry, podsumowujący ostatnie lata wpis na temat obecnej sytuacji nauczycieli i przyszłości tego zawodu:
http://jaroslawbloch.ovh/2022/05/upupieni/
No i powoli zmierzamy do końca... :)
Brakuje nauczycieli, więc rząd znosi blokadę, zgodnie z którą jeden nauczyciel polskiego mógł mieć maksymalnie półtora etatu. Ale to na dłuższą metę nie pomoże. Doprowadzi z kolei na pewno do pogorszenia jakości polskiej edukacji.
A nauczyciele kolejny rok odchodzą...
Niemniej jednak jest tu na forum taki jeden użytkownik, który wciąż dowodzi, że nauczycieli jest za dużo. ;)
Pamiętam jak w swoim czasie nauczyciele strajkowali. Co niektórzy w tedy mówili i nawet pisali żeby zmienili robotę. To zdaje się zmienią.
To zdaje się zmienią.
Owszem. Myślę, że już w większości szkół można się spotkać z "odejściami", które są spowodowane sytuacją w edukacji. U mnie na razie jedna osoba odeszła po strajku. Co najmniej dwie planują pożegnanie ze szkołą (niezwiązane z emeryturą). To wszystko nauczyciele przedmiotów maturalnych.
Osoba, która odeszła, zatrudniła się w korporacji i twierdzi, że jest przepaść między dawnymi a obecnymi zarobkami i warunkami pracy (na niekorzyść szkoły). Ameryki nie odkryła. ;)
I niestety to tylko wzmocni rozwarstwienie spoleczne. Dobre prywatne szkoly dla bogatych juz teraz przebijaja jakoscia edukacji. I ten trend sie tylko nasili.
Niestety, do tego pewnie dojdzie. PiS, który mienił się najbardziej egalitarną z wszystkich partii, w najszybszy i najbardziej intensywny sposób spauperyzował publiczną edukację i przyczynił się do pogłębienia różnic społecznych.
I oto chodzi. Tylko ciemna masa na zasiłkach głosuje na PiS. I rozmodleni emeryci sterowani radjem.
Od środka to tylko częściowo wygląda na ideologiczny sabotaż. Chodzi przede wszystkim o to, że rządzi Polską banda ignorantów, która się na niczym nie zna, a dodatkowo zatrzymała się mentalnie w epoce kościelnego obskurantyzmu.
Gdzie nie zerknę, tam artykuł o odejściach nauczycieli... Aż sam jestem zaskoczony.
Nie jesteś zadowolony z podwyżki?
Moja żona nie wiedziała wczoraj, co z tą kasą zrobić. Poszła po pracy do galerii, kupiła 2 t-shirty i już było po :)
Cokolwiek PiS nie dotknie, to spierdoli na amen. Niestety, p0lacy (przez zero) zaglosowali za 500+. Juz jebac to ze sa obecnie 700-
Najpierw lekarze, teraz nauczyciele. Kto następny? Dla PiS liczą się tylko emeryci, jako potencjalny elektorat i "madki" 500 +, czyli patologia rodzącą co 2 lata.
Ani (dobrego) lekarza, ani (dobrego) nauczyciela nie jest tak łatwo wykształcić i pozyskać. Ze złymi lekarzami i nauczycielami też już jest zresztą problem. Leśnicy czy księża nie zastąpią matematyków, anglistów, polonistów.
Numer Czarnka ze zwiększeniem pensum na razie nie przeszedł. Zniesiono więc limit godzin. Ale i to, moim skromnym zdaniem, nie przejdzie. Bo w obliczu szalejącej inflacji i polityki płacowej rządu, która sprawiła, że w ostatnich latach pensje pedagogów drastycznie zmalały, nauczyciele wolą wziąć mniej godzin w szkole, a dawać więcej korepetycji.
Ja np. lubię pracować w szkole. Ale już mam praktycznie zapełniony grafik korepetycji na przyszły rok. Zacząłem odmawiać chętnym. W szkole również (ze względu na brak kadry) pojawiła się możliwość, żebym ciągnął dwa etaty. Ale to, znowuż moim skromnym zdaniem, fizycznie wyniszczające dla polonisty, więc też trzeba będzie zrezygnować.
A ja nie zgodzę się, że nauczyciele słabo czy tragicznie mało zarabiają. Może ci zaczynający pracę albo tacy, którzy nie mają całego etatu. Jak na służby publiczne/urzędników zarabiają przeciętno-przyzwoite pieniądze. Owszem, mniej niż policja, strażacy itp, ale więcej niż urzędnicy samorządowi i w jednostkach podlegających gminom. Taki jest urok większości budżetówki.
Jeśli spojrzy się na wydatki gmin i powiatów, to oświata zawsze zajmuje czołówkę, dlatego wójtowie, burmistrze i reszta władzy zawsze szuka tam oszczędności. Tym samym zazwyczaj nauczyciele mają więcej niż etat a wtedy te zarobki nie są złe. Jedynie ZEASy pilnują, aby tych godzin starczyło każdemu i blokują niektórym nauczycielom godziny. Od zawsze u mnie w pracy, jak pojawiali się nauczyciele jako poręczyciele, ich zarobki z jednej szkoły oscylowały koło 5 tys. zł brutto (teraz już 6 tys.). Wiadomo nie był to jeden etat, ale należy zauważyć, że w innych zawodach nie ma tak, że w 8 godzinach zegarowych można zmieścić się z dwoma czy więcej etatami - zazwyczaj wtedy pracuje się po 12 godzin i więcej.
Ok, można mówić i pisać, że wiele godzin nauczyciele spędzają jeszcze w domu na poprawianiu prac uczniów i sprawdzianów. To fakt, ale nie dotyczy wszystkich nauczycieli. Najbardziej mają przesrane ci od języka polskiego. Tutaj faktycznie tych godzin w domu wychodzi mnóstwo. Potem matematycy i inne przedmioty, których jest najwięcej godzin w tygodniu. Ale wuefiści, plastycy itp. już tego czasu poświęcają analogicznie mniej. Dlatego powinno być tak, że wynagrodzenia powinny być zależne od uczonego przedmiotu, bo jeden drugiemu nie jest równy. Ale tego by nie było, bo zawsze znajda się ci, którym to nie będzie pasować. Dlatego nauczyciele są jedną z niewielu grup zawodowych, która jest wewnętrznie podzielona i nigdy nie będzie jednomyślna, przez co zawsze mało ugra np. w protestach. Z drugiej strony zrobi się znowu dziura w nauczaniu tych przedmiotów, bo nikt za mniejsze pieniądze (od matematyka i innych) nie będzie ich chciał uczył. Niemniej w mojej opinii takie coś powinno być już wprowadzone dawno. Ogólnie tak obserwuję, że szkoły próbują odpowiadać na zapotrzebowanie na rynku, dlatego jest zwrot w kierunku przedmiotów zawodowych, specjalizacji a z drugiej strony działają (poza głupimi pomysłami MEN) na skostniałej karcie nauczyciela.
Problem z kadrą nauczycielską jest chyba w dużych miastach i najmniejszych pipidówkach. W tych pierwszych nauczyciele mają większe opłaty na życie, a w tych drugich nauczyciele musieliby się bujać na średnio 4 godziny lekcyjne, z których dodatek wiejski nie zapełni baku. W ogóle te braki nauczycieli w szkołach biorą się najczęściej z tego, że potrzeba tam kogoś na kilka godzin. Szkoła biadoli, że brakuje jej nauczycieli a potem się okazuje, że szuka frajera, którzy przyjedzie na np. 4 godziny lekcyjne lub mniej, bo inny nauczyciel już nie może wziąć tych godzin bo koliduje z grafikiem lub blokuje ZEAS. Po małych miejscowościach nauczyciele pracują w kilku szkołach i dogranie grafiku pracy to niezłe wyzwanie dla dyrektorów i często właśnie wychodzą wtedy takie kwiatki, że jednej klasie brakuje nauczyciela danego przedmiotu. Najłatwiej znaleźć nauczyciela na pełen albo więcej etat (ale tutaj dużo zależy od uczonego przedmiotu). Są miejscowości i regiony, gdzie nie brakuje nauczycieli a nawet jest ich dużo. Poza tym w Polsce jest ponad pół miliona nauczycieli, z czego około połowa uczy w podstawówkach (dane GUS na 2019 rok). Polska jest też w czołówce na świecie jeśli chodzi o najmniejszą liczbę uczniów przypadających na jednego nauczyciela. Te brakujące kilka tysięcy czy nawet kilkanaście tysięcy nauczycieli stanowi jakieś 2-3%. Nie można tutaj mówić o jakimś kryzysie i wielkich brakach w kadrach. Byłoby źle, gdyby z tych 2% zrobiło się ponad 10%. Dlatego z dużą rezerwą podchodzę do krzykliwych artykułów o brakach nauczycieli.
Owszem, praca nie jest lekka, stężenia hałasu na przerwach jest okropne i mocno szkodliwe, jest dużo papierowej roboty, w stosunku uczeń-nauczyciel ten drugi musi skakać jak mu uczeń zagra albo jego rodzic - ogólnie jest dużo użerania się z trudnymi przypadkami, które niszczą psychicznie. Niemniej w ogólnym rozrachunki nauczyciele nie mają aż tak źle, jak się przedstawiają w mediach.
Odniosę się tylko do kwestii finansowych, bo o brakach kadrowych pisałem już na forum wiele razy:
A ja nie zgodzę się, że nauczyciele słabo czy tragicznie mało zarabiają. Może ci zaczynający pracę albo tacy, którzy nie mają całego etatu. [...] Od zawsze u mnie w pracy, jak pojawiali się nauczyciele jako poręczyciele, ich zarobki z jednej szkoły oscylowały koło 5 tys. zł brutto (teraz już 6 tys.).
5 tysięcy brutto (czyli ok. 3600-3800 zł na rękę) albo nawet 6 tysięcy brutto (ok. 4300-4400 zła na rękę) za półtora etatu lub nadgodziny plus (na bank) dodatki (np. za wychowawstwo) dla nauczyciela o najwyższym stopniu awansu to jest dużo? I to w sytuacji, gdy ciągle inwestujemy we własne kwalifikacje pedagogiczne? Powtarzam: półtora etatu lub nadgodziny (plus dodatki za wysługę lat i np. wychowawstwo). A to jest praktycznie górna granica zarobków, jakie wykwalifikowany pracownik (o najwyższym stopniu awansu) może osiągnąć. "Praktycznie", bo co roku zwiększa się nieznacznie dodatek za wysługę lat, może się pojawić dodatek motywacyjny (rzadki i zwykle bardzo niski), no i może się zmieniać liczba nadgodzin (na mniejszą lub większą). Jak zarabiają nauczyciele o niższym stopniu awansu - łatwo sobie wyobrazić.
Podpowiedź: nauczyciele biorą dodatkowe godziny, ponieważ za gołą pensję nie da się wyżyć. To się drastycznie odbija na jakości pracy. Takie to mamy dobre zarobki. I gadamy często o ludziach, którzy są naprawdę porządnie wyszkoleni i cały czas podnoszą kwalifikacje. W tym momencie nauczyciel jest w stanie się utrzymać i żyć na godnym poziomie wyłącznie wtedy, gdy:
a) ma zamożnego partnera lub
b) udziela korepetycji lub
c) dorabia w jakimś innym zawodzie.
Z samej pensji bym się nie utrzymał i nie mógł systematycznie podnosić kwalifikacji (rzecz konieczna w moim zawodzie), a jestem prawdopodobnie wśród tych o "najwyższych zarobkach" (mam dyplomowanie, biorę nadgodziny, bo brakuje polonistów). Dlatego dorabiam na różne sposoby. I z pewnością odbija się to negatywnie na mojej pracy w szkole. Wolałbym się poświęcić tylko nauczaniu, ale nie jest to po prostu możliwe, gdy pensje są żenująco niskie. Gdybym np. jako nauczyciel dostał zakaz pozyskiwania innych źródeł dochodów (a pensja by nie wzrosła), natychmiast bym zrezygnował z pracy w szkole.
O dobrych zarobkach możemy mówić wtedy, gdy praca na jeden etat wystarczy, żeby się utrzymać i wieść w miarę normalną egzystencję.
Jeśli spojrzy się na wydatki gmin i powiatów, to oświata zawsze zajmuje czołówkę, dlatego wójtowie, burmistrze i reszta władzy zawsze szuka tam oszczędności.
No ale co w tym dziwnego? To, że edukacja jest dla gmin kosztowna, ma być argumentem dowodzącym, że nauczyciele nieźle zarabiają?
BTW, to oszczędzanie przejawia się często tym, że dyrektorzy dostają od samorządów co roku nagrody w wysokości 10 tysięcy zł (czym zawyżają też średnią zarobków nauczycieli), a dla nauczycieli brakuje nawet kasy na dodatki motywacyjne za szczególnie ciężką i efektywną pracę.
Wiadomo nie był to jeden etat, ale należy zauważyć, że w innych zawodach nie ma tak, że w 8 godzinach zegarowych można zmieścić się z dwoma czy więcej etatami - zazwyczaj wtedy pracuje się po 12 godzin i więcej.
No i w tych innych zawodach, których przedstawiciele posiadają tak pokaźne kompetencje jak nauczyciele i pracuję po 8-12 godzin dziennie na stanowiskach wymagających odpowiedzialności, za półtora etatu (a nie za jeden) dostaje się 3-4 tys. zł na rękę?
I na koniec: żeby zarobki nauczycieli były na takim samym poziomie, jak 20 lat temu, musiałyby wzrosnąć o jakieś 40%. A przecież już 20 lat temu nie uchodziły za zbyt dobre.
Źródło:
https://www.facebook.com/jakub.ubych.radny.miasta/posts/367808002078319
I jeszcze jedno: absolutnie zgadzam się z tym, że zarobki nauczycieli powinny zostać zróżnicowane w zależności np. od nauczanego przedmiotu. Jeśli dobrze pamiętam, stronnictwo Hołowni coś takiego proponowało. A wcześniej chyba Nowoczesna.
Są tu jacyś warszawiacy? ;)
https://www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/posts/2180756358754538
3200 zgłoszonych przez dyrektorów wakatów w warszawskich szkołach.
Statystyczna szkoła podstawowa w Warszawie ma 7 nauczycielskich wakatów. Statystyczne technikum ma 12 wakatów. To statystyka - są technika, w których brakuje więcej niż 20 nauczycieli.
Realne potrzeby są jeszcze większe niż te zgłoszenia, bo w Warszawie mnóstwo nauczycieli pracuje w niebezpiecznie dużym wymiarze godzin.
Praca ponad etat w dwóch szkołach to codzienność wielu matematyków, choć zaprawdę nie wiadomo, jak to im się im udaje. To wymiar pracy jaki z jednej wymuszają na nich zdesperowani dyrektorzy, ale też – bardzo często – ekonomiczna konieczność, by starczyło na życie i spłatę kredytu mieszkaniowego.
Czytamy w „Wyborczej:
W ostatnim dniu ruchu kadrowego wypowiedzenia złożyli fizyk i matematyk – opowiada dyrektorka jednej z podstawówek w Warszawie. Teraz będę musiała szukać nauczycieli, ale czy uda się do września? Matematyka nie mogę znaleźć od paru lat – opowiada dyrektorka.
Dlaczego nauczyciel matematyki z jej szkoły złożył wypowiedzenie? Bo pracował w zasadzie za dwóch. Oprócz godzin etatowych godził się też na pracę ponad ten etat. Gdyby się nie zgodził, część dzieci zamiast matematyki miałaby zastępstwa z nauczycielami innych przedmiotów. Był przepracowany. Nie dał dłużej rady.
Niskie wynagrodzenia nauczycieli to zapewne złożony temat, ale wydaje mi się, że jest to w dużej mierze efekt tego, że powszechny, publiczny i egalitarny system oświaty pełni w znacznej mierze funkcję przechowalni dla dzieci, dając dzieciom jak i rodzicom złudzenie odbierania przyzwoitego wykształcenia. Niektórym nauczycielom chce się nauczać, a niektóre dzieci chcą się uczyć. Gdyby ich odseparować, nauczycielom zapewnić godziwe warunki i odpowiednio dużo od nich wymagać, system byłby bardziej uczciwy. Taki system byłby nieegalitarny, ale segregacja następowałaby w oparciu o kryterium zdolności/chęci, a nie zamożności (w każdym razie nie wyłącznie).
Masowe odejścia nauczycieli ze szkół mogą co najwyżej sprawić, że rozwinie się szkolnictwo niepubliczne i bardziej będziemy utrwalać model amerykański, przynajmniej w potocznym jego wyobrażeniu. Przy takim założeniu rola państwa w kształceniu przyszłych elit będzie coraz mniejsza. W edukowaniu tychże elit coraz większą rolę odgrywać będzie pierwiastek merkantylny, za sprawą którego edukacja w dużej mierze przestaje mieć cokolwiek wspólnego z edukacją klasyczną (liberalną); prywatne szkoły będą natomiast znakomitymi kuźniami managementu średniego szczebla oraz konsumentów w dobie płynnej ponowoczesności :D A reszta dzieci? Dostanie przechowalnie z elementami kształcenia na poziomie podstawowym. Co zresztą na pewnym poziomie zazębia się z koncepcją dochodu gwarantowanego.
Zgodzę się z diagnozą konsekwencji obecnego stanu rzeczy. Ale nie jestem pewien, czy ocena tych konsekwencji byłaby pozytywna (o ile tutaj nie ironizujesz).
Przy okazji: poniżej lista najlepszych amerykańskich szkół średnich. Ta na 4. miejscu ma na koncie najwięcej absolwentów, którzy zostali laureatami Nobla. Jest publiczna.
https://www.newsweek.com/americas-best-stem-high-schools-2020
Dobra edukacja publiczna jest możliwa. O ile rząd (i samorząd) mądrze wydaje pieniądze na oświatę (inwestycje w kształcenie nauczycieli, w kadrę, bazę, uczniów itd.). Oprócz zmian, o których wielokrotnie pisałem (m.in. reforma systemu kształcenia nauczycieli i systemu płac), potrzebny jest sensowny system pośredni, tzn. np. obok "zwykłych" szkół średnich muszą istnieć dobre szkoły "profilowane" (publiczne), do których niełatwo się dostać, ale które są w zasięgu niezamożnych nastolatków. (BTW, pracuję w szkole, która w pewnym sensie jest i profilowana, i elitarna, choć publiczna; i dziś od rana do wieczora prowadziłem rozmowy rekrutacyjne: co najmniej 1/3 kandydatów zostanie odrzucona, a i tak moim zdaniem selekcja powinna być mocniejsza.) Obecny "system" mierzenia "wartości" szkół jest bardzo zły i daje uczniom mylne pojęcie o tym, czy dana placówka zasługuje na pochwały, ponieważ opiera się na rankingach wyników egzaminów zewnętrznych, które tak naprawdę niewiele mówią o jakości kształcenia w konkretnej szkole. W wielu tzw. "elitarnych" liceach kształcenie woła o pomstę do nieba i opiera się na systemie pozaszkolnych korepetycji (czyli promuje bogatych).
Uważam, że "prywatyzacja" szkolnictwa, która wiązać się będzie z zamknięciem uczniów w "arystokratycznych" gettach, nie jest zjawiskiem pozytywnym. Państwo powinno wspierać zdolnych, ale niekoniecznie zamożnych, dając im szansę na porządną edukację w porządnych szkołach (o ile podejmą wysiłek pracy nad sobą). Bo to w interesie nas wszystkich.
Obawiam się, że za chwilę dylemat pn. "prywatne czy państwowe?" w niektórych miejscach może być już wtórny, jak jest dzisiaj w przypadku lekarzy, w obliczu braku mocy przerobowych.
Owszem, wielu nauczycieli odchodzi (na urlopy, emerytury albo do innego zawodu). A na dodatek problemem jest "brak powołań". Nowy nauczyciel to rzadkość. Deficyty kadrowe plus niskie płace to często w konsekwencji lawina nadgodzin u tych, którzy jeszcze pracują (zwłaszcza polonistów, matematyków czy anglistów). A to z kolei prowadzi do wypalenia zawodowego i spadku jakości kształcenia. Błędne koło, którego rząd nie chce i nie potrafi przerwać wskutek sensownych decyzji kształceniowo-płacowch.
I tak rzekomo egalitarny PiS prowadzi naród ku edukacyjnemu feudalizmowi, w którym tylko bogaczowi przysługuje prawo do lepszego ksztalcenia. Zresztą wystarczy sprawdzić, gdzie uczą się dzieci rządowej elity.
Oczywiście, że nie pochwalam oceny! Dla mnie określenie kuźnia managementu średniego szczebla brzmi bardziej jak obelga! :D
Zgadzam się w pełni, że każdy zasługuje na szansę - o ile ma odpowiednie predyspozycje i chęci do pracy - to właśnie chciałem przekazać swoim wpisem. No i to, że jeżeli państwo sceduje kształcenie najbardziej utalentowanej młodzieży na podmioty niepubliczne, logika rynkowa jeszcze bardziej przeważy i ostatecznie będzie wypierać tak niepraktyczne czynności jak lektura Szekspira czy studiowanie przyczyn wojny trzydziestoletniej (chociaż oczywiście takie podejście może być też forsowane przez samo państwo, czego dobrym przykładem jest parametryzacja szkolnictwa wyższego; vide: https://kronos.org.pl/numery/kronos-3-382016/koniec-uniwersytetu/)
Jak patrzę na to, jak świetnie się na tym wikcie państwowym robi to aż nachodzi ochota na spróbowanie swoich sił w podstawówce. Zachodzi tylko obawa o zdrowie psychiczne i frustrację ale to chyba teraz normalka w tym zawodzie.
O, już nawet TVP coś pisze o wkurwie nauczycieli. Dziwne:
https://krakow.tvp.pl/60994582/malopolscy-nauczyciele-chca-strajkowac
Przeczytaj sobie tego newsa jeszcze raz to może zrozumiesz dlaczego napisali.
7 lat reformy szkolnictwa wg PiS przynosi efekty:
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wyniki-egzaminu-osmoklasistow-60-proc-z-polskiego-i-57-proc-z-matematyki-8368082.html
Biskupi i partia PiS (ku uciesze Putina bo "inflacja" itp...) ukochała film "Idiocracy" i chce świat w nim przedstawiony wdrożyć już teraz w Polsce...
https://www.youtube.com/watch?v=clYwX8Z43zg
Moja ciotka i koleżanka są nauczycielami i wszystko mają płatne. A czemu brakuje nauczycieli? Bo uczniowie są tacy okropni. Jedna z moich koleżanek ma taką klasę, że przed lekcją aby tam wejść musi dążyć relanium.
Nie ma to jak zostać nauczycielem a potem narzekać na swój zawód...
Nie ma to jak nie przeczytać wątku ale się za to wypowiedzieć... Może najpierw przeczytaj?
Nie ma to jak gardzić nauczycielami ale mieć ból dupy o ich wymiar czasu pracy i wakacje
Wątek ma za dużo wątków I nie chce mi się tego czytać w upalny dzien to raz a dwa tak nauczyciele są zajęci ale mają dużo też wolnego i lipiec i sierpień to siedzenie w domu i płacenie im za to i jeszcze narzekają...
Mało tego. Oprócz wypłaty za te dwa miesiące dostają jeszcze wczasy pod gruszą.
No to sapceman i odin w czym problem? Idźcie pracować do szkoły? No chyba że brak wykształcenia przeszkadza...
Żaden problem. Tylko gdybym miał te 3000zł za te 80 godzin w miesiącu to bym nie świrował że to mało.
I bez tekstów typu że drugie tyle siedzą w domu bo to dotyczy konkretnych przedmiotów nauczania.
Ludzie w innych zawodach nie mają te wolnego co nauczyciel. I jeszcze płatne 2 miechy? W innym zawodzie nie istnieje takie coś tylko 2 gora 3 tygodnie urlopu A nauczyciel plus to 2 miesiące płatne ma jeszcze urlop do wykorzystania (chyba albo gdzieś to wliczają A jeśli tak to oj tak jest się na plusie).
Jakie 3000 zł i 80 godzin w miesiącu? Chyba stażysta.
Skoro uważacie że zawód nauczyciela to taka łatwa i dobrze płata praca to zapraszam do szkoły. Podobno brakuje sporo nauczycieli w różnych szkołach w całe Polsce wiec powinniście znaleźć pracę w tej dziedzinie bez problemu.
Urlop w czasie roku szkolnego jest bezpłatny. Chyba że Ci chodzi o ten roczny zdrowotny.
Moja żona jest nauczycielem wspomagającym+wychowawstwo i właśnie tyle dostaje.
Nie uważam że to łatwa praca tylko dobrze wyceniona w stosunku do przepracowanych godzin.
Za urlopy wszystko jest płacone. Ten lipiec i sierpień też. I wiem dużo jest obowiązków nauczyciela zwłaszcza jak ma klasę naturalną.
A czemu w Polsce brakuje nauczycieli?
Moja znajoma ma np taką klasę, że musi zarzyć relanium aby iść na lekcje i prowadzić lekcje.
Za urlopy wszystko jest płacone. Ten lipiec i sierpień też.
Tak, płacone jest za urlop, który jest w lipcu i sierpniu. W ciągu roku szkolnego nauczyciel może sobie wziąć urlop bezpłatny.
Nauczyciele mają teoretycznie (teoretycznie, bo w praktyce często rady pedagogiczne rozciągają się na początek lipca i końcówkę sierpnia) 2 miesiące urlopu, podczas gdy zwykły pracownik ma 1,25 miesiąca. Minusem tego jest, że ten urlop jest zupełnie nieelastyczny i gdy w trakcie roku szkolnego nauczyciel ma jakieś pilne potrzeby, musi brać urlop bezpłatny (który też może być problematyczny ze względu na organizacje zastępstw).
Inna sprawa - przecież wakacje nie są że względu na nauczycieli, tylko uczniów. Skoro jest przestój, to co mają robić?
W innym zawodzie nie istnieje takie coś tylko 2 gora 3 tygodnie urlopu
To może zmień firmę? Ja u siebie bez problemu mógłbym wziąć pełne 26 dni na raz, ale tego nie robię, bo uważam, że lepiej to rozbijać na 1-2 tygodnie.
Moja znajoma ma np taką klasę, że musi zarzyć relanium aby iść na lekcje i prowadzić lekcje.
No tutaj to zależy od szczęścia, chociaż tutaj też wychodzi, że coraz mniej rodziców uczy dzieci szacunku do innych osób.
Widać, że dziś dzień, kiedy ZNP ogłosił gotowość strajkową we wrześniu...
Bo zaczęło się pierdololo o tym, że nauczyciele zarabiają należycie, gdyż mają wolne i pracują 80 godzin w miesiącu. LOL. Powtórka z rozrywki. Niedługo trzeba będzie otworzyć ponownie ten wątek:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14840211&N=1
80 godzin! W takie banialuki to już chyba tylko widzowie TVP wierzą.
20h w tygodniu x4 to ile wychodzi?
Mówię jak to u mojej żony wygląda,może inni więcej pracują. Ja mam taki przykład.
Tłumaczyłem to już milion razy na forum.
Nie wiem, jakim nauczycielem jest twoja żona, ale zakładam, że ma przynajmniej etat, czyli 18 godzin (lekcyjnych) w tygodniu. Sugerujesz, że rzeczy związane z pracą zajmują jej tylko 2 godziny (lub ok. 4 godzin, jeśli uwzględnimy zegarowy czas lekcji i przerw) tygodniowo? Mam na myśli:
- posiedzenia rad pedagogicznych,
- wywiadówki,
- specjalnie wyznaczone w tygodniu godziny indywidualnych spotkań z rodzicami,
- konsultacje z uczniami, którzy potrzebują pomocy,
- przygotowywanie uczniów do konkursów lub olimpiad,
- układanie scenariuszy akademii, przedstawień itp.,
- próby do akademii, przedstawień itp.,
- przygotowywanie sprawdzianów i klasówek,
- sprawdzanie klasówek, wypracowań itp.,
- przygotowywanie różnorodnych sprawozdań (np. z pracy zespołów przedmiotowych, z wyników egzaminów, z pracy wychowawcy),
- udział w pracach komisji egzaminacyjnych i rekrutacyjnych,
- opracowywanie przedmiotowego systemu oceniania, rozkładu materiału, wymagań edukacyjnych i tworzenie innej dokumentacji przebiegu nauczania i pracy szkoły (w tym różnorodnych opinii dla poradni psychologiczno-pedagogicznej),
- przygotowywanie się do zajęć (tak, praca nauczyciela wymaga ciągłego doskonalenia się m.in. poprzez lekturę różnych książek na temat i metodyki nauczania, i konkretnej specjalności),
- przygotowywanie zajęć (to, że zawsze da się z marszu przeprowadzić ciekawe, angażujące wszystkich uczniów i efektywne lekcje, jest mitem),
- udział w różnorodnych szkoleniach (które zazwyczaj odbywają się w weekendy),
- załatwianie różnych spraw dla samorządu,
- całodobowe centrum telefoniczne kontaktu z rodzicami (wychowawca),
- całodobowe wycieczki, wyjazdy, plenery,
- prowadzenie dziennika lekcyjnego (papierowego lub elektronicznego).
I tak dalej.
I pomijam tu m.in. wiele spraw, które związane są ze specyfiką nauczanego przedmiotu lub szkoły.
Przypominam, że według rządowego badania średni czas pracy nauczyciela wynosi w tygodniu 46 godzin i 40 minut, przy czym zajęcia przy tablicy to tylko ok. 40 procent ogólnego czasu pracy (najwięcej czasu zajmuje przygotowywanie lekcji i sprawdzanie prac). Statystyczny nauczyciel pracuje prawie 7 godzin w tygodniu za darmochę. Dlatego też "wynik" twojej żony jest co najmniej dziwny.
Już dwa razy napisałem jaki to typ nauczyciela.
Podaje taki przykład z jakim mam styczność.
Inni nauczyciele mogą mieć takie obowiązki jakie wypisałeś.
Tu z Bukary się zgadzam, bo szczerze napisał jak to wygląda. Ale premie i bonusy też za to ma. Ale żaden nauczyciel tego się nie przyzna...
ODIN, skoro żona jest NW, to rzeczywiście nie musi się angażować czasowo w wiele z powyższych działań. To przypadek szczególny, który nie odzwierciedla specyfiki pracy większości nauczycieli w Polsce. A ty podajesz żonę jako reprezentatywny przykład, sugerując, że pedagodzy pracują 20 godzin tygodniowo. Następnym razem się zastanów, zanim coś takiego napiszesz.
Twoja żona może rzeczywiście zarabia, jak twierdzisz, odpowiednio w stosunku do wkładu pracy. Ale to nie dotyczy "zwykłych" nauczycieli, czyli ogromnej większości.
Premii nie ma ale są nagrody nauczyciela dla wybranych raz w roku.
No i nie zapominajmy o socjalu który idzie na wypłaty na koniec roku szkolnego albo imprezy na Dzień nauczyciela.
Jednego roku z tej kasy żona miała weekend w Pradze zorganizowany.
No i nie zapominajmy o socjalu który idzie na wypłaty na koniec roku albo imprezy na Dzień nauczyciela.
A to nie wiedziałeś, że twoja żona ma potrącaną z pensji określoną kwotę na fundusz socjalny? Myślałeś, że za darmo dostaje tego kotleta na imprezie?
Jeśli wpłacasz pieniążki do wspólnej kasy, a potem za uzbieraną kwotę jedziesz na wycieczkę, to znaczy, że dostałeś "bonus"?
Co do nagród dyrektora: jeśli ktoś rzeczywiście ciężko pracuje, ma wyniki i angażuje swój wolny czas w życie szkoły, to łaskawy dyrektor może go nagrodzić. Zazwyczaj raz na kilka lat z dostępnej puli pieniędzy wydziela nauczycielowi kilkaset złotych. Rzeczywiście, żyć nie umierać. ;)
No i zapomnieliście jeszcze o dodatkach motywacyjnych, które czasem się zdarzają. I czasem osiągają zawrotne wartości, np. 15-20 zł miesięcznie.
Owszem wierzę Ci ale nie, że to za darmo było...
Odin albo raczej towarzyszu Schreiber podobno Marianna już nie pracuje w szkole...
Ale kwiatki same to nie dostajesz, też trafi się bombonierka czy czekolada. A z tymi kwiatkami to nie wiem co robisz?
Kwiatki oddaję zazwyczaj nauczycielkom.
A co do bombonierek: jeśli dostaję, to przeważnie częstuję uczniów, bo raczej nie jem słodyczy.
Kwiatki oddaję zazwyczaj nauczycielkom
No to masz branie :)
spoiler start
Żartuję
spoiler stop
Sytuacja w oswiacie jest dramatyczna, moja zona uczy angiellskiego/hiszpanskiego - 2,5k na reke, jak szukalem niani do dziecka to ~2k , tym sposobem zona zwolnila wakat w oswiacie.
Gdybym nie dorabiał poza szkołą i nie ciągnął 1,5 etatu, to pewnie - jako nauczyciel dyplomowany - wolałbym ruszyć do Lidla na kasę. Niektórzy zresztą tak zrobili.
Ale im gorzej, tym lepiej. Może się wreszcie ktoś obudzi. Będzie już za późno, ale... lepszy rydz niż nic.
Bukary czemu nie zatrudnisz się w uczelni?
Nie musisz mieć doktoratu
Nie, nie jestem doktorem, choć mam na koncie publikacje w naukowych periodykach. :P
Jeśli chodzi o pracę na uczelni, to zrezygnowałem z niej po studiach (choć otrzymałem propozycję od uniwersytetu). Nie chciałem mieszkać w Krakowie i spędzać życia w Bibliotece Jagiellońskiej. I nic się od tego czasu nie zmieniło, gdy idzie o moje upodobania.
a już niedługo w TVP będzie: "Tusk pozbył się nauczycieli"
Nie "niedługo". Już w ministerstwie, a w TVP pewnie dziś wieczorem:
https://twitter.com/MEIN_GOV_PL/status/1543187039440568322
Zachęcam też do przeczytania komentarzy.
Powyższa tabelka to przepiękny przykład propagandowej manipulacji. Założę się jednak, że pojawi się wielu apologetów PiS-u, którzy będą jej używać jako argumentu w dyskusjach.
Wreszcie udało się chociażby wywołać dyskusję, w której Czarnek będzie musiał publicznie uczestniczyć:
https://www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/posts/pfbid0W8M2cb8YYNLrfuPSz4sw7VVfGQ6iWj2S8Cedk8BsG5UQ2pHRME4ksz1JoeZxQ8BEl
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/przemyslaw-czarnek-straci-immunitet-wiemy-kiedy-sprawa-zajmie-sie-sejm/hf0sf1e
https://www.rp.pl/polityka/art36636421-czarnek-moze-stracic-immunitet-za-slowa-o-lgbt-grozi-mu-nawet-rok-wiezienia
Niemal 22% maturzystów poległo w walce. Tylko mi się wydaje czy to jeden z gorszych wyników od wielu lat ?
Chyba ci się wydaje. Zdaje się że zawsze OK 1/5 nie zdawała i od lat sporo osób mówi, że to za mało :)
LOL:
PiS się pozbywa nie tylko nauczycieli, ale i dyrektorów.
Gdybym nawet dostał pensję wyższą o np. 2 tysiące złotych, to nigdy bym się nie skusił na stanowisko dyrektora w naszych czasach. To samobójstwo. Zarobki również marne, a odpowiedzialność większa niż premiera.
I co z tego, że zostaniesz dyrektorem, jak jakiś kurator zobaczywszy co tu wypisujesz raz dwa Cie odstrzeli :P
To musze PiSowi przyznać: nawet władze komunistyczne nie rozwaliły tak oświaty by nauczyciele w podskokach zwijali się z zawodu. Nie przypominam sobie ani razu takiej sytuacji
Ha, ha, ha!
Minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk zapowiedział właśnie, że w porozumieniu z min. Czarnkiem wyznacza nowe obowiązki dla nauczycieli wychowania fizycznego.
Będzie nie tylko nakaz prowadzenia dochodzeń w sprawie zwolnień z lekcji WF, ale też obligatoryjny dla nauczyciela system wyłaniania talentów sportowych w postaci regularnych testów sprawnościowych dla WSZYSTKICH uczniów. Baza informatyczna najwyraźniej ma pomieścić wyniki WSZYSTKICH uczniów, bo będzie to wg Bortniczuka narzędzie ministerialnej kontroli kto ćwiczy, a kto się uchyla…
Pomysły tych geniuszy z PiS-u coraz lepsze!
Oczywiście że tak. Dobrowolnie to tylu nowych wojaków nie znajdą. Przypominam tylko że nabór jest wstrzymany a nie usunięty.
Chyba właśnie powiał wiatr ze wschodu wywiewając wszystkich nauczycieli WF ze szkół... Powiadasz Bukary, ze jakie braki były w kadrze nauczycielskiej? Mam wrażenie ze właśnie nie doszacowałeś :P
Swoją drogą już czas do wprowadzenia mundurów do szkół czy to za chwilę? :P
Kolega wuefista odszedł ze szkoły. Zostało po nim mnóstwo godzin. Drugi wuefista powiedział, że nie ma zamiaru ich brać, a nowego wuefisty, który chciałby pracować w szkole, rzeczywiście nie sposób znaleźć. Z kolei wszyscy praktykanci-wuefiści, którzy do tej pory pojawili się w mojej szkole, deklarują po kilku zajęciach, że nie mają zamiaru podejmować pracy w edukacji.
Jest dobrze!
A pomysły PiS-u coraz bardziej mi się podobają: dyrektorzy będą pełnić funkcję sędziego i strażnika więziennego (zyskują prawo do nakładania kar na uczniów, np. prac fizycznych), zaś wuefiści staną się detektywami i urzędnikami z ZUS-u (będą prowadzić śledztwa w sprawie fałszywych zwolnień).
Pozdrawiam wszystkich rodziców, którzy głosowali na Kaczyńskiego.
i weźcie mi wytłumaczcie, czy pis nie jest agenturą obcego wywiadu ? przecież będziemy mieli w przyszłym roku zapaść taką, że nawet jak obiecają dopłaty do węg... znaczy się do płac nauczycieli, prawie nikt nie będzie wracał do tego zawodu. po zmianie władzy ktoś powinien zostać postawiony pod trybunał jak nic
i weźcie mi wytłumaczcie, czy pis nie jest agenturą obcego wywiadu ?
Oni są tak głupi, że nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że działają w interesie obcego wywiadu. To po prostu banda matołków, która dostała się do koryta na plecach debilnych wyborców.
BTW, baba od polskiego też odeszła ze szkoły:
I chyba ma rację: jeśli się system totalnie nie załamie to nie ma szans by cokolwiek w nim naprawić. A przynajmniej zmienić nastawianie ludzi do szkoły i nauczycieli.
Oczywiście. Dlatego przyklaskuję kolejnym działaniom Czarnka. ;) Jeśli PiS znowu wygra wybory, koniec będzie bliski. I dobrze. Bo to wszystko powinno jebnąć.
Sytuacja jest tak zła, że się zastanawiam nad tym, czy - po następnych wyborach - nie otworzyć jakiejś szkoły korepetycyjnej i nie pieprznąć nauczaniem w państwowej budzie w cholerę. Bo jeszcze kilka lat temu wydawało się, że korepetycje będą niszowe, ale teraz - to żyła złota. Dzięki PiS-owi.
Na Twoim miejscu już teraz bym to zrobił.Przez następny rok na pewno nie będzie lepiej, a raczej rzekłbym, patrząc na działania Czarnka, tylko gorzej. Do tego cały sytem solidnie siądzie przez braki kadrowe - pozostali w szkołach nauczyciele mocno dostaną przez to po zadzie, a jeszcze do tego dołoży się jazda z wkurzonymi rodzicami na gwałtownie pogarszającą się jakość nauki... Pierwszym znakiem ostrzegawczym były niedawne matury...
Jak ruszysz z tym teraz to jeszcze nie będziesz miał wielkiej konkurencji :P
A jak to jest z umowami nauczycieli? Można wstać, rzucić papierami i za miesiąc/3 miesiące mieć wywalone?
Okres wypowiedzenia to 3 miesiące. Dlatego nauczyciele, którzy zazwyczaj mają poczucie "misji", rezygnują z pracy w maju. Dzięki temu mogą się do końca "zaopiekować" swoimi klasami i zamknąć wszystkie sprawy.
I PiS znowu "ukradnie" co najmniej 10 milionów z pieniędzy podatników. Kasa popłynie do organizacji skrajnie prawicowych i Kościoła:
Skrót z profilu "NIE dla chaosu w szkole":
Resort edukacji chce sam, a nie poprzez kuratorów oświaty, decydować, które organizacje pozarządowe wejdą do szkoły, a które nie - pisze Joanna Cieśla.
Po prezydenckim wecie minister zapewniał, że nie zamierza odpuścić. I regularnie mówi o tym, że projekt ustawy jest już gotowy, nie różni się on od zawetowanego i będzie procedowany drogą poselską. A nawet, że jest już w Sejmie. Jednak jak dotąd projekt się nie pojawił i nowelizacja nie została uchwalona.
Resort szuka więc innego sposobu na wprowadzenie w życie kontrowersyjnych zapisów i ogłosił „Program wsparcia edukacji” zakładający dofinansowanie organizacji pozarządowych zajmujących się edukacją i wychowaniem. Do rozdysponowania w tym roku jest 10 mln zł.
Szersze dopuszczenie NGO-sów do szkół wydaje się sporą zmianą, biorąc pod uwagę jeszcze niedawną wypowiedź Czarnka o tym, że najchętniej doprowadziłby do sytuacji, „by do szkoły nie miała wstępu żadna organizacja pozarządowa”.
Nowy program nie oznacza jednak pełnej otwartości – bo o tym, które organizacje będą mogły wejść do szkół, zdecyduje ministerstwo. I wpuści raczej tylko te, które prowadzą działalność zgodną z wizją świata Przemysława Czarnka.
Wydaje się, że program ten jest odpowiedzią na niepokoje ze strony organizacji katolickich i prawicowych. W lutym pisaliśmy w „Rz” o tym, że lex Czarnek może także je wypchnąć ze szkół wtedy, gdy dyrektorzy nie będą chcieli w ich sprawach wnioskować do kuratorów. Dodatkowy program wsparcia NGO-sów mógłby załatać tę lukę.
Mamy podobne obawy. W naszym niedawnym poście na temat tego programu pytaliśmy, jakie kwoty przypadną Młodzieży Wszechpolskiej i podobnym jej organizacjom.
A tu na deser krótka wiadomość, która dobrze pokazuje, dlaczego państwo PiS-u to bezsensowna machina biurokratyczna służąca trwonieniu pieniędzy:
Jestem ciekaw, czy ta prawica i kościół, która się tak na siłę pcha do tych szkół, jest świadoma, że ich działanie tylko wzmacnia niechęć młodzieży do tych środowisk? I ich działanie ma dokładnie odwrotny skutek do zamierzonego? :D
...że ich działanie tylko wzmacnia niechęć młodzieży do tych środowisk?
Oni mają w dupie młodzież i jej jakieś niechęci. Chodzi o to, by być wszędzie, kreować poglądy tych najmniej świadomych i po drodze zgarnąć tyle kasy ile się da. W tym nie ma jakiejś większej logiki. Jest tylko "tu i teraz".
Szpieg ma rację. Chodzi o to, żeby się nachapać i przetransferować jak najwięcej publicznych pieniędzy do Wielkiej Rodziny.
W PiS-ie ideologia zawsze była podporządkowana pieniądzom i poparciu politycznemu. Kaczyński gotów byłby podpisać cyrograf, gdyby dzięki temu zapewnił sobie trwanie przy korycie. Idee i wartości nie mają dla tych polityków najmniejszego znaczenia.
W tym roku hardkor:
Szaleństwo tegorocznej rekrutacji.
Nieco słabsi uczniowie z Poznania nie mieli żadnych szans na miejsce w ogólniaku.
W Poznaniu i powiecie blisko 4000 absolwentów nie zakwalifikowało się w pierwszej turze rekrutacji do żadnej z wskazanych klas, a progi są absurdalne. Do najbardziej obleganej klasy o profilu matematyczno-biologicznym w LO św. Marii Magdaleny trzeba było mieć minimum 178,85 pkt; do klasy humanistycznej próg wyniósł 178 pkt. Średnio najwyższe progi punktowe do wszystkich klas - powyżej 170 pkt. - miało VIII LO. W mieście najniższy próg był w XXI LO - 125 pkt. Średnio do liceum w Poznaniu potrzebne było 150 pkt. Łatwiej było w mniejszych miejscowościach. Najniższy próg ma w tym roku klasa mundurowa w LO w Bolechowie - 106 pkt.
W Krakowie bez przydziału pozostało 2636 uczniów (rok temu takich przypadków było 1600). W mieście pozostało wprawdzie 800 wolnych miejsc, ale są one głównie w szkołach branżowych.
Lepiej jest w Warszawie, która utworzyła dużo nowych miejsc, zagęściła klasy. Apelowano też o obstawianie wielu szkół. Zaledwie 2371 uczniów nie ma przydziału do żadnej klasy. To nieco mniej niż rok temu.
W Krakowie i Warszawie tak jak w Poznaniu - wzrosły progi. Te wzrosty są najwyższe w obleganych technikach – warto prześledzić to sobie na naszej grafice. Klasa programistyczna w krakowskim Techników Łączności ma próg WYŻSZY niż sławna klasa w jednym z 3 najlepszych w Polsce ogólniaków. To zupełnie absurdalne 176,45 pkt. W Warszawie w Technikum Mechatronicznym na Wiśniowej progi do dwóch klas przekroczyły 180 pkt.
A wasi znajomi albo członkowie rodziny dostali się do wymarzonej szkoły? W mojej placówce musieliśmy w tym roku odrzucić ok. 45% kandydatów (i to po utworzeniu dodatkowej klasy).
W sumie.. to drastycznie podniesie poziom w liceach. Nawet do tych średnich, ba, możliwe, że nawet do tych słabych, pójdą teraz uczniowie z relatywnie wysoką liczbą punktów z egzaminu ósmoklasisty. To w jakimś sensie zaleta.
Ostatecznie i tak 70% skończy jako MPO - młodzież po ogólniaku na kasie w Biedronce. :P
Teraz jest czas elektryków, monterów, murarzy, zbrojarzy, kafelkarzy, kierowców, magazynierów, spedytorów, itp. itd.
Bukary
będziesz uprzejmy przypomnieć, od czego zależy próg?
Z tego, co pamiętam z okresu kształcenia własnego, próg danej placówki zależał od dyspozycyjności (obsadzone etaty, dostępność pomieszczeń klasowych etc) - szkoła określała, ilu uczniów może przyjąć, był limit np. 200 osób (ocenianych na podstawie wyników z egzaminu, tak się tworzył "ranking miasta") - każdy "pod kreską" musiał sobie szukać nowego miejsca - w drugim, trzecim, czwartym liceum, generalnie nie przypominam sobie, by ktokolwiek marzący o LO nie znalazł lokacji (choćby w tym "najgorszym").
Bo z cytatu wklejonego może wynikać (albo to ja źle myślę?) że te "absurdalne progi" to jest widzimisię placówki oświatowej, trochę na zasadzie "głąbów nie przyjmujemy'.
Patrzymy "oddolnie", czyli że to uczniowie sami sobie podbijają próg doskonałymi wynikami egzaminów, czy "odgórnie", że szkoły nie chcą przyjmować "głąbów"?
Dwie kwestie:
1) W mojej szkole wynik egzaminu ósmoklasisty nie jest brany pod uwagę przy rekrutacji. To specyficzna instytucja: odbywamy z uczniami rozmowy kwalifikacyjne (jak dawniej na studiach), które pozwalają na dokonanie w miarę sensownej selekcji. I w sumie dobrze. Bo - wbrew temu, co twierdzi Pietrus - wynik egzaminu nie jest wyznacznikiem wartości ucznia. Zwłaszcza egzaminu źle skonstruowanego, który nie sprawdza tego, co trzeba. W czasie rozmów okazało się nieraz, że tzw. "piątkowi" uczniowie wcale nie zawsze należą do grupy osób, które potrafią się sensownie wypowiedzieć na jakiś temat.
Już kiedyś pisałem o tym, że jestem zwolennikiem likwidacji egzaminów w obecnej formule i powrotu do rekrutacji organizowanej przez uczelnie wyższe (albo szkoły średnie). Zarówno egzamin ósmoklasisty, jak i matura - to jedno z głównych źródeł problemów w polskiej szkole, która skupia się na "uczeniu pod egzaminy", a nie na sensownym organizowaniu procesu pozyskiwania prawdziwej i znaczącej wiedzy . A uczniowie, którzy "żyłują" wyniki, to często osoby realizujące ambicje rodziców ("uczenie się dla ocen"), a nie pasjonaci posiadający rozległą wiedzę i spore umiejętności.
2) Próg zależy od wielu czynników, zwłaszcza od możliwości lokalowych i finansowych placówki. A o możliwościach lokalowych i finansowych placówki decydują organy nadzorujące i dyrektorzy. Innymi słowy, w pewnym sensie jest to "widzimisię" placówek i samorządów (lub ministerstwa), które mogą np. zdecydować, że - w celu utrzymania poziomu nauczania - tworzy się w szkole klasy 24-osobowe, a nie 36-osobowe. To chociażby częściowo casus mojej szkoły: po ubiegłorocznych doświadczeniach z bardzo licznymi klasami uznaliśmy zgodnie, że masowa hodowla trzody nie jest tym, co placówka edukacyjna powinna oferować podopiecznym; udało nam się jednak (dzięki zgodzie organu nadzorującego) utworzyć więcej klas, które są jednak mniej liczne. Niestety, zdecydowana większość szkół nie może sobie pozwolić na tego rodzaju luksus, stąd też w wielu placówkach tworzy się np. klasy 40-osobowe, a nauczycielom przydziela się więcej niż 1,5 etatu (po otrzymaniu zgody na "obejście" przepisów). Dlaczego? Wyjaśnienie poniżej.
Tegoroczne problemy rekrutacyjne są efektem kumulacji roczników, przed która nauczyciele od lat bezskutecznie ostrzegali, oraz coraz większych problemów z obsadą stanowisk nauczycielskich. Uczniowie nie dostają się do wybranych szkół, ponieważ kandydatów jest znacznie więcej, a nauczycieli brakuje. I dlatego w szkołach tworzy się ogromne klasy, a na jednego nauczyciela przypada coraz większa liczba uczniów. Jak widać, reformy PiS-u doprowadziły do katastrofalnych problemów, które skutkują znaczącym pogorszeniem jakości nauczania i warunków, w jakich pracują i uczniowie, i nauczyciele. Nic dziwnego, że rozpoczął się boom na korepetycje.
Czyli ty Bukary pracujesz w jakiejś szkole społecznej, jedynie na prawach szkoły publicznej, a nie w takiej prowadzonej przez samorząd? Inaczej nie moglibyście przecież olewać rekrutacji na postawie wyników egzaminu, mam rację?
I mimo to narzekasz?
Strach pomyśleć co by było w zwykłym liceum prowadzonym przez gminę ;)
I znowu: ha, ha, ha, ha! Obiecanki cacanki kłamczuszków z PiS-u.
Armia psychologów i pedagogów jest potrzebna w szkołach NA WCZORAJ. Ale PiS, oczywiście, zrzuci wszystko na kolejny rząd.
O takich polityków nic nie robiłem!
BTW, dużo się dzieje w edukacji ostatnio. Dlaczego? Bo są wakacje i nikt rządowi nie będzie bruździł w robieniu wszystkich (uczniów, rodziców i nauczycieli) w bambuko.
Bukary
wiesz, że bardzo Cię cenię, nie daj się sprowokować tym domorosłym, pseudointeligentnym trollom. "Przemoc w szkole", no doprawdy... :/
No i Duduś podpisał...
Wracamy do średniowiecza, rodzice. Tracicie pewną cześć kontroli nad losem swoich dzieci.
https://twitter.com/szymon_holownia/status/1550189065642938369
W sumie krótko tu jestem i nie wiem czy już to pisałeś.
Skoro tak Ci nie pasuje to co się dzieje w szkołach to czemu nie zmienisz pracy?
No też właśnie Bukary, nie meczy cię już bycie osobą nauczycielską? Warto się tak stresować?
Z tego samego powodu, dla którego nie wyjeżdżam z Polski, choć uważam, że przez rządy bandy oszustów ten kraj zszedł na psy.
Bukary --> nie dbasz o prywatność.
Bukary - W sumie oni wbrew pozorom mają racje. Nie warto dla ich dzieci byś nadal uczył w szkole. Oni i ich dzieci są właśnie warci szkoły Czarnka i Dudy. Gdzie zamiast dowiedzieć się, co to jest tragedia antyczna i jak wpływa na obecną literaturę będą lekcje dlaczego należy nienawidzić ideologii gender i dlaczego biskup jest autorytetem moralnym. I dlaczego jedynie słuszna partia jest jedyną słuszną partią... I dlaczego trzeba zaciskać zęby, jeść mnie, ocieplać dom mchem i zbierać chrust na zimę...
Ja ostrzegałem, że oni nie mają poczucia humoru i biorą wszystko na serio i na poważnie. https://www.youtube.com/watch?v=t0dAUd5Kw4Y
,, No też właśnie Bukary, nie meczy cię już bycie osobą nauczycielską? ,,
Nasz forumowy Liberał nie chce pracować u prywaciarza dlatego sie meczy w państwowej szkole.
Co do tej ustawy , łatwo czepiać sie jakś absurdów a prawda jest taka że w szkołach było/jest mnóstwo patologicznych sytuacji gdzie jakiś małoletni zwyrol terroryzował klasę a dyrektor nic nie mógł zrobić.
Kiedyś taki by dostał od nauczyciela a potem w domu od starych i nikt by nie robił afery.
Teraz by poszli siedzieć jedni i drudzy.
Bukary --> nie dbasz o prywatność.
Ha, ha! No... niezbyt... Tym bardziej że tutaj już kilka osób mój profil instagramowy odnalazło.
Ale z pracy mnie raczej nie zwolnią, bo nauczycieli brakuje. ;)
EDIT: ale filmik z zagadką był odlotowy! :)
W szkołach jest problem z przemocą coś się musi w tej kwesti zmienić. Na pewno nie jest tak ze na przemoc narażone są tylko osoby lgbt. Powiedział bym ze dziś jest wręcz przeciwnie , to osoby heteroseksualne wyzywane są od części rowerowych i dotykają je różne nie komfortowe dla nich sugestie itp. Natomiast sama przemoc dosięga wszystkich.
No na pewno AdamoW durnymi przepisami coś się zmieni. Zerro i Czarnek to jedni z tych idiotów populistów którzy wierzą że ustawą zmienią rzeczywistość.
Nauka zdalna już nie tylko w przypadku epidemii.
https://wkraju24.pl/ministerstwo-edukacji-przygotowuje-sie-na-problemy-z-ogrzewaniem-szkol-nauka-zdalna-wroci-gdy-temperatura-w-klasach-bedzie-za-niska/
Nieźle. Na Podhalu trzeba będzie zachęcić rodziców do zakupu kożuchów dla swoich pociech. Proponuję też ministerstwu stworzenie zawczasu odpowiedniego funduszu na puchowe kurtki dla nauczycieli.
A może zamiast do kina czy na koncert zorganizować grupowe zbieranie chrustu? Dzieciom się przyda doświadczenie na przyszłość, a jeśli podczas zbierania będą jeszcze śpiewały pieśni patriotyczne, to bedzie już prawie jak HiT ;)
Ci co mowili zeby jak nauczycielowi nie pasuje, to zeby znalezli inna to was posluchali, 20tys wakatow na dzien dzisiejszy.....
A to i tak niedoszacowane dane, bo:
a) cześć dyrektorów nie wprowadza wakatów w system kuratoryjny;
b) ogrom wakatów jest rozdzielany między pracujących nauczycieli w formie nadgodzin.
To wszystko oznacza, że mamy ponad 20 tysięcy wakatów w sytuacji, gdy dyrektorzy już przydzielili swoim pracownikom maksymalną (w sensie fizycznej wytrzymałości nauczyciela) liczbę nadgodzin, zaś w klasach znajduje się nieraz maksymalna (zgodnie z prawem) liczba uczniów. A to z kolei oznacza, że jakość edukacji stanie się koszmarna (choć wydawało się, że gorzej już być nie może), zaś nauczycieli będzie coraz mniej (bo nawet jeśli nie odejdą, to fizycznie i psychicznie się wypalą przy takich warunkach pracy).
Ale Manolito twierdzi, że nauczycieli jest za dużo.
ZNP utopił 250k w beczce whiskey. Tzn w inwestycji mającej na celu ratowanie kapitału
I kolejny wspaniały pomysł, którym mogą się zainteresować rodzice i uczniowie!
Zwolnienie z wuefu? Tylko od lekarza specjalisty!
Tutaj stanowisko SUS:
https://umarlestatuty.pl/2022/07/28/oswiadczenie-zwolnienia-wf/
I jeszcze jeden fajny numer:
Dzieci będą musiały strzelać. Obowiązkowo. Kto za to zapłaci? Pan zapłaci. Pani zapłaci.
Akurat to ze strzelectwem bardzo fajne, lepsze to niż jakieś pierdalamento młodej 21 letniej pizdolinki po jednym fakultecie ( kiedyś lekcjie PO w szkołach, to był żart) gdzie i tak wielki chu... z tego wyniosłeś, i siedziałes w ławce z musu.. a jak nie było liczone do średniej ocen to uciekałeś z lekcji :D jeżeli na to miały by iść podatki, to jestem za. Co do lekcji Wuefu też nie jest to głupi pomysł ( większość zwolnień z wuefu to jakiekolwiek zwolnienia, aby tylko nie ćwiczyć) ... co trzeci 12 latek w tym kraju ma cukrzyce i wygląda jak ulep po kuracji hormonalnej...
Długoterminowe to chyba i tak wystawiali zwykle specjaliści?
W mediach cały czas pisano, że chodzi o każde zwolnienie, nawet czasowe z powodu grypy albo miesiączki :D
Czy przypadkiem długo terminowe zwolnienia to już od dawna nie wystawiają tak zwani lekarze specjaliści? Ja ze względu na wadę kręgosłupa byłem zwolniony cały rok z WF. Nawet nie wliczano mi oceny z tego przedmiotu do świadectwa. Wiem że nawet w tedy zwykły lekarz nie mógł wystawić takiego zwolnienia.
Zwolnienie z wuefu? Tylko od lekarza specjalisty!
Więc żeby być zwolnionym z WF trzeba mieć powód, którym jest jakieś poważne schorzenie, wada w budowie ciała etc. Dziecko z takimi problemami i tak jest, lub powinno być, pod opieką specjalisty, czyli kilka wizyt w roku. Więc gdzie ty tu widziesz problem?
W mediach cały czas pisano, że chodzi o każde zwolnienie, nawet czasowe z powodu grypy albo miesiączki :D
No szambo z tej edukacji zrobiono niesamowite, u mnie za komuny wystarczyło powiedzieć nauczycielowi że się źle czuje i najczęściej nie było problemu, a tu teraz zwolnienia trzeba :P
Persecutor:
HO, HO, HO. Boki zrywać. Przeczytałeś w ogóle to, do czego podlinkowałem (stanowisko SUS)? Wątpię. Bo byś takich ironicznych popisówek nie odstawiał.
Co zaś do problemów ze zwolnieniami na wuefie. Wynikają one przede wszystkim z tego, jak beznadziejnie prowadzone są tego rodzaju zajęcia, a nie z "lenistwa" uczniów czy "smartfonozy". Utrudnienie dostępu do "zwolnień" nie tylko sytuacji nie poprawi, ale może jeszcze generować kolejne problemy.
Bukary, oczywiście że lekcje WF były i są beznadziejne. I samo uszczelnienie zwolnień niczego nie zmieni.
Trzeba by wprowadzić wszystko, o czym mówi minister w wywiadzie. Wtedy WF miałby sens... Ale to nierealne...
Natomiast tak czy inaczej nie rozumiem, szczerze mówiąc, problemu z tym, że zwolnienie z zajęć na stałe będzie mógł wystawić tylko specjalista. To chyba problem głównie z ego lekarzy rodzinnych. :) No i dostępnością świadczeń na NFZ...
Nie wiem jak naprawdę wyglądało to formalnie za moich szkolnych czasów, ale wiem, że w powszechnej świadomości takie zwolnienia wystawiali tylko specjaliści. Było to naturalne i oczywiste. Sam też miałem tylko takie.
No i dostępnością świadczeń na NFZ...
No to jak nie rozumiesz, skoro rozumiesz?
Napisałem to z przyzwoitości, ale realia są takie, że jak masz chore dziecko, to do lekarza i tak chodzić musisz, więc chodzisz prywatnie, tak czy inaczej. Prywatną wizytę na pewno uda się umówić w odpowiednim czasie raz do roku.
realia są takie, że jak masz chore dziecko, to do lekarza i tak chodzić musisz, więc chodzisz prywatnie, tak czy inaczej
Realia są takie, że żyjemy w kraju, w którym wielu ludzi nie stać na wizyty u prywatnego specjalisty. Po co więc wprowadzać rozwiązania, które niczego na lepsze nie zmienią? A mogą ludziom mocno utrudnić życie.
Zaczął się zmasowany atak przedstawicieli ministerstwa na związki zawodowe i nauczycieli. Znowu możemy usłyszeć, że nauczyciel powinien pracować za darmo (bo wypełnia "misję").
Wygląda na to, że PiS szykuje grunt propagandowy pod ewentualny strajk nauczycieli. Rozpoczyna się akcja hejtu i pewnie farmy trolli już rekrutują.
Szykujcie popcorn.
Na co popcorn, skoro znowu podkulicie ogon, Broniarz was skompromituje i da paliwo Jackowi, Czarnek rozjedzie dziennikarzy na konferencji (niestety, są jeszcze głupsi od niego, przyznaję to z przykrością) i będzie po staremu?
Ci z ZUS-u też od pół roku szykują strajk :D Ponoć w 2026 nie wypłacą siedemnastek.
To, że PiS szykuje propagandę to 100% - tak działają, np. w Rosji.
Zastanawia mnie to, czy tym razem wytrzymacie i się nie poddacie.
Ależ ja obstawiam, że związki zawodowe strajku nie ogłoszą.
Po tym jak zabrali część wypłat po ostatnim strajku na kolejny nie ma co liczyć. Nie podoba się to wypad albo zmiencie zawód-taki będzie przekaz.
Czyli zaczyna się operacja pozbycia się reszty nauczycieli. Zostaną tylko desperaci, miernoty lub emeryci...
Patrzcie i podziwiajcie - tak oto na waszych oczach zostaje zarżnięte szkolnictwo. Poziomu sprzed 2015 roku już nie zobaczycie conajmniej przez 20 lat, przy optymistycznym założeniu że PiS w najbliższych wyborach straci władzę...Naprawdę szczerze współczuję dzieciakom, co od najbliższego roku pójdą do szkoły...
wyś
... na które stać może z 10% społeczeństwa :P
Ta Piś nas ostrzegał, że zachód z nas chce zrobić niewykształconych roboli zasuwających w ich fabrykach i ponownie okazało się że to akurat cel PiSu a nie Brukseli. PiSiory jakos nie mają problemów z wysyłaniem dzieciaków na kształcenie na zgniły zachód...
https://ciekaweliczby.pl/zarobki_nauczycieli/
W sumie w chwili obecnej JAKIKOLWIEK inny zawód zaczyna być lepiej płatny od zarobków startującego nauczyciela
Powiem tak, przyjedz nauczycielu do uk i zostan motorniczym. Ostatnio strajkuja bo 70k GBP im na zycie nie starcza
"Kapłan Judasz" :D
Brakuje jeszcze KATa (Kotek) albo Anthraxa (Wąglik). I oczywiście Megadeth z błędem:')
To jest zabawne jak dalej próbuje się indoktrynować dzieciaki takimi samymi metodami jak w latach 90-2000 kiedy to panowała ogólna panika związana z rzekomym to rozpowszechnianiem się satanizmu. Spisy "zakazanych zespołów" do dzisiaj wzbudzają nostalgiczny uśmiech politowania ;)
Czekam aż Ks. Natanek wróci do łask, wpasowałby się idealnie.
Mam też nadzieję, że po krytyce metalu jest w tym podręczniku cały rozdział poświęcony Zenkowi Martyniukowi i jego pozytywnemu wpływowi na rozwój młodzieży i tradycyjnej polskiej rodziny.
Boże jak ja się cieszę, że to dziadostwo mnie minie bo już mam ostatni rok technikum, ale jednocześnie współczuje tym, którzy te bzdury będą musieli czytać. A teraz idę posłuchać Grobowych Dzieci Czarnego Sabatu.
Już pomijając w jaki sposób jest to napisane... To serio jest to coś, na czytanie czegoś/naukę dzieciaki powinny tracić w szkole czas? Popkulturę każdy może sobie zgłębiać we własnym zakresie i zgodnie z zainteresowaniami, poza czasem lekcyjnym. Chyba, że to jakieś ważne info każdego Polaka?
Wiem, ze nikogo i ze nikt tego nie przeczyta poza mała garstka, ale wrzucam dla czystości sumienia ;)
Analiza wpływu reformy edukacji na zatrudnienie i zarobki daje naprawdę niezgorszy obraz. Myśle, ze podobna analiza tego co polska edukacja zrobił PiS dałaby zupełnie inne wyniki.
https://labourmarketresearch.springeropen.com/articles/10.1186/s12651-022-00317-4
Od dawien dawna powtarzam, że likwidacja gimnazjów to była idiotyczna i wyjątkowo kosztowana fanaberia Kaczyńskiego. Zniszczył coś, co wcale nie działało źle. I to za przyzwoleniem znacznej części polskiego społeczeństwa. A ekspertów i nauczycieli nikt nie słuchał. Normalka.
Juz kiedys podobny tekst na forum byl, nie pamietam czy to ja wklejalem czy ktos inny.
Niestety w Polsce mamy inne myslenie i takie teksty nie trafiaja do decydentow. Juz pomijal fakt ze u nas wladza wychodzi z zalozenia ze ciemnym ludem lepiej sie steruje. Dobrobyt i przyszlosc spoleczesntwa nikogo z nich nie interesuje.
LOL
https://mamadu.pl/166216,przepelnione-licea-i-brak-toalet-na-to-skazano-tegorocznych-uczniow
7 godzin bez toalety? Dla ministra to pewnie żaden wyczyn. Wystarczy się pomodlić o ascetyczną siłę i już można zapomnieć o siku.
Pewnie szlugi jarają w tych toaletach, zamiast jedynkę czy dwójkę sprawnie robić w locie ;)
To też dobre - z jednej strony udupiają przedsiębiorców, a z drugiej... :D
To nie mogą w czasie lekcji iść siku?
W czasie lekcji jeszcze większe kolejki...
Lolowo:
Skrót:
Rodzice będą wściekli, gdy zorientują się, że do jednego nauczyciela muszą przyjść na 7, do drugiego na 11, a do trzeciego na 14:30. Gdyby chcieli spotkać się ze wszystkimi, a nieraz tak trzeba, musieliby wziąć dzień urlopu. A nawet kilka. - pisze Dariusz Chętkowski. (...)
Minister nakazał dyżurować stacjonarnie, choć w dowolnym czasie. W szkole został stworzony plan dostępności nauczycieli. Każdy pracownik wcisnął swój dyżur tak, aby mu było najwygodniej. Jedni więc chcą się spotkać z rodzicami oraz uczniami w czasie tzw. okienka, czyli godziny między swoimi lekcjami, np. o 11–12. (...)
Największym problemem nie jest jednak nieodpowiednia pora dyżuru. W ostateczności człowiek urwie się z pracy i przyjdzie na spotkanie w środku dnia. Wcześniej rodzic miał pewność, że jak przyjdzie do szkoły, ma szansę spotkać się ze wszystkimi nauczycielami.
Teraz każdy nauczyciel dyżuruje w innym czasie, kontaktu zdalnego też nikt już nie chce. Skoro pracodawca – z woli ministra Czarnka – nakazał nam dyżurować stacjonarnie, wszystkie inne formy kontaktu są niewskazane, ponieważ nie należą do naszych obowiązków. Nauczyciel jest dostępny przez jedną godzinę w tygodniu lub co dwa tygodnie (jeśli pracuje mniej niż pół etatu) i to musi wszystkim wystarczyć.(...)
Dyrektorzy nie mają pieniędzy na dodatkową pracę nauczycieli, dlatego chcieliby ją przydzielić osobom, które w czasie swoich konsultacji są wolne. Skoro siedzą i nic nie robią, mogłyby poprowadzić lekcję za chorego nauczyciela. Tak rozumują niektórzy dyrektorzy. Jest to jednak niezgodne z prawem.
ZNP przypomina dyrektorom, że godzina konsultacji jest czasem gotowości nauczyciela do kontaktu z rodzicem lub uczniem. Nie wolno przydzielać mu w tym czasie żadnej innej pracy, choćby siedział w sali i tylko czekał. A już w żadnym wypadku nie wolno go w tym czasie wysyłać na lekcję. Jeśli zostanie mu przydzielona lekcja, należy za nią zapłacić. Jeśli uczył, oznacza to, że konsultacje nie mogły się odbyć, ponieważ nauczyciel w tym czasie prowadził zajęcia.
Decyzja ministra Czarnka utrudniła nauczycielom życie, muszą bowiem fizycznie być w szkole i czekać na rodziców lub uczniów. Jak ktoś pracuje w kilku miejscach, ma takich godzin również kilka. Bardzo trudno znaleźć dla nich dobry czas.
Jednak w ostatecznym rozrachunku nauczyciele odniosą z tej zmiany korzyść. Teraz to jest tylko godzina dostępności dla rodziców i uczniów, dawniej był to czas nieokreślony, zwykle znacznie dłuższy niż 60 minut w tygodniu. Problemem jest tylko konieczność świadczenia tej godziny stacjonarnie, a nie – jak było do tej pory – w dowolny sposób, często zdalnie. Wcześniej decydowali nauczyciele, co jest najlepsze dla uczniów i rodziców, teraz za wszystkich zadecydował minister.
Ofiarami tej zmiany nie są więc nauczyciele, tylko rodzice. Teraz każdego, kto ma pilną sprawę, sekretariat kieruje na dyżur: „Pracownik, którego pan czy pani poszukuje, jest dostępny w każdy czwartek między 7 a 8. Nie pasuje? To nie nasz problem. Innego terminu konsultacji nie ma. Inni pracownicy? Proszę sprawdzić na stronie szkoły, jest tam szczegółowy plan dyżurów nauczycieli. Żaden termin nie odpowiada? Przykro mi, w innych godzinach niż wskazane nauczyciele nie są dostępni. Z dyrektorem też nie da się porozmawiać. Nie jest przecież dostępny dla rodziców non stop, a jedynie w czasie konsultacji. Zapraszam we wtorki między 15 a 16. Do widzenia”. Brawo, panie ministrze! Postawiłeś na swoim, a ludzie muszą się męczyć.
dlatego jeśli wybory nie sfałszują pisiory i utracą władzę to liczę, że nowo powstały rząd powoła komisję specjalną by zbadać, czy szkolnictwo nie było celowo rozmontowywane a jeśli tak to te osoby powinny zostać ukarane karą więzienia, bo to co się teraz dzieje cofnie nas do poziomu rosji, gdzie albo coś umiesz bo masz talent albo skończysz jak pijus pod bramą bo "ci się w szkole nie radziło"
Tyle teorii. Praktycznie-żona siedziała 15minut,nikt nie przyszedł. Dyro kazał iść do domu.
powoła komisję specjalną by zbadać, czy szkolnictwo nie było celowo rozmontowywane
Nie udowodnisz, że ignorancja była celowa.
A to, że PiS rozmontował szkolnictwo i doprowadził na skraj zapaści, widać gołym okiem.
Praktycznie-żona siedziała 15minut,nikt nie przyszedł.
Ale czekała na dyżurze nauczyciela?
Bukary, jeszcze zaglosujesz na PO :)
https://twitter.com/platforma_org/status/1573601434632945667?s=21&t=DNyQ6UTJELgzsdemv9h-jQ
Ludzie od Hołowni mówią to samo w nieco bardziej profesjonalny sposób. :P
Mój głos wciąż idzie na Hołownię. To się może, rzecz jasna, zmienić, jeśli ugrupowanie Hołowni zaliczy jakąś poważną wpadkę.
Co do stanu psychicznego dzieci:
https://brpd.gov.pl/2021/11/05/mlodzi-potrzebuja-pilnej-pomocy-psychologicznej-alarmujace-wyniki-badania-rzecznika-praw-dziecka/
https://tvn24.pl/polska/psychiatria-dzieci-i-mlodziezy-w-polsce-brak-miejsc-w-szpitalach-pacjenci-z-zagrozeniem-zycia-5572001
Masz ten program Polska2050 gdzies w linku?
Znalazlem cos takiego
https://strategie2050.pl/plan-dla-polski/edukacja-dla-przyszlosci/
https://polska2050.pl/akcje/edukacja-dla-przyszlosci
https://platforma.org/upload/document/86/attachments/121/KO Program.pdf (od s. 105)
„ Dobra edukacja to zwiększanie szans dla przyszłych pokoleń. Wadliwe rozwiązania syste- mowe, stworzone przez obecny rząd i ministerstwo Anny Zalewskiej, w ponad 1/3 polskich szkół spowodowały pogorszenie warunków nauczania. Szkoły pracują od 7:15 do 18:30, szczególnie utrudniony jest dostęp do pracowni, świetlic i sal gimnastycznych. Zamiast obiecywanej bezkosztowej reformy obecny rząd obciąża samorządy kosztami jej wdroże- nia: z budżetów samorządowych przeznaczono na ten cel już 23 miliardy złotych, zabie- rając te pieniądze z innych, ważnych dla lokalnych wspólnot obszarów. W wyniku nieprze- myślanej reformy edukacji doszło też do największego kryzysu w oświacie – podwójnego rocznika uczniów kończących gimnazja i ósme klasy.”
Ps. Problemy psychiatrii dziecięcej sa mi niestety bardzo dobrze znane i to w jaki sposob rzad do tego podchodzi wola o pomste… :(
To jest właśnie ta "edukacja dla przyszłości" (w twoim linku odnośnik do PDF-u). Chyba najlepszy program stopniowego odejścia od szkoły typu pruskiego, jaki do tej pory czytałem. Oczywiście, mam na myśli program serwowany przez partię polityczną.
Rzecz jasna, sporo tam ogólników (o czym też piszą autorzy), ale to przecież nie jest dokument prawny. Niemniej jednak jeszcze więcej tam konkretnych rozwiązań i propozycji, i to bardzo sensownych (bo opartych na szkolnej praktyce, podstawach naukowych i badaniach statystycznych, a nie ideologicznych banialukach), np.
2 pierwsze tygodnie szkoły przeznaczyć na m.in. warsztaty psychologiczne oraz poświęcone skutecznym metodom i technikom uczenia się.
wprowadzenie obowiązkowego przedmiotu „Wiedza o człowieku” (który zastąpiłby fakultatywne i de facto fikcyjnie realizowane „Wychowanie do życia w rodzinie”) – maksymalnie praktycznego i opartego na treściach zgodnych ze współczesną wiedzą naukową
zastąpienie świadectw z czerwonym paskiem świadectwami z różnokolorowymi paskami wyróżniającymi nie tylko typowe umiejętności szkolne, ale także zainteresowania oraz aktywizm i zaangażowanie społeczne, ekologiczne, charytatywne, działalność kreatywną, artystyczną oraz sportową.
skoncentrowanie nauczania historii wokół krytycznej analizy źródeł. Ponadto, niezwykle ważne jest „odchudzenie” i przebudowanie podstawy programowej przeładowanej.
wprowadzenie do szkół interdyscyplinarnej edukacji obywatelskiej, kształtującej kompetencje uczestnictwa w dyskusji, debacie, polemice, w oparciu o wiedzę o podstawach argumentacji i retoryki
Mówiąc krótko, widać tutaj nowoczesną myśl edukacyjną. Kierunek działań jak najlepszy. Zresztą grono autorów (ekspertów) to ludzie, którzy naprawdę działają w kierunku zmiany szkolnictwa. I są praktykami, a nie teoretykami.
Gdyby się udało wprowadzić choć część proponowanych rozwiązań, mielibyśmy w szkołach sensowną rewolucję.
Sprawy nauczycieli też zostały zaadresowane:
stopniowe podnoszenie wynagrodzenia, aż do poziomu średniego
wynagrodzenia krajowego dla nauczycieli stażystów. Ten cel powinien zostać
osiągnięty najdalej w ciągu trzech lat. Wynagrodzenie to powinno rosnąć
w odniesieniu tak do umiejętności i wiedzy nauczyciela, jak i oceny jego pracy
dydaktycznej-wychowawczej,
odbiurokratyzowanie dokumentacji awansu zawodowego, skrócenie ścieżki
awansu i zastąpienie centralnej regulacji oceny pracy nauczyciela systemem
ewaluacji, który będzie opracowywany przez KEN we współpracy
z samorządami,
Bukary, to na dobitkę – na to idą pieniądze, które nie idą na Twoją podwyżkę:
https://www.eisystem.pl/content/56-szkoly-podstawowe-?gclid=CjwKCAjwhNWZBhB_EiwAPzlhNpDgxfUeQgRg2DnK8oabtcOE5rT4YSs3SqeM27Fa6ivw9HTfrcxTwhoCA-8QAvD_BwE
Jasne, na pierwszy rzut oka program brzmi fajnie, XXI wiek i tak dalej, ale mi to śmierdzi przekrętem. Ktoś tu niezłe lody ukręcił, opychając szkołom podstawowym zalegające w magazynach drukarki 3D. Zestaw 4 wraz z akcesoriami to 20 000 zł:
https://mojebambino.pl/1119871/Drukarki-3D-Moje-Bambino-Sygnis-Edu-Lab-3D-pakiet-zaawansowany/ZEST5807-0VAT?gclid=CjwKCAjwhNWZBhB_EiwAPzlhNsxAlQrJ-WUB3Zy2HoHBxJRofDRTn5LqZQxuT3w0BaDxFtA8Zls1MRoCcAgQAvD_BwE
No bo pomyślcie, gdzie tu kreatywność albo zdobywanie jakiś realnych umiejętności? Zajęcia będą polegały na tym, że dzieci ściągają sobie jakiś gotowy model, jakąś sówkę czy przekrój serca, i za pomocą dołączonego programu wysyłają projekt do druku. Tworzenie własnych modeli nie wchodzi w grę. Nie ma tego w programie dla szkół podstawowych. Zresztą nawet nie byłoby tego gdzie wcisnąć, na naukę Blendera czy Tinkercada potrzeba jednak sporo czasu. A co będzie, gdy skończą się filamenty? Już widzę, jak dyrekcja, która musi teraz oglądać każdą złotówkę z dwóch stron, zgodzi się na wydanie kilkuset złotych za zestaw. Coś mi mówi, że te drukarki popracują rok, a potem będą tylko zbierały kurz.
Tego rodzaju absurdów jest mnóstwo.
Co chwilę słyszę o jakimś edukacyjnym programie rządowym lub wielkim grancie dla fundacji edukacyjnej, w której zasiada jakiś znajomek znajomego z PiS-u. Szkoda tylko, że wdrażanie tych programów i działania tych fundacji nie mają za wiele wspólnego z rzeczywistą edukacją i jej problemami.
PiS przepala miliony z naszych podatków na działania pozorowane, które w gruncie rzeczy niczego nie dają uczniom, ale zasilają kieszenie znajomków.