Nie wiem czy trolujesz, czy mowisz naprawde, ale jest bardzo dobry filmik na ten temat, na kanale Nazwex zatytulowany "Adam Szustak nie rozumie jak dziala nauka"
Polecam sobie sprawdzic, moze troche cie oswieci
Dlaczego sam sobie zaprzeczasz? Kosciolowi w Polsce jest nie po drodze z obecnym papiezem.
I dalszy ciąg epopei religijnej w szkole:
Na religię nie chodzi już prawie połowa krakowskich licealistów. Przed drugim semestrem roku szkolnego z lekcji religii wypisało się 12 tys. uczniów łódzkich szkół. W Poznaniu na religię przestało chodzić blisko 16 tys. osób. Uczniowie nie chcą religii w szkole, tymczasem może to być przedmiot obowiązkowy.
[...]
Inny przedstawiciel krakowskiej Lewicy Maciej Gduła dodał: – Warto pamiętać, że religia w szkołach kosztuje nas rocznie olbrzymie pieniądze, w skali kraju mówi się nawet o 1,5 mld złotych. Szkoła musi odzyskać świecki charakter, jak widać po trendzie w krakowskich liceach, sami uczniowie coraz bardziej to rozumieją.
A co na to Kościół? Na łamach tygodnika "Niedziela" arcybiskup Marek Jędraszewski tak skomentował sytuację: "Z powodu pandemii wiele więzów zostało naruszonych, m.in. także na skutek katechezy on-line. Myślę, że teraz ci młodzi zatęsknią za swoim katechetą, za swoim kościołem – i powrócą".
Młodzi zatęsknią za katechetą? Dobre. :)
Warto pamiętać, że religia w szkołach kosztuje nas rocznie olbrzymie pieniądze, w skali kraju mówi się nawet o 1,5 mld złotych.
Bo tu właśnie o tą kasę chodzi i ciągnięcie jej z budżetu różnymi drogami. Dlaczego praktycznie każdy szpital, jednostka wojskowa, czy chyba teraz nawet urzędy skarbowe potrzebują swoich etatowych kapłanów? Żeby ci sobie mogli dorobić.
arcybiskup Marek Jędraszewski tak skomentował sytuację: "Z powodu pandemii wiele więzów zostało naruszonych, m.in. także na skutek katechezy on-line. Myślę, że teraz ci młodzi zatęsknią za swoim katechetą, za swoim kościołem – i powrócą".
Kolejny "odklejony" od rzeczywistości, jak 95% hierarchów kościelnych.
Polecam to przeczytać, ten gość dobrze mówi:
https://wiadomosci.onet.pl/poznan/biskupi-na-dywaniku-w-watykanie-ks-isakowicz-zaleski-o-kryzysie-w-kosciele/deh26lj
– Mamy również apostazję praktyczną i szokujący kryzys powołań. W diecezji katowickiej wyświęcono tylko trzech księży, w opolskiej dwóch. Poza tym ci nowi księża szybko zrzucają sutannę. Są wytworem formacji cukierkowo-ptysiowej – mówi ks. Isakowicz-Zaleski.
Wy tu pierdu pierdu, a Amerykanie pierwszy raz od 30 lat pobili Chiny w olimpiadzie matematycznej
https://twitter.com/stem_feed/status/1396904684087136257
Nie do konca prawdziwy tweet ale i tak smieszne.
https://cen.acs.org/content/cen/articles/95/i30/US-team-makes-history-International.html
chłopie
Takie chcą mieć społeczeństwo. Liczą się szare masy - tłuszcza. A nie indywiduum. Stada baranów zarządzane przez wilki lub odwrotnie.
Bukary jest niejako glosem tej co madrzejszej czesci spoleczenstwa nauczycieli. Jego slowa sa prorocze. Ale chyba kazdy inteligentny czlowiek zgadza sie z tym co pisze. A tutaj konsekwencje dzialan przeciwnych:
https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/nauczyciele-odchodza-z-zawodu-nie-widza-nadziei/bhs1xhl
Rydzyk, Kościół i katecheci pewnie już przebierają nóżkami i są gotowi na "nowe wyzwania".
Nie ma się za bardzo czym chwalić ani się z czego cieszyć, ale od co najmniej 5 lat potwierdza się wszystko to, co pisałem w temacie edukacji.
I po raz kolejny powtarzam: szykujcie dzieci do jak najszybszego wyjazdu za granicę. Gdy idzie o szkoły publiczne, zatrudnieni w nich nauczyciele (w tym najlepsi) powoli się starzeją, a nowych (dobrych) raczej nie będzie. Z kolei szkoły prywatne w Polsce to placówki, do których bym swojej pociechy nie wysłał. Nie dość, że nastawione są na wyzysk pracowników, to jeszcze teraz będą całkowicie podporządkowane katotalibom.
A do tego, wskutek idiotycznych zmian w podstawie programowej i egzaminach, mania korepetycji zacznie przybierać apokaliptyczne rozmiary. Maturę jakoś trzeba zdać. Szykujcie się na ogromne wydatki, bo np. nauczyciele nawet na prowincji biorą 80-100 zł za godzinę, a w miastach i więcej. Rynek jest bezlitosny.
Naród ma w nosie edukację i nie chce, żeby płacić nauczycielom więcej za robotę, no to dostanie od PiS-u tysiące przechowani dzieci, w których się pierze mózgi.
Jako epilog: z dzisiejszego wywiadu ministra Czarnka:
[O nowelizacji ustawy o prawie oświatowym z zamiarem wzmocnienia roli kuratora]
Dokładamy kompetencji kuratorowi w związku z tym organem nadzoru pedagogicznego po to, ażeby przeciwdziałać różnego rodzaju próbom indoktrynacji dzieci przez podmioty, które wchodzą do szkoły i uczą czegoś, co z podstawą programową jest nijak zbieżne. Ostatnia sytuacja, ta która była nagłaśniania, w Dobczycach i ta indoktrynacja młodzieży z podstawówek i z przedszkoli przez tzw. Tour de Konstytucja. To dokładnie pokazuje, że kurator musi mieć tutaj więcej uprawnień, po to żeby strzec dzieci przed tego rodzaju sytuacjami.
Nie ma czegoś takiego jak autonomia szkół. Organ nadzoru pedagogicznego przestrzega i nadzoruje to, żeby we wszystkich szkołach w Polsce była realizowana podstawa programowa. Nie ma autonomii szkół.
Tu jest tylko wzmocnienie kompetencyjne kuratora, nie dotyczy to w ogóle nauczycieli. Co więcej, to daje dyrektorom dodatkową broń w rozmowach z niektórymi powtarzam, bo to są incydentalne przypadki na szczęście w Polsce, z niektórymi prezydentami zwłaszcza dużych miast, nastawionymi bojowo do tego, żeby indoktrynować dzieci i ideologizować... (...) Stąd wzmocnienie państwa polskiego poprzez dodanie tej ważnej kompetencji, też nie automatycznej, kuratorom oświaty. Nie ma to nic wspólnego z pracą nauczycieli.
[O Oldze Tokarczuk i jej słabej obecności na liście lektur]
Nie sądzę, żeby to był jakiś ogromny autorytet. Jeżeli ktoś kłamie na temat Polski poza granicami kraju w bardzo poczytnej gazecie, to trudno, żeby mieć do niego jakiś większy szacunek. (...) Pani Olga Tokarczuk porównała Polskę i Białoruś. Mówiła, że w przypadku Polski i Białorusi, odnosząc się do tego zatrzymanego samolotu na Białorusi, reakcja Unii Europejskiej była tak samo spóźniona, a przecież z tego wynikają konsekwencje tych prześladowań.
[O przymusowych lekcjach religii lub etyki]:
Jeżeli ktoś nie chce uczestniczyć w lekcjach religii, gdzie przekazuje się wartości fundamentalne dla naszego okręgu cywilizacyjnego, wartości chrześcijańskie stanowiące trzon, podstawę cywilizacji łacińskiej, to powinien uczestniczyć w lekcjach etyki.
[O odchodzeniu nauczycieli z zawodu]
Każdego roku, mniej więcej koło lipca/sierpnia, zaczynają pojawiać się artykuły, zwłaszcza w prasie lewicowo-liberalnej, że nie ma nauczycieli, że brakuje nauczycieli, odchodzą nauczyciele. (...) Generalnie mamy wystarczającą liczbę nauczycieli i nie będzie ich brakować w najbliższej przyszłości.
https://www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/posts/1910481942448649
Nie chce mi się dziś tego czytać, nie można jakoś w skrócie?
Ja wierze tylko w przeznaczenie bo wielu zbiegów okoliczności nie da się wyjaśnić w prosty sposób. Prosty przykład:
Czytając tu post i wszystkie komentarze w końcu trafiłem na słowo "kuratora" i gdy to czytałem jednocześnie w tym samym czasie usłyszałem w telewizji słowo "kuratora". Dwa słowa zlały się idealnie ze sobą.
Wszystko co się na tym świecie dzieje ma jakiś cel, szkoda tylko że nie potrafię zrozumieć jaki.
Ktoś powie że to tylko przypadek, który się zdarza poprzez powtarzalność zdarzeń aż w którymś momencie na siebie zachodzą jak parabole na wykresie matematycznym. Tylko w jakim celu miało by to tak działać? Każdy może powiedzieć że to po prostu zwykły Matrix i cała reszta to złudzenie, a nasze posty to strata czasu.
Nie chce mi się dziś tego czytać, nie można jakoś w skrócie?
A dlaczego nam "ma się chcieć" czytać dziś to, co napisałeś?
Chciałbym poznać osobę, która w 100% przeczytała cały 1 post ??
To teraz poproszę słów kilka o Waszej nudnej (przynajmniej dzisiaj, albo w dniu czytania postu, bo to jest kluczowe) pracy :p
Przeczytałem w zasadzie całość przeskakując elementy, które już znałem.
A te całe 5 minut konieczne na przeczytanie tego psota wcisnąłem czekając na wyniki builda i unit testów lecących prawie kwadrans.
Paradoksalnie, choć jestem katolikiem i konserwatystą to się z większością zgadzam. Może ktoś zapytać czy w takim razie nie powinno mi być po drodze z planowanym przez PiS naciskiem na tradycyjne wartości w edukacji? Może i by było gdybym choć minimalnie wierzył w to, że to jest celem. Jednak patrząc w jak głębokim poważaniu na co dzień PiS ma te wartości i służą im tylko do wycierania sobie nimi gęby to zdecydowanie oczekuję tutaj zwykłej partyjnej indoktrynacji niczym za PRLu.
Kolejną kwestią jest taka, że uważam, że wartości można przekazywać jedynie przykładem, a nie paplaninom.
Zaś co do samego nauczania etyki, religii itd. Spotkałem się z dość ciekawym pomysłem, powiązanym w ogóle z zmianą formy nauczania i dzielącą przedmioty na obowiązkowe i fakultatywne, spośród których uczeń obowiązkowo wybiera te które mu pasują (często jest tak, że musi wybrać jeden humanistyczny, jeden ścisły i jakąś sekcje sportową). W tym wypadku religia znajduje się pośród przedmiotów obieralnych, podobnie jak etyka. Co ważne programy musza być ułożone w taki sposób by materiał nie był związany z konkretną klasą czy nawet rocznikiem by dało się budować grupy z różnych uczniów niezależne od klas z przedmiotów obowiązkowych.
W tym wypadku decydowałaby zwykła popularność, czy uczeń woli etykę, religię czy historię sztuki albo inny podobny przedmiot.
Państwo powinno być niepokalane, ale we wszelako pojętej neutralności. Typu dawniejszy model francuski, jaki obowiązywał do czasu, aż Paryż znalazł się w beznadziejnym okrążeniu.
Nadużycia światopoglądowe władzy nie są jednak niczym nadzwyczajnym. Normalna kolej rzeczy, że raz rządzi prawica, potem zamienia się z lewicą i nie nawzajem kontrreformują. Problem w tym, że kryptolewica w Polsce to jakieś beznadziejne polityczne eunuchy bez cienia jaj. Nie potrafili przeforsować nawet swoich wojenek światopoglądowych, koszt dosłownie zero złotych, a teraz płaczą, jak im źle i niedobrze i jak PiS rozgania tęcze na niebie, niczym sowieckie samoloty chmury nad Moskwą. Śmieją się z kaczora, a nie potrafią mu doskoczyć do pięt.
Spotkałem się z dość ciekawym pomysłem, powiązanym w ogóle z zmianą formy nauczania i dzielącą przedmioty na obowiązkowe i fakultatywne, spośród których uczeń obowiązkowo wybiera te które mu pasują (często jest tak, że musi wybrać jeden humanistyczny, jeden ścisły i jakąś sekcje sportową).
No to mam dla ciebie dobra i złą wiadomość.
Tego rodzaju system (niemalże zgodny z twoim opisem) wprowadziło PO. Obowiązywał kilka lat w szkole średniej. A PiS to wywalił do kosza. Z oczywistych względów.
Zresztą Bukary pisze tak lekko i przystępnie, że średnio obdarzony intelektem forumowicz GOL-a da radę -:) Spróbuj.
A obok, też Bukarego, równie ciekawy temat w wątku: "Maturalne post mortem, czyli dlaczego współczuję pracodawcom". W skrócie: temat traktujący o kondycji intelektualnej, a właściwie o niemocy intelektualnej abiturientów. Przyszłej polskiej elity. Żenujące, w jak czarnej i głębokiej dziurze po 6-ciu latach pisowskich deform znalazła się oświata w Polsce.
Zalewska i Piontkowski swoimi decyzjami na pewno się przyczynili do takiej degrengolady dzieci i młodzieży. Ale wisienką albo raczej zniczem nagrobkowym na polskiej oświacie będzie orka, jaką od początku swojej działalności odwala na niej min.Czarnek.
Warto czytać.
To teraz poproszę słów kilka o Waszej nudnej (przynajmniej dzisiaj, albo w dniu czytania postu, bo to jest kluczowe) pracy :p
Obawiam się, że ilość tekstu by cię przerosła.
Z tymi nauczycielami to w ogóle śmieszna sprawa gdy się tak puszą że ciemnym narodem najłatwiej władać, a nigdy nie zapomnę jak w wieku 16 lat robiliśmy ich w konia
Chodzi o to że z reguły mając się za inteligencję społeczną są tak ciemni że dają się wrabiać dzieciakom po 16 lat
Znaczy, ze nauczyciel wzywal do odpowiedzi, a wy robiliscie go w konia, bo przychodziliscie na betona, czy jak?
Może cię to zdziwi, ale nauczyciele często dla własnej wygody świadomie dają się podpuszczać, że niby sprawdzian miał być kiedy indziej, że zamiast na wagarach to się u lekarza było itd.
Ciekawe ilu z nich doskonale wiedziało co robicie, ale wolało udawać żeby nie zrobić wam przykrości że jesteście aż tak nieudolni :)
Ktoś tu chyba gdzieś pisał, że jeżeli uczeń nie chce chodzić na religię, to może sobie uczęszczać na etykę...
Problem polega jednak na tym, że w państwie PiS-u religia = etyka:
To jest kompletne kuriozum. Żaden z tych przedmiotów nie powinien być obowiązkowy. A już na pewno nie może mieć miejsca sytuacja gdy etyki uczą ludzie silnie ideologicznie związani z jakąkolwiek religią (kapłani, katecheci).
Ależ Bukary...
Mladen, już drugi raz nawiązujesz do Żydów, kiedy się do mnie zwracasz. Choć w żadnym wypadku poruszane w konkretnych wątkach kwestie nie mają z Żydami związku (edukacja i piłka nożna).
Nie za bardzo rozumiem, skąd u ciebie taka syjonistyczna fiksacja. Masz jakąś swastykę wytatuowaną na plecach? Proszę, wyjaśnij, na czym polega problem.
Chyba Bukary za słabo znasz memy skoro nie kojarzysz, że akurat ten często stosuję się do takich przypadków ;)
hyba Bukary za słabo znasz memy skoro nie kojarzysz, że akurat ten często stosuję się do takich przypadków ;)
Zwróć uwagę na to, co napisałem wyżej. Gdyby chodziło o jeden obrazek memiczny, to jasne: hehszkujemy. Ale Mladem ma ewidentnie jakiś problem z Żydami. I stąd moje pytanie.
A już na pewno nie może mieć miejsca sytuacja gdy etyki uczą ludzie silnie ideologicznie związani z jakąkolwiek religią (kapłani, katecheci).
W Polsce jest bodajże 700 etyków. Szkół jest ponad 20000. No więc łatwo wydedukować, że nauczaniem obowiązkowego przedmiotu o nazwie "etyka" zajmą się w znacznej mierze (głównie?) księża i katecheci.
W zasadzie, to zgadzam się, ze wszystkim co pisze tu Bukary. Nie dam rady jednak, w tym wypadku, zgrywać cynika.
Mam dzieciaki, w wieku szkolnym. I to raczej wczesnoszkolnym - córka kończy właśnie czwartą klasę, syn pierwszą. Chodzą do szkoły, którą PiS teraz "zmienia". A raczej ora niemiłosiernie. Zarzyna. Dobrze się uczą, nawet bardzo dobrze, na nauczycieli też trafiły takich, że ze świecą szukać. Może nawet podstawówkę zdążą skończyć, zanim Czarnek obróci polską edukację w pył kompletny, bo to jednak proces, który potrwa latami. Z żoną zrobimy wszystko, żeby wyniosły ze szkoły jak najwięcej, korepetycje nie są problemem, jak już inkwizytor wprowadzi swoją durną podstawę programową.
Szkoda jedynie dzieciaków, które takich możliwości nie będą miały :/. Są rodzice, dla których problemem jest zapłacić dziecku za wycieczkę szkolną, czy nawet danie 10 zł. na "zrzutkę" na dzień dziecka (co swoją drogą wkurza niemiłosiernie, bo w końcu to 500+ jest na dzieci czy nie?), więc edukację wyniosą tylko i wyłącznie z pisowskiej szkoły, wkuwając bezsensowną podstawę programową. Już na starcie będą przegrane. A u progu dorosłości będą musiały nadganiać zaległości, wobec rówieśników z innych, normalnych krajów, gdzie edukację traktuje się jako priorytet. I nie robi z niej ideologicznego bata na niepokornych i inaczej myślących.
Gdzieś na końcu języka mam, że ten bolszewicki jełop Czarnek, wyznający poglądy, których normalny, przyzwoity człowiek się wstydzi, to najgorszy szef MEN jaki się trafił Polsce po 1989 r. Jednak tak samo myślałem o Zalewskiej, a później o Piątkowskim ;-). Więc nie podejmę się aby coś takiego napisać, bo zapewne pisowcy mają w zanadrzu jeszcze "lepszego" ananasa na ten urząd. A jeśli czegoś mogę życzyć, to jedynie tego, że ten bolszewicki rząd zgnije do końca, że zmieni się władza, a wraz z władzą zmieni się szkoła. Jako realista nie spodziewam się wówczas cudów, ale samo zatrzymanie tej degrengolady byłoby, jak otworzenie okna, w tym
dusznym i zapierdzonym, przez przygłupich pisowców, pokoju.
Szkoda jedynie dzieciaków, które takich możliwości nie będą miały
Zgadza się. Godzina korepetycji = (przeciętnie) 100 zł. Godzina pracy nauczyciela w szkole = ok. 30-40 zł. (A jeśli liczyć również godziny "nietablicowe", wyjdzie połowa mniej). Rachunek jest prosty.
Każdy (dobry) nauczyciel będzie wolał brać jak najmniej godzin w szkole i dorabiać na korepetycjach (bo do dobrych uczniowie walą drzwiami i oknami).
Co robi PiS?
1) Likwiduje gimnazja, zmniejszając dostęp do porządnej edukacji dla osób z małych miasteczek i wsi.
2) Powiększa znacząco zakres treści w podstawach programowych, nie zwiększając liczby godzin nauczania, a tym samym - zmusza ambitnych uczniów (rodziców) do brania korepetycji i ogranicza dostęp do porządnej edukacji dla rodzin ubogich.
3) Dokonuje cenzury treści nauczania, zwłaszcza w zakresie przedmiotów humanistycznych, i podporządkowuje dyrektorów (także szkół niepublicznych) kuratoriom, a nie samorządom, żeby "wychowywać" uczniów w duchu bogoojczyźnianego patriotyzmu i kultu władzy.
4) Zwiększa nauczycielom liczbę godzin przy tablicy, żeby w ten sposób pokryć braki kadrowe, które są wynikiem głownie polityki płacowej PiS-u, a tym samym - przyczynia się do patologicznej sytuacji "starzenia się" pedagogów i zmniejsza napływ młodych, zdolnych ludzi do zawodu, czyli obniża jakość nauczania.
Kto najbardziej dostanie po dupie? Niezbyt zamożne rodziny i nauczyciele, których stopniowo będą zastępować księża i wychowankowie różnych kierunków uczelni "toruńskich". Ogólnie rzecz ujmując, cały naród dostanie po dupie (choć większość się nie zorientuje). Z wyjątkiem "Aleksów" i elity (rodzin) PiS-u.
Musisz wymyślić swoim dzieciom przyszłość. Jak się nie uda to i tak sobie jakoś poradzą, nie martw się. A jak się uda to będą biznesmenami, lekarzami, prawnikami, inżynierami itd.
Musisz wcześniej zbadać ich potencjalne możliwości i zainteresowania.
A potem przez lata na prywatne korepetycje wysyłaj, to najlepsza inwestycja.
Szkoła z głupimi i źle opłacanymi nauczycielami nic twoim dzieciom w zakresie prawdziwej wiedzy nie da. Szkoła jest potrzebna do rozwijania umiejętności socjalnych, ale produkuje niedouczonych średniaków.
U moich dzieci zawsze było zainteresowanie biol chem. Więc pomogłem im tak że poza normalną szkołą chodziły przez 4 lata przed maturą na prywatne lekcje mające przygotować je na studia medyczne, korepetycje obejmujące przedmioty kierunkowe. Dużo pracy, dużo pieniędzy ale warto. Dostały się bez problemu, studia idą dobrze, bo są nauczone aby się uczyć, szkoła tego nie uczy ale prywatne lekcje uczą. Były zawsze lepiej przygotowane niż inne dzieci, więc psychicznie też OK.
Trzeba sobie znaleźć dobrych nauczycieli, zapłacić im i dać dzieciom szansę.
Nauczyciele w państwowej szkole, nawet jak się starają, nie przygotują twoich dzieci do bycia konkurencyjnymi.
Mnie osobiście niezmiernie bawi koncepcja że szkoła nauczy się za ciebie i że to wina szkoły że dzieci są niedouczone. Takie szkoły jak mamy produkują średniaków.
Widziałem różne szkoły, w tym amerykańską, z 8 osobową klasą z dwoma nauczycielami jednocześnie. Sam chodziłem również do polskiej szkoły za granicą, gdzie było 10 osób w klasie. To są zupełnie inne warunki.
Soul ma (mniej więcej) rację. Tylko jedno bym tutaj dodał:
A potem przez lata na prywatne korepetycje wysyłaj, to najlepsza inwestycja.
Szkoła z głupimi i źle opłacanymi nauczycielami nic twoim dzieciom w zakresie prawdziwej wiedzy nie da.
Po pierwsze, korepetycji udzielają ci sami nauczyciele, którzy uczą w szkołach. I nie jest zazwyczaj tak, że w szkole są "głupi", a na korkach nagle mądrzeją.
Po drugie, osoba, która nie chodzi na korki, a trafi na dobrego nauczyciela w szkole i potrafi to wykorzystać (prosi o rady, wsparcie itp.), jest w stanie bez wieloletnich korepetycji przygotować się w miarę dobrze do egzaminów na studia, o ile ciężko i systematycznie pracuje w domu. Potrzebna jest do tego jednak ogromna samodyscyplina.
Jeśli ktoś nie ma pieniędzy, a ma ambicje, jest zdolny i chce się uczyć, to najlepiej ciężko pracować przy wsparciu nauczyciela w szkole, a w klasie maturalnej wziąć w ostateczności kilka godzin korków, żeby wszystko uporządkować w głowie. To dobre wyjście w trudnej sytuacji materialnej, choć nie jedyne, bo wielu nauczycieli (np. ja) organizuje też darmowe zajęcia dodatkowe dla podopiecznych-maturzystów.
Nauczycieli na korepetycje wybiera się najlepszych i nie mają one wiele wspólnego z nauczycielami ze szkoły.
W Krakowie są osoby które od lat tylko tym się zajmują i nie uczą w szkole.
Często są to nauczyciele akademiccy, lub po prostu osoby wyspecjalizowane w nauczaniu a nie odklepywaniu chodzenia do szkoły.
Nauczycieli na korepetycje wybiera się najlepszych i nie mają one wiele wspólnego z nauczycielami ze szkoły.
W Krakowie są osoby które od lat tylko tym się zajmują i nie uczą w szkole.
Często są to nauczyciele akademiccy, lub po prostu osoby wyspecjalizowane w nauczaniu a nie odklepywaniu chodzenia do szkoły.
Nie do końca się z tym zgodzę. Wszystko zależy od tego, czego się oczekuje od korepetytora (i na którym etapie nauczania).
Ponieważ w naszym kraju nie ma (dodatkowych) egzaminów na studia (poza niektórymi kierunkami, np. ASP, architektura itp.), o przyjęciu na uczelnię decyduje przede wszystkim wynik egzaminu maturalnego (lub zwycięstwo w jakiejś olimpiadzie). Dlatego też zazwyczaj zadaniem korepetytora jest możliwie najlepiej przygotować ucznia do egzaminu zewnętrznego (po szkole podstawowej czy maturalnego). (Pomijam inne sytuacje, np. opanowanie konkretnej partii materiału, żeby poprawić ocenę, wykształcenie konkretnej umiejętności czy też przygotowanie do studiów za granicą).
Z całym szacunkiem dla jakichś wybitnych naukowców: o tym, co jest wymagane, żeby zdać maturę, najlepiej wiedzą certyfikowani egzaminatorzy maturalni, którzy w znaczącej większości pracują właśnie w szkołach i sprawdzają arkusze maturalne, oraz nauczyciele, którzy co roku przygotowują uczniów do matury, zapoznając się na bieżąco ze zmieniającymi się jak w kalejdoskopie zasadami egzaminów i standardami wymagań egzaminacyjnych oraz dokonują systematycznej korekty błędów uczniowskich w tym zakresie.
Zasada jest prosta: np. dziecka w podstawówce nie wysyła się zazwyczaj na korepetycje do profesora (czy nawet doktora) z uczelni wyższej, ponieważ tego rodzaju człowiek, choć wiedzę w jakiejś dziedzinie może mieć ogromną, to jednak nie ma zielonego pojęcia o metodyce nauczania w młodszych klasach i o wymaganiach egzaminacyjnych dla 15-latków. Potrafi pewnie uczyć studentów (czyli głównie wykładać lub prowadzić tzw. ćwiczenia), ale nie za bardzo nadaje się do pracy z dzieckiem (czy z nastolatkiem). Dlatego też autorami najlepszych podręczników nie są profesorowie z uczelni wyższych, tylko wybitni metodycy i nauczyciele podstawówek czy szkół średnich. Praktycy, a nie teoretycy. Sam wywodzę się ze środowiska akademickiego (i mam na koncie publikacje w periodykach naukowych), a mimo to nie wyobrażam sobie, żeby którykolwiek z moich szacownych kolegów-akademików (przyzwyczajonych do podejmowania z dorosłymi poważnych dyskusji, projektów i zadań) był w stanie efektywnie pracować z dzisiejszym nastolatkiem.
Nauczyciele z uczelni wyższych sprawdzają się natomiast, gdy trzeba brać lekcje związane z dodatkowymi egzaminami, np. rysunkiem przestrzennym na architekturze. Albo, uogólniając, wówczas, gdy trzeba uczyć konkretnych umiejętności praktycznych związanych z danym kierunkiem.
Z pewnością zdarzają się jakieś wyjątki i w większych miastach są wyspecjalizowani korepetytorzy i nauczyciele akademiccy, którzy znają się na rzeczy. Nie jest to jednak bezwzględna zasada. Oczekiwanie, że osoby, które nie pracują z maturzystami, nie przygotowują i nie sprawdzają egzaminów maturalnych, nie dokonują ewaluacji powtarzających się błędów uczniowskich, będą znakomitymi (czyli skutecznymi w zapewnieniu 100% wyniku) korepetytorami, może się okazać złudne. Może, choć nie musi, bo - jak pisałem - są wyjątki.
Niemniej jednak gdybym miał komuś polecać korepetytora, który przygotuje ucznia do matury, to przede wszystkim szukałbym nauczyciela-praktyka, który jest certyfikowanym egzaminatorem i cieszy się dobrą opinią w danej miejscowości, a nie pracownika uczelni wyższej czy korepetytora zatrudnionego w jakiejś firmie, który ostatni raz miał do czynienia z klasą pełną uczniów przed wieloma laty i nigdy nie zasiadał w komisji egzaminacyjnej. Gdybym miał natomiast komuś wyjątkowo utalentowanemu i radzącemu sobie znakomicie na zajęciach (celujący) polecać korepetytora, który pozwoli w pełni rozwinąć uczniowi talent i poszerzyć wiedzę tak, żeby zdecydowanie wykraczała nawet poza poziom rozszerzony w szkole, albo zwyciężyć na olimpiadzie, to pewnie szukałbym jakiegoś naukowca. Dla geniusza, który na pewno zda maturę na 100% - tak. W innych wypadkach - niekoniecznie.
(BTW, w mojej dość specyficznej szkole pracuje aż 9 osób z tytułem naukowym doktora lub profesora - i żadna z nich nie jest uznawana przez uczniów czy rodziców za najlepszego nauczyciela).
Rzecz jasna, mówimy tutaj o przeciętnych rodzicach. Rozważania o tym, gdzie i jak bogacze powinni szukać nauczycieli dla swoich dzieci, to zupełnie inna sprawa.
Ależ Bukary po co się tak produkujesz soul chciał ci tylko dosrać i się jeszcze raz pochwalić
Herr Pietrus ---> tak mistrzu, w twoim świecie zadbanie o dobre wykształcenie dzieci to rzecz nieosiągalna, powód do chwalenia się. "Zobaczcie jednak nie jestem nieudacznikiem, moje dzieci potrafią liczyć".
W moim świecie to coś zwykłego, norma.
Ktoś kto chodzi do normalnej szkoły, z normalnymi nauczycielami, jeżeli nie jest wyjątkowo zdolny, na Medycynę się nie dostanie, taki jest morał.
Jak jesteś geniuszem to dobrych nauczycieli nie potrzebujesz, ale jak jesteś normalny to musisz dużo pracować z dobrymi nauczycielami.
Trudne do zrozumienia? Wręcz niepojęte.
W moim świecie mam świadomość tego, że, jak już wytłumaczył Bukary, o ile nie kształcisz geniusza, to żaden nauczyciel akademicki ci się na korki nie przyda.
Co więcej, w moim świecie jest oczywiste, że tak jak nie każdy nauczyciel akademicki w ogóle jest dobrym dydaktykiem, tak tym bardziej niewielu będzie takich, którzy ogarną korepetycje dla młodzieży szkolnej.
Oczywiście w związku z tym ostatnim 90% z pracowników uczelni taką dodatkową działalnością się nie zajmuje, pozostawiając ją raczej studentom :), co również przesądza o tym, że w moim świecie "korepetycje u dr. hab. z UJ albo z Politechniki Warszawskiej" to jest być może opcja dla nastoletnich geniuszy, ew. dzieci prezesów, ale nie dla 90% nawet tych bardzo zdolnych dzieci z bardzo bogatymi rodzicami - bo dla nich o wiele lepszym, bardziej oczywistym, skuteczniejszym, a przy tym bardziej dostępnym wyborem będzie - oczywiście, że DOBRY, a nie pierwszy lepszy, ale to chyba truizm? - nauczyciel-praktyk.
Naprawdę, jest taki świat, gdzie pomiędzy marną lekcją biologii w podrzędnej miejskiej podstawówce/liceum, i czteroletnim kursem u dr. hab. n. med. adiunkta Collegium Medicum UJ jest przestrzeń dla zdolnych dzieci i pragnących im pomóc rodziców.
Na szczęście jeszcze jest.
Co jest nie tak ze świadkiem Jehowy?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Świadkowie_Jehowy
Miller dobrze podsumował całą sprawę:
https://twitter.com/LeszekMiller/status/1406967388223033345
Uczelnia Tadeusza Rydzyka będzie kształcić nauczycieli etyki. Wzorce są gotowe. Od zbiórki na ratowanie stoczni, przez odwierty geotermalne po auta od bezdomnych.
Trochę czytałem o nowej reformie, to komuna w najczystszej postaci.
Po prostu dojdzie do tego, że PiS rękami kuratorów będzie podporządkowywał wszystkie niezależne szkoły i placówki, nawet te prywatne. Ale ci ludzie są zbyt głupi by zrozumieć, że taka ideologiczna indoktrynacja nieprzystająca do współczesnych realiów nie zda egzaminu. A przynajmniej w zachodniej części kraju, bo na wschodzie to nigdy nic nie wiadomo.
Trochę czytałem o nowej reformie, to komuna w najczystszej postaci.
Owszem, w XX wieku chyba nie rządziła u nas partia, która miałaby aż tak silne ciągotki totalitarne. Ale naród lubi być pod butem, więc... alleluja i do przodu!
Komuna w sensie PRL - pełna zgoda. Zresztą ziobro zaskoczenia, prezes już ćwierć wieku temu jak był na politycznym aucie mówił jaki sposób urządzenia Polski uważa za najlepszy i jak by nie kombinować wychodził z tego PRL, tylko nie podpięty pod Moskwę, z inną ideologią ale tym samym albo i większym poziomem kontroli, inwigilacji i wtłaczania do głów jedynie słusznej wersji rzeczywistości.
Reformy są po to żeby starą ekipę do końca wysadzić z siodła i obsadzić swoimi stołki.
Reformy są po to żeby starą ekipę do końca wysadzić z siodła i obsadzić swoimi stołki.
Owszem. Najpierw Zalewska zleciła pisanie podstaw programowych i reformowanie szkoły osobom, których nazwiska trzymano w tajemnicy (bo takimi byli "ekspertami"). Rzecz jasna, kuratoria również obsadzono "swojakami". Teraz to samo robi Czarnek, ale już się nie kryje: wymyśla przepisy, które mają na celu uwalenie dyrektorów wybieranych przez samorządy i wstawienie w ich miejsce kolejnych "swojaków" oraz wpuszczenie do szkoły hordy "etyków" kształconych przez Rydzyka.
Jest jeszcze drugie dno ostatni zmian: nauczycieli jest coraz mniej, bo warunki pracy i płace coraz gorsze, więc Czarnek zwiększa pensum, żeby wyrównać braki kadrowe. To wyjątkowo krótkowzroczna polityka, która ostatecznie zabije szkolnictwo w sensownej postaci.
Jak widać, likwidacja gimnazjów nie miała na celu poprawy jakości kształcenia. Chodziło wyłącznie o zmarginalizowanie wpływu szkoły na uczniów ze wsi i małych miejscowości (produkcja wyborców PiS-u), a także o ideologizację procesu nauczania, obsadzenie państwowych (oświatowych) stołków znajomymi i stworzenie szeregu nowych zleceń edukacyjnych dla podmiotów związanych z PiS-em.
Tak naprawdę szkołę trzymają jeszcze w oświeceniowych ryzach nauczyciele i autorzy niektórych podręczników. Ale i na nich przychodzi już czas.
ja tam czekam na podreczniki w ktorych bedzie napisane o powstaniu 4tej rzeczpospolitej i dobrym dziadku kaczynskim na kasztance, musowo na okladce podrecznika.
Indoktrynacja dzieci od najmłodszych lat to nic nowego; zawsze byłem za tym, żeby wybór wiary był świadomy - po osiągnięciu pełnoletności każdy może z kościoła wystąpić. Kiedyś proces apostazji sabotowali na każdym kroku, dziś (zazwyczaj) nie ma problemu.
Kiedyś proces apostazji sabotowali na każdym kroku, dziś (zazwyczaj) nie ma problemu.
Jak już w parafii odbiorą telefon w tej sprawie, żeby umówić się na konkretny dzień, aby nie jechać kilkaset km do parafii chrztu, żeby usłyszeć, że "akurat dziś nie da rady" to może już nie robią problemu ;)
Psucie edukacji to chyba globalny problem, rządzący chyba zauważyli że łatwiej steruje się idealistycznie nastawionymi do życia idiotami, niż ludźmi posiadającymi wiedzę, zdolność do logicznego myślenia, czyli tak jak wygląda dobrze wykształcony młody człowiek zdolny do bezproblemowego znalezienia sobie pracy.
Rozczula mnie jak ewidentnie słabo posługujący się językiem polskim nieznany/a nikomu osobnik/czka próbuje tłumaczyć zawiłości języka polskiego ... poloniście.
To jest naprawdę urocze.
Po 2. Polska jest państwem demokratycznym, zatem wybory i ustawy są ustalane przy:
G-Ł-O-S-O-W-A-N-I-U
Dodajmy, żeby było nieco zabawniej:
1) ustaw się nie "ustala";
2) przepisów nie uchwala się "przy" głosowaniu.
Żeby walić tak często z armaty błędów, trzeba się naprawdę postarać. Na razie nie jestem do końca pewien, czy to kwestia deficytów intelektualnych, czy też mamy tutaj do czynienia z jakimś kałmukiem (lub Kałmukiem). A może to po prostu wyborca PiS-u?
WSZYSCY OBYWATELOWIE
pełnemu opisu
Ja wiem że Rosjanie mają problem z odmianą polskich słów, ale może warto czasem zajrzeć do słownika?
poprzez posiadanie innej wiary.
Wiary się nie posiada, wiarę się wyznaje.
Ukończyłam w wieku 23 lat doktorat
Ciekawe, dobrze wiedzieć że doktorat można ukończyć.
rząd podpisał prywatyzację
Co zrobił?
O reszcie nawet nie wspominam. Ale zabawnie poczytać, jak jakiś Sergiej ma problem z formułowaniem najprostszych wypowiedzi.
Ej, no bez przesady, Polacy też pewnie mają problem z odmianą rosyjską.
Niby wydaje się intuicyjna, bo taka "słowiańska", i gdzie jej tam do jakiejś fińskiej itp., ale jednak... Także tutaj bądźmy wyrozumiali!
Ale jak się ktoś dopiero uczy, to niech nie pisze o prawie, niech zacznie od prostych rzeczy, może od gier. :)
Ej, no bez przesady, Polacy też pewnie mają problem z odmianą rosyjską.
No raczej nie, istnieją spore podobieństwa do polskiej :)
A więc obowiązkowa religia od 2023 roku:
https://wiadomosci.wp.pl/minister-czarnek-zapowiada-chodzi-o-religie-w-szkolach-6672071810161152a
Oczywiście, wypowiedź ministra w iście pisowskim stylu: religia nie będzie obowiązkowa, ale jednak będzie obowiązkowa. Bo wiecie: obowiązkowy będzie wybór między religią (katolicką) a etyką (nauczaną w duchu katolickim). Ha, ha!
Nasza Roksana naprodukowała się i znikła. Pewnie "wykańcza" profesurę. A tymczasem:
...w Warszawie w świetle oddolnie przeprowadzonych ankiet dotyczących nauki religii:
Planuję łączenie klas trzecich", „W nadchodzącym roku szkolnym planujemy łączenie dwóch klas trzecich, trzech klas siódmych i trzech klas ósmych", „W liceum planuje się łączenie klas w jedną grupę na trzech poziomach" – tak dyrektorzy podstawówek i szkół średnich opisują plany związane z organizacją lekcji religii w roku szkolnym 2021/22. Opierają się na danych z minionego roku. Przepisy stanowią: Jeśli w klasie jest minimum siedmioro chętnych, trzeba im zapewnić lekcje z katechetą. Jeśli grupka jest mniejsza, łączy się ją z inną klasą.
W Warszawie na religię nie chodzi ok. 80 tys. uczniów. W szkołach podstawowych frekwencja to ok. 79% (najmniej uczniów jest w Wilanowie, najwięcej, ponad 90% na Woli).
W 2019 r. sytuacja w Warszawie była następująca: 44% licealistów i 41% uczniów techników uczęszczało na religię. W ostatnim roku szkolnym wskaźnik dla szkół średnich to zaledwie 35%. Nie ma takiej dzielnicy, w której średnia przekraczałaby 50%, choć można jeszcze znaleźć szkoły, w których na religię uczęszcza większość nastolatków. Wyższy odsetek bywa w renomowanych liceach, Władysławie IV, Staszicu, Sempołowskiej, Zamoyskim (powyżej 50%).
Najmniejsze zainteresowanie odnotowały szkoły średnie na Targówku (21%) i na Mokotowie (niecałe 25%). W mokotowskim Technikum Hotelarsko-Gastronomiczno-Turystycznym nr 21 na religię uczęszczało ledwie 6,2% uczniów.
Technikum Mechaniczne, liceum i branżówka przy ul. Objazdowej, po sąsiedzku z Bazyliką Najświętszego Serca Jezusowego przy Kawęczyńskiej. W roku szkolnym 2020/21 religii nie miał żaden uczeń. Zapytaliśmy w szkole, czy wypisali się w trakcie roku, czy może wykruszali się stopniowo. Wicedyrektor Izabela Sikora zdradziła nam, że w poprzednich latach było trochę chętnych. A w ostatnim roku szkolnym powód 0% na religii to brak nauczyciela. Na dwa tygodnie przed nowym rokiem szkolnym szkoła nadal nie ma katechety...
Mladen, za głupi jestem, żeby zrozumieć, o co ci chodzi w powyższej wypowiedzi i co to ma wspólnego z tym wątkiem. Wyjaśnisz?
Mladen z Buenos to jakiś troll - analfabeta.
Ha, ha!
Powtórzę to, co pisałem w "Dobrej zmianie" na temat tych "podwyżek".
Po pierwsze, podwyżki za czasów PO/PSL (powiązane też z reformą systemu doskonalenia zawodowego) były realnie większe niż (na razie) za czasów PiS-u. Bo dotychczasowe podwyżki PiS-u wiązały się tak naprawdę z obniżeniem uposażeń (m.in. poprzez likwidację różnego rodzaju dodatków), zmniejszaniem siły nabywczej pensji nauczyciela (m.in. wskutek inflacji i zamrożenia podwyżek) i znaczącym pogorszeniem warunków pracy (deforma, zmiany w programach nauczania itp.). Upraszczając: to, co PiS dodał nauczycielom, najpierw im zabrał. Sami sobie sfinansowaliśmy podwyżki w czasach Zalewskiej.
Po drugie, obietnice Czarnka to... obietnice, a do tego dość kłamliwe. O ile wiem, w budżecie nie przeznaczono żadnych środków na podwyżki. A dotychczas podjęte działania, których celem miało być rzekome zmniejszenie biurokracji, wcale jej nie zmniejszyły. Oto cytat z wywiadu z Czarnkiem:
Jeśli związkowcy pokazują, że nauczyciele pracują w tygodniu od 40 do 46 godzin i wśród nich nawet kilkanaście godzin poświęcają na biurokrację, to w pierwszej kolejności ją likwiduję. Zlikwidowałem ewaluację wewnętrzną i zewnętrzną, monitorowanie. To główne źródła biurokracji w pracy nauczyciela.
I to jest kłamstwo. Ewaluacja i monitorowanie to nie są główne źródła biurokracji. Szczerze mówiąc, na ewaluację zlikwidowaną przez Czarnka nie musiałem w ostatnich latach poświęcić ani chwili, ponieważ nie byłem w żadnym zespole ewaluacyjnym. A różne osoby, które zajmowały się ewaluacją, też jakoś nie ślęczały nad tym ani tygodniami, ani wieczorami. Główne źródła biurokracji to dokumentacja związana z pracą nauczyciela, a nie z ewaluacją. Np. rozkłady materiału, wymagania edukacyjne, PSO, diagnostyka, sprawozdania z pracy zespołów, analizy wyników egzaminów zewnętrznych, protokoły, statuty, regulaminy, a przede wszystkim - dostosowania w przypadku setek osób z różnymi orzeczeniami i opiniami PPP. A tego rodzaju papierologia systematycznie się zwiększa, a nie maleje. Właśnie pod rządami PiS-u. (Rzecz jasna, nie wspominam tutaj o wypracowaniach, sprawdzianach, klasówkach, recenzjach prac uczniowskich itd., bo one zajmują większość czasu po godzinach pracy przy tablicy).
Przy okazji: Czarnek nie tyle zlikwidował ewaluację, co przekazał uprawnienia do ewaluacji kuratoriom. (I de facto zwiększył biurokrację w kuratoriach i w gabinetach dyrektorów, którzy będą się "ustosunkowywać" w wielu tomach do zaleceń pokontrolnych).
Po trzecie, Czarnek planuje zwiększenie pensji, ale równocześnie zwiększenie obowiązkowej liczby godzin pracy przy tablicy. Dostajesz więcej kasy, ale masz pracować więcej (a już teraz statystycznie wychodzi ok. 46 godzin pracy tygodniowo, czyli 6 godzin statystyczny nauczyciel pracuje "za darmo"). To jest podwyżka? To chyba oczywista oczywistość, że jak pracujesz więcej, to musisz dostać więcej.
Nauczycielom partyjna propaganda już od dawna wychodzi bokiem, a większe pieniądze zobaczą jak świnia gwiazdy. Przewiduję dalsze postępowanie efektu "seminaryjnego": będzie coraz mniej "powołań" nauczycielskich w najbliższych latach, a średni wiek nauczyciela drastycznie wzrośnie. Już przy 18 godzinach "tablicowych" wysiada gardło. A Czarnek chce 6 godzin więcej? Mocne. Poza tym: skoro przy 18 "tablicowych" czas pracy wynosi statystycznie 46 godzin tygodniowo, to przy 24 "tablicowych" będzie pewnie z 55 godzin. LOL. Jakość nauczania z pewnością wzrośnie. :)
W skrócie: rząd oszczędza, dając rzekome "podwyżki". Nauczyciele załamują ręce nad taką żenadą, a społeczeństwo będzie piać z zachwytu nad dobrocią PiS-u i krytykować pedagogów, którzy (podobnie jak lekarze czy pielęgniarki) nie doceniają hojności Prezesa. Historia się powtarza. A propaganda, propaganda nigdy się nie zmienia.
A o tych liczbach (zarobkach) na wykresach (wyciągniętych z tyłka) nawet nie ma sensu gadać...
Klasa wyższa! Ja bym wam od razu domiar dołożył...
Tak szczerze mówiąc, nie potrzebujemy żadnych podwyżek. Nauczyciel polskiego wyciąga w szkole miesięcznie ok. 7 tysięcy na rękę (w skali roku), a na korkach dorobi ze 2 tysiące albo i więcej (na czarno). Czyli w sumie zarabia ok. 9 tysięcy miesięcznie. A nawet się w pracy nie spoci. Do tego dochodzą praktycznie 3 miesiące wakacji.
Podwyżki to się należą politykom, a nie nauczycielom.
Gdybym nie miał trzech nauczycieli w rodzinie to bym Ci "uwierzył", ale plan wynagrodzen na 2022 ciekawy. Musze go jutro zonie pokazac, teraz niech spi spokojnie.
To ja "zmotywuje", bo plan lekcji ma delikatnie mowiac ..ujowy w tym roku.
..jak ja "lubie" PIS
Tylko niech dopisza na tablicy ile godzin wiecej nauczyciel bedzie pracowal, cos o nowych urlopach i przy okazji ile chleb bedzie kosztowal w 2022 roku. Ważne, ze rolnikom zyje sie lepiej i emerytom.
Teraz robią łapanki na studentów XD
Najlepsza jest kwestia wynagrodzenia, to jakieś nieporozumienie.
Zobaczycie, co będzie, jak Czarnek wprowadzi swoją tzw. "podwyżkę". Nauczycieli trzeba będzie ściągać z zagranicy (wschodniej).
Młode nauczycielki zza wschodniej granicy mogą się spodobać!
Jak studentki, to jeszcze lepiej.
Od razu przestanie przeszkadzać osiem godzin w szkole dziennie.
Chytry plan.
Dzięki Bukary za publikacje obecnych tu postów.
Napiszę jak to wygląda w szkole mojej córki: Otóż wczoraj zostałem wezwany do dyrektorki, by porozmawiać na temat różowych skrzyneczek. Należę do rady rodzicielskiej i jako jej przedstawiciel udało mi sie przeforsować pomysł dotyczący w/w. To prawie, że zerowy koszt, a te kilka złotych spokojnie pokrywają chętni pomysłowi rodzice.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie na słowa dyrektorki: Skrzynki są, zaraz możemy je instalować, musi pan tylko zrezygnować ze swoich pomysłów na wyrzucenie z planu zajęć kościelnych.
Czym są zajęcia kościelne zapytacie, już wyjaśniam. Sprzątanie kościoła i plebani, plewienie chodników wokół kościoła, bazary świątecznie na terenie kościoła i kilka innych już w szkole ale stricto dotyczących świąt katolickich.
I tak oto w szkole nie będzie skrzyneczek dla dziewcząt. Ukarali mnie, rodziców którzy popierali pomysł laicyzacji szkoły i wszystkie dziewczęta. Tfu!
Przecież Bukary ostrzegał, że tak będzie...
Ale z drugiej strony - na Twoim miejscu bym nagłośnił wśród uczniów, dlaczego tak jest, niech bedą świadomi.
Jesteś w radzie rodziców. Jeśli masz w tej radzie poparcie, to możecie wspólnie naciskać na dyrektora, zagrozić brakiem poparcia w głosowaniu dla tych dokumentów, przy których wymagana jest wasza zgoda. Zerknij do statutu szkoły i regulaminu działalności RR.
I nagłośniłbym sprawę wśród lokalnej społeczności. Powiedz też dyrektorce, że zadzwonisz do jakiejś lokalnej lub ogólnopolskiej gazety. Z chęcią napiszą o "lekcjach kościelnych".
W starych dobrych czasach ludzie musieli pracowac dla KK za darmo w ramach panszczyzny i nie tylko, jak rowniez oddawac chociazby czesc zbiorow dla "Boga".
Wydawalo sie, ze te dobre czasy minely a jednak.
Znow w Polsce KK ma darmowa przymusowa sile robocza.
Ta banda skorumpowanych zwyrodnialcow w sutannach naprawde nie ma juz zadnych granic w dzisiejszej Polsce i chetnie wroci do sredniowiecza.
Jesteś w radzie rodziców. Jeśli masz w tej radzie poparcie,(...)
Rzecz w tym, że ja jestem "pierwszoklasistą" a pomysł reorganizacji planu szkolnego wyszedł spontanicznie.
Co mnie zaskoczyło spotkał sie z szerokim poparciem. Ale takie poparcie wygląda tak, że wszyscy mówią, "tak, tak to dobry pomysł" ale gdy pogadasz z takim rodzicem w cztery oczy to już nikt taki odważny nie jest.
Osobiście wkurwia mnie sama myśl, że takie małe dzieciaczki muszą wykonywać prace dla kościoła.
Co jest zabawne, ten plan zajęć około-lekcyjnych już był "tradycją" od ładnych paru lat, a ja śmiem te tradycje łamać.
Mimo wszystko, poważnie sie zastanowię, zanim pójdę na wojnę z dyrektorką.
Przez swoja postawę "antychrysta" jestem już skreślony u teściów, żona też sie zaczyna łamać.
Sprzątanie kościoła i plebani, plewienie chodników wokół kościoła, bazary świątecznie
To wygląda jak nowicjat w klasztorze ognia w Gothicu :D Brakuje tylko roznoszenia baraniej kiełbasy :D
To jest szkoła pod jakimś wezwaniem/prywatna/katolicka czy publiczna?
Bo to się trochę w głowie nie mieści...
Kapciu, naprawdę pozwolisz, żeby twoje dziecko sprzątało plebanię i robiło za darmo coś, za co bogaty Kościół powinien płacić konkretnym ludziom, zamiast poczytać, posprzątać w domu, odpocząć albo spędzać czas z przyjaciółmi? Bierność to jedna z głównych przyczyn zuchwałości polskiego kleru.
Chyba że mówimy tu o jakiejś katolickiej szkole... wtedy... widziały gały, co brały. ;)
Kapciu, a jeśli naprawdę się poddasz i wbrew swoim przekonaniom będziesz wysyłał dziecko do sprzątania plebanii, to zawsze w ramach cichej zemsty możesz poczytać dziecku do łóżka odpowiednią książkę, np. niezawodnego Dawkinsa.
Nie poddaje się czego kosztem są te nieszczęsne skrzyneczki. Kontaktowałem się z jednym z rodziców, który nie boi się działać i spróbujemy zamontować te skrzynki w poniedziałek.
Jeżeli będą chcieli je później demontować to z komórką tam przylecę i będę kręcił.
Zastanawiam sie czy nie pójdę jutro do proboszcza by spróbować zdobyć poparcie. Za małego uczył mnie religii jak ta jeszcze była w salkach przykościelnych, może z sentymentu mnie poprze.
...Bo wprowadzany przez PiS obowiązek uczestniczenia w zajęciach religii lub etyki...
Jak to? Moje dziecko jest w 8 klasie i chodziło na religię wcześniej. W klasie 7 zrezygnowało z uczestniczenia w tych lekcją (za zgodną oczywiście rodziców, w temacie tym musiałem wystosować odp. glejt do dyr. szkoły czy / i wychowawcy) z powodu beznadziejnego nauczyciela (wcześniej, tj. do końca klasy 6 uczyła siostra zakonna i ta była OK, ale w 7 klasie przyszła wstrętna, dokonująca manipulacji mentalnej i konfliktowa nauczycielka świecka). Zasadniczo nie mam nic przeciwko lekcjom religii, ale obecne te lekcje nijak mają się do nauki wiary, więc nie ma co czasu tracić na indoktrynację.
Chcesz mi teraz powiedzieć, że nauka religii (względnie zajęcia z etyki) jest obowiązkowa skoro moje dziecko na nią nie chodzi, ani też nie uczestniczy w zajęciach etyki?
Chcesz mi teraz powiedzieć, że nauka religii (względnie zajęcia z etyki) jest obowiązkowa skoro moje dziecko na nią nie chodzi, ani też nie uczestniczy w zajęciach etyki?
Ten przepis (o obowiązkowym uczęszczaniu na religię lub etykę) obowiązuje od przyszłego roku szkolnego.
No i kilka słów od Nauczyciela Roku o planowanej reformie szkolnictwa:
https://www.prawo.pl/oswiata/reforma-edukacji-wywiad-z-dariuszem-martynowiczem,511345.html
Z życzeniami dla wszystkich rodziców lub przyszłych rodziców. Zgodnie z tytułem wątku - ostrzegam: wasze dzieci będą uczyć strażacy. ;)
Pisałem już w okresie strajku, że wkrótce nauczycieli zabraknie. No i od tego roku już oficjalnie można powiedzieć, że brakuje (choć różne manolitoidy twierdzą, że jest inaczej). Oto dramatyczny apel Polskiego Towarzystwa Fizycznego:
https://www.facebook.com/OWPTF/posts/1211900915968100
http://ptf.fuw.edu.pl/wp-content/uploads/List_otwarty_MEN_Czarnek_podpisany_z%C5%82o%C5%BCony.pdf
Jak zwykle, większość ludzi ma to w nosie. Ważniejszy np. Marsz Niepodległości, prawda? Ale znaczna część użytkowników będzie lub jest rodzicami uczniów. A więc... żebyście nie mówili, że nauczyciele nie ostrzegali... ;)
No jak wprowadzą HiT, to z pewnością. :) Ewentualnie jeszcze lekcje kreacjonizmu mógłby poprowadzić.
Przecież dokładnie o to chodzi. Wykształcić społeczeństwo debili żeby łatwiej było rządzić;) -->
Z tym się chyba większość z nas zgodzi. Celu PiS-u jest dość oczywisty. Zdziwienie (choć nie u mnie) może tylko budzić fakt, że społeczeństwo ma to w nosie. Czyli tak naprawdę ma w nosie los własnych dzieci.
Może nie do końca w temacie ale przynajmniej dzieci same siebie w nosie nie mają: ... według oficjalnych danych ze szczecińskich szkół w aż 110 klasach nie ma nawet jednego ucznia, który chodziłby na religię. 109 tych klas jest w szkołach ponadpodstawowych, jedna w podstawówce. ...
https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/religia-uczennica-pokazala-czego-sie-ucza-feminizm-zagrozeniem/z8rjhjp
Rodzice również coraz chętniej wypisują swoje pociechy z klas młodszych. Tendencja ulega nasileniu już od dłuższego czasu.
Do fizyki to ja kompetencji nie mam, ale do tej pisowskiej propagandy... tyle że tam to pewnie masa chętnych z legitymacją partyjną już czeka... Ech, zawsze wiatr w oczy!...
ja to zawsze się zastanawiam, skąd w ogóle w szkołach maja tych nauczycieli ścisłych przedmiotów,
przecież tacy na wolnym ryku mogą zarazić kilka razy więcej,
muszą być prawdziwymi pasjonatami że im się chce w szkołach pracować,
chyba że robią to przy okazji innej pracy.
Lindil zawsze mnie śmieszą takie ankiety, szczególnie amerykanie i geografia jest przezabawna :D Największy kraj europy to Paryż itd :D pełno tego w internetach.
Wiesz, jest jakaś różnica pomiędzy głupawą ankietą a 300 stronicowym opracowaniem wiedzy uzyskanej z ankiet.
Polega ona głównie na tym, że z głupawej ankiety wniosków wyciągnąć nie można, z badań zaś już tak. To że Tobie wnioski się nie podobają, nie oznacza że badanie stało się nagle "śmieszną ankietą".
Niektórzy chcą kompletnie zanihilować obecny system edukacji: https://www.facebook.com/100069231453465/posts/199480939036287/
Amnesty International włączyło się do walki o edukację w Polsce:
https://amnesty.org.pl/akcje/apel-w-obronie-polskiej-szkoly/
Tak tylko informuję "dla potomności", bo sprawa jest już chyba przegrana. Po ptokach.
Świetne jest to jak podręczniki jadą po szkole. W takiej książeczce od Biologii mamy informacje co jest dla nas zdrowe, a co nie. Po czym widzimy, że szkoła jest dokładną odwrotnością tego co sami nas uczą xD
Ja to musze brać urlop przed świętami, i zaraz po niedzieli do roboty, a taki Bukary będzie się byczył na zdalnym do Trzech Króli!
<Trolololo>
Z tym tornistrem to zawsze był problem. Pamiętam, że sam miałem plecak który, czysto hipotetycznie, załadowany do katapulty, stawałby się niezłym pociskiem.
Nikt z wydawców nie patrz na coś takiego jak gramatura papieru. Przypuszczam, że ludzie z branży na moje pytanie odpowiedzieliby: - że co?
Co jest dziwne również dlatego że cienki papier łatwo podrzeć, a tym samym mocno ograniczyć cały rynek używek z wszelkiej maści "tanich książek" i innych antykwariatów. :) Dobry PR dbania o dzieci i większe zyski...czemu jeszcze nikt na to nie wpadł!
A tak serio - fakt, czaem plecak był ciężki, ale większym problemem niż te kilka kg był wtedy jego rozmiar.
Waga książek to chyba nigdy nie był problem klas 1-3, a umówmy się, jak starszy dzieciak raz w tygodniu weźmie te 3-4 kg zamiast 1-2, to nie umrze. Teraz jeszcze w szkołach są szafki...
Sam byłem zawsze słaby, więc skoro miałem siłę nosić plecak (a już w moich czasach była masa książek, ćwiczeń itp.) to chyba jednak jest to nieco rozdmuchana sprawa.
Poza tym z tego co wiem podstawa programowa była ciągle ograniczona?...
Co do cegieł - pamiętam, że w ramach oszczędności mieliśmy jeden gruby podręcznik do biologii do klas 4-5 albo 5-6...i trzeba go było na lekcje nosić...
Ogólnie artykul OK, ale te plecaki to jakiś ciągle powracający mit. Poza tym kiedyś czytałem inny teskt o tym, że gówniaki same noszą mnóstwo pierdół, jakieś zabawki, rzeczy do pochwalenia się, do tego mamy te obecną modę na eko żarcie, pudełka śniadaniowe, termosy, owocki... Ja dostawałem kanapkę w folii spożywczej i to wszystko. Mieściła się w bocznej kieszonce :)
Zgodzę się natomiast co do liczby godzin (ok, to wpływa trochę na codzienny ciężar książek), plan, jaki pokazywał ktoś ostatnio w tym wątku to zupełne kuriozum. W tym religie, od zawsze karykaturalny W-F...
No i nieszczęsne prace domowe
No ale to jak z ochroną zdrowia.. Jak się chcesz leczyć to głównie prywatnie, a jak czegoś nauczyć, to sam w domu, bo w trzydziestoosobowej klasie... No nie, to nie działa
Przeskoczyło nie na ten temat
https://glos.pl/sejm-nie-zgodzil-sie-na-podwyzki-dla-nauczycieli-w-2022-r
No cóż, skoro w obliczu szalejącej inflacji PiS chciał dowalić jeszcze bardziej Polakom, którzy mają dzieci, to właśnie dowalił. Od tej pory nawet ci nauczyciele, którzy wciąż pozostawali misjonarzami, zamierzają się bowiem kierować zasadą: jaka płaca, taka praca. A to oznacza, że nikt już o wykształcenie dzieci nie zadba. Zgodnie z prawem dżungli liczy się teraz tylko przetrwanie.
Gromkie brawa dla wyborców PiS-u!
Dobrze wam darmozjady
Wakacje, ferie, najniższe pensum w Europie i jeszcze się podwyżek zachciewa?!
Państwo ma inne potrzeby. TVP, CPK, budżet Kancelarii Premiera...
Jak zwykle, w pełni się z tobą zgadzam. Moje wypowiedzi mogą być mylące, ale naprawdę doceniam starania PiS-u, który chce uczynić z zawodu nauczyciela profesję elitarną. I również na tym polu odnosi sukcesy: podobno w tym roku na kierunki nauczycielskie przyjęto już tylko 2 osoby, a do szkół złożono już tylko 3 podania o pracę.
Jak Ci nie pasuje, to do sklepu idź. Oni się z tobą zamienią z pocałowaniem ręki!
https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/mobbing-w-handlu-sprzedawcy-marketow/zt52y90
No i społeczeństwo ma, co chciało:
https://www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/posts/2055071831322992
Teoria spiskowa i pogląd, że rozdział Kościoła od państwa to komunizm. To wszystko (i wiele więcej kuriozów) znalazło się w podstawie programowej przedmiotu „Historia i teraźniejszość” ministra Czarnka. Z sześciu opisanych przez OKO.press wybraliśmy trzy:
1. Rozdział Kościoła od państwa to komunizm.
W HIT czytamy: uczeń „potrafi zastosować swoją wiedzę o różnych modelach relacji między związkami wyznaniowymi a państwem do wyjaśnienia komunistycznej polityki »rozdziału Kościoła od państwa«”.
Nie jest do końca jasne, czy chodzi im o rozdział Kościoła od państwa w ogóle, czy jego PRL-owski wariant. W programie HiT jest jednak oczywiście dużo o katolicyzmie, przynajmniej kilkanaście podpunktów. Uczeń ma np. „wyjaśnić na czym polegała wizja budowy Trzeciej Niepodległości przedstawiona w Polsce w 1991 roku przez św. Jana Pawła II”.
Nie ma natomiast słowa, że obowiązującej konstytucji w art. 70. czytamy „Kościół jest oddzielony od państwa”. Uczeń dowie się więc tyle, że był to komunistyczny pomysł.
2. „Nowy Ład Światowy”
Uczeń ma charakteryzować pojęcie »nowego światowego ładu« (»New World Order«) i podawać przykłady jego funkcjonowania (I wojna w Zatoce Perskiej w 1990 roku)”.
Według Wikipedii NWO to jedna z najbardziej popularnych teorii spiskowych – głoszących, że za fasadą demokracji mroczne siły budują totalitarny ład.
Jest to teoria wszechświatowego spisku, łączącego masonów, Iluminatów, Żydów, kontrolującego populację świata i umysły ludzi poprzez propagandę (ale także technologię).
3. „Polityka klimatyczna” szkodzi
O katastrofie klimatycznej, która – według przytłaczającej większości naukowców – czeka ludzkość, podstawa programowa „Historii i Teraźniejszości” mówi tylko raz -
w kontekście kosztów.
Uczeń ma scharakteryzować: „koszty finansowe i społeczne »polityki klimatycznej«”.
Polityka klimatyczna została tu wzięta w cudzysłów, sugerujący dystans albo ironię. Jest więc potraktowana jako fanaberia, która tylko przysparza kosztów zwykłym obywatelom i obywatelkom. To zbieżne z poglądami na klimat już nawet nie samego PiS, ale jeszcze bardziej skrajnej prawicy – Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry i Konfederacji. HiT będzie wychowywał więc młodych Polaków na klimatycznych denialistów.
Popatrzcie, na jakie dziedziny nauki stawia rząd PiS-u.
Ten kraj zawsze będzie zaściankiem Europy.
Adios!
https://www.sosrodzice.pl/dobrzy-nauczyciele-odejda-z-pracy-tak-juz-odchodza/
Dobrze robią. U mnie też młodzi się zwijają. Zostanie sama geriatria. ;)
Ja tam się nie dziwię. Stażysta na 1szym roku zarabia mniej niż minimalna? To już prościej iść na kasę do Lidla.
Jak ostatnio zacząłem się interesować lekturami mojej córki z czwartej klasy to mi totalnie zryło banię.
Ona przerabia to samo badziewie co ja 30 lat temu... WTF? Jak się ma to do postępu cywilizacji?
Ja już postanowiłem, że zrobię wszystko, żeby moje dzieci studiowały poza krajem, ba może nawet szkołę średnią.
BTW Opowiem wam moje ostatnie doświadczenie z obecnym programem nauczania.
Wracam do domu, a żona do mnie z pytaniem, czy wiem co to jest gnomon?
Hmm myślę sobie, pewnie jakiś nowy pokemon, bo akurat ona i dzieciaki mocno grają w pokemony na telefonie.
Otóż nie! Gnomon to jest wskazówka zegara słonecznego! I takie było pytanie na klasówce z bodajże przyrody.
30 lat minęło, mamy internet, a my nadal uczymy bzdur swoje dzieci.
30 lat minęło, mamy internet, a my nadal uczymy bzdur swoje dzieci
Nie rozumiem oburzenia.
spoiler start
Niedługo taka wiedza się przyda, gdy prąd będzie za drogi albo w ogóle go odetną :)
spoiler stop
wyś ----> strasznie optymistyczny jesteś.
Myślisz, że te nowe pokolenia ogarną papierowe mapy czy słowniki?
Oczywiście, że polska szkoła (zwłaszcza pod rządami PiS-u) to już prehistoria. Miliony Polaków z własnej woli wysyłają dzieci na 12-letnią katorgę (niewolniczą "pracę" od rana do wieczora), z której niewiele wynika i w czasie której maluchy i młodzież naprawdę niewiele się nauczą.
LOL przez łzy:
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=433453085109081&id=101748481612878
No, Drogie i Drodzy, koniec żartów śmieszków heheszków, czas na stare dobre belfrowanko. Zaglądacie na bloga? Czytacie? To się zaraz okaże! Wyciągamy kartki karteczki, raz dwa, będzie sprawdzian! A nie, niezapowiedziany to nie może być sprawdzian, to sprawdzianik, albo raczej kartkówka kartkóweczka, taka z kilku ostatnich lekcji lekcyjek. Czas pracy 5 minut minutek. No no, tylko bez wymówek, widzę, że już zerknęliście, nie ma odwrotu. Nieprzygotowań też nie ma! Zaczynamy.
Zadanie pierwsze. Przeczytaj poniższy fragment tekstu, a następnie odpowiedz na pytanie:
„Problem polega na tym, że przyzwyczailiśmy się już, że od dwudziestu mniej więcej lat mamy nieustanne korepetycje. Jeszcze w latach 90. zdawaliśmy matury i dostawaliśmy się na studia bez korepetycji”.
Kto jest autorem cytowanych słów?
A. Dziad gawędziarz spod sklepu monopolowego.
B. Nietrzeźwy wujek z wąsem na imieninach u cioci.
C. Minister Edukacji i Nauki w zaprzyjaźnionej telewizji tydzień temu.
Ponieważ wszystkie odpowiedzi są poprawne, możesz przejść do zadania drugiego. Przeczytaj kolejny fragment wypowiedzi i odpowiedz na pytanie:
„Miliony złotych każdego roku z kieszeni rodziców były dodatkowo płacone dla nauczycieli w ramach korepetycji”.
Co autor cytowanych słów miał na celu?
A. Chciał udowodnić, że rodzice uczniów są naiwnymi cymbałami.
B. Chciał udowodnić, że nauczyciele są chytrymi cymbałami.
C. Chciał skłócić środowisko rodziców i nauczycieli, ponieważ sam jest cymbałem.
Otóż… znów wszystkie odpowiedzi są poprawne! Czeka na Ciebie zadanie trzecie. Brawo, dobrze Ci idzie, przed Tobą ostatnia część cytatu. Przeczytaj i zmierz się z pytaniem:
„to z kolei spowodowało patologiczny system egzaminów czy to gimnazjalnych, czy maturalnych, gdzie przez długi czas liczył się klucz i ten klucz był znany tym, którzy udzielali korepetycji”.
Gdzie można znaleźć sprytnie ukryte klucze maturalne?
A. Za pazuchą Klucznika Gerwazego Rębajły.
B. U Telimeny w biurku.
C. W dupie Ministra Edukacji i Nauki (bo mniej więcej tam ma sprawy resortu, za który odpowiada).
Tym razem nie znam odpowiedzi, miałem gdzieś klucz do tego sprawdzianu, ale zapodział mi się pod stertą banknotów zarabianych na lewych korkach od lat 90. Eh te szalone lata 90., kiedyś to było! A pamiętam jakby działo się wczoraj, miałem już wtedy sześć lat i za mój pierwszy sprzedany nielegalnie klucz maturalny kupiłem niewielki zestaw klocków LEGO w Baltonie. No ale wróćmy do sprawdzianu, przyjmijmy, że znów wszystkie odpowiedzi są poprawne, Twoje szczęście, niech stracę. Przed Tobą już ostatnie pytanie, skup się!
Jak należy reagować na kłamliwe i głupie wypowiedzi człowieka piastującego poważny urząd Ministra Edukacji i Nauki?
A. Udawać, że nie ma tematu.
B. Obrócić w żart.
C. Podpisać poniższą petycję i choćby spróbować w…ć delikwenta w kosmos.
Zastanów się dobrze. Tym razem tylko jedna odpowiedź jest poprawna. Jeśli uważasz inaczej, jesteś w błędzie. I nieważne, czy to coś da czy nie. Ważne, że Twoje nazwisko pojawi się po właściwej stronie i że nie będziesz obojętny. Bo to szaleństwo kiedyś się skończy. Spisane będą czyny i rozmowy. A wiesz, kto to napisał? Ty wiesz.
Link do wspomnianej petycji i listu otwartego zredagowanego przez zespół NIE dla chaosu w szkole poniżej.
https://www.petycjeonline.com/domagamy_si_dymisji_przemyswa_czarnka
Jeszcze w latach 90. zdawaliśmy matury i dostawaliśmy się na studia bez korepetycji
W tym troszkę prawdy jest, ja tam jakimś geniuszem nigdy nie byłem oceny raczej średnie, a jedyny raz kiedy musiałem korepetycje brać to przed egzaminami do szkoły średniej. Powód w 7 i 8 klasie podstawówki mieliśmy taką tępą szmatę z matmy która nie dość że wymagania z kosmosu miała to w ogóle nie potrafiła przekazać wiedzy. Tak że jak nigdy wcześniej większych problemów z matmą nie miałem, to po 2 latach z tą kur..... musiałem 60h korków odbyć i praktycznie większość materiału z dwóch lat w 2 miesiące ogarnąć.
Nie no, na trzecie to odpowiedź brzmi na pewno "w biurku w Peterburku".
W końcu wprowadzają nam ruski wał... a nie, polski ład... czy jakoś tak.
Też uważam, że lepiej jest, gdy odpowiedzi nie znają ani uczniowie, ani nauczyciele, zwłaszcza korepetytorzy. Tak jest zabawniej :P
(Tak, wiem, był problem z kluczami, tylko że dawno już wyeliminowany... Z drugiej strony, może szeregowi złodzieje z PiS ostatni raz posyłali dzieci do szkoły, gdy ten problem istniał? Ja sam zdawałem maturę chyba jeszcze za czasów "klucza" i przez pewien czas miałem podobną wiedzę o egzaminach, a o realiach gimnazjalnych, to juz w ogóle... :))
Podpisałem się i nawet nie mam zamiaru ukrywać swojego imienia i nazwiska pod tą petycją. Wiem, że dopóki rządzi nami konus z Żoliborza, nic to nie da, ale nie mam zamiaru udawać, że wszystko jest ok.
W tej chwili rodzice dostają rachunek za ich podejście do protestów nauczycieli i są zdziwieni, jak to mogło się stać...
Muszę przyznać Bukary, że masz mój wielki szacunek za top, że mimo takiego, a nie innego podejścia rodziców i całego ministerstwa, nadal masz i siłę i chęć walczyć za polskie szkolnictwo. I że nie siedzisz na miłej i mało stresującej posadzie copywritera, a przejmujesz się tymi idiotami i ich dziećmi...
Tak, wiem, był problem z kluczami, tylko że dawno już wyeliminowany...
Tu nawet nie chodzi o same klucze, których dziś już rzeczywiście nie ma w takiej anachronicznej postaci... Chodzi o to, że nikt nigdy tych "kluczy" nie kupował i potajemnie nie udostępniał uczniom za pieniądze na korepetycjach, ponieważ... "klucze" są jawne i publikowane zawsze na stronie CKE.
Czarnek to nie bez powodu Dzban Roku. Ale żeby minister edukacji kłamał, próbując ukazać nauczycieli jako skorumpowaną kastę, która handluje jakimiś kluczami... tego jeszcze nie było. Choć w sumie również mnie to nie dziwi, bo pamiętam, jak w czasie strajku nauczycieli niejaki Manolito podobnie gadał o belfrach.
W tej chwili rodzice dostają rachunek za ich podejście do protestów nauczycieli i są zdziwieni, jak to mogło się stać...
Polacy żyją tylko tu i teraz... Neurony w mózgu biegają u nas na krótkie dystanse. Nie potrafimy przewidywać konsekwencji pewnych działań. A dla mnie to oznacza jedno: Polacy mają w nosie to, co będzie z ich dziećmi. Ważne, żeby jakiś demagog obiecał kaskę tu i teraz i... cyk... dusza sprzedana diabłu.
W tym troszkę prawdy jest
No to może powiedzmy całą prawdę: jedną z przyczyn popytu na korepetycje jest właśnie "deforma" PiS-u. Nie ma po prostu możliwości, żeby w ramach zajęć w szkole przygotować dobrze uczniów do "zdeformowanej" przez PiS matury i uwzględnić na zajęciach wszystkie wymagane elementy przeładowanej w stopniu absurdalnym podstawy programowej.
Bukary -> nie neguje w żaden sposób tego co piszesz, ale nigdy nie uwierzę że 100% nauczycieli jest na "misji" i świetnie wiedzę przekazuje. Byli, są i będą tacy co mają gdzieś, ci co minęli się z powołaniem i nie potrafią się przebranżowić, ci co tylko przychodzą "odbębnić swoje". Występują takie przypadki w każdej "pracy", a nie tylko w edukacji, po prostu natura ludzka :). Oczywiście system pracy ma spory wpływ na sytuację, ale są też wyjątkowe przypadki na które nie ma żadnego wpływu.
Persecutor -> Co byś nie kombinował i jak tłumaczył, mleko już się wylało. Lex Czarnek tylko dobije polską oświatę, która już w zasadzie zaliczyła zgona. Nie zmusisz nauczycieli, którzy już zmienili zawód do powrotu, nie zmusisz studentów by wybierali kierunki związane z nauczaniem, nie zmusisz emerytów by wrócili do szkół. Może wszystko da się odtworzyć do stanu sprzed 2015, ale ile czasu to zajmie? 20, 30 lat?
Program nauczania można zmienić choć w rok, kadr już nie odtworzysz tak szybko. A szczególnie tych nauczycieli, co mieli chęć uczyć, a nie robili to z obowiązku.
Czarno widzę naukę najbliższych pokoleń w szkołach...
ale nigdy nie uwierzę że 100% nauczycieli jest na "misji" i świetnie wiedzę przekazuje
Oczywiście, że nie każdy z nauczycieli porządnie wykonuje swoją pracę. Sam o tym wiele razy pisałem, a nawet podawałem "recepty" na rozwiązanie tego problemu. Ale teraz mamy jeszcze większy problem: wskutek deformy PiS-u ze szkoły odchodzi coraz więcej tych dobrych pedagogów, a nowych już raczej nie będzie.
neXus -> niby dlaczego kombinuję? Bo napisałem że janusz z pisu powiedział coś, co akurat odpowiada temu co sam przeżyłem i widziałem na własne oczy w latach 90-tych? Pis nie pierwszy i nie ostatni rozpierd..... system oświaty, tu po prostu brak pomysłu i powiem że zdecydowanie za komuny i pare lat po niej było lepiej, rodzice byli bardziej świadomi i nie było grzechem śmiertelnym pójście do zawodówki. Teraz wszyscy na studia i później się to kończy gównianym humanistą bez zawodu w biedrze :P
Bukary-> to było do przewidzenia brak kompetencji pisowców widać od paru lat bardzo wyraźnie.
Szkoła nic nie daje, więc czy nauczyciel z pasją czy bez to nie ma znaczenia. Weźmy dla przykładu Pana Tadeusza. Co daje czytanie takich bzdur? Robi się po tym lepszy biznes? Ma się lepsze zdrowie emocjonalne, relacje z rodziną? Uczy nas to jak się odnaleźć w tym świecie?
Jaki ma związek nauczyciel z pasją do samej podstawy programowej i obowiązkowych lektur, których to wspomniany nauczyciel nie wybiera?
Niestety, nie wybieram lektur, które znajdą się w kanonie. Robią to "eksperci" zatrudnieni przez polityków. I choćbym stawał na głowie w czasie zajęć, starając się wydobyć z "Pana Tadeusza" współczesne treści, to wciąż mam prawny obowiązek omawiać właśnie "Pana Tadeusza". A raczej: miałem (o czym poniżej).
BTW, nie dość, że "Pan Tadeusz" trzyma się mocno w kanonie, to jeszcze PiS "przesunął" epopeję Mickiewicza z liceum do podstawówki. Dzieci czytają "Pana Tadeusza" w całości i kompletnie nic nie rozumieją. Nic. I co? I nic. Społeczeństwo ma w nosie katorgę dzieci i marnotrawstwo czasu, które mogłyby poświęcić na coś ciekawszego. A na dodatek uczniowie są rozliczani z wiedzy o "Panu Tadeuszu" na maturze, chociaż ostatni raz mają z nim styczność w podstawówce (teraz już nie omawia się epopei Mickiewicza w liceum), kiedy (powtórzę) nic z tej lektury nie rozumieją.
Ale (znowu) powtórzę: dziesiątki razy ostrzegałem tutaj przed idiotycznymi zmianami w podstawie programowej, które PiS wprowadza, i absurdami egzaminu maturalnego.
Nie chodzi o to jakie lektury się omawia, tylko o to że to nic nie daje. Nikomu to niepotrzebne, niech uczą czegoś co się przydaje w życiu. Przepraszam, może Cię uraziłem ale takie mam zdanie.
W sumie jak szkoła nic nie daje to po co komu szkoła... Np oddanie do terminu na stolarza czy budowlańca - to prawdziwa szkoła życia. Na co komu takie bzdury jak Pan Tadeusz...
:P
W sumie czego ja się spodziewam po polskim społeczeństwie...
Nikomu to niepotrzebne, niech uczą czegoś co się przydaje w życiu.
Po pierwsze: kto i na jakiej podstawie miałby decydować, co jest "przydatne w życiu", a co nie jest, skoro rzeczywistość wokół nas zmienia się dynamicznie?... Dlaczego kapitalistyczne (czy też utylitarne) podejście do życia miałoby być receptą na szczęście dla wszystkich?... Po drugie: jakbyśmy się mieli uczyć tylko tego, co - jak większość ludzi sądzi - "przydaje się w życiu", to nie miałbyś nawet Maca czy iPhone'a. Posłuchaj:
https://www.youtube.com/watch?v=UF8uR6Z6KLc
W sumie jak szkoła nic nie daje to po co komu szkoła... Np oddanie do terminu na stolarza czy budowlańca - to prawdziwa szkoła życia. Na co komu takie bzdury jak Pan Tadeusz...
No a później płacz że przyszedł fachowiec położył parę metrów kafli i skasował 10k :D i oczekiwanie na niego pół roku :P
Ale co sugerujesz, Persecutorze? Że powinniśmy mieć tylko szkoły kształcące w konkretnej profesji? Hydraulika? Stolarza? Elektryka? Itp.
W pełni się zgadzam z tym, że zawodówki i technika są bardzo potrzebne, ale - również z winy PiS-u - w Polsce nie ma co liczyć na to, że znajdą się w każdym mieście i że będą wypuszczać porządnie wykształconych specjalistów. Z prostej przyczyny: żaden fachowiec (elektryk, hydraulik, stolarz) nie przyjdzie do szkoły uczyć młodzieży za 2-3 tysiące miesięcznie. Stąd też mało fachowców na rynku, a "złote rączki" zarabiają krocie w szarej strefie, pobierając równocześnie wszelki możliwy socjał. Ergo: płacimy za usługi "fachowców" dwukrotnie: najpierw za położenie płytek, a potem łożąc na ich utrzymanie z podatków (bo oficjalnie nie mają pracy). I dlatego w moim regionie znajdują się wsie, gdzie 80% mieszkańców pobiera zasiłki, chociaż pod domem stoją nowe mercedesy.
Oczywiście, nie tylko zła sytuacja w szkole ma wpływ na ten aspekt rynku pracy. Niemniej jednak znacząco przyczynia się do deficytów w środowisku konkretnych rzemieślników czy usługodawców. Ale kiedy mówiliśmy, żeby zwiększyć konkurencyjność, gdy idzie o zawód nauczyciela, i przyciągnąć do szkół specjalistów, społeczeństwo wyzywało nas od darmozjadów i klepało rząd PiS-u po pleckach. A więc jest, jak jest. I będzie, jak jest.
w sumie to nie ma potrzeby aby w szkole pracowali ci wszyscy hydraulicy itp. Wystarczy aby w takiej zawodowce, tak jak kiedys, uczen mial 2 dni praktyk w zakladzie i tam rzeczy praktycznych sie nauczyl. W szkole ma sie nauczyc pisac, liczyc i niezbednej wiedzy teoretycznej w zakresie swojego fachu. A do przekazania tej wiedzy to fachowcow z zawodu w sumie nie potrzeba.
Osobiscie mi to rybka. W UK jest tez drogo na rynku uslug. Malarz mi zawolal 2000 GBP za pomalowanie 3 pomieszczen + materialy to powiedzialem ze nie i sam zrobilem robote. Glazurnik zawolal mi 1000 za polozenie plytek w malej toalecie to tez podziekowalem i zrobilem sobie sam.
Jak ktos nie ma rak to niech placi.
Bukary -> powinien być balans, którego nie ma, zawodówki zabito dawno temu, pis tu cudów nie zrobi, a pewnie jeszcze pogorszy sytuację. Co do nauczania w zawodówkach to wyglądało to tak jak Drackula napisał. Cóż przy takim podejściu jak prezentuje neXus będziemy mieli społeczeństwo magistrów płacących kupę hajsu za usługi :) Zresztą śmieszą mnie płacze humanistów po gówno studiach, a ostatnio sporo się tego nasłuchałem jak to oni muszą ciężko w biurze pracować z śmieszny hajs, a taki dzieciak od razu po zawodówce 5k na rękę dostaje, klasa sponsorowana przez zakład w moim mieście :)
Persecutor ->Miałem napisać jak to Polsce oprócz roboli tez potrzebni inżynierowie, naukowcy, dyplomaci, wykwalifikowani urzędnicy i ekonomiści, artyści i pisarze, ale... W sumie nasz racje. Polska jest warta niepiśmiennego robola układającego kafelki, którego rząd robi, jak chce na podatkach, a którego szczytem marzeń jest uwalenie się na kanapie z harnasiem przed telewizorem z koncertem Zenona Martyniuka w TVP1. Po co rozwijać naukę jak każdy znajdzie pracę przy taśmie w montowni zagranicznych koncernów...
W sumie tylko mogę po takich argumentach zacytować pewne wersy, znane Bukaremu:
Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
neXus Tak żeby było zrozumienie, ja nie odnoszę się do idiotyzmów VanSola, tylko do twojej wypowiedzi z której wynika że w Polsce potrzeba 100% absolwentów z wyższym wykształceniem i będzie dobrobyt. Co jest gówno prawdą bo w społeczeństwie musi być balans, bo ktoś musi wykonać to co zaprojektuje twój naukowiec, inżynier. Zresztą zobaczysz o czym mówię jak pisowski ład rozpierdoli w drobny mak małe firmy, jak w ciągu roku ceny usług tych pogardzanych "fizoli" pierdolną 100% do góry, bo covid skutecznie blokuje napływ taniej ukraińskiej siły roboczej :P
Persecutor bardzo stara się ci dosrać, pokazać jaki jest do przodu i jaki z niego symetrysta. Tyle
No tak, szkoła nieważna, nawet w zawodówce nie musi nikt uczyć zawodu, wróćmy do czasów gdy od razu szło się do szewca albo kowala terminować i szafa gra! Po co jakieś ogólne ogarnięcie życiowe, przy dzisiejszych technologiach, materiałach np. w budowlance? Kto ma ręce zrobi sobie sam, a reszta niech dostaje buble od Jasia co to wężykiem... :)
Ale fakt, jest problem z wychowaniem młodego pokolenia i uczeniem wielu rzeczy przez szkołę, a także rodziców. Na, sam niestety takich nauk nie odebrałem z uwagi na dużą wadę wzroku, a kiedyś nie było dodatkowo super bezpiecznych narzędzi, gogli ochronnych i latarek czołówek w markecie na każdym rogu... Też uważam że szkoła I, jeśli tylko mogą, to także rodzice, powinni uczyć podstaw prac z różnymi materiałami, podstaw elektryki itp. Wtedy jeden z drugim Seba mocno by się zdziwił, że nie może zaśpiewać 150 zł za wymianę gniazdka z dojazdem :)
Wydaje mi się, że poziom w zawodówkach i technikach jest bardzo ważny i budowałby ich prestiż oraz zachęcał do wyboru takiej drogi zyciowej. O ile jakieś elektroniczne czy elektryczne technika zbierały i zbierają chyba nadal dosyć ogarniętych ludzi, to wiele szkół zawodowych od nastu lat jest przechowalnia patoli, więc wiele osób woli iść do słabego liceum, gdzie też nie będzie cudownie, ale jednak poziom nie sięga dna.
Problemem są nie tylko szkoły, ale i łatwość z jaką można pójść wyżej, kompletnym idiotyzmem było pozbycie się egzaminów wstępnych do szkół średnich, a tu winić można tylko nasz system oświaty. Uczelnie też pismo nosem wyczuły i wiedzą że hajs jest na ucznia, co prowadzi do sytuacji więcej studentów=więcej hajsu. Powstawały wydziały po kilkaset osób czysto do "farmienia" kasy z ministerstwa :P, a sporo wyższych uczelni po prostu zarabia kupę hajsu na ludziach którzy tak naprawdę na studia pójść nie powinni :P Wynik od ch..... ludzi z wyższym po jakiś gówno kierunkach, najczęściej humanistycznych i społecznych, którzy nie wiedzą co z sobą zrobić i nie mają pracy. Moim zdaniem brakuje systemu rzetelnej oceny wiedzy i potencjału ucznia dzięki któremu pod koniec edukacji podstawowej można by doradzić uczniowi i rodzicom dalszą drogę.
...to wiele szkół zawodowych od nastu lat jest przechowalnia patoli,
To jakieś z dupy wzięte cuda wianki :P Teraz do zawodówek idą ci z rodzin których po prostu nie stać na długą i niepewną edukację i ci co nie mają parcia rodziców na to żeby dzieciak miał wyższe wykształcenie :P W mojej mieścinie to głownie mieszkańcy okolicznych wiosek i garstka tych świadomych którzy wiedzą że mając dobry fach w rękach spokojnie zarobią kupe hajsu zaraz po szkole, bo deficyt na rynku bardzo duży i hajs naprawdę niezły.
Moze ostatnio coś się zmieniło, ale podejrzewam, że sporo znowu zależy od poziomu szkoły oraz specjalności... Powiem tak - miałem jeszcze do niedawna okazję dosyć regularnie jeździć komunikacją zbiorową na trasach zahaczających tak o lokalną "budowlankę" jak i "elektronika" i obserwować ludzi. Wiadomo, mała próbka, dowód anegdotyczny itd. ale jednak z jakichś powodów poziom dyskusji pomiędzy uczniami jednego i drugiego przybytku dosyć mocno się różnił :D
A ze ci z budowlanki potem będą trzepać gruby hajs... cóż, kapitalizm. :)
Polska edukacja za pisowców upada, degeneruje się, ale zastanawiam się, co będzie po pisowcach? Czy politycy polscy będą umieli znaleźć wspólne rozwiązania na przyszłość? System trzeba zmienić, trzeba uwolnić energię, kreatywność i indywidualizm młodych Polaków, ale potrzebni są też kompetentni nauczyciele, a z tym jest problem, bo nauczyciele biorą się z tego zacofanego społeczeństwa. Obok postępowych i nowoczesnych nauczycieli bez trudu można znaleźć ludzi niekompetentnych od strony pedagogicznej albo patrzących na edukację wg przestarzałych wzorców. To jest układ naczyń połączonych, a sama zmiana systemu nie rozwiąże wszystkich problemów, choć może nadać ramy nowoczesnemu nauczaniu. Sęk w tym, że w tym zapóźnionym mentalnie i kulturowo grajdołku za jakiś czas do władzy może dojść kolejna patologia a'la pisowcy i ponownie zdewastować, to co się mozolnie, latami będzie tworzyć.
Czytałem twój pierwszy post i powtórzyłem to kilka razy, żeby źle nie zrozumiałem. Bardzo długi i wyczerpujący treść. :)
Choć jestem wierzący i chodzę do kościoła katolicki (mamy księży mądrzy i spoko w naszym mieście), to jednak muszę przyznać Ci racji co do niektóre kwestii.
Miłego dnia i dyskusji.
No i "Lex Czarnek" klepnięte.
https://wiadomosci.wp.pl/lex-czarnek-sejm-zdecydowal-6726015769373536a
News szybko zniknął z pierwszych stron serwisów informacyjnych. BTW, ktoś widział gdzieś protestujących rodziców? Nie? No to gitara. Rząd się wsłuchał w głos ludu.
Rodzice to bezwolna masa, która nie rozumie tego co się dzieje. Tożsama grupa z samym społeczeństwem.
To jest już etap urządzania się w dupie.
Owszem, to już ten etap. Teraz Czarnek decyduje niemal w pełni, czego i w jaki sposób uczą się dzieci oraz wedle jakich zasad są wychowywane. Dyrektor czy nauczyciel nie mają już żadnej autonomii. A rodzic ma gówno do gadania.
Ucieczka przed wolnością - Polacy to lubią.
Teraz pora na ostatnie gwoździe do trumny, czyli zmiany pensum nauczycielskiego i wprowadzenie zindoktrynowanych podręczników. I "deforma" się dokona. Wróciliśmy do II p. XIX wieku, kiedy w Prusach wymyślono ten rodzaj szkolnictwa.
Ale to wszystko #nikogo. Ważniejszy jest pijany poseł.
No i PiS ma na koncie kolejne świństwo. Tym razem wyjątkowo obrzydliwe, bo dotyczące dzieci:
Popieranie takich zwyrodnialców uważam już od dłuższego czasu za przejaw kompletnego zezwierzęcenia.
Właśnie miałem wrzucać.
Dla nauczycieli to chyba lepiej, będą mniejsze klasy jak co słabsze jednostki się wylogują z życia :P
Ludzie w depresji są bardziej bezwolni i się nie zbuntują.
Cel dla mnie jasny, no i kasy na wszystko brakuje bo co się dało to już rozkradli.
Wesoło będzie za rok gdy masa fundacji straci ogromną część 1% od szarego Kowalskiego
Jest to wyjscie naprzeciw polskim rodzinom. Ojciec znow bedzie mogl w ramach rodzicielkiej milosc sprac dupe dziecku nie obawiajac sie jakis tam niebieskich ksiazeczek.
No i prawidłowo. Jak gówniarz dostanie po dupie, to potem nie będzie narzekał, że go pleban pogłaszcze, tylko będzie się cieszył, że nie dostał pasem.
Dobra zmiana znowu pokazała swoją ludzką twarz:
https://glos.pl/sejm-zaglosowal-przeciwko-podwyzce-w-oswiacie
Jakoś tak mi się tekst Rozdzióbią nas kruki, wrony przypomniał. Ale i tak wierzę, że zbliżamy się powoli do punktu przegięcia gdy to wszystko zwali się tej władzy na łeb.
Nie jestem pewien, czy się zawali. Pewnie będzie dalej funkcjonować w formie posklejanej taśmą budy. Jedyna metoda zmian w tym wypadku to rozwiązania siłowe, czyli absolutny strajk nauczycieli, który będzie trwał aż do skutku. A do czegoś takiego nie dojdzie.
Niemniej jednak jest bardzo źle. Nawet ja się poważnie zastanawiam nad odejściem z zawodu. A wielu znacznie lepszych ode mnie już odeszło. I nie chodzi tylko o pieniądze. Gdy idzie o psychologię pracy, to nie pieniądze odgrywają kluczową rolę. Przymierzam się do napisania pokaźnego artykułu na ten temat (o ile przezwyciężę szkolną "szarówkę", która mnie pozbawia ochoty do życia). Główna teza jest taka, że wykonywanie zawodu belfra wiąże się z pogwałceniem wielu podstawowych praw człowieka (zarówno w przypadku nauczycieli, jak i uczniów), a szkoła jest teraz miejscem, gdzie niczego się nie uczy (poza fatalnymi nawykami).
Gdybym miał dziecko w wieku szkolnym, to wolałbym, żeby w ogóle do szkoły nie chodziło. Lepiej by skorzystało na pozostaniu w domu do południa i zajmowaniu się tym, co jego/ją interesuje.
Bukary, polecam rozwazyc przeprowadzke od ukochanych gor (zawsze mozesz tam wakacjowac;) i zatrudnienie w renomowanej szkole prywatnej. Zarobki zapewne x3 i kontakt z uczniami, rodzicami i innymi pedagogami na wyzszym poziomie.
Nie do końca wyczuwam, czy ironizujesz. :)
Bo... w górach mieszkam, a w szkole prywatnej zarobki są zazwyczaj znacznie mniejsze niż w szkole publicznej.
Biedna ta nasza edukacja, biedne te dzieci.
https://www.evidin.pl/wp-content/uploads/2022/01/POLICY-NOTE-1-2022_final.pdf
„Wyniki potwierdzają znaczne straty edukacyjne widoczne w osiągnięciach uczniów szkół średnich z 2021 roku przy porównaniu z rezultatami badań w latach 2003- 2018. Straty są w pewnym stopniu związane ze zmianami strukturalnymi w oświacie, które jednak znacząco pogłębiła mniej skuteczna nauka zdalna w okresie pandemii. Dane w obiektywny sposób pokazują, że kryzys w oświacie ma realny charakter i wymaga zdecydowanych i wspólnych działań szkół, rodziców, rządu i samorządu. Wyniki są reprezentatywne dla warszawskich uczniów, ale nie ma powodu, by oczekiwać, że z podobnymi stratami edukacyjnymi nie mamy do czynienia w całej Polsce.”
Nauczyciele to grupa zawodowa o najbardziej chyba rozbudowanym ego (poza nauczycielami akademickimi).
Oczywiście: codziennie swoje ego podlewam, pielęgnuję, głaszczę. Rośnie w oczach. Nic dziwnego, że jest tak rozbudowane.
A coś więcej będzie,czy są to przemyślenia wujka Władka po kielichu, ot taki forumowy bąk.