KASANDRA
Ostrzegaliśmy przed konsekwencjami wprowadzenia pisowskiej reformy edukacji, ale społeczeństwo nie słuchało, bagatelizując sprawę albo oskarżając nauczycieli o brak kompetencji i lenistwo. No bo kogo interesuje edukacja? W razie draki sami sobie wykształcimy dzieci w domu, prawda? A nauczyciele? Darmozjady, które myślą tylko o wakacjach i dostały pracę w szkole, bo nic innego nie potrafią robić. Przecież każdy mógłby przez kilka godzin dziennie gadać głupoty do upupionych maluchów.
Po dwóch latach obowiązywania nowej podstawy programowej widać, że Kasandra znowu miała rację. Edukacja zapada się pod własnym ciężarem: przeładowane programy stały się jeszcze obszerniejsze, szkoła całkowicie przestawiła się na przekazywanie wiedzy encyklopedycznej, a nie kształcenie umiejętności przydatnych w życiu. Rozparcelowanie materiału na podstawówkę i liceum odbyło się bez poszanowania dla zdroworozsądkowych zasad, więc w liceum nastolatkowie albo nie mają kompletnie podstaw do zgłębiania trudniejszych tematów, albo nic nie pamiętają i nie rozumieją z poznawanych wcześniej w podstawówce zagadnień, które okazały się zbyt złożone dla uczniów w wieku np. 12-13 lat. Na nic nie ma czasu. Trzeba pędzić z kolejnym tematem. Nie sposób zatrzymać się, porozmawiać, podyskutować, pokazać przydatność omawianej kwestii i powiązać jakieś starożytne dywagacje ze współczesnością. Nie ma okazji, żeby uczyć krytycznego myślenia, weryfikacji źródeł, czytania ze zrozumieniem, retorycznego uporządkowania wypowiedzi, kreatywności, logiki w formułowaniu wniosków itd. Nauczyciele, którzy podążają za ministerialnymi wytycznymi, muszą się ograniczać do stwierdzenia, że "Słowacki wielkim poetą był", ale na pytanie: "A niby dlaczego?" brak już czasu.
To wszystko sprawi, że dopiero teraz odczujemy potężny huragan wywołany przez rodziców i uczniów poszukujących korepetytorów z każdego przedmiotu. Bo sprostanie nowym wymaganiom egzaminacyjnym (maturalnym) to dla zdających może się okazać misja nie do zrealizowania, skoro minister chce, żeby w wieku 18 lat stali się np. ekspertami od średniowiecznego wiersza zdaniowego czy palatalizacji. Nawet nauczyciele pełni zapału do pracy nie będą w stanie zrealizować ogromnej porcji materiału wymaganego do osiągnięcia sukcesu na egzaminach. Sam więc słyszę już pukanie całej hordy młodych ludzi do bram raju dla korepetytorów. Nie muszę chyba tłumaczyć, że wiąże się to z pogłębieniem różnic społecznych w dostępie do edukacji (bogatszych będzie stać na douczanie dzieci). Tym jednak PiS się nie przejmuje, co dobrze pokazała likwidacja gimnazjów, których zadaniem było właśnie m.in. rozwiązywanie tego problemu.
EKSODUS
Ostrzegaliśmy. I mieliśmy rację. A teraz ostrzegamy ponownie: wkrótce szkoła zamieni się w ideologiczną kuźnię i ośrodek prania mózgów. PiS planuje bowiem wprowadzić obowiązek uczęszczania albo na religię, albo na etykę. Przestrzegałbym jednak przed ponownym bagatelizowaniem problemu, ponieważ wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują na to, że przyjdzie nam obcować z partią Jarosława Kaczyńskiego przez wiele kolejnych lat, a więc nie ma co liczyć na szybką zmianę kierunku zachodzących zmian. O ile sama reforma edukacji mogła być przez niektórych (nawet na tym forum) traktowana ze złośliwą satysfakcją ("Świetnie! Będzie mniejsza konkurencja na rynku pracy, skoro szkoły zaczną teraz wypuszczać nieprzystosowanych do życia matołów"), o tyle kolejny etap oświatowej ofensywy PiS-u wpłynie nie tylko na wiedzę i umiejętności waszych dzieci, ale również na ich światopogląd i sposób myślenia o sprawach, które kształtują charakter życia społecznego. Wpływ rodziców na tego rodzaju kwestie zostanie w przyszłości znacząco ograniczony.
Jak było do tej pory? Otóż uczniowie (rodzice) mogli wybrać, czy chcą uczęszczać na zajęcia religii lub etyki. Mogli też zrezygnować całkowicie z tych zajęć. W praktyce znaczna część Polaków albo rezygnowała i z jednego, i z drugiego, albo wybierała religię. Z różnych względów, m.in.:
1) uczęszczanie na zajęcia religii było warunkiem koniecznym otrzymania kolejnych sakramentów;
2) rodzice-katolicy po prostu uznawali, że warto dziecko na religię wysłać (albo z przyczyn ideowych, albo z obawy przed ostracyzmem społecznym w mniejszych miejscowościach);
3) religia była sytuowana w dziennym planie zajęć znacznie lepiej (wygodniej dla ucznia) niż etyka;
4) zajęcia etyki (m.in. ze względu na brak nauczyciela czy niewielką liczbę chętnych) nie były organizowane w szkołach.
Coraz więcej osób rezygnowało jednak z zajęć religii. Masowy eksodus uczniów przybrał jeszcze na sile po zeszłorocznym strajku kobiet. Wedle nieoficjalnych danych tysiące uczniów wypisywało się z lekcji prowadzonych przez katechetów. Pojawiły się szkoły, gdzie całkowicie zrezygnowano z organizowania tego rodzaju zajęć. Młodzież albo miała zdecydowanie dość prowadzonej w ramach spotkań z księdzem lub siostrą indoktrynacji, albo wolała poświęcić dwie godziny tygodniowo na przygotowanie się do matury, a nie słuchanie wykładów o szkodliwości aborcji. Decydowały więc o tym względy ideologiczne lub pragmatyczne. To wzbudziło zaniepokojenie Kościoła. Episkopat wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że obowiązkiem rodziców, wiernych Kościoła, jest posyłanie dzieci (do 18 roku życia) na zajęcia religii. Stosowne działania lobbystyczne podjęła również organizacja Ordo Iuris i - jak widać - przyniosły one oczekiwane rezultaty, ponieważ rząd postanowił wprowadzić istotne zmiany dotyczące obowiązku związanego z uczęszczaniem na zajęcia religii.
MIĘDZY MŁOTEM A KOWADŁEM
Dlaczego wprowadzana zmiana przepisów jest niebezpieczna? Niby wszystko jest w porządku: uczeń ma obowiązek uczestniczyć w zajęciach, ale przecież może wybrać albo religię, albo etykę. W praktyce jednak wygląda to zupełnie inaczej. Po pierwsze, zajęcia etyki prowadzone są zazwyczaj przez tych samych katechetów, którzy nauczają religii. To księża albo osoby o określonym światopoglądzie, uzyskujące kwalifikacje na uczelniach o profilu katolickim. (Zresztą minister edukacji zapowiedział również wdrożenia działań, które zapewnią "odpowiedni" sposób kształcenia nauczycieli etyki). Innymi słowy, często zajęcia etyki zamieniają się po prostu w zajęcia religii, ponieważ wszelkie kwestie związane z moralnością i życiem społecznym przekazywane są w duchu katolickiej ortodoksji. To sprawia, że konstytucjonaliści biją na alarm: zagwarantowana wolność wyznania i neutralność światopoglądowa instytucji publicznych może zostać w tym wypadku pogwałcona.
Po drugie, wybór między dwoma przedmiotami jest wyborem pozornym również z tego względu, że zajęcia religii umieszczane są w planie zajęć tak, żeby uczniom było w miarę wygodnie - albo w środku dnia, albo tuż przed zajęciami, albo zaraz po ich zakończeniu. To często konsekwencja interwencji lokalnego proboszcza ("Proszę zrobić tak, żeby mój ksiądz mógł spokojnie wziąć udział w liturgii, a poza tym jest bardzo potrzebny w kancelarii parafialnej") albo po prostu odgórne założenie przy układaniu planu zajęć. Z kolei zajęcia etyki traktowane są przez szkoły po macoszemu - o ile w ogóle pojawia się jakaś motywacja do ich zorganizowania. Dyrektorzy (np. z uwagi na fakt, że etyka nie jest popularna, albo że nauczyciel etyki, który nie jest równocześnie lokalnym katechetą, pracuje w kilku szkołach oddalonych od siebie o wiele kilometrów, więc ma niezbyt elastyczny grafik) układają plany zajęć tak, że uczniowie, którzy wolą chodzić na etykę, musieliby czekać kilka godzin lekcyjnych po zakończeniu "normalnych" zajęć, żeby wziąć udział w spotkaniu z "etykiem". W takiej sytuacji wybiorą, oczywiście, religię. Inne kwestie (typu społeczny ostracyzm w małych miejscowościach w przypadku ateistów czy wyznawców innej religii) już nawet pomijam.
ZŁOTA WOLNOŚĆ
Ale czy jest coś złego w uczęszczaniu na religię? Gdy idzie o rodziców, którzy są wierzącymi i praktykującymi katolikami, a przy tym zgadzają się z polityką prowadzoną przez Kościół - zapewne nie. Dla pozostałych (o innych poglądach) to może być poważny problem. Warto w tym miejscu przypomnieć, jak wyglądają i jak są prowadzone zajęcia religii. Tego przedmiotu naucza albo świecki katecheta, albo ksiądz, albo siostra zakonna. W przypadku katechety - zazwyczaj mamy do czynienia z (przynajmniej częściową) realizacją programu religii, z którym możecie się zapoznać tutaj:
https://katecheza.diecezja.pl/wp-content/uploads/sites/4/2018/01/Podstawa_programowa_religia.pdf
W przypadku księdza - zajęcia albo się nie odbywają (bo kapłanowi zawsze coś wypada), albo mają formę pokazu audiowizualnego (filmy z certyfikatem jakości Ordo Iuris), albo polegają na śpiewaniu w rytm dźwięków płynących z gitary. Księża zazwyczaj unikają prowadzenia normalnych zajęć i realizacji programu nauczania, niechętnie też zagłębiają się w światopoglądowe dyskusje, wymagając od uczniów przede wszystkim posłuszeństwa i posłuchu. W przypadku siostry - często mamy do czynienia z próbą realizacji programu nauczania, ale zarazem z najgłębszą indoktrynacją w duchu katolickim. Siostry starają się aktywnie uczestniczyć w życiu szkoły, zachęcają uczniów do udziału w religijnych konkursach, biorą na swoje barki organizacje szkolnych imprez związanych ze świętami liturgicznymi itp. Nie unikają również dyskusji. Wręcz przeciwnie: chętnie nauczają nie tylko religii, ale też języka polskiego, filozofii, muzyki itd. To właśnie na zajęciach prowadzonych przez siostry uczniowie mogą się dowiedzieć, że w każdej doktrynie filozoficznej (np. w racjonalizmie, utylitaryzmie, romantycznym spirytualizmie, scjentyzmie), która nie jest zakorzeniona w nauce Kościoła, czai się ogromne zło, zaś sprzedawane w sklepach kucyki to symboliczny znak Antychrysta. (Przykłady autentyczne). Siostry są więc bardzo aktywne i chyba najbardziej przykładają się do pracy.
Oczywiście, to pewne uproszczenie, ponieważ zdarzają się też świetni księża-nauczyciele czy niezwykłe siostry-katechetki. Wyjątki potwierdzają jednak w tym wypadku regułę. Istotny jest ponadto fakt, że polski rząd nie ma żadnego wpływu na program nauczania religii. Ksiądz może w szkole tak naprawdę gadać na zajęciach to, co chce. Nikt go nie skarci i nie oceni. Efekty nauczania religii również nie podlegają żadnej ewaluacji - ani wewnętrznej (w szkole), ani zewnętrznej (w formie jakichś standaryzowanych egzaminów). Księża, choć otrzymują takie samo wynagrodzenie jak pozostali nauczyciele, często nie uczestniczą w ogóle w życiu szkoły (ulatniają się natychmiast po zakończeniu zajęć) i nie są uwzględniani w przydziale dodatkowych zajęć, które inni pedagodzy wykonują w ramach swoich obowiązków (bez dodatkowego wynagrodzenia). Często nie pojawiają się nawet na posiedzeniach rady pedagogicznej (w czasie których omawiane są przecież najistotniejsze sprawy uczniów), bo "mają obowiązki związane z posługą". Niestety, wielu katechetów (księży) i wiele sióstr nie posiada też odpowiednich kwalifikacji pedagogicznych, żeby pracować z młodzieżą w szkole.
DWIE GODZINY ANTYNETFLIKSA
Rzecz jasna, ktoś może powiedzieć, że młodego pokolenia nie sposób poddać szkolnej (kościelnej) indoktrynacji, ponieważ Netflix ma na nich wpływ większy niż to, co przekazuje ksiądz. Być może. Niemniej jednak zwracam uwagę na fakt, że uczniowie będą musieli uczęszczać na religię od najmłodszych lat (szkoła podstawowa) aż do ukończenia 18 roku życia i że w tygodniu są dwie godziny kościelnych zajęć (więcej niż przedmiotów ścisłych, np. fizyki, biologii itd.). Religia może też być wliczana do średniej ocen i stać się przedmiotem maturalnym. Biorąc to wszystko pod uwagę, chyba nietrudno dojść do wniosku, że rodzicom, którym nie po drodze z polityką Kościoła, powinna się zapalić w głowie czerwona lampka. Bo wprowadzany przez PiS obowiązek uczestniczenia w zajęciach religii lub etyki może (w mniejszym czy większym stopniu) wpłynąć na światopogląd wszystkich uczniów w sposób, który zaplanowali przedstawiciele KK.
Niewielka część społeczeństwa przyłączyła się do protestów nauczycieli. W porządku: każdy wie, co dla niego najlepsze. I teraz też prawdopodobnie pies z kulawą nogą nie zainteresuje się kolejnymi zmianami, jakie PiS wprowadza w szkołach. Powiem więc tylko, że czas na protesty i głosy oburzenia (nawet jeśli niewiele zmienią) jest teraz. Za kilka czy kilkanaście miesięcy to już będzie musztarda po obiedzie. I proszę się wtedy nie zdziwić, że zajęcia szkolne rozpoczyna ksiądz, inkantując poranną modlitwę, a polskie placówki oświatowe zaczynają przypominać sarmackie kolegia jezuickie.
Przynajmniej dzięki takiej edukacji młode pokolenie wchodzące dopiero do internetu nie będzie szkalować papieża!
Jeszcze bym do tego dodał skupienie się w przyszłym roku szkolnym na wychowaniu do życia w rodzinie i mamy pełny obraz :).
Bo to jest jak w tej starej prawdzie nie wygrasz dyskusji z idiota bo zawsze sprowadzi Cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem .
U mnie w szkole (gimnazjum i technikum) chodzono na religię nie ze względu na "wiarę" ale:
1)religia była liczona do średniej i "krzyżówki" i "sprawdzania zeszytu" łatwo mogły zapewnić 5 z tego "pustego przedmiotu".
2)Byli zapisani odgórnie i nie chciało im się wypisywać bo co - posiedzą sobię na tych zajęciach ,pogadają ze znajomymi itp
Ja sama się w technikum wypisałam ,ale mimo to chodziłam na lekcje religii czasami by pogadać ze znajomymi ,zrobić zadanie w ławce a nie na podłodze na korytarzu lub by posłuchać o jakich głupotach tym razem będzie gadał katecheta.
Mozę i teraz ten temat już mnie nie dotyczy (studia) ale i tak wkurza mnie jak ludzie mają coraz bardziej w 4 literach edukację i to co tam się wyprawia. "mnie to juz nie dotyczy bo ja swoją naukę skończyłem/łam","Co mnie obchodzą czyjeś dzieciaki?" ,takie odpowiedzi słyszałam w ramach reakcji na informacje o "problemach w systemie edukacji".
Nie chodziłem na religię w gimnazjum i w technikum w zasadzie też, ale na ostatnim roku tego drugiego się zapisałem, bo... ksiądz okazał się naprawdę super gościem z którym rozmawiało się dosłownie o wszystkim. Taakie luźne lekcje to były, bez żadnych religijnych dyrdymałów.
Cóż ,mój katecheta nie był aż tak zły ale jego poglądy były tym co wkurzało - aborcja? zło . Masturbacja? zło. Adopcja? też zło.
Na większości lekcji zadał temat ,opracował go w 10 min a reszta lekcji to było że my sobie siedzielismy a on sobie internet na laptopie przeglądał.
Każdy z katechetów których spotkałam w swojej edukacji był "zamknięty w swojej bańce" i nie pozwalał na polemikę.
W gimnazjum pamiętam jak uczniowie pokłócili się z katechetą bo nasi uważali żę in vitro daje szanse na zaznanie szczęścia z posiadania dziecka ,a on na to żę "To jest grzech bo in vitro to wybieranie kto zasługuje na życie!". Adopcja według niego też była czymś szatańskim bo "Pan Bóg po to dał kobiecie dar urodzenia dziecka by je rodziła!". Geje czy osoby trans? "To są najwięksi wrogowie Boga!! "i dalej mówił jak to sam czyn współżycia z osobami tej samej płci jest zdradą wobec boga oraz że osoby trans to są osoby chore psychicznie którę nie zasługują na łaskę pana.
Cieszę się że praktycznie całą klasa mu się sprzeciwiła
Jej, współczuję. Gdyby taki był mój to nie wróciłbym na te zajęcia oczywiście. Inna sprawa, że większość i tak nie traktuje tego poważnie, albo się od nich odbija tak jak Ty - nie ma lepszej antyreklamy dla kk niż zatwardziały katecheta na lekcji religii :D
On uważał z tego co pamiętam ,że to zę dzieci trafiły do domów dziecka itp (no że po prostu zostąły porzucone ,straciły rodzine itd) że "taki plan wobec nich miał Bóg i powinniśmy go zaakceptować".
W skrócie: To wszystko jeden wielki boży plan i nie powinieneś się w to mieszać . :/
Ja tam uważam, że obowiązkowa religia w szkołach to świetny pomysł. Gwóźdź do trumny PiSu, bo jak młodziki tylko będą mogły głosować to ruszą do urn - nie z powinności, a żeby tylko oddać głos na kogoś innego. Nie sądzę, że nagle wzrośnie religijność wśród młodzieży, a myślę, że wręcz przeciwnie - młodzi ludzie zazwyczaj tym bardziej odbijają od czegoś co jest im na siłę narzucane, ot nawet dla zasady.
Ogólnie to edukacja w Polsce ssie IMO po transformacji przyjęto zły kurs obniżania wymagań, a to co pis robi to wbijanie gwoździ do trumny. Skutek taki że przykładowo przy zadaniach z matematyki które ja robiłem w podstawówce wymiękają teraz maturzyści. Czy za komuny edukacja była dobra/zła mnie mi oceniać, jedno co można powiedzieć to że ludzie którzy wybierali się do szkół średnich i na studia posiadali o wiele większą wiedzę i zdolności rozwiązywania problemów. Teraz dążymy do modelu amerykańskiego zalew badziewia tylko dla papierka gdzie wiedza nie jest wymagana + kilka elitarnych szkół. Niestety skutek uboczny to zubożenie intelektualne społeczeństwa.
Jakoś się nie mogę pozbyć ironicznego uśmiechu z twarzy, wynikającego z faktu, że akurat Ty to piszesz.
A jedno nie wynika z drugiego? Poziom nauczania jest na żenująco niskim poziomie, co pokazują wszelkie rankingi.
?
Jak juz tak kochacie "swiatowe rankingi" to polecam sobie sprawdzic wyniki PISA 2018 (warto wziac pod uwage, ze uczniowe sprawdzani uczeszcali jeszcze do starego systemu edukacji).
Z tego co slyszalem to ma on pewne problemy metodologiczne, ale jesli dacie wynikom kredyt zaufania, to powinno byc one co najmniej zadowalajace.
Przydatny artykul na ten temat:
wwwibeedupl/en/news/1087-polish-students-among-the-best-in-the-world-results-of-the-international-pisa-2018-survey-are-out
Ach, ci nauczyciele ostrzegający przed religią w szkołach. Ja bym postrajkował.
>>Młodzież albo miała zdecydowanie dość prowadzonej w ramach spotkań z księdzem lub siostrą indoktrynacji, albo wolała poświęcić dwie godziny tygodniowo na przygotowanie się do matury
Na szczęście uczniów mamy super i to ratuje sytuację.
Nie tyle co trzeba drastycznie zmienić model nauczania w szkołach, ale trzeba także zacząć od podstaw selekcji odpowiednich ludzi na rolę nauczycieli. Tacy, którzy posiadaną wiedzę będą potrafili w jasny i czytelny sposób przedstawić uczniom, tacy, którzy nie będą faworyzowali tych "lepszych", a na tym "słabszym" nie będą docinali. Sam wiem jak to było z typowymi uczniami tzw. jedynkowymi, którzy byli fenomenalni z infy i programowania, ale słabi z polskiego przez co z automatu lądowali w koszu "słaby uczeń".
Co nam wszystkim po ludziach, którzy może i posiadają wiedzę (oczywiście studia na poziomie magistra i następuje koniec wykształcenia), ale nie potrafią jej w żaden sposób przekazać i idą stricte z wyznaczonym materiałem i masz to zaliczyć i koniec.
O studiach nawet nie wspomnę bo to jest losowanie. Albo trafisz na fajnych profesorków, którzy uwielbiają swoją pracę albo na zadufanych bufonów do których nawet nie zwracaj się inaczej niż "Szanowny Panie, ekscelencjo Profesorze".
Tak. Duże wymagania przy pensji blisko najniższej krajowej. Co może pójść nie tak?
Otóż to. Wiele razy mówiłem, że do zawodu powinni trafiać lepsi/mądrzejsi/wykwalifikowani ludzie. Ale tego się nie da osiągnąć bez drastycznego podniesienia pensji. A jak społeczeństwo zareagowało na tego rodzaju postulat strajkujących nauczycieli? "Lenie! Darmozjady! Chciałaby dusza do raju! Wakacje macie! Do roboty".
No i sprawa jasna.
Ale właściwie kogo to obchodzi i dlaczego
Wirus pokonany złotówka odpowiednio słaba stopy zerowe kredyty tanie bezrobocie niskie kasa z UE zaraz popłynie Polaków stać na coraz droższe mieszkania - nawet na wschodzie 9-10k za m2 w stanie deweloperskim na nikim nie robi wrażenia
Zaraz skończy się przekop ruszy budowa portu pod Łodzią i linii kolei magent...no dobra tylko Pendilino
Jest pięknie i będzie jeszcze piękniej a taki zapluty karzeł z Podhala przyjdzie i smrodzi bo mu się PDŻ nie podoba.
I specjalnie bez przecinków niech się udławi polonista z bożej łaski.
3/4 młodych ludzi w szkole średniej ma syndrom wypalenia. Czas na zmiany
Wiem tylko ze te są potrzebne. Zaczął bym od wywalenia niepotrzebnych przedmiotów i zmniejszył liczbę godzin lekcyjnych. Za to je zintensyfikował, koniec z przychodzeniem nauczycieli 10 min po przerwie i wychodzenia z klasy na lekcjach. Jeśli dodać jeszcze do tego 10 minut sprawdzania obecności to mamy 1/2 czasu lekcyjnego zmarnowanego. Zostawił tylko najlepszych nauczycieli i podniósł im pensje, reszta wypad.
Ech, gdyby to wszystko było takie proste, to bylibyśmy dziś potęgą edukacyjną na miarę Estonii.
Muszę się ukorzyć. Pamiętam przy strajkach nauczycieli te dwa lata temu byłem sceptyczny odnośnie pomysłu i formy protestowania. Nawet tu na forum się tu chyba o to posprzeczaliśmy, Bukary.
Oj, głupi ja! Lekceważyłem pisowską chęć destrukcji i zawłaszczania kolejnych obszarów państwa.
Ps. Jakiś kontakt priv można do Ciebie prosić? Edukacyjny smaczek mam, który Ci się spodoba ;)
Niestety, nie mam zapasowego konta, które nie zdradzałoby tożsamości.
Może da się smaczek walnąć na forum po wygumkowaniu szczegółowych danych? ;)
Nie wyolbrzymiałbym tej sytuacji. Pamiętajmy, że dzieci przez pierwsze lata "myślenia" mają ten sam światopogląd co rodzice. A które zdanie się liczy bardziej, rodzica czy nieznajomego pana chodzącego do kościoła? Także pewnie da to odwrotny skutek od zamierzonego (tak jak z resztą PiSich pomysłów), no chyba, że "starsi" będą mieli wyrąbane w to co młody usłyszy na lekcjach i potem będzie zdziwko, że młodzieżówka PiSu jeszcze istnieje.
Co prawda łatwo mi mówić, ja mieszkam na zachodzie i tutaj nikt nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać, a być może po drugiej stronie Polandu działania Czarnka rzeczywiście odniosą sukces.
Mnie najbardziej boli to że np. mnie uczono newtonowskiej grawitacji, a nie zarysu teorii względności, dylatacji czasu, skrócenia lorentza, czasoprzestrzeni itp.
Wstyd mi że dowiedziałem się tego dopiero z YouTuba w wieku 20 lat ponad, a wcześniej żyłem jak ludzie w XVIII wieku... I na takim poziomie wiedzę fizyczna ma większość ludzi.
Jak komuś mówie o dylatacji czasu, to reaguje tak jak ja gdy się o niej dowiedziałem, wywalonym i oczami z wrażenia i spięciem mózgu.
I też mnie boli że ludzi nie uczy się chociaż zarysu psychologii i pedagogiki, świat byłby lepszy, gdyby każdy miał pojęcie o neuronach, serotoninie itd.
łoo boze.... czyli dzieciaki będą głupsze niż były ? no to cofamy się o 100 lat
czy aby na pewno ? to już nie jest ten sam poziom nauczania jak był kiedyś, a będzie jeszcze gorzej, poziom usa a tam nawet nie wiedzą, że są inne kraje w europie więc nie powiedziałbym, że dramatyzuje
sam poziom matur spada z roku na rok, matury są co raz prostsze, nie dlatego, że dzieciaki są mądrzejsze tylko, że najwidoczniej potrzeba nam więcej idiotów, których łatwiej sterować kiedy nie mają podstawowej wiedzy by samemu wyrobić sobie zdania na dany temat. wyobraź sobie, że na tiktoku czy innym &&&&& ktoś nagle najeżdża, że unia europejska nas okrada itp. i musimy z niej wyjść jak najszybciej, ciekawe jak taka osoba by zagłosowała w referendum ?
Dajac kredyt zaufania wynikom PISA 2018, dzieciaki w poprzednim systemie nauczania rosly w sile i prezentowaly naprawde dobry poziom wzgledem innych krajow
Artykuł na temat:
https://oko.press/czarnek-chce-obowiazku-chodzenia-na-religie-lub-etyke/
I jakbyście nie wiedzieli, czemu PiS wprowadza obowiązkowe lekcje religii, to minister wyjaśnia:
Będziemy chcieli zlikwidować to, co wiele lat temu zostało wprowadzone, czyli możliwość wyboru jednego z trzech wariantów: albo religia, albo etyka, albo nic. To »nic« stało się dość powszechne na przykład w dużych miastach. I właśnie to »nic« służy temu, by odbywały się podobne zbiegowiska, które kompletnie bezrefleksyjnie podchodzą do życia.
Zbiegowiska to, rzecz jasna, protesty w czasie strajku kobiet.
Słyszycie, rozwydrzone bachory ze Strajku Kobiet? Kompletnie bezrefleksyjnie podchodzicie do życia, a ksiądz na religii was z tego wyleczy.
Cudowne jest to przekonanie, że przymusowe lekcje kogokolwiek do czegokolwiek przekonają.
Chodziłem na religię jeszcze w liceum będąc już ateistą i antyklerykałem. Jedno z drugim nie ma wiele wspólnego, moi katecheci to nie byli jacyś katotalibowie, ale kiedy twój nauczyciel zbywa zadawane pytania, kiedy nie ma na nie dobrej odpowiedzi, albo gdy te odpowiedzi dowodzą ograniczeń doktryny, to na oczach klasy ośmiesza całą ideę. Tego chce Czarnek? Kibicuję mu.
Oddano MEN w ręce nauczycieli i po x latach nie ma czego zbierać. Wcale mnie to nie dziwi. To tak jakby oddać armie w ręce szeregowców.
LOL.
Wiekszej bzdury na temat edukacji nikt dzisiejszego dnia nie wymyślił. Gratulacje.
Na pewno księgowi, prawnicy czy biskupi mają większe pojęcie o tym, jak i czego nauczać. Nauczyciele-metodycy i specjaliści z danej dziedziny niewiele na ten temat wiedzą.
Problemem nie jest to, czy ministerstwem kieruje nauczyciel, czy też np. dziennikarz albo biotechnolog. Problemem jest to, czy kieruje nim jakiś człowiek, który zna się na rzeczy i który otacza się doradcami znajacymi specyfikę i problemy polskiej szkoły. A przede wszystkim: czy jest to człowiek przedkładajacy dobro uczniów (i jakość edukacji) ponad doraźny interes partyjny.
Bukary -> to co powiesz na USA gdzie są szkóły kontrolowanych przez związki zawodowe nauczycieli którzy robią programy nauczania itd., a uczniowie tych szkół osiągają o wiele niższe wyniki niż "charter schools" gdzie rodzice mają coś do powiedzenia na temat programu nauczania. Oczywiście w tych drugich praktycznie nie ma "woke" przedmiotów :P
Jeśli chodzi o nasz kraj to od wielu lat obniża się programowo wymagania, co widać po przedmiotach ścisłych, tak jak pisałem wyżej zadania ze zbioru zadań z matmy z lat 80-tych z podstawówki naprawdę niewielu maturzystów zrobi w tych czasach.
Persecutor, ale co to ma wspólnego z tym, co napisał SS?
Sugerujesz, że istnieje żelazna zasada: rodzice lepiej od nauczycieli wiedzą, czego i jak uczyć dzieci? Jeśli tak, to odpowiadam: czasem tak, ale zazwyczaj - nie. Sądzę, że w tym wypadku chodzi bardziej o zaangażowanie czy dobre chęci, a nie umiejętności metodyczne czy specjalistyczną wiedzę. Owszem, szkoły zarządzane przez rodziców mogą być znakomite (czy lepsze od innych), bo zarządzającym po prostu zależy. Jeśli nauczycielom zależy, to też możemy mieć dobre rezultaty. Innymi słowy, potwierdza się to, co napisałem w poprzedniej wypowiedzi [18.1]. (BTW, zmiany wprowadzane przez PiS ograniczają wpływ rodziców na edukację).
Oczywiście, i konkretna szkoła, i cały system edukacji potrzebują nie tylko metodyków i specjalistów od nauczania, ale też sprawnych organizatorów (zarządców). Powstrzymywałbym się jednak przed porównywaniem amerykańskiego i polskiego systemu edukacji. To dwie zupełnie inne planety. Pod każdym względem. Wyobrażasz sobie coś takiego w Polsce?
Minister nie powinien zajmować się tym, jak i czego nauczać. Od tego ma dyrektorów wydziałów i tutaj jest pole dla akademików i nauczycieli. Minister ma odpowiadać za kształt i efektywność systemu. Sprawni nauczyciele mają sprawnie nauczać w sprawnych szkołach. W szkole krzyżują się interesy rodziców - którzy nie chcą mieć dzieci głąbów, uczniów - którzy nie chcą być głąbami i nauczycieli, którzy jak każdym zakładzie kombinują, co by tylko zrobić, żeby się nie narobić i zarobić.
I teraz wystarczy sobie wyobrazić, co się stanie, jak zaburzymy delikatną równowagę i rok po roku zaczniemy ministrem obierać nauczyciela. Zresztą widać to naocznie.
I teraz wystarczy sobie wyobrazić, co się stanie, jak zaburzymy delikatną równowagę i rok po roku zaczniemy ministrem obierać nauczyciela. Zresztą widać to naocznie.
Przecież Czarnek jest prawnikiem, a nie nauczycielem. Nigdy się pracą w szkole nie skalał. I jak sobie radzi na stanowisku ministra?
Bukary -> mój post odnosił się tylko do pierwszego zdania i mój błąd że go nie wkleiłem :) Tak więc ogólnie mi chodziło o to że nauczyciele też mogą się mylić , bo nikt nie ma monopolu na prawdę. IMO od lat czynione obniżanie wymagań jest właśnie tym błędem.
Taka dygresje bo to nic wspólnego z tematem nie ma :)
Co do mojego przykładu z USA, to jest tak jak napisałeś :) Głównie chodzi o zaangażowanie nauczycieli w nauczanie, a nie w politykowanie. Bo "charter schools" to pół autonomiczne szkoły, mające swój zarząd i korzystające z publicznych pieniędzy na podstawie kontraktów podpisanych z władzami stanowymi. Szkoły te w tych kontraktach mają wypisane co uczeń na zaliczyć, jaki poziom wiedzy ma mieć itd., według tych kontraktów tworzy się program nauczania i od nauczycieli wymaga się uczenia wg programu. Charter schools wymagają większego zaangażowania nauczycieli w uczenie, zamiast upolitycznianie uczniów poprzez bzdury ak. nauki społeczne. Nacisk kładzie się na naukę przedmiotów które pomogą uczniowi kontynuować naukę w dobrej szkole, co jest podstawą awansu społecznego. Szkoły publiczne w których rządzą związki zawodowe nauczycieli (praktycznie wszyscy to pro demokraci) są pełne przedmiotów społecznych i przez to zaniedbuję się podstawowe nauczanie i to jest główna przyczyna różnic w wynikach. Teraz najśmieszniejsze demokratom sztywny wybór szkoły w zależności od miejsca zamieszkania był na rękę, tworzył ich woke wyborców i nie dawał kompletnie szans na wyjście z biedy sporej części społeczności kolorowych amerykanów. To właśnie jest ten systemowy rasizm o którym demokraci tyle mówią, tylko akurat edukacji nie podają jako przykład, bo im nie na rękę. Dlatego jak Trump podpisał zarządzenie: że rodzice mają wybór w jakiej szkole będzie uczyć się ich dziecko, to demokraci się zesrali. Dzięki wyborowi o wiele więcej kolorowych dzieci będzie się miało szanse na opuszczenie smutnej rzeczywistości w której żyją teraz. Najśmieszniejsze jest to że ten system gdzie
Przecież Czarnek jest prawnikiem, a nie nauczycielem.
Czyli prawidłowo. Może być oczywiście słabym prawnikiem i menadżerem, albo przeciwnie.
Tak sobie myślę że te dwa przedmioty dali nie po to żeby można było wybrać na co chce się chodzić tylko dlatego że jak ktoś jest ateistą albo jest innego wyznania to że będzie musiał chodzić na ten drugi przedmiot bo chyba nie będą nagle zmuszać ludzi do zmiany wiary i zmuszać na chodzenie na religie.
Przeczytałeś w ogóle to, co napisałem? Wybór między religią a etyką jest pozorny.
Z jednej strony spoko, bo nie zakładam że dzieci będę wychowywać w Polsce.
Z drugiej strony chce się wyć, widząc co się w Polsce dzieje. Ot tak, z własnej głupoty i ideolo strzelimy w kolano młodym. Bo czemu nie.
W końcu to tylko przyszłość narodu i kraju. To nic takiego, prawda?
PS Edycja po namyśle: mam dobrego znajomego który od lat uczy w liceach międzynarodowych na kontraktach. Prywatne, drogie szkoły. Czasami mamy okazję pogadać o szkole i nauczaniu.
Powiem tak, nie wdając się w szczegóły: między tym co uznawane jest za sensowne podejście do nauczania i nauczanie oraz tym, co forsuje obecny MEN i ten kretyn Czarnek jest cholerna przepaść.
między tym co uznawane jest za sensowne podejście do nauczania i nauczanie oraz tym, co forsuje obecny MEN i ten kretyn Czarnek jest cholerna przepaść
Czarnek to jest w ogóle postać z innej epoki. Mnie się kojarzy ze znacznie mniej lotnym Zagłobą.
Najgorsze jest to, że jak po kilkunastu latach ciężkiej pracy nauczycieli, gimnazja zaczęły przynosić wychowawcze i edukacyjne efekty, to pojawiły się geniusze z (tfu) pisu i rozpirzyły w drobny mak tyle wysiłku. Był i to wcale nie tak dawno czas, kiedy nasi uczniowie odnosili sukcesy w międzynarodowych, tematycznych olimpiadach czy konkursach. A i w rankingach ogólnoświatowych polskie szkolnictwo plasowało się nie najgorzej. Niestety wg obecnej waadzy, wykształconym społeczeństwem bardzo ciężko rządzić, bo nie można nim manipulować, wmawiając chociażby że białe to czarne, a czarne to białe.
Z odbiciem gospodarczym wcześniej czy później jakoś sobie poradzimy. Ale szkody ( chociaż lepiej pasuje tu słowo zbrodnia ) jakie zrobili neobolszewicy w edukacji, rujnując cały jej system będą odbudowywane przez wiele,wiele lat.
Odrażające w obecnie rządzących jest to, że są w stanie zniszczyć przyszłość następnego/następnych pokoleń w imię swoich partykularnych, podszytych grubą warstwą egoizmu interesów.
Jak zawsze, bardzo dobre i trafne posty, widać że jesteś nauczycielem z powołania (nie zaprzeczaj, bo i tak nie uwierzę!) i nie przychodzisz do szkoły, żeby "odfajkować" godziny.
Sam, jako rodzic (córka - 11 lat w tym roku, syn - 8 lat) patrzę z lekkim przerażeniem na przesiąkniętą ideologią małpę, którą Kaczor, z nienawiści do Polski i Polaków postawił na czele MEN. Wiem, że jako rodzic będę musiał w domu nieźle odkręcać, to czego dzieci "nauczą się" (cudzysłów celowy) w szkole, jeśli, PODKREŚLAM: JEŚLI moje dzieci trafią na nauczycieli realizujących agendę Czarnka.
Natomiast przymusowa religia (oby tylko przez dwa lata, zanim pisowcy odejdą w niesławie) lub "etyka" (de facto "quasi -religia", bo nauczana przez katechetów) przyniesie OCZYWIŚCIE skutek odwrotny do zamierzonego, bo młodzież, w przeważającej WIĘKSZOŚCI nie da się zideologizować. Teoria o "akcji rodzącej reakcję" jest całkiem dobrze zweryfikowana i w nadwiślańskim kraju sprawdza się znakomicie :). Nie jest przecież przypadkiem, że laicyzacja Polski przebiega w tempie ekspresowym akurat pod rządami Zjednoczonej Patologii. Dokręcanie śruby właśnie czymś takim skutkuje :).
Powiem Ci więc, mój drogi przyjacielu jak będzie: typowy Jaś Kowalski "odbębni" te dwie godziny obowiązkowej religii. Pewnie nawet "zakuje" co trzeba, żeby mieć piątkę, na świadectwie, bo w końcu będzie się to liczyło do średniej. Posłucha pierdoletów księdza. Jednym uchem wpuści, a drugim wypuści. A jak skończy szkołę, to z Kościołem, z dużym prawdopodobieństwem się rozstanie, zadowolony, że już NIE MUSI chodzić, a w szkole MUSIAŁ. I tyle z tego będzie.
Tym małpom, z ministerstwa mogłoby się udać (a przynajmniej mieli by na to jakieś szanse), gdyby to był XX w. i dajmy na to lata 50-te. Jednak świat dzisiaj, to jest "globalna wioska", nawet pisowska Polska ;-). Czarnek, zdaje się tego nie dostrzega i ABSOLUTNIE NIE NALEŻY GO W TYM WZGLĘDZIE UŚWIADAMIAĆ. Niech szarżuje, jak Don Kichot, na wiatraki. Napisałbym, że przegra, ale to nie do końca prawda. PRZEGRAŁ. Już. Choć jeszcze o tym nie wie :).
Zgadzam się z prawie wszystkim, co napisałeś. I to ma sens... o ile PiS przestanie rządzić w najbliższym czasie, a Kościół utraci wpływ na politykę (edukację). Niestety, moim zdaniem tak się nie stanie (tym bardziej że kasa z Unii nadchodzi). :P
Po pierwsze to na pewno zmieniłbym to, że wystarczy iż nauczyciel zrobi zwykłą podyplomówkę (3 semestry, często też wątpliwej jakości) i może od raz nauczać pierdyliarda przedmiotów mając papierek i zero pojęcia czego naucza. Znam to z autopsji i to jest straszne jaki poziom reprezentują sobą osoby zajmujące się na co dzień dziećmi w szkołach. Na równi z tym należy przerobić tego czego dzieciaki się w szkołach uczą.
Oczywiście, że część nauczycieli się nie nadaje do tego, żeby pracować w szkołach. W związku z tym mamy pytanie:
Czy jesteś zwolennikiem istotnego zwiększenia pensji nauczyciela?
Bo przecież społeczeństwo nie chce łożyć na nauczycieli-darmozjadów. Jeśli więc jesteś przeciwny, to tych słabych pedagogów będziesz miał w systemie coraz więcej i więcej. Wałkowaliśmy to już tysiąc razy. Młodzi, zdolni ludzie nie pójdą do roboty w szkole, jeśli nie wyczują kasy. W bajki o misjach i powołaniach to już nawet w seminariach nie wierzą. ;)
Wińcyj piniędzy do budżetówki, wińcyj!! Co się może nie udać.
PS W Polsce jest naturalnie masa miejsc, gdzie nauczyciel to bardzo dobre stanowisko pod względem finansowym, i to nawet bez uwzględniania gigantycznej szarej strefy, którą ta "branża" generuje i obsługuje. Wpływu na wyniki chyba się nie mierzy. Ale gdyby się mierzyło, to jakichś wielkich niespodzianek w rezultatach pomiarów bym się nie spodziewał.
PPS Wińcyj!!
Wińcyj piniędzy do budżetówki, wińcyj!! Co się może nie udać.
No więc właśnie. Wszystko się zgadza.
Rumcajs jest doskonałą emanacją polskiego społeczeństwa i stosunku ludzi do systemu edukacji. Ale może to i racja: po co nam potrzebni zdolni, młodzi ludzie w systemie? :)
Chętnie bym usłyszał jednak jakieś propozycje zmian, które pozwoliłyby poprawić polski system edukacji bez zwiększania pensji nauczycieli.
Ale gdyby się mierzyło, to jakichś wielkich niespodzianek w rezultatach pomiarów bym się nie spodziewał.
Dobrze zrozumiałem? Podejrzewasz, że uczeń przed korepetycjami i po korepetycjach osiąga takie same wyniki np. maturalne? To zależy. Ale nieraz byś się srogo zdziwił. ;)
I to jest dobre pytanie. Jestem zdania, że za dobrą pracę należy się dobra płaca. Największym problemem w tej kwestii pozostaje jednak sensowny system pozwalający oceniać pracę nauczyciela. Bo obecnie wystarczyłoby, żeby nauczyciel ułożył po prostu jak najprostszy test i nagle się okazuje, że ma dobre wyniki nauczania. Co prawda weryfikacja następowałaby po jakimś czasie (np. na maturze), ale szkody zostałyby już poczynione. A ciężko mi sobie wyobrazić organizację jakiegoś sprawdzania każdego ucznia co powiedzmy... pół roku (no, ale wtedy też matura nie byłaby potrzebna, skoro na bieżąca robimy takie testy).
>>>Dobrze zrozumiałem?
Tja, wyśmienicie. Pytałem, czy masz jakieś badania wskazujące na lepszy poziom nauczania w całej masie miejscowości, gdzie pensja nauczyciela jest obiektywnie pensją bardzo dobrą, nawet bez uwzględnienia szarej strefy.
Wielki Graczu, częściowo się zgadzam. Niemniej jednak warto pamiętać, że nauczyciel nie jest w polskiej szkole wyłącznie maszyną do przekazywania wiedzy czy kształcenia umiejętności, które można jakoś sprawdzić w ramach egzaminów zewnętrznych (i tak nie do końca obiektywnych). To tylko jeden aspekt jego działań. Znaczną część naszej pracy (zaryzykowałbym stwierdzenie, że w niektórych wypadkach nawet połowę) pochłaniają inne sprawy (organizacyjne, wychowawcze, kulturotwórcze, terapeutyczne itp.).
Dlatego dość trudno jest ocenić nauczyciela nawet na podstawie np. tego, ile procent jakiś uczeń uzyskał na maturze (bo nawet pomimo świetnej pracy pedagoga podopieczny może mieć akurat słaby dzień, albo może być po prostu skończonym matołem). Sensowniejsze jest ocenianie całokształtu działań, a nie wyników z jednego dnia (nawet ujętych w formę edukacyjnej wartości dodanej). Ale tego rodzaju ewaluacja rzeczywiście jest bardzo trudna (dokonują jej w teorii dyrektorzy co jakiś czas).
Moim zdaniem kluczem do sukcesu jest m.in.:
- zdecydowana poprawa kształcenia na uczelniach przygotowujących nauczycieli;
- drastyczne zwiększenie pensji nauczycieli (przy likwidacji dodatkowo płatnych nadgodzin);
- lepsza weryfikacja umiejętności w procesie rekrutacji do pracy;
- zmiana systemu nagród i ewaluacji działań nauczyciela oraz zasad zatrudniania i zwalniania z pracy (Karta Nauczyciela).
Oczywiście, najlepiej to wszystko wprowadzić łącznie i w odpowiedniej kolejności (żeby np. nie dorżnąć finansowo i fizycznie tych, którzy pracują na starych warunkach). Za tym powinny iść zmiany systemowe, np. mniej godzin pracy przy tablicy, ale za to dodatkowe godziny konsultacji, spotkań indywidualnych z uczniami (słabymi i zdolnymi).
Bukary , zmień zawód, Twoja nienawiść do religii, kościoła, i wgl. wyznań religijnych zaczyna być dla mnie drażniąca ... przeżyłem komunę ---> tam też walczyli z kościołem,
mam wrażenie że nie możesz "odnaleźć się w rzeczywistości jaką mamy...ja wtedy nie miałem internetu aby "brykać" po różnych forach , wiadomościach newsach, ale jakoś nie ""krzyczę"" nie narzucam się, znam swoją wartość, i do wszystkiego co mnie otacza...
z Pozdrowieniami dla Ciebie.
No i kolejny psycholog mnie prześwietlił... :)
Nie, zamierzam nadal zatruwać umysły biednych dzieci, zionąc nienawiścią do religii i postępując na wzór komunistycznych oprawców i indoktrynatorów. Aha, przy okazji: tak nienawidzę wszelkich przejawów wiary, że np. razem z siostrą zakonną przygotowuję uczniów do konkursów biblijnych.
I z pewnością masz rację: jeśli dyskutujesz na forum internetowym na istotne dla ciebie tematy, to znaczy, że masz niskie poczucie własnej wartości.
Również pozdrawiam!
Bukary , zmień zawód, Twoja nienawiść do religii, kościoła, i wgl. wyznań religijnych ?
~leszek - Prosta rzecz - jakby kościół nie wpierdzielał się na chama z butami w życie wszystkich ludzie to ludzie by tak do tego nie podchodzili. Nie każdy jest wyznawcą kościoła polskiego i nie każdemu się podoba narzucanie wartości, które z chrześcijaństwem mają mało wspólnego.
Czy ty byłbyś zadowolony gdyby odgórnie narzucano ci islam czy judaizm? Bo mam wrażenie ze nie i też byś podobnie to komentował...
"tam też walczyli z kościołem" - ta wredna komuna tak walczyła z tym biednym Kościołem, że w odwecie i potajemnie wybudowano więcej kościołów niż przez poprzednie 700 lat. A w porównaniu z innymi krajami pod wpływem ZSRR, to u nas KK żył jak pączek w masełku. I zlizywał konfitury skąd się dało.
gdzie pensja nauczyciela jest obiektywnie pensją bardzo dobrą
Co to znaczy? Myślałem, że "szarą strefą" określasz przemysł korepetycji. Gdzie w takim razie w szkołach publicznych nauczyciele (ale nie chodzi o średnią, bo wtedy się wlicza dyrektorów i urzędników edukacyjnych) zarabiają bardzo dobrze za samo nauczanie (a nie z dodatkami za np. wychowawstwo, które teoretycznie mogą i mają wpływać na jakość działań wychowawczo-opiekuńczych, a nie na wyniki nauczania)? Przecież pensje etatowe są ustalane odgórnie.
I ponawiam prośbę:
Chętnie bym usłyszał jednak jakieś propozycje zmian, które pozwoliłyby poprawić polski system edukacji bez zwiększania pensji nauczycieli.
Chętnie bym usłyszał jednak jakieś propozycje zmian, które pozwoliłyby poprawić polski system edukacji bez zwiększania pensji nauczycieli.
Zlikwidowac publiczna edukacje :)
Yyyy, pomyślmy. Na przykład w każdej miejscowości, gdzie przeciętny człowiek, o ile ma pracę na etat, to musi harować za mniej? I to zapewnie w robocie, gdzie raczej nie pochłaniają go sprawy terapeutyczne i kulturotwórcze na forach o grach komputerowych.
A dyskusję o poprawie wyników pracy to można zaczynać od podwyżek w branżach, gdzie jest np. duża konkurencja i problemy z retencją pracowników. W innym przypadku jest to działanie od nie powiem czego strony. Wrzućmy więcej pieniedzy w budżetówkę, gdzie praktycznie nie działa coś tak absolutnie podstawowego jak odpowiedzialność za własną pracę. No powtórzę filozoficzne pytanie: co się może stać złego.
Zlikwidowac publiczna edukacje
Wreszcie! Długo czekałem w tym wątku na wolnościowe spojrzenie na edukację! ;)
Yyyy, pomyślmy. Na przykład w każdej miejscowości, gdzie przeciętny człowiek, o ile ma pracę na etat, to musi harować za mniej? I to zapewnie w robocie, gdzie raczej nie pochłaniają go sprawy terapeutyczne i kulturotwórcze na forach o grach komputerowych.
Aha, rozumiem: nauczyciel powinien się cieszyć, że zarabia więcej od osoby zbierającej śmieci czy przekładającej paczki w sortowni. Rzeczywiście, przekonałeś mnie, że pensje pedagogów są nie tylko wystarczające, ale nawet zbyt wysokie.
A dyskusję o poprawie wyników pracy to można zaczynać od podwyżek w branżach, gdzie jest np. duża konkurencja i problemy z retencją pracowników.
A szkoły to niby ciągle odrzucają setki podań o pracę? Zwróć uwagę, że młodych i bardzo młodych pedagogów jest coraz mniej. Czasem trudno znaleźć nauczyciela konkretnego przedmiotu (stąd np. nadgodziny).
https://kuratorium.krakow.pl/praca-dla-nauczycieli/
Ponawiam prośbę:
Chętnie bym usłyszał jednak jakieś propozycje zmian, które pozwoliłyby poprawić polski system edukacji bez zwiększania pensji nauczycieli.
Bukary, poprawiloby to twoja sytuacje materialna! Zamiast pracowac za marne 4 cyfrowe kwoty i meczyc sie z dzisiatkami uczniow, taki AleX by cie zatrudnil jako prywatnego nauczyciela i placilby ci 5cio cyfrowe kwoty :)
Negtywna strona takiego dzialania to wiecej wypowiedzi jak ta leszkowa na forum :)
Zamiast pracowac za marne 4 cyfrowe kwoty i meczyc sie z dzisiatkami uczniow, taki AleX by cie zatrudnil jako prywatnego nauczyciela i placilby ci 5cio cyfrowe kwoty
Problem polega na tym, że guwernerzy wcale tak dobrze nie zarabiali, a Aleksów jest niewielu. ;)
Negtywna strona takiego dzialania to wiecej wypowiedzi jak ta leszkowa na forum :)
Drackula __> Bloody Rider --> ale jesteś truistyczny, ale co akurat do mnie to rozumiem ...
I z pewnością masz rację: jeśli dyskutujesz na forum internetowym na istotne dla ciebie tematy, to znaczy, że masz niskie poczucie własnej wartości.
wierz lub nie, Twoja rzecz, ale pomyślałem to samo Tobie ale ja nie wrzucam tematami drążących religii wiary, np. na tym forum wgl. nie narzucam się .. tak jak mówię/piszę znam co mnie otacza i znam swoją wartość,,,
Chętnie bym usłyszał jednak jakieś propozycje zmian, które pozwoliłyby poprawić polski system edukacji bez zwiększania pensji nauczycieli.
edukacja zaczyna się w domu, to tam są te wartości jakie później powiedzmy wynosimy , no cóż kwestia tego co Ty Im Uczniom "wciskasz"...
edukacja zaczyna się w domu, to tam są te wartości jakie później powiedzmy wynosimy , no cóż kwestia tego co Ty Im Uczniom "wciskasz"...
No ale co to ma do rzeczy? Zła edukacja może w mniejszym lub w większym stopniu zepsuć to, co młody człowiek wynosi dobrego z domu. I na odwrót: jednym z zadań szkoły jest zaoferować właśnie dobrą edukację (i pomoc wychowawczą) nawet tym, którzy w domu mają patodzieciństwo (zdarzające się nie tylko w rodzinach biednych, ale też wśród bogaczy).
Co "wciskam"? Na pewno nie kołtuństwo. I jak najmniej sarmackich wartości. Reszta: przeważnie zgodna z programem. :P
Ta jasne.. pomoc. Jakoś kiedyś miałem ogromne problemy osobiste, ale nikt na to nie zwrócił na to uwagę. Jasne, ja też nie potrafiłem się otworzyć, bo to było dla mnie bardzo trudne. Ale ta ślepota nauczycieli i pedagogów aż bolała. Nie potrafi nawet dostrzec a co dopiero zrozumieć mój ból. Wszyscy mną gardzili, nie widzieli mnie, albo dokuczali. Jako że jako jedyny siedziałem sam w ławce to nikt jakoś specjalnie się tym nie interesował. Kompletna olewka i każdy pilnował własnego nosa. Jak by to powiedzieć... obejrzyjcie sobie takie anime Naruto i tam ładnie jest pokazane jak zostałem traktowany w tych niby waszych ośrodkach rekreacji i edukacji... Nie mówię że wszędzie akurat jest podobnie bo nie wiem, ale tak było w przypadku mojej szkoły. Tak naprawdę jeśli sam nie zapracujesz sobie na szacunek i więzi to nikt inny ci nie pomoże i teraz już wiem co mam czynić. Żyć tylko dla siebie i bliskich i nienawidzić ludzi obojętnych na obce cierpienie do końca życia. Oprawca a bierny obserwator jest moim zdaniem tak samo winny jak oprawca..
Za słabo znam twoją sprawę, żeby cokolwiek powiedzieć. Niewiele wynika z tej wypowiedzi. Trudno ocenić, na czym polega (prawdziwa lub wyimaginowana) wina nauczycieli czy pedagogów, gdy idzie o twoje "problemy osobiste".
Pamiętaj, że nauczyciel to nie jest zawodowy diagnosta czy psycholog kliniczny. Może nie dostrzec symptomów choroby, a tym bardziej "problemów", jeśli ich w jakiś sposób nie okażesz czy nie zwerbalizujesz (choćby prosząc o rozmowę). Jeśli jednak zauważy "anomalię", z pewnością udzieli stosownej pomocy w zakresie swoich kompetencji czy możliwości (chyba że to jakiś kompletny ignorant, co może się zdarzyć). Samotne siedzenie w ławce nie zawsze jest powodem, żeby kogoś wysyłać do psychologa czy zachęcać do zwierzeń.
Z drugiej strony - rzeczywiście mogłeś trafić na osoby, które kompletnie się nie interesowały tym, że mają w klasie ucznia z poważnymi i widocznymi problemami. Trudno jednak uwierzyć w to, że NIKT (ani wychowawca, ani inni nauczyciele, ani szkolny pedagog) nie zareagował, choć sprawa rzucała się w oczy. Jeśli tak się stało, to naprawdę miałeś nieszczęście uczyć się w jakiejś patologicznej placówce.
No niestety tak było, patologiczna placówka. Z jednej strony wina jest moja bo nie potrafiłem się otworzyć, ale z drugiej też szkoły, bo nie potrafili dostrzec bólu który przechodziłem, chodź ja tak naprawdę było na pewno widać że potrzebuję tej pomocy. Sam wywiad z uczniami z klasy dałby im dużo do zrozumienia, ale nigdy tego nie zrobili??? Nie miałem nawet w czasach gimnazjum(czyli wylęgarni patologi) przyjaciela czy kogoś takiego. To nie tylko wina nauczycieli ale samych uczniów i edukacji by pomagać takim osobom. Jak już pisałem. Bierny obserwator nie jest wcale lepszy w oczach ofiary, bo tylko się przyglądając nie jest wcale lepszy od oprawcy. Teraz już wiem że mogę liczyć tylko na siebie i sam decyduję o własnym losie. Miałem pecha do ludzi po prostu, tak bywa. Wiem że są ludzie dobrzy, ale takich ciężko trafić, sam nie należę do ludzi czyście dobrych i mam wiele wad które też zapewne wpłynęły na sytuacje w której się znalazłem. Zależnie od genów,charakteru wychowania i środowiska zależy jaki będzie nasz los w życiu dorosłym. Gdybym może uczył się w innej szkole byłbym teraz wykształcony i miał dzieci, a tak nie mam nic. Walka o własne marzenia to też sens życia, więc w sumie na pewno się nie poddam.
Aby podkreślić wagę tego co prawi, Bukary zaminusował osoby które mają inne niż on zdanie.
Żenada. Naprawdę.
Zachowujesz się jak dziecko w przedszkolu.
Bukary ---> Tak, musisz mnie przykładnie ukarać, gdy nie robię tego co oczekujesz, tak to już bywa z nauczycielami.
Soulcatcher wiesz co ogarnij się i zacznij się zachowywać jak na twój wiek przystało.
Soul, skąd u ciebie taka potrzeba infantylizowania własnej osoby w sytuacjach, gdy nie znajdujesz sposobu na odegranie jakiejkolwiek pozytywnej roli w dyskusji? Przecież dojrzały człowiek się w ten sposób nie zachowuje. Choćby z tego względu, że dostrzega granicę, której nie warto przekraczać.
Sugerowałeś kiedyś, że często stawiasz samego siebie w negatywnym świetle ze względu na dobro forum (np. w celu generowania ruchu w tym zakątku internetu). Ale naprawdę nie trzeba prymitywnej pyskówki, żeby zachęcić ludzi do lektury konkretnych wypowiedzi. W tym wypadku nie sądzę zatem, żebyś miał na uwadze jakiś interes firmy.
W prostackiej zaczepce, która nijak się odnosi do tematu dyskusji i pod płaszczykiem rzekomo obiektywnej informacji przemyca sugestię, jakobym robił po kryjomu coś niecnego, można więc dostrzec wyłącznie sposób na wykrzyczenie argumentacyjnej bezsilności i intelektualnej niemocy. Dałeś upust najniższym instynktom, popełniając przy tym wizerunkowe samobójstwo. Co mnie zresztą wcale nie dziwi: wszak według legendy nawet otoczony przez ogień skorpion odbiera sobie życie.
Szkoda. Może nawet uronię łzę na tym pogrzebie. A kornik napisze twój uładzony życiorys.
Nawiązując do interesu firmy, zastanawiam się czy trzymanie pełnych danych osobowych na stronie na której czatuje często złośliwy gość o kontroli analogicznej do admina to dobry pomysł.
Mówimy tu o błahostkach, wszakże minusikach (które sam mam w dupie, a i rozdaję ich niemało), ale sam fakt że ktoś "sznupie" w danych które jednak powinny być niepubliczne żeby dać pstryczek w nos - zapaliło mi lampkę ostrzegawczą.
Soul po prostu kiedyś cię szanowałem nawet jak nie zgadzałem się z tobą w twoich moderacyjnych decyzjach, ale ostatnio zachowujesz się jak rozkapryszony gówniarz. Nie podajesz merytorycznych argumentów, stosujesz ataki ad personam obrażając innych na lewo i prawo. I tak będę cię pouczał i od teraz traktował jak nastolatka, bo tak ostatnio się zachowujesz. W wątku o Papieżu się nie wypowiadałem bo mnie też się on nie podoba, ale ty wpadłeś tam jak burza, rozdałeś ciosy na lewo i prawo. A jedyny efekt że się zbłaźniłeś. Nawet nie zauważyłeś że mają z ciebie polewkę bo wyszedłeś na jakiegoś taliba. A wystarczyło mądrze i cierpliwie tłumaczyć. Ale tego nie potrafisz. Może i dobrze że już nie jesteś moderatorem...
Amadeusz ^^ ---> chyba żartujesz :) po prostu widzę minus i odpowiedź, ty też to widzisz. Przy każdym poście są plusy i minusy, po prostu trafiłem i bardzo mnie to bawi.
Ryokosha ---> nie ważny jest powód, ważne że możesz się dowartościować, to mnie cieszy.
Soul naprawdę jak patrzę na twoje posty to widzę że ostatnio Ty usilnie się dowartościowujesz. To się projekcja nazywa. Tyle w temacie. Więcej nie mam zamiaru do ciebie pisać.
P.S. Rozwijając dobrze że nie jesteś już moderatorem bo za rok zostałbyś na tym forum sam z resztą redakcji i paroma randomami i tyle...
Bukary ---> sam własnoręcznie dałem ci twoje gwiazdki jako wyraz uznania dla twojego wkładu w rozwój forum.
Ale teraz widzę w tobie tylko osobę która pluje na moją religię i czerpie z tego radość. Także w związku z tym, jak i z tym że mam domyślnie schowane twoje wypowiedzi nie liczył bym z mojej strony na jakąkolwiek konstruktywna dyskusję.
Jakby co Soul już nie pisz do mnie jesteś w ignorze razem z takimi tuzami jak ssforever, mevico, manololo i paru innych. Gratuluję towarzystwa. Nadal szanuję twoją inną robotę ale twoje komentarze są niewiele warte.
Ryokosha ---> a ja jednak będę czekał na twoje rady co mam robić i co mam pisać.
Kolejny dzień, kolejny wątek i znowu to samo...
Zero konkretów, tylko atak. Ale forma nadal jest:
Zabrakło tylko wzmianki o samochodzie i wielu latach tworzenia społeczności, która to ostatecznie wypięła się na "stwórcę".
Oh, wait...
sam własnoręcznie dałem ci twoje gwiazdki
Można się śmiać czy kpić z ostatnich wypowiedzi Soula, ale mnie się autentycznie zrobiło smutno i przykro, że ten człowiek się zamienił w swój własny cień*. Nie wiem, o co chodzi - czy to kwestia apodyktycznego charakteru, czy może wieku w powiązaniu z ideologią ("jak trwoga, to do Boga"), czy może jeszcze czegoś innego - niemniej jednak cała sprawa jest dosyć dołująca. Także jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że to zwolennik określonego nurtu w polityce, który przecież nie wiąże się z propagowaniem religijnego fundamentalizmu. No cóż, mogę tylko zapalić metaforyczną świeczkę dla wizerunku Soula, który przez tyle lat utrzymywał się w mojej świadomości. Szkoda. Widać "nic nie może wiecznie trwać".
[*]
*Mam tu na myśli "cień" w takim rozumieniu, jakie znajdziemy w "Czarnoksiężniku z Archipelagu".
wyś ---> powinieneś bardziej precyzyjnie opisywać o którą ze społeczności ci chodzi i o który z samochodów, żebym wiedział co mnie boli najbardziej :)
Śmieszne są te minusy, szczególnie dla kogoś, kto nie zaglądał na to forum od kilku lat.
O ile dawanie plusów najbardziej popieranym wypowiedziom rozumiem, o tyle dawanie minusów sprzyja atawistycznym odruchom stadnym i nie ma nic wspólnego z dyskutowaniem. Dziecinada.
Zamiast znaczka "-" powinna być możliwość zgłaszania wypowiedzi stanowiących spam albo naruszających regulamin.
Mam świadomość, że tego typu dyskusje pewnie były kilka lat temu, ale jak widać kwestia dawania minusów budzi emocje, więc wtrąciłem swoje trzy grosze.
Szkoda, że pierwszy post to nie jest zaproszenie do dyskusji (na bądź co bądź forum dyskusyjnym) tylko apel ideologiczny, który niczego nie niuansuje. Ale nie czas żałować róż, gdy płoną lasy naszych czystych świeckich dusz wysadzone w powietrze przez katotalibów.
Rozumiem, że można żyć w swojej bańce, ale dla osoby, która żyje w dużym polskim mieście, rozmawia z ludźmi, obserwuje się co dookoła dzieje, opowieści o złych proboszczach - demiurgach sterujących potulnymi dyrektorami szkół wywołuje tylko pusty śmiech w czasach, gdy w polskich szkołach dominuje symbol błyskawicy. Pieklicie się tutaj i pienicie, stroicie gombrowiczowskie miny, a sami w większości widzicie mniej więcej to samo co ja, czyli radykalnie odmienne obrazki. A jeżeli nie, to czas wyjść z jaskini.
Śmiem twierdzić, że w wielu polskich szkołach zajęcia z etyki też nie będą neutralne światopoglądowo, tylko akcenty będą się rozkładać w drugim kierunku, wywodzącym się z nurtu tzw. oświeceniowego racjonalizmu, bo jak słusznie zauważyłeś etyki będą nauczać m.in. "osoby o określonym światopoglądzie".
Jeżeli dojdzie natomiast do faktycznego przymuszania niewierzących uczniów do chodzenia na religię tudzież religię nauczaną pod pozorami etyki to tacy przymuszeni uczniowie bardzo skutecznie będą sabotować przekazywanie jakichkolwiek treści, co jest stałym problemem katechezy w Polsce.
zajęcia etyki prowadzone są zazwyczaj przez tych samych katechetów, którzy nauczają religii
Istnieje jakaś statystyka?
Oczywiście, to pewne uproszczenie, ponieważ zdarzają się też świetni księża-nauczyciele czy niezwykłe siostry-katechetki. Wyjątki potwierdzają jednak w tym wypadku regułę.
Podobny opis pasuje do wszystkich polskich nauczycieli.
To sprawia, że konstytucjonaliści biją na alarm: zagwarantowana wolność wyznania i neutralność światopoglądowa instytucji publicznych może zostać w tym wypadku pogwałcona.
Którzy konstytucjonaliści?
Ciekawe jest to, jak pewne zjawiska postępują. Myślę, że jeszcze jakiś czas temu postulat wprowadzenia obowiązkowych zajęć z etyki obok zajęć z religii był postulatem środowisk lewicowych. W tej chwili okazuje się to narzędziem konserwatywnych radykałów do prania mózgów. Ot, mądrość etapu.
Jeszcze tylko taka refleksja, że polska edukacja aktualnie staje przed rzeczywiście być może największym wyzwaniem od wielu, wielu lat i musi się zmierzyć ze zniwelowaniem skutków pandemii, która powaliła na kolana cały kruchy system edukacyjno-pedagogiczny. Ale widać, że nauczyciele mają inne zmartwienia na głowie :)
"Szkoda, że pierwszy post to nie jest zaproszenie do dyskusji (na bądź co bądź forum dyskusyjnym) tylko apel ideologiczny, który niczego nie niuansuje"
Tak, na forum dyskusyjnym nie każdy post musi być neutralny, jest wolność w wyrażaniu swoich poglądów więc wypowiadanie swoich opinii jest normalne. Możesz się z nimi nie zgadzać, polemizować, cokolwiek, natomiast kto i jak czuje się "zachęcony" do dyskusji to już kwestia osobista. To nie debata oksfordzka.
A nawiązując do samego tematu - robiąc wklejkę:
Dz.U.2017.1153 t.j. | Akt obowiązujący
Wersja od: 14 czerwca 2017 r.
Art. 10. [Świeckość państwa]
1.
Rzeczpospolita Polska jest państwem świeckim, neutralnym w sprawach religii i przekonań.
A więc obowiązkowych zajęć z religii być nie powinno. Tym bardziej jeżeli prowadzi je przedstawiciel jednego wyznania, wpajający młodym, że to konkretne jest najprawdziwsze i właściwe, a te inne to beee. Koniec, kropka. Czy powinno być coś w zamian? Filozofia? Etyka? Podstawy religioznawstwa czyli neutralne poznawanie różnych systemów wierzeń w różnych kulturach? Nie wiem. Ale na pewno nie to co proponuje pan Czarnek.
W ogóle, gość mówiący o tym, że szkoła powinna być wolna od ideologii, a potem postulujący obowiązkowy katechizm w szkołach to jest jakiś ponury, hipokrytyczny żart. Ale obecna władza już nas do tego przyzwyczaiła.
Digitalynx -> Problem jest taki, że wszyscy mają to "tam gdzie panu majstrowi słońce nie sięga". Zarówno rząd jaki i kościół polski (nie mylić z katolickim). Najbardziej mnie bawi to, że zarówno większość przedstawicieli obecnego rzadu jak i kościoła nie wyznaje tego, czym sią obnoszą - dla nich jest to narzędzie do sprawowania kontroli nad niewykształconym lub zaślepionym społeczeństwem...
Mam znajomą pracującą w dziekanacie UKSW - wystarczyło pare lat pracy wśród wykładających tam księży, a żarliwej katoliczki stała się praktycznie ateistką. Po prostu miała okazję przysłuchać się temu, co księża mówią prywatnie miedzy sobą :P
Co do religii w szkołach powiem tylko tyle - najgorszym pomysłem było sprowadzenie religii do szkół. Odarto religię z sacrum i został tylko przedmiot jak każdy inny. Co więcej nie wykształcono dobrej kadry. W wielu szkołach pojawili się księża którzy do pracy z młodzieżą czy dziećmi się nie nadawali, a chodziło tylko o to żeby dostali minimalną emeryturę na starość. A młodzież w szkole olała taką religię.
Ja chodziłem na religię do domu parafialnego, prowadziła ją siostra która lubiła dzieci i miała talent pedagogiczny. Nie była osobą z przypadku. Ona tak jak i kilka innych sióstr robiły to na ochotnika bo chciały i dobrze im wychodziło. Na pewno lepiej niż księdzu który traktuje misję w szkole jako dopust boży. Oczywiście są księża, którzy umieją uczyć i lubią to robić. Sam znam takiego. To mój kolega. Młodzież słuchała go na każdej lekcji. Kiedy miał religię na ostatniej lekcji to i tak wszyscy przychodzili. Dlaczego już nie uczy? Bo koledzy się poskarżyli na młodego wikarego proboszczowi i ten go odsunął od nauczania. A dlaczego się poskarżyli? Bo w klasach których uczył miał na lekcji 100% tych którzy deklarowali religijność a z lekcji u innych księży był stały odpływ uczniów... Taka anegdotka ku przestrodze.
Zasadniczo się zgadzam.
Ba, sam miałem podobne doświadczenia z religią w podstawówce.
To powiedziawszy czasem zadaję sobie pytanie, czy celem wprowadzenia religii do szkół było coś innego niż indoktrynacja. Ergo, czy kiedykolwiek chodziło tam o faktyczną jakość nauczania?
Czy może raczej o to, żeby wbijać ludziom do głów jedynie słuszną prawdę?
Zdziwiłbyś się bo nie chodziło o indoktrynację ale o kasę. Wtedy katechetow prawie nie było, więc religię generalnie w szkołach prowadzili księża i zakonnice. Zakonnice oddawały całą pensję na zakon a księża co najmniej połowę na Kościół. Oprócz tego umówiono się że nieważne jaki etat ma ksiądz dostaje przynajmniej minimalną emeryturę. W ten sposób nie trzeba się troszczyć o ich utrzymanie czy to teraz czy na emeryturze. To od początku był kolejny skok na kasę
Karollo
Nie tyle co trzeba drastycznie zmienić model nauczania w szkołach, ale trzeba także zacząć od podstaw selekcji odpowiednich ludzi na rolę nauczycieli.
Dobra i słuszna uwaga.
A teraz spójrzmy na Bukarego, podobno nauczyciela. Po 5 minutach zabawy w Holmesa wiemy, że...
W godzinach pracy, jako nauczyciel, w samym pierwszym poście kliknął w klawiaturę 12731 razy. Co przekłada się na 1743 słowa. Licząc przyzwoitą prędkość 40 słów na minutę, napisanie tego posta non-stop zajęło mu 40 minut. Oczywiście należy brać pod uwagę jeszcze korekcję, zastanowienie się nad formą, risercz internetu i wklejanie etc. Obstawiam 3 godziny garbienia się przy komputerze.
Następne jego wpisy wygenerował klikając 13021 razy. Czyli kolejne 3 godziny. W godzinach pracy, za nasze pieniądze :)
Teraz się zastanówmy, czy właśnie takich nauczycieli szukamy dla swoich dzieci. Niech ktoś w końcu powiadomi Kuratorium hahaha.
Nie zmieniaj pracy na detektywistyczną, umrzesz z głodu.
Skąd założenie, że tekst powstał tylko w godzinach pracy? Równie dobrze można go było pisać przez 3 ostatnie dni, wieczorami, z nudów. Wiem, brzmi niewiarygodnie, by ktoś, kto zarabia na życie w dużej mierze pisaniem klepał coś dla czystej przyjemności, po godzinach. Nauczyciel nie ma żadnych hobby poza nauką dzieci.
No cóż, żeby się wypowiadać na temat godzin pracy nauczyciela, trzeba coś o tym wiedzieć. Zwłaszcza gdy mówimy o kwietniu (kiedy klasy maturalne już do szkoły nie uczęszczają) i o okresie zdalnego nauczania (kiedy indywidualne plany zajęć przypominają ser szwajcarski). W przeciwnym wypadku - zostaje smród i wstyd.
W skrócie: samozaoranie. Tym bardziej zabawne, że traciłeś czas, Niedzielny, przeklejając moje wypowiedzi i licząc znaki. A do tego nie wpadłeś na to, Sherlocku, że pierwszy post można opublikować nawet wiele godzin po jego napisaniu. Ale i tak poczyniłeś postępy, bo - jeśli dobrze pamiętam - jakiś czas temu twierdziłeś, że na pewno nie jestem nauczycielem. Tak trzymaj, a może kiedyś powiesz coś, co będzie miało choć odrobinę sensu.
Zadziwiające, że można być tak bezmyślnym. :)
Szkoda czasu, aby odpowiadać na te jego dyrdymały.
Wpadnie raz na jakiś czas, zrobi kupkę "hahaha" i ani raz się rzeczowo nie odniesie do tematu.
Yoghurt
Przecież ty wybudowałeś dom dla rodziny pod siecią wysokiego napięcia. Proszę cię.
Nie ma wielkiego znaczenia, kiedy on to napisał. Jeśli to zrobił w godzinach wolnych, to jest jeszcze większym dziwakiem. Mógł ten czas poświęcić dla rodziny. Jeśli ją ma.
Ten dalej o tym wysokim napięciu. XD
Naprawdę, nie bierz się za pracę w kryminalnych, bo tropiąc mordercę przypadkiem oskarżysz samego siebie.
Nie ma wielkiego znaczenia, kiedy on to napisał. Jeśli to zrobił w godzinach wolnych, to jest jeszcze większym dziwakiem. Mógł ten czas poświęcić dla rodziny. Jeśli ją ma.
Twoja rodzina wie, że w czasie, który mógłbyś jej poświęcić liczysz znaki w tekście jakiegoś kolesia z internetu i obliczasz, ile zajęło ich wklepanie?
Nie no, przecież to oczywiste, wszystkie te długaśne posty zostały napisane nocami (bo nauczyciel ma robotę na cały dzień!) a wklejone w godzinach pracy dla zmyłki. Czo wy takimi słabymi detektywami jesteście, wstyd.
wklejone w godzinach pracy dla zmyłki
Następny geniusz, który nie ma pojęcia, o czym pisze.
Tak.
Zgadzam się.
czy właśnie takich nauczycieli szukamy dla swoich dzieci.
Tak.
+1
Gdyby tylko Bukary zdecydował się porzucić góry dla Wroclawia ;)
Nie denerwuj się, to było ujęcie kolokwialne. Dobrze wiem, że większość nauczycieli nie robi czegoś, co spełnia kryteria pracy zawodowej.
Ten dalej o tym wysokim napięciu. XD
Yoghurt muszę, nie mam wyjścia. Wiesz, czasami czytam co piszesz. W wielu momentach nawet się z tobą zgadzam. Ale sieć trakcyjna nad domem, w którym masz zamiar wychować zdrowe potomstwo. Przecież to twoje swoiste Opus vitae. Coś, co wkładzie cień na twój cały dorobek.
A teraz już na poważnie. Dobrze wiesz, że kliknięcie 25,000 razy w jednym temacie, jest spowodowane problemami zdrowotnymi. Obaj dobrze wiemy, że nigdy byś się nie zgodził na takiego nauczyciela dla swoich dzieci. Ja nawet z takimi ludźmi nie rozmawiam.
Istnieją programy, które przeliczają w sekundę ilość tekstu.
Niedzielny to że ty masz problem z napisaniem postu dłuższego niż 10 zdań to nie oznacza że Bukary tak ma... Trzy godziny... Przywaliłeś jak łysy grzywką o kant kuli...
Ale sieć trakcyjna nad domem, w którym masz zamiar wychować zdrowe potomstwo. Przecież to twoje swoiste Opus vitae. Coś, co wkładzie cień na twój cały dorobek.
XD
Typie, 15 razy można ci mówić, że słup stojący kilkanaście metrów od domu stanowi takie samo zagrożenie dla człowieka jak klucz gęsi na niebie.
Dobrze wiesz, że kliknięcie 25,000 razy w jednym temacie, jest spowodowane problemami zdrowotnymi. Oboje dobrze wiemy, że nigdy byś się nie zgodził na takiego nauczyciela dla swoich dzieci.
Piszącego? Oczywiście, ze nie. Kto to widział, żeby nauczyciel języka polskiego coś pisał. Czytającego jeszcze bym zniósł, ale ludzie, którzy piszą więcej niż cztery zdania z pewnością mają problemy psychiczne.
Ja nawet z takimi ludźmi nie rozmawiam.
Mam wrażenie, że chyba jest odwrotnie.
Yoghurt
jesteś taki zabawny. Oboje wiemy, że tego nie przyznasz, bo bronisz swojego internetowego kolegę. Którego nawet nie znasz osobiście. Lepiej zapytaj małżonkę, jakie by miała zdanie o takim nauczycielu dla waszych dzieci. Już widzę ten wielomiesięczny chłód w waszej sypialni hahaha
Lepiej zapytaj małżonkę, jakie by miała zdanie o takim nauczycielu dla waszych dzieci. Już widzę ten wielomiesięczny chłód w waszej sypialni hahaha
Właśnie wróciłem z codziennego spaceru z moją drugą połówką. W celu podtrzymania formy przed weekendowymi wypadami w wyższe partie Tatr staram się w miarę możliwości maszerować wieczorami pod górkę, dlatego zazwyczaj przemieszczam się po polach, które położone są na pagórkach wokół mojej miejscowości. Rzecz jasna, znaczna część tych użytków rolnych jest już pokryta gnojem. Co ciekawe: za każdym razem, gdy przechodziłem "użyźnioną" polaną, odczuwałem ten sam zapach, który z pewnością towarzyszy wszystkim czytelnikom, gdy trafią na tego rodzaju wypowiedzi.
Żeby trochę przewietrzyć pomieszczenie po wystąpieniu Niedzielnego, wrzucam dzisiejszy widok na góry.
Ale Yoghurt zna osobiście mnie, nawet jeśli się dawno nie widzieliśmy. A ja z kolei znam osobiście Bukarego. I kółko się zamyka.
Bukary -> Znaczną część naszej pracy (zaryzykowałbym stwierdzenie, że w niektórych wypadkach nawet połowę) pochłaniają inne sprawy (organizacyjne, wychowawcze, kulturotwórcze, terapeutyczne itp.).
Kulturotwórcze -> tu leży problem, bo właśnie tu wchodzi do szkół coś czemu ja przeciwny jestem kompletnie, czyli religia/etyka. Moim zdaniem szkoła podstawowa powered by pis :P powinna być wolna całkowicie od tego. Dzieci powinny przyjmować wiedzę która pomoże im w dalszym wyborze kształcenia. W szkołach ponad podstawowych, cóż problemem jest dotychczasowy system standardowo ludzie olewali etykę żeby mieć więcej wolnego, bo prawnie religia/etyka była umieszczana na początku-końcu dnia, więc nauczycieli tego przedmiotu po prostu nie ma. Szkoły które musiały wprowadzić lekcje korzystały z tego co miały pod ręką czyli katechetów :)
W tym momencie rozwiązania nie ma tak jak nauczycieli etyki :)
Kulturotwórcze -> tu leży problem, bo właśnie tu wchodzi do szkół coś czemu ja przeciwny jestem kompletnie, czyli religia/etyka.
Nie do końca rozumiem. Pisząc "kulturotwórcze" miałem na myśli nie "ideologizację" czy indoktrynację (jak na zajęcia religii), ale właśnie "tworzenie kultury", czyli np. organizację różnego rodzaju imprez czy uroczystości (np. spotkania z ludźmi kultury, inscenizacje szkolne, kółko literackie, teatralne czy filmowe), konkursów (literackich, artystycznych, fotograficznych), wystaw w szkolnej galerii itp.
No pojęcie dość szerokie religia i etyka też w nim występuje więc pewnie dlatego niezrozumienie wyszło z mojej strony :) To co opisujesz to kiedyś nazywali zajęciami pozalekcyjnymi i chyba nauczyciele mieli z tego tytułu płacony hajs. No ale ja takie rzeczy za komuny miałem, więc czy teraz to funkcjonuje nie mam pojęcia, wiem że to za moich czasów było pożyteczne.
To co opisujesz to kiedyś nazywali zajęciami pozalekcyjnymi i chyba nauczyciele mieli z tego tytułu płacony hajs.
Nie ma za tego rodzaju działania dodatkowego hajsu. Czasem tylko coś skapnie za prowadzenie kół zainteresowań (lub tzw. fakultetów). Ale nie u mnie. Ja to wszystko robię pro bono.
Ale wiesz, potem wyjdzie jakiś Rumcajs z lasu i będzie gadał, że nauczyciel cały dzień leży do góry brzuchem, a jeszcze mu za to płacą. :P
Oczywiście, możesz za darmową pracę dostać jakiś order czy medal (najczęściej w formie dyplomu, żeby było taniej). Mam już kilka w szafce. ;)
Bukary - no za komuny było takie przekleństwo "obyś cudze dzieci uczył" nie jest to łatwy kawałek chleba.
nie jest to łatwy kawałek chleba
No co ty! Wakacje, wycieczki, dodatki, pieczone gołąbki lecą same do gąbki...
Bleble
O czym dyskusja?
Że w XXIw. ludzie wierzą w bzdury?
Ja nie wierzę. Młody nie ma chrztu i jako jedyny w 3klasie nie chodzi na religię.
Jesteście idiotami.
Tyle w temacie.
Widzę, że pisowskie zastępy kontratakują. I to jeszcze inżyniery od wysokich napięć!
Jestem produktem polskiej (gimnazjalnej) myśli "szkoleniowej", ostatnio nawet w ramach mojej - dość prostej skądinąd, drogi obranej po dość łatwej (i zawalonej przeze mnie) maturze - zostałem z wykształcenia nauczycielem. Nie wiem czy to daje mi jakiekolwiek pojęcie o zaistniałej sytuacji, tym bardziej nie mam pojęcia czy moje obserwacje są słuszne ale miłościwie nam rządzący bardzo sprawnie dobijają ten niewydolny system edukacji. Mimo wszystko dziwi mnie to, jakie fikołki uskutecznia Pan Minister ale jedno jest pewne - za parę lat przyjdzie ktoś inny i wywróci wszystko, co być może uda się wypracować pomimo "deformy" czyniąc to wszystko jeszcze bardziej pokręconym Chyba, że przyjdzie ktoś z pługiem.
A o zajęciach etyki to ja nie słyszałem w żadnej ze szkół, czy to na etapie mojej edukacji czy też podczas praktyk.
A o zajęciach etyki to ja nie słyszałem w żadnej ze szkół, czy to na etapie mojej edukacji czy też podczas praktyk.
U mnie też próbowano coś kombinować z etyką, bo coraz więcej uczniów rezygnuje z religii. Ostatecznie z etyki niewiele wyszło, a znaczna część uczniów nie chodzi ani na religię, ani na etykę. Teraz się tych bezbożników weźmie za fraki i wciśnie do sali, gdzie króluje katecheta. ;)
Bukary to typowy przykład człowieka któremu przydały by sie lekcje religii. Może wtedy byłby lepszym człowiekiem i potrafił rozróżniać dobro od zła.
Ależ ja uczęszczałem na lekcje religii. Tyle że w czasach, kiedy odbywały się one jeszcze w salce katechetycznej. I mój wspaniały ksiądz nauczył mnie wielu rzeczy, m.in.:
1) jak robić (wedle jego terminologii) "kokosy na głowie" (zaciskał pięść, wystawiał zgięty środkowy palec i uderzał mocno kostką w czubek czaszki ucznia, który czegoś nie wiedział);
2) jak dotykać podopiecznych tak, żeby nikt nie nabrał podejrzeń co do intencji duchownego (po wielu, wielu latach, kiedy ksiądz już pracował w innej parafii, dowiedziałem się przypadkowo, że jest oskarżony o pedofilię).
A ciebie czego nauczył ksiądz na religii, AdamoW? Wyjaśnij nam wszystkim, jak odróżnić dobro od zła.
Myślałem kiedyś żeby uczyć etyki ale nie mam skończonych żadnych studiów pedagogicznych a nie chce mi się robić tylko po to. Szkoda.
Wkrótce będzie duże zapotrzebowanie na etyków, ale podejrzewam, że jako wyznawca Zeusa miałbyś poważny problem z pozytywnym przejściem weryfikacji na uczelniach, które Czarnek uzna za ośrodki przeznaczone do kształcenia nauczycieli tego przedmiotu. Jeśli więc chcesz robić karierę etyka, radzę się pospieszyć. ;)
Raczej wątpię by pytali o wyznanie ;) poważnie: ile i jakich studiów itp. Musiałbym skończyć by uczyć etyki ?
Cytuję:
Kwalifikacje wymagane od nauczycieli etyki określają przepisy § 3 i 4 w zw. z § 2 pkt 10 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 1 sierpnia 2017 r. w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli, Dz.U. z 2017 r., poz. 1575, z których wynika, że stanowisko nauczyciela etyki w szkołach może zajmować osoba, która uzyskała poziom wykształcenia wymagany dla danego typu szkoły, czyli posiada dyplom ukończenia: studiów wyższych na kierunku (specjalności) zgodnym z nauczanym przedmiotem – czyli ukończył studia na kierunku filozofia lub etyka - oraz posiada przygotowanie pedagogiczne, lub studiów wyższych na kierunku, którego zakres określony w standardzie kształcenia dla tego kierunku studiów w grupie treści podstawowych i kierunkowych obejmuje treści nauczanego przedmiotu (czyli program studiów obejmuje treści przedmiotu etyka lub filozofia np. na kierunkach humanistycznych), oraz posiada przygotowanie pedagogiczne lub studiów wyższych na innym kierunku (specjalności) niż ww., a ponadto ukończyła studia podyplomowe w zakresie nauczanego przedmiotu (czyli studia podyplomowe z filozofii lub etyki) oraz posiada przygotowanie pedagogiczne. Według stanowiska MEN z dnia 16 czerwca 2014 r. (www.men.gov.pl), mając na względzie powyższe wymagania kwalifikacyjne, zakres treści przedmiotu etyka określony w podstawie programowej oraz wychowawczy charakter zajęć, dodatkowo w klasach I-III szkoły podstawowej zajęcia z etyki może prowadzić również nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej.
https://www.nadzor-pedagogiczny.pl/porada/jakie-kwalifikacje-musi-posiadac-nauczyciel-etyki-/7934
Nadasz się? :)
Swoją drogą, w gimnazjum zamiast religii miałem etykę. I to była porządna etyka, prowadzona przez babkę która się na tym znała. A więc dostaliśmy lekcję o filozofii w antycznej Grecji i filozofach, Konfucjuszu, Moltierze, gdzieś tam się też przewinęły religię jak Islam, Chrześcijaństwo, Buddyzm itd. Słuchało się tego z zaciekawieniem. I tak to powinno wyglądać.
Owszem, tego rodzaju zajęcia mogą być ciekawe i potrzebne. Lepiej byłoby jednak (moim skromnym zdaniem) ująć etykę w ramy zajęć o filozofii, skoro ten przedmiot ma być nauczany przez 2 godziny tygodniowo w ciągu wielu lat. To również odciążyłoby trochę nauczycieli np. języka polskiego (ale też historii i historii sztuki), bo w tym momencie muszę czasem 1/5 zajęć poświęcać na tłumaczenie zagadnień filozoficznych, ponieważ są one powiązane z literaturą.
2 godziny etyki w tygodniu? Ło panie. Koleżanka uczy etyki w dużym mieście i z tego co wiem w szkołach których jest ten przedmiot to jest tylko godzina na tydzień.
Sam miałem tylko godzinę tygodniowo, do tego jeszcze na 8, albo nawet 9 lekcji. Więc choć było to ciekawe, to po całym dniu siedziało się już mocno zmęczonym, a mimo wszystko w takim stanie te tematy wchodzą ciężko.
Z dedykacją dla wszystkich, ku przypomnieniu, że wszyscy tak naprawdę jedziemy na tym samym wózku:
Nie znalazłem oryginalnego materiału (bardzo chętnie bym się zapoznał), więc wrzucam to, co znalazłem opatrzone tendencyjnym komentarzem - ale nie o komentarze tutaj chodzi, tylko o spotkanie z drugim człowiekiem.
W tym filmiku liczą się dwie osoby i żadna z nich nie jest Rydzykiem. Dwie piękne osoby. Ale żeby to dostrzec trzeba zachować swoje człowieczeństwo, a nie patrzeć przez ideolo-okulary.
No właśnie zachowaj i nie patrz przez te ideolookulary to może zobaczysz że Radio Maryja to siedlisko szatana.
Świat nie jest czarno biały a oto kolejny dowód
https://www.money.pl/gospodarka/proboszcz-oburzony-kaze-doplacac-gotowka-a-nie-na-konto-6634632378379168a.html
To coś ten szatan się nawrócił, skoro taki filmik puszczają w obieg.
Plusik dla nich, już widzę jak w głównych mediach takie coś puszczają, jeszcze by im oglądalność spadła, bo wyszłoby, że Polak Katolik z tęczowymi potrafi żyć w zgodzie. Choć mogliby sobie darować ten napis na końcu, efekt Radia Maryja to widać od sześciu lat i niczego dobrego nie przyniósł.
Hajle, nie za bardzo rozumiem sens wrzucania takiego filmiku w wątku, który dotyczy przede wszystkim zasadności obowiązkowego nauczania religii w szkole. Mamy rozumieć, że zachowanie starszej pani wskazuje na słuszność kierunku obranego przez ministra Czarnka?
Dla mnie to rzecz oczywista, że wśród katolików, ateistów, buddystów i wegan znajdziemy osoby, które zasługują na podziw i szacunek. Dobro nie ma na wyłączność ani koloru skóry, ani koloru flagi, ani rodzaju wyznania, ani np. orientacji seksualnej. Nie sądzę, żeby ktoś tutaj tego rodzaju tezę kwestionował. (Choć np. śp. Attyla twierdził, że przyjęcie modelu życia innego niż katolicki robi z ludzi "alfonsów i dziwki").
Tym natomiast, co (oprócz chrześcijańskiej postawy bohaterki) uderza (ale już w negatywnym sensie) w opublikowanym filmiku jest fakt, że grupa starszych ludzi została poddana praniu mózgu (bo chciałbym wierzyć, że mają dobre intencje) i protestuje w obronie (i wspiera modlitwą) człowieka, który próbuje się stawiać ponad prawem, udaje świętego i za pomocą różnorodnych technik manipulacji wyłudza od bezbronnych i naiwnych osób furę pieniędzy, siejąc przy okazji nienawiść do innych i używając do tego instytucji Kościoła i Biblii.
Chrześcijański gest pokory i miłości bliźniego, który zapewne budzi w wielu z nas aprobatę, nie tylko staje się w tym kontekście głosem wołającego na puszczy (czy to zachowanie typowe dla zwolenników redemptorysty albo w ogóle dla katolików?), ale też traci jednoznacznie pozytywny wymiar, ponieważ przypomina o złu, które leży u jego podstaw: wszak kobieta, która przybyła tutaj wspierać osobę o wątpliwej moralności, najpierw całuje stopy dziewczyny, ale zaraz potem mówi (chyba już zapominając o "duchu miłości i poszanowania", który towarzyszył pocałunkowi), że była ona wychowywana przez "niepolskich" Polaków (sic!). To pokazuje, niestety, że sączona w mediach Rydzyka propaganda działa i zatruwa umysły ludzi. Na koniec otrzymujemy jeszcze informację, że to, co zrobiła starsza pani, jest pozytywnym "efektem Radia Maryja w praktyce". Obrzydliwy komentarz, jeśli uwzględnimy cały kontekst wydarzenia i jego cel perswazyjny (tego dnia Rydzyk zeznaje w sądzie).
Mówiąc krótko, filmik, który miał być promykiem optymizmu, staje się w gruncie rzeczy źródłem smutku i zwątpienia, ponieważ daje przez chwilę nadzieję, a następnie dość szybko odsłania mechanizmy zła czającego się w Kościele ("toruńskim").
Bukary to nie jest do końca pranie mózgów, jak stare powiedzenie mówi jak trwoga to do boga tak im człowiekowi bliżej do końcowego przystanku tym większy strach odczuwa. Ukojenia szuka w wierze, nawet Jaruzelski przyjął sakramenty na łożu śmierci, niestety sporo z tych emerytów nie potrafi spojrzeć z dystansu, no i oczywiste przekonanie że jak się przeżyło 70+ lat to wie sięnajlepiej.
W przypadku osób, które modlą się o to, żeby Rydzyk nie poniósł odpowiedzialności karnej, chyba jednak mamy do czynienia z praniem mózgów. Jest wiele lepszych sposobów na zbliżenie się do Boga w sędziwym wieku. W Polsce kościół (z pełnym "obsadem" duchownych) jest niemal na każdym rogu. Nie trzeba stać pod sądem i tam szukać Stwórcy.
Odpowiem w punktach:
1. Odnośnie tego, co jest sens wrzucać, a co nie w tym wątku - do mojego merytorycznego wpisu, w tym do pytań, się nie odniosłeś, więc uznałem że wrzucę coś niebezpośrednio związanego z tematem, ale jednak związanego i to bardzo, z punktu widzenia targających nami wszystkimi różnic
2. Sam fakt, w jaki sposób opisałeś filmik (z całkowitym pominięciem początkowej agresji drugiej strony) świadczy o tym, że coś jest nie tak. Poza tym dajesz obszerny wywód, który świadczy że zupełnie nie czujesz symboliki tego filmu - i nawet nie chodzi mi o symbolikę chrześcijańską, tylko o symbolikę prostoty ludzkich gestów i pojednania, które wychodzą od osób tak różnych jak ogień i woda.
3. We mnie filmik budzi jednoznacznie pozytywne skojarzenia i współczuję osobom, które traktują go jako materiał do rozważań na temat niegodziwości drugiej strony. Uważam, że stosunek do tego filmu przebiega wbrew tradycyjnym podziałom i mówi o nas coś bardzo ważnego; jeżeli do kogoś nie przemawia symbolika tej sceny, to może czas spojrzeć w lustro i odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań. Jeszcze nie jest za późno.
Dlaczego tak dużo duchownych KK odrzuca wiernych swoim zachowaniem które często łamie pryncypialne zasady wiary?
Dlaczego wyżej postawieni hierarchowie, którzy powinni stać na straży, często zamiatają wszystko pod dywan i konsekwencji się nie wyciąga?
Ja sobie takie podstawowe pytania zadaje i odpowiedzi nie doczekam.
Jesteś księdzem, że zadajesz sobie takie pytania patrząc w lustro?
Niech każdy zacznie zmieniać świat od siebie, to będzie nam się żyło trochę lepiej.
A jeżeli chodzi o Twoje pytanie, to polecam:
https://episkopat.pl/benedykt-xvi-kosciol-a-skandal-wykorzystywania-seksualnego-pelny-tekst-polski/
Cóż mnie spokojnie można nazwać człowiekiem uczciwym, do tego nie jestem pod panowaniem "żądzy pieniądza" i zdecydowanie jestem czystszy niż niejeden ksiądz. W ogólnym rozrachunku nic się nie zmieniło, bo rzeczywistość jest taka jak mówią stare komunistyczne powiedzenia: uczciwością i pracą ludzie się garbacą + kto ma miękkie serce musi mieć twardą dupę.
może czas spojrzeć w lustro i odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań. Jeszcze nie jest za późno.
Uwielbiam ten kaznodziejsko-proroczy rejestr językowy, w którym pobrzmiewają apokaliptyczne trąby ("jeszcze nie jest za późno"). Dziękuję za radę. Poproszę jeszcze o zestaw tych pytań, na które powinienem sobie odpowiedzieć.
halit84 - staram się żyć w zgodzie z przykazaniami, oprócz trzech pierwszych, wszak większość to po prostu cywilizacyjne normy które każdy powinien przestrzegać, a większość wierzących po prostu z nich się spowiada i wtedy sumienie uspokojone szczególnie z ostatniej trójki. Więc tak spokojnie mogę nazwać się uczciwym.
ty tym bardziej nie jesteś uczciwy wystarczająco żeby znać odpowiedź
Nie jestem uczciwy? Ba! Straszną macie fiksację związaną z osądzaniem moralnym dyskutanta. To z pewnością czkawka po słynnych słowach Chrystusa na temat obłudy (Mt 7,1).
nawet pytań nie masz do siebie , trzeba ci narysować ?
Owszem. Czekam i uprzejmie proszę.
Czy ja dobrze widzę?
Bukary najpierw obraża JP2 i wyśmiewa katolików, a chwilę później wrzuca na forum internetowym zdjęcia, które mają sugerować, że nie jest sam i ma życie poza internetem? Zaorał się bardziej, niż Gonciarz u Stanowskiego hahaha
Soulcatcher musi mieć nieziemski ubaw.
To już jakiejś bardziej finezyjnej zaczepki nie potrafiłeś wymyślić? Słabiutko. Ale może stać cię mimo wszystko na więcej? Czekam. Bo śmiechu nigdy za mało.
przebywanie chłopców i młodych mężczyzn w hermetycznym męskim środowisku
Np. w seminarium.
Bukary jeśli byłeś molestowany przez księdza na lekcji religi to informuje cie ze te przestępstwo się nie przedawnia możesz to zgłosić, albo sobie to wymyśliłeś i jestes zwykłym argesorem.
ty serio masz problem z czytaniem, czy to po prostu zwykły atak najniższych lotów.
(po wielu, wielu latach, kiedy ksiądz już pracował w innej parafii, dowiedziałem się przypadkowo, że jest oskarżony o pedofilię)
nie wiem jakim cudem można było w taki sposób zinterpretować te zdanie
AdamoW, nie dość, że cię na tej religii nie nauczyli odróżniać dobra od zła, to na dodatek nie nauczyli cię też czytać.
Przecież to ty bierzesz pieniądze aby ludzi uczyć czytać. Wiec jak to jest ?
To mogła być np. złośliwa uwaga czy niezbyt udana riposta, która nijak się ma do tego, co napisałem. Ale to na pewno nie była metafora. Zachęcam do zapoznania się ze znaczeniem słów, których używasz.
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/metafora;3939981.html
No i kolejny rozdział epopei pt. "Lekcje religii w polskiej szkole":
Szkoła do tej pory nie skomentowała sytuacji. W rozmowie z naszą redakcją dyrekcja placówki przekazała, iż sprawa została zgłoszona do kuratorium i to ono będzie udzielać informacji na ten temat.
Zabawna puenta, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że ksiądz ma w szkole autonomię wystarczająca do tego, żeby zgodnie z polskim prawem nauczać w taki sposób, w jaki robił to duchowny w Limanowej. Może więc swobodnie mówić w szkole, że homoseksualizm to choroba, a sposobami na jego leczenie są na przykład elektrowstrząsy.
czy to co prawił ten gościu w czarnej kiecce to oficjalne stanowisko kościoła w Polsce z poparciem papieża, który jest namiestnikiem Boga na ziemi ? nie ? to niech wy%%%%%%
Nie mam pojęcia, jakie jest "oficjalne stanowisko Kościoła w Polsce", ale w KKK wyraźnie napisano, że "psychiczna geneza [homoseksualizmu] pozostaje niewyjaśniona" i że to "poważne zepsucie". Akty homoseksualne są zaś "sprzeczne z prawem naturalnym" i w żadnym wypadku "nie mogą zostać zaaprobowane". Niemniej jednak osoby homoseksualne powinno się traktować "z szacunkiem, współczuciem i delikatnością". Źródło: KKK, 2357-2359.
Jak widać, Kościół stawia na genezę "psychiczną", a nie np. "biologiczną". Nic dziwnego, że kapłan prezentując "przyczynę" skłonności homoseksualnych, odwoływał się m.in. do "uwiedzenie przez dorosłego homoseksualistę, nieprawidłowych relacji rodzinnych, molestowania seksualnego, przebywania chłopców i młodych mężczyzn w hermetycznym męskim środowisku oraz nieudanych doświadczenia z kobietami", choć wspomniał też o "zaburzeniach hormonalnych w czasie ciąży". A po wszystkim przeprosił osoby, które mogły się poczuć dotknięte, i zapewnił, że "szanuje każdego człowieka".
Wygląda więc na to, że nie tylko działał zgodnie z prawem oświatowym (autonomia nauczania na lekcjach religii), ale też nie przedstawiał poglądów, które pozostawałyby w jakiejś sprzeczności z KKK. Dlaczego więc ma "wy%%%%%%"? ;)
Przecież to niemożliwe, by "oni" byli tacy durni. Ci wszyscy pseudo-turbokonserwatyści to ukryta opcja liberalna, mająca na celu laicyzację naszego społeczeństwa, co - dzięki takim wypowiedziom - idzie naprawdę sprawnie.
Bo to niemożliwe, oni tak na serio... prawda... prawda?
Roma locuta, causa finita: odezwała się pani kurator. To, co prezentował ksiądz w Limanowej, było zgodne z nauczaniem Kościoła.
https://kuratorium.krakow.pl/oswiadczenie-malopolskiego-kuratora-oswiaty-5/
Małopolski Kurator Oświaty zapoznała się z obszerną prezentacją wysłaną uczniom klas maturalnych, a także z wiadomością skierowaną do uczniów od księdza katechety w reakcji na informacje medialne. Wyjaśnił w niej, że nie było jego zamiarem urażenie uczuć kogokolwiek, a jedynie zaprezentowanie stanowiska Kościoła katolickiego co do przestrzegania VI i IX przykazania Dekalogu.
Pani kurator przypomina jeszcze, że ksiądz może robić na religii, co chce, bo prawnie nie podlega pod MEN. Wizytować księdza może jedynie osoba wyznaczona przez biskupa. :)
Małopolski Kurator Oświaty przypomina, że treści prezentowane na lekcjach religii nie są uregulowane w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół. Nauczanie religii jest realizowane zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach (t.j. Dz. U. z 2020 r., poz. 983). Zgodnie z § 4 i § 11 ust. 1 tego rozporządzenia, nauczanie religii odbywa się na podstawie programów opracowanych i zatwierdzonych przez właściwe władze kościołów i innych związków wyznaniowych i przedstawionych Ministrowi Edukacji Narodowej do wiadomości. Te same zasady stosuje się wobec podręczników do nauczania religii. Do wizytowania lekcji religii upoważnieni są odpowiednio wizytatorzy wyznaczeni przez biskupów diecezjalnych Kościoła Katolickiego i właściwe władze zwierzchnie pozostałych kościołów i innych związków wyznaniowych.
Geneza biologiczna homoseksualizmu? A jak lubię placki to też geneza biologiczna? Co to za durnoty?