autor: Jerzy Bartoszewicz
Graliśmy w Murdered: Śledztwo zza grobu – co nam się podoba, a co może nie wypalić? - Strona 3
W Murdered intryga zaczyna się od śmierci głównego bohatera – nowej produkcji studia Airtight Games nie można odmówić oryginalności. Mieliśmy okazję wreszcie zagrać i przekonać się, czy ciekawy pomysł wystarczy, by gra była dobra.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Murdered: Śledztwo zza grobu - marne L.A. Noire w Salem
- wcielamy się w ducha policjanta, który musi rozwiązać zagadkę swojej tajemniczej śmierci;
- bohater potrafi czytać w myślach żyjących i w ograniczony sposób wpływać na ich zachowanie;
- sednem rozgrywki jest kompletowanie poszlak potrzebnych do dedukowania i popychania do przodu śledztwa;
- rozgrywkę urozmaicać będą starcia z demonami oparte na skradaniu, zbieractwo różnorakich artefaktów oraz poboczne misje.
W dobie masowej produkcji gier wideo nastawionych na ciągłą akcję, gatunek przygodówek pozostaje odrobinę zaniedbany. Tymczasem jednak studio Airtight Games, odpowiedzialne za produkcje Quantum Conundrum oraz Dark Void, pracuje właśnie nad tytułem, który nie tylko zalicza się do gatunku, lecz przede wszystkim oparty jest na ciekawej, oryginalnej formule. Rzadko kiedy gry wideo zaczynają się bowiem od śmierci głównego bohatera, a tak jest właśnie w przypadku Murdered: Śledztwo zza grobu. Co więcej, celem rozgrywki jest odkrycie, kto stoi za zabójstwem. Oczywiście sam pomysł na ciekawą fabułę nie wystarcza, by zrobić dobrą grę. Podczas warszawskiego pokazu mogliśmy jednak sprawdzić, jak śledztwo prowadzone przez ducha sprawdza się w praktyce.