autor: Szymon Liebert
Dead Island Riptide - powracamy na Martwą Wyspę
Widzieliśmy w akcji Dead Island: Riptide, czyli spin-off, który postara się poprawić niedociągnięcia podstawowej wersji produkcji Techlandu i pokaże dalsze losy jej bohaterów. Czego mogą spodziewać się fani eksterminowania zombie?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Dead Island: Riptide - powtórka z zombie apokalipsy
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Dead Island sprzedało się równie dobrze lub być może nawet lepiej od Wiedźmina. To daje do myślenia. Seria tworzona przez wrocławski Techland ma szansę stać się potęgą. Marką, po którą sięgną fani mordowania zombie z całego świata. Żeby tak się jednak stało, potrzebujemy dowodu, że pierwowzór nie był tylko „wypadkiem” przy pracy.
Zapowiedziane niedawno Dead Island: Riptide niekoniecznie jest tu dobrym przykładem, bo – jak tłumaczyli deweloperzy podczas pokazu gry w Warszawie – to tylko spin-off. Mimo to gra udowodni, czy Techland wie, dokąd zmierza jego – być może – najważniejszy twór od lat. W najbliższym czasie droga prowadzi z powrotem w ten sam zakątek świata, tyle że na kolejną wyspę opanowaną przez zombie. Lubimy wracać do podobnych miejsc – czy i tym razem będzie tak samo?
Powrót na wyspę
W Riptide poznamy dalsze losy bohaterów z podstawowej gry, którym w końcówce, tu olbrzymi spoiler, udało się wydostać z Banoi, wyspy opanowanej przez turystów i tubylców zamienionych w zombie. Pech chciał, że infekcja powodująca takie zmiany trafiła także na statek, którym podróżowała nasza czwórka. Z tego powodu wszyscy wylądowali na kolejnej wyspie z archipelagu śmierci, aby jeszcze raz wbijać kołki w głowy przeciwników. I to tyle, ile wiemy o fabule w tym momencie, bo pytani o szczegóły deweloperzy nabierają wody w usta. Padło jednak zapewnienie, że „na pewno będą nowe wątki wyjaśniające genezę wirusa”.
Skoro o fabule wiemy niewiele, oczywiste jest, że producenci skupili się na rozgrywce. Prezentacja już nienowa, bo pokazywana zachodnim dziennikarzom na gamescomie, dotyczyła fragmentu z połowy kampanii, w którym Logan i Purna szukają wraku helikoptera. Przemierzając dżunglę bohaterowie szybko trafili na zombie. W Riptide starcia nadal mają być dynamiczne, szybkie i najczęściej bezpośrednie. Obijanie nadgniłych eksludzi czym popadnie, rzucanie w nich posiadaną bronią, odcinanie kończyn – to wszystko będzie na porządku dziennym. Stuningowane, podkręcone i jeszcze bardziej satysfakcjonujące niż w części pierwszej.
Czym jest Dead Island?
„Dead Island to jest taki pulp, gra akcji przede wszystkim. Postacie są przestylizowane, jest dużo zabijania, odcinania różnych rzeczy. Setting też jest trochę komiksowy. I wszystko to dzieje się w otwartym świecie, który można eksplorować. To nie jest dramat, to nie jest tak naprawdę survival, to nie jest horror. Jest to klimat, pulpowe podejście do tematyki zombie.” – twierdzi Jacek Brzeziński, producent gry.
Obrona fortu
Dwójka bohaterów dotarła do helikoptera i – tu nowość – wyrwała z niego olbrzymie miniguny. Niosąc je, postacie były powolne i podatne na ataki nieumarłych, ospale podnoszących się z bagien. W takich sytuacjach przydadzą się pozostali członkowie drużyny, którzy ułatwią transport cennej broni. „Kooperacja będzie najważniejsza” – zapewniali Piotr Szymański i Jacek Brzeziński, producenci prowadzący pokaz. Jeśli nie mamy takiego wsparcia, możemy przywalić zombiakowi minigunem i dokończyć go w tradycyjny sposób, na przykład kopniakiem z wyskoku. Pomocą w transporcie i w ogóle w poruszaniu się po bagnach są motorówki. Ta alternatywa dla samochodów z „jedynki” doskonale radzi sobie z mieleniem zombie, ale nie jest wszechmocna. Czasami trzeba będzie więc wyjść z łodzi, aby pozbyć się przeciwników.