autor: Szymon Liebert
Injustice, czyli Mortal Kombat z Batmanem i Supermanem w rolach głównych - Strona 2
Nowa bijatyka twórców Mortal Kombat jest szalona i naprawdę satysfakcjonująca. Injustice: Gods Among Us to także kilka nowych pomysłów na urozmaicenie gatunku.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Injustice: Gods Among Us od twórców Mortal Kombat
Ed Boon robił Mortal Kombat przez kilkanaście lat, więc ma prawo poczuć się zmęczony tematem bijatyk. Kiedy zapowiedziano nową grę dowodzonego przez niego studia NetherRealm, stało się jasne, że producent nie zamierza rezygnować z tego, na czym zna się najlepiej. Injustice: Gods Among Us to klasyczne mordobicie, w którym na pierwszym planie są bohaterzy i złoczyńcy z komiksów firmy DC. Deweloper pracował wcześniej nad podobnym tytułem - Mortal Kombat vs. DC Universe – ale po tej produkcji pozostało tylko wspomnienie. Nadzieję wiązane z Injustice są spore, bo Boon i jego ekipa udowodnili z ubiegłorocznym Mortal Kombat, że są w wybornej formie.
W Injustice: Gods Among Us rozegrałem kilka walk jako Solomon Grundy w prostym trybie turnieju. Na drodze do zwycięstwa stało kilku superbohaterów i superzłoczyńców, w tym Wonder Woman, czy chociażby Harley Quinn. W każdej walce trzeba było standardowo wygrać dwie rundy – zwycięstwo kończyło się efektownym wyrzuceniem „zwłok” wroga przez potężnego Solomona. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, bo oprawa i animacje postaci są świetne. Po prostu oddają ich charakter. Stylistycznie graficy prezentują też dość mroczną wizję uniwersum DC. Sama rozgrywka okazała się bardzo płynna, a sterowanie nie sprawiło żadnych problemów. Trudno żeby było inaczej, w końcu NetherRealm na bijatykach zjadło zęby.
Solomon to powolny, ale silny bydlak, a Quinn zwinna i szybka wojowniczka – tworząc takie rozróżnienia deweloperzy chcą stworzyć różne kategorie postaci, radzące sobie na polu walki nieco inaczej. Za tymi przesłankami wizualnymi kryją się style walki, wymagające innego podejścia do rozgrywki. W zasadzie można powiedzieć, że Injustice w dużej mierze bazuje na rozwiązaniach znanych z Mortal Kombat. Całość rozgrywa się w dwóch wymiarach, sekwencje ciosów są proste do opanowania i nie wymagają wielkich umiejętności. Gra kładzie też spory nacisk na różne rodzaje chwytów i rzutów oraz sposoby na unikanie poszczególnych form ataków specjalnych, czy środowiskowych, wykorzystujących elementy otoczenia.
Ogarnięcie postaci nie było trudno, chociaż kolejni wrogowie potrafili zaskoczyć i wymagali stosowania trochę innych zagrań. Zabawa sprowadza się przede wszystkim do odpowiedniego otwarcia sekwencji ciosów, umożliwiającego wykorzystanie specjalnych ataków. Do stosowania wielu z nich trzeba zgromadzić energię. Za pełny pasek Grundy wyciągał jeden z tasaków ze swoich pleców, po czym, o ile sekwencja została wykonana poprawnie, wbijał go w przeciwnika w efektownej animacji. Pomniejsze zdolności dają mniej spektakularne, ale równie zabójcze i przydatne efekty. W tym wszystkim są jeszcze sceny „zderzeń”, kiedy dwie postacie konfrontują się ze sobą. Efekt tego spotkania jest ustalany na podstawie niezbyt czytelnie prezentowanego quick-time eventu. Twórcy jeszcze zastanawiają się, czy ten element ma sens.