autor: Maciej Kozłowski
Command & Conquer: Generals 2 - o powrocie do klasycznej formuły RTS
Electronic Arts chce naprawić błędy popełnione przy Tiberian Twilight. Generals 2 zapowiadane jest jako twórczy powrót do korzeni, który przypadnie do gustu miłośnikom klasycznych RTS-ów. Wszystko to w pięknej oprawie, napędzanej silnikiem Battlefielda 3.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Na tegorocznej imprezie Spike TV Video Game Awards zapowiedziany został sequel gry Command & Conquer: Generals. Ogłoszone wówczas informacje wywarły na dziennikarzach i graczach wielkie wrażenie. Okazało się bowiem, że za stworzenie tytułu odpowiedzialne będzie studio BioWare Victory, ze słynnym Jonem Van Caneghemem (twórcą serii Heroes of Might and Magic) na czele. Aby jeszcze bardziej podkręcić nastroje, zaprezentowano również powalający zwiastun, w pełni prezentujący moc drugiego Frostbite’a (Battlefield 3). Zapowiedziano więc kontynuację słynnego cyklu, tworzoną przez legendę komputerowej rozgrywki, a opartą na jednym z najlepszych silników graficznych naszych czasów. Czy można chcieć czegoś więcej?
Jak deklarują deweloperzy, Generals 2 będzie powrotem do korzeni cyklu. Musimy więc nastawić się na to, że znowu, jak w najbardziej klasycznych RTS-ach, będziemy rozbudowywać bazę, zbierać surowce i kierować ogromnymi armiami. Nie oznacza to jednak stagnacji, a raczej powrót do sprawdzonej, dobrej formuły, której w ostatnich czasach bardzo brakuje. Powinno to zadowolić fanów pierwszych odsłon, tym bardziej że gra zostanie wydana wyłącznie na PC (w przeciwieństwie do np. Red Alerta 3), tym samym unikając uproszczeń.
Nie ma się co rozwodzić: Command & Conquer to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek w historii elektronicznej rozrywki. Swą sławę cykl zawdzięcza nie tylko właściwemu zdefiniowaniu pojęcia „strategia czasu rzeczywistego”, ale również niezwykle dynamicznej, wciągającej rozgrywce. Każdy, kto miał do czynienia z pozycjami z tej serii, z pewnością pamięta ogrom emocji, jakie ze sobą niosły – i to niezależnie, czy pomyśli o klasycznej „jedynce”, spin-offowym Red Alercie, czy właśnie Generals.
Od pewnego czasu można stwierdzić, że autorzy najnowszych części nieco się pogubili. Po upadku studia Westwood, odpowiedzialnego za pierwsze i najbardziej kultowe odsłony, prawa do marki przejęło EA. Poczynania nowych twórców nieszczególnie przypadły graczom do gustu – dotyczy to zwłaszcza Command & Conquer 4: Tiberian Twilight, które okazało się ogromnym niewypałem. Oczywiste stało się, że seria potrzebuje powiewu świeżości, prawdziwego odrodzenia. Właśnie takim „feniksem zrodzonym z popiołów” wedle twórców będzie Generals 2.
Dziesięć lat w Tybecie
Pierwsza odsłona Generals to prawdziwy łącznik pomiędzy „starymi” C&C a „nowymi” częściami. Gra wydana w 2003 roku została zaprojektowana przez studio EA Pacific, złożone m.in. z części pracowników ze zlikwidowanego Westwoodu. Gracze przyjęli ją z mieszanymi uczuciami, ponieważ w wielu punktach odchodziła od utartych schematów i rozwiązań, do których wielu zdążyło już przywyknąć. Zrezygnowano więc z futurystycznej broni i laserów (seria Tiberium) oraz alternatywnej wersji historii (Red Alert) i postanowiono przenieść gracza do czasów mu współczesnych. Jako dowódca amerykańskich lub chińskich wojsk mógł stanąć do walki z terrorystami lub też – jeśli taka wola – opowiedzieć się po stronie ekstremistów. Wszystkie frakcje były bardzo zróżnicowane, a gra cechowała się ogromnym dynamizmem. Mimo słabej kampanii fabularnej odniosła bardzo duży sukces (sprzedała się najlepiej z całego cyklu), głównie dzięki doskonałemu trybowi wieloosobowemu, niesamowitej efektowności i przemyślanej mechanice zabawy.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że seria Command & Conquer dość duży nacisk kładła zawsze na historię, zwroty akcji i ciekawe postacie. Tutaj strzałem w dziesiątkę wydaje się być zaangażowanie do pracy studia BioWare, kojarzonego głównie z grami RPG, opierającymi się przecież przede wszystkim na fabule. Gdyby i to nie wystarczało jako argument – twórcą scenariusza będzie Jon Van Caneghem, mający za sobą lata doświadczeń z serią Might and Magic oraz Heroesami. On sam deklaruje, że historia opowiedziana w grze to jeden z jego priorytetów. Możemy więc śmiało założyć, że kampania zostanie dobrze uzasadniona i okaże się wciągająca, chociaż już teraz wiadomo, że zrezygnowano z filmików z żywymi aktorami na rzecz tych opartych na silniku gry.