Rayman Origins - E3 2011 - pierwsze spojrzenie - Strona 2
Rayman Origins to kolejny restart serii, jaki szykuje się nam w tym roku. Po latach eksperymentów z marką, wracamy do dwuwymiarowych korzeni cyklu.
Przeczytaj recenzję Tak się robi platformówki! - recenzja gry Rayman Origins
Choć Michel Ancel nie ma na koncie nowatorskich dzieł, które zrewolucjonizowały rynek elektronicznej rozrywki, to jednak nie można powiedzieć, że nie zapisał się on trwale w jej historii. Ten jeden z najbardziej znanych projektantów znad Sekwany, dał się poznać przede wszystkim jako autor cieszącej się ogromnym szacunkiem gry Beyond Good & Evil oraz kultowej serii Rayman, obchodzącej w ubiegłym roku swoje piętnaste urodziny. Po dłuższej przerwie Francuz wyraźnie chce przypomnieć o sobie – najpierw zapowiedział, że stworzy kontynuację przygód Jade, potem okazało się, że wskrzesi również swojego najbardziej znanego bohatera, Raymana.
Ten nie miał ostatnio szczęścia do gier. Po debiucie Szalonych Kórlików sympatyczny stworek został zepchnięty na dalszy plan – Origins będzie tak naprawdę pierwszą produkcją od czasu pamiętnej „trójki” na duże platformy (a więc od 2003 roku), w której Rayman zagra pierwsze skrzypce. Na dodatek zrobi to w klasycznym, dwuwymiarowym wydaniu.
Jak na Początki przystało, Ancel cofnie się do zamierzchłej przeszłości. Fabularnie nowa gra osadzona zostanie jeszcze przed pierwszą odsłoną cyklu. Przeniesiemy się do Rozdroża Marzeń, wykreowanej przez Polokusa baśniowej krainy, która zamieszkana jest przez rzeszę różnorakich postaci, zarówno tych dobrych, jak i złych. Te ostatnie będą reprezentowane przez Mroklumy, czyli stworki powstałe w wyniku infekcji sennymi koszmarami. Rayman oraz jego wierni przyjaciele, m.in. poznany dopiero w drugiej części Globox, muszą zjednoczyć siły, by pokonać te mroczne istoty i uratować świat.
Powrotu do przeszłości należy oczekiwać nie tylko w pojawieniu się znanych i lubianych bohaterów, ale również w klasycznej formie przedstawienia akcji. Najprościej rzecz ujmując, Rayman Origins ma być dwuwymiarową platformówką – side-scrollerem, w którym ekran głównie przesuwa się w prawo. Już teraz można pokusić się o stwierdzenie, że oprawa wizualna będzie jednym z mocniejszych punktów francuskiej produkcji. Rysunkowe, mocno kolorowe i doskonale animowane postacie ogląda się z prawdziwą przyjemnością, zwłaszcza że wykorzystana w grze technologia pozwala osiągnąć stałe 60 klatek na sekundę w rozdzielczości 1080p, a więc w pełnym HD. Gdy do kapitalnie przedstawiających się bohaterów dodamy piękne, różnorodne (12 rodzajów lokacji) i zaskakujące szczegółami wieloplanowe tła, nie powinniśmy się zdziwić, jeśli Origins zostanie uznane za jeden z najładniejszych tytułów ostatnich lat w swojej kategorii. Jest absolutnie bajeczne.