XCOM - E3 2011 - pierwsze spojrzenie
Znane z drugiego BioShocka studio 2K chce przywrócić blask zapomnianej dziś serii XCOM, która niegdyś rozpalała umysły wielu użytkowników pecetów. Sprawdzamy jak im się to udaje.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Bureau: XCOM Declassified - UFO bliżej Mass Effect
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Czy na bazie cieszącego się dużą estymą cyklu strategii można stworzyć równie udane gry akcji? Historia udowodniła, że nie bardzo, wszak ani powstały w 2001 roku X-COM Enforcer, ani trzy lata starszy X-COM Interceptor dziełami wybitnymi nie były. Znane z drugiego BioShocka studio 2K Marin nie wydaje się jednak przejmować poprzednimi niepowodzeniami. Ich kolejny produkt – XCOM właśnie – ma przywrócić blask zapomnianej dziś serii, która niegdyś rozpalała umysły wielu użytkowników pecetów. Do trzech razy sztuka?
Po prezentacji gry podczas tegorocznych targów E3 mogę powiedzieć jedno: XCOM to produkt dziwaczny, ale interesujący. Autorzy próbują złapać wiele srok za ogon, serwując tytuł łączący cechy pierwszoosobowej strzelaniny, taktycznej gry akcji i skromnej strategii. Będziemy brać udział w bezpośrednich starciach z kosmitami, zarządzać towarzyszącymi nam kolegami, decydować o ich zachowaniu na polu bitwy, przeprowadzać badania nad obcymi technologiami, a także szkolić agentów organizacji powołanej do walki z agresywnymi przybyszami. Brzmi znajomo? Owszem, część z tych rzeczy robiliśmy już przecież w UFO: Enemy Unknown, pierwszej grze z serii X-COM.
Żeby obraz był pełniejszy, przyjrzymy się dokładniej temu, co szykuje studio 2K Marin. Głównym bohaterem gry będzie William Carter, dowódca organizacji i zarazem jeden z jej najaktywniejszych agentów. Przygodę rozpoczniemy w 1962 roku, co niewątpliwie wpłynie na dostępną w trakcie zmagań technologię. Do walki z kosmitami Amerykanie przystąpią z pistoletami maszynowymi w rękach – dopiero po zdobyciu wyposażenia na obcych będą w stanie przygotować bardziej wymyślne środki zagłady.
Carter nie weźmie udziału w owych starciach sam – do pracy zabierze innych agentów, którzy dostępni są w głównej siedzibie organizacji. O tym, których kompanów weźmiemy ze sobą, zadecydujemy my, kluczem będzie dobranie odpowiednich ludzi do danego zadania. Szybki rzut oka na ekran wyboru postaci powiedział nam wiele o erpegowym aspekcie przedsięwzięcia. Bohaterowie będą mogli rozwijać się, a wraz ze wzrostem poziomu doświadczenia otrzymywać nowe, przydatne umiejętności. Autorzy potwierdzili, że w grze znajdzie się opcja wysyłania podległych nam ludzi na misje, które będą odbywać się bez naszego udziału. Kłania się Assassin’s Creed: Brotherhood.
Krótka przechadzka po centrum dowodzenia uświadomiła nam, że pomiędzy kolejnymi zadaniami znajdzie się mnóstwo rzeczy do roboty. Z każdym napotkanym człowiekiem da się pogadać, a ci ważniejsi udzielą wyczerpujących informacji na różne tematy (wybór kwestii dialogowych wygląda identycznie jak w większości typowych przygodówek). W siedzibie XCOM-u znajdziemy też laboratorium, gdzie dostarczane będą zdobyte w trakcie misji technologie, oraz pokój wywiadu, gdzie dokonamy wyboru zadania. No właśnie – wyboru. Na mapie Stanów Zjednoczonych zobaczyliśmy kierunki natarcia obrońców i punkty, w których możemy spotkać się z najeźdźcami. W sumie dostępnych było aż pięć misji, co najlepiej świadczy o nieliniowym charakterze rozgrywki.