Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 21 kwietnia 2011, 13:06

autor: Szymon Liebert

Shadows of the Damned - już graliśmy! - Strona 2

Dziewczyny w bikini, przepisy na demoniczne przysmaki i gadające drzwi – Japończycy potrafią się bawić, a Shadow of the Damned będzie tego najlepszym przykładem.

Zachodni deweloperzy mówią, że Japonia nie nadąża za tempem, z jakim nasza branża pędzi naprzód. Część autorów z Kraju Kwitnącej Wiśni podziela ten pogląd, co nie zmienia faktu, że to właśnie z tego regionu świata napływają często najambitniejsze, najdziwniejsze i najoryginalniejsze produkcje. Bayonetta, Demon’s Souls, Half-Minute Hero, Mother-3, Peace Walker czy No More Heroes to tylko kilka przykładów pokazujących siłę egzotycznego z naszego punktu widzenia regionu. Wkrótce do tego zacnego grona dołączy Shadows of the Damned, czyli wspólny projekt prawdziwych gigantów. Na wiosennym pokazie firmy Electronic Arts mieliśmy okazję zagrać w ten tytuł, tworzony przez takie osobistości jak Shinji Mikami (Resident Evil), Akira Yamaoka (Silent Hill) oraz Goichi Suda (No More Heroes).

Garcia i jego pochodnia, czyli Johnson.

Supergrupa doświadczonych producentów bierze na warsztat dobrze znany gatunek gier akcji z elementami horroru, który w ostatnich latach został przedefiniowany przez Resident Evil 5. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z czymś bardzo podobnym – oglądamy świat zza ramienia bohatera, przemierzamy kolejne lokacje w poszukiwaniu wskazówek i walczymy z hordami przeciwników. Zapomnijcie jednak o konwencjonalnych rozwiązaniach i czytelnym projekcie zagadek czy rozgrywki. Niejeden dziennikarz obecny na pokazie musiał zasięgnąć porady deweloperów pilnujących stanowisk, aby przejść krótki fragment gry. Nie chodzi o to, że jest ona aż tak skomplikowana, ale o specyficzne podejście do tematu i zwariowane poczucie humoru.

Głównym bohaterem przygody jest wytatuowany latynoski łowca demonów Garcia Hotspur, który rusza do piekła, by uratować miłość swojego życia – blondynkę Paulę. Tego typu niecodzienne zadania wymagają zastosowania specyficznych narzędzi i technik walki. Podstawowym elementem rozgrywki ma być motyw ciemności, potraktowany zdecydowanie mniej dosłownie niż w przypadku Alana Wake’a. W demie gry trafiliśmy na malutki dziedziniec miasteczka. Nagle ze ścian zaczęła wypełzać smolista masa, która powoli pochłonęła okolicę. Wchodząc do niej, przenosiliśmy się do alternatywnej rzeczywistości demonów, w której wszelkie bestie stawały się niezniszczalne, a nasz bohater osłabiony.

Klasyczny „kop w klejnoty” działa także na demony.

Na szczęście był sposób na rozproszenie mroku – wystarczyło „zapalić” świecznik w kształcie trofeum z żywą głową kozła. W ten sposób uwolniliśmy małą odnogę placu spod jarzma piekielnych mocy i w niej zregenerowaliśmy siły – w świecie gry umieszczono sporo skrzyń z amunicją i innymi elementami (część z nich próbowała nam uciec!). Wycofując się w to miejsce, można było pozabijać wrogów chronionych zbroją z mroku – najpierw naświetlając ich specjalnym atakiem, a później faszerując ołowiem (skojarzenia z pisarzem z Bright Falls jak najbardziej na miejscu). Żeby przejść dalej, musieliśmy jeszcze raz zanurzyć się w ciemność i przeczesać plac. Po kilku minutach udało się zestrzelić wypustkę umieszczoną nad jedną z bram i otworzyć przejście. W ten sposób dotarliśmy do kolejnego świecznika, a później gigantycznej dłoni, która emitowała mrok. Bohater rzucił się na nią i po krótkiej szamotaninie pozbył się jej na dobre.

„Gigantyczna dłoń emitująca ciemność” i „głowa kozła rozpraszająca mrok” to tylko namiastka zwariowanych akcentów, jakie zobaczymy w Shadows of the Damned. W grze nie zabraknie bonusów i znajdziek – od ogromnych diamentów wypadających z przeciwników (motyw rodem z platformówek) aż po specjalne przedmioty. Dostęp do kilku dodatków blokowały bramy z tabliczką w kształcie twarzy bobasa. Każda tego typu „istota” wymagała od nas pewnego pożywienia (np. truskawki czy... mózgu), które można było znaleźć w zagrodach i zaułkach (w razie potrzeby bohater rozwalał kopniakiem deski blokujące przejście). Gdy wróciliśmy z jednym z przysmaków do bramy, Garcia wepchnął go do jej gęby i dzięki temu mógł iść dalej.

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.