autor: Łukasz Malik
Dark Souls - przed premierą
Demon's Souls był produkcją demonicznie wręcz trudną, która po każdej śmierci głównego bohatera frustrowała, ale tym samym dopingowała, aby ją ukończyć. Czy Dark Souls będzie podobnie motywować do dalszej zabawy jak poprzednia gra FromSoftware?
Przeczytaj recenzję Niezapomniane przeżycie - recenzja gry Dark Souls
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
Sprzedaż gry Demon's Souls okazała się wyśmienita, dzięki czemu już w drugiej połowie ubiegłego roku dowiedzieliśmy się o rozpoczęciu prac nad Dark Souls, którego prototypową nazwą był „Project Dark”. Jak głosiły plotki, zanosiło się na istnego „duchowego następcę” wcześniejszej produkcji studia FromSoftware, jednak twórcy zdementowali je i sprostowali: Dark Souls ma opowiadać zupełnie nową historię z innymi bohaterami. Oczywiście nie oznacza to, że nie zauważymy żadnych podobieństw łączących te dwa tytuły. W Mrocznych Duszach wszystko musi być większe, ciekawsze i bardziej niesamowite – takie ambicje mają ojcowie tego tytułu.
Demon’s Souls zaskoczył posiadaczy konsol PlayStation 3 oszałamiającym wręcz poziomem trudności. Przyprawił on wielu graczy o nerwicę, zgrzytanie zębów czy świerzb opuszek palców po kilkusetnym już zgonie głównego bohatera. Produkcja ta była jednak niesamowicie dobra. Stawiała przed nami coraz trudniejsze zadania, które wydawały się wręcz niemożliwe do wykonania, co działało motywująco. Twórcy zarzekają się, że i tym razem gra będzie niełatwa, jednak nie na tyle, by nie był jej w stanie sprostać zwykły śmiertelnik – z pewnością przyczyni się to do zmniejszenia poziomu frustracji w społeczeństwie, lubującym się w elektronicznej rozrywce. Z drugiej strony twierdzą oni również uparcie, że „gdyby gra byłaby zbyt prosta, pozbawiłoby to ją suspensu, a użytkowników poczucia spełnienia”. Czuję więc w mych młodych kościach, że kiedy Dark Souls trafi pod strzechy, to cała rzesza konsolowców po ukończeniu tego tytułu będzie jedną z najbardziej zrealizowanych życiowo grup społecznych.
Walki, których przyjdzie nam stoczyć wiele, będą bardzo zbliżone do tego, co mogliśmy zobaczyć w Demon Souls. Wymogą więc na nas niesamowite skupienie i niemiecką precyzję, a także pokażą nasz ukryty hiszpański temperament, który objawi się głośnymi przekleństwami i kopaniem w ścianę po kolejnej nieudanej próbie zgładzenia przeciwnika. Tak samo jak w poprzedniej grze firmy FromSoftware do zgładzenia będzie ogromna liczba adwersarzy różnego typu: począwszy od najłatwiejszego do pokonania mięsa armatniego, a skończywszy na niesamowicie potężnych bossach. Przeciwnicy, wyłaniając się błyskawicznie z ciemności i wydając różne straszne zawodzenia i ryki, bez wahania nas zaatakują. Na szczęście twórcy udostępnią nam do obrony potężny arsenał broni białej i miotanej, który przekracza ponad 100 narzędzi zagłady różnego rodzaju, jakimi można spacyfikować niepokorne demony. Dzięki temu naszych wrogów będziemy mogli chlastać mieczami i szablami, przeszywać ich ostrymi grotami strzał czy rzucać zaklęcia i uroki – wszystko zależy od preferowanego przez nas stylu rozgrywki.
Twórcy Dark Souls mają ogromne aspiracje opracowania olbrzymiego świata, który będzie można swobodnie eksplorować. Nie natrafimy w Dark Souls na żadną ze znienawidzonych przez graczy „niewidzialnych ścian” – wszędzie, gdzie spojrzymy zza pleców bohatera, będą mogły nas ponieść jego nogi. Trzeba będzie jednak uważać przy eksploracji terenu, aby nie dać się zwieść przepięknemu dopracowaniu całej przestrzeni, którą swobodnie da się zwiedzać. Istnieje możliwość, że wpatrując się w idealnie odwzorowany mech między drzewami, znajdziemy się na terytorium potwora, którego nie będziemy w stanie pokonać. I po raz kolejny pokażemy, że wrze w nas hiszpańska krew.