Call of Juarez: The Cartel - pierwsze spojrzenie - Strona 2
Wybraliśmy się do Wrocławia, by w siedzibie firmy Techland przyjrzeć się nowej odsłonie cyklu Call of Juarez. Czy przeniesienie akcji gry do czasów nam współczesnych ma szansę na powodzenie? Jakie nowości szykują twórcy The Cartel? Przekonajcie się sami!
Przeczytaj recenzję Call of Juarez: The Cartel - recenzja gry
Informacja o przeniesieniu akcji nowej gry z serii Call of Juarez do czasów nam współczesnych, była dla wielu z Was dużym zaskoczeniem – nie ukrywam, że dla mnie również, bo nie spodziewałem się, że wrocławianie tak łatwo porzucą westernową stylistykę. Niektórzy nie są z tego faktu zadowoleni i trudno im się dziwić, ale jeśli spojrzymy na to szerzej, to decyzja firmy Techland wydaje się całkiem logiczna – w końcu główni bohaterowie Więzów krwi nie żyją, nie było zatem sensu dopisywać kolejnego rozdziału do definitywnie zamkniętej opowieści. Dostaniemy więc zupełnie nowe postacie, ale też i zupełnie nowe realia. Co prawda gra toczy się w tym samym rejonie geograficznym, ale konie, rewolwery i malutkie miasteczka definitywnie znikną – w ich miejsce pojawią się samochody, pistolety maszynowe i wielkie metropolie. A to już robi różnicę.
Żeby było jeszcze ciekawiej, The Cartel ma nie jednego, nie dwóch, ale aż trzech głównych bohaterów. Na początku rozgrywki decydujemy o wyborze jednego z nich, by poprowadzić go do końca przygody, bez opcji zmiany podopiecznego na któregoś z pozostałych śmiałków, jak to miało miejsce w Więzach krwi. Choć gra ewidentnie sprzyja działaniu w drużynie, będzie też w nowym Call of Juarez kilka okazji do samodzielnego działania.
Do akcji wkraczamy niedługo po tym, jak w Stanach Zjednoczonych dochodzi do zamachu bombowego, za który odpowiedzialny jest jeden z meksykańskich karteli narkotykowych. Macki mafii sięgają bardzo głęboko – Amerykanie podejrzewają, że przestępcy mają swojego człowieka w którejś z agencji federalnych, dlatego też decydują się na niekonwencjonalne rozwiązanie. Misja odnalezienia kreta zostaje powierzona specjalnej grupie operacyjnej, złożonej z trzech przedstawicieli służb dbających o bezpieczeństwo kraju. W jej skład wchodzi Ben McCall – bezkompromisowy glina w typie Harry’ego Callahana, który mocno przypomina swojego przodka Raya, znanego z poprzednich odsłon cyklu, Kim Evans – doskonale wyszkolona agentka FBI, a także Eddie Guerra z wydziału do walki z narkotykami (DEA) – nałogowy hazardzista, który często działa poza prawem, by odnieść określone korzyści.
Większych różnic pomiędzy bohaterami na razie nie ma, ale nie oznacza to, że tak zostanie. Autorzy cały czas mocno eksperymentują na tym polu i testują rozmaite pomysły. Pewne już jest, że wszystkie postacie będą poruszać się ze stałą prędkością. Początkowo planowano zróżnicować ten aspekt rozgrywki, dzięki czemu drobna i zwinna Evans przemieszczałaby się szybciej od swoich kolegów, ale w trakcie testów okazało się, że rozwiązanie to negatywnie odbija się na tempie zabawy. W The Cartel kluczową rolę odgrywa kooperacja, więc Kim często musiała czekać, aż pozostali gracze dogonią ją podczas dłuższej wędrówki.