L.A. Noire - przed premierą
L.A. Noire z każdą kolejną informacją nabiera coraz bardziej ponętnych kształtów. Czy gra określana mianem detektywistycznego thrillera okaże się kolejnym hitem ze stajni Rockstar Games?
Przeczytaj recenzję L.A. Noire - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
Cole Phelps – zapamiętajcie to nazwisko. Należy ono do głównego bohatera L.A. Noire – produkcji, która ma olbrzymie szanse, by powtórzyć w przyszłym roku sukces Red Dead Redemption. Detektywistyczny thriller studia Team Bondi, utrzymany w stylu Sokoła maltańskiego oraz Zabójstwa, zapowiada się wyśmienicie, lecz póki co – jedynie na papierze. Czy w momencie premiery zadowoli wszystkich zainteresowanych nim graczy i zostanie uznany za kolejnego przedstawiciela klasyki gatunku?
Wśród gier kładących nacisk na casualowy styl rozgrywki brakuje rozbudowanych produkcji, w których akcja – bądź co bądź obecna – spychana jest na dalszy plan, na rzecz scen budujących fabułę, w tym emocjonalnych dialogów. L.A. Noire ma spore szanse na wypełnienie tej luki, a jednocześnie przekonanie do sandboksowej rozgrywki graczy, którzy ponad wolność przedkładają sprawnie poprowadzoną historię. Bo choć świat gry pozostanie otwarty – niczym w GTA IV lub Red Dead Redemption – twórcy będą trzymać go w ryzach. Przede wszystkim jednak zapewnią rozrywkę osobom czekającym na wciągającą przygodę.
W L.A. Noire wcielimy się w funkcjonariusza skorumpowanej policji miasta Los Angeles, obarczonego bagażem niekoniecznie przyjemnych doświadczeń, związanych z udziałem w II wojnie światowej. Możliwość towarzyszenia mu w codziennej pracy oraz w próbie okiełznania słabości będzie zapewne niezwykła. Bohatera poznamy u progu jego kariery. Z każdą kolejną sprawą będziemy pokonywać poszczególne jej szczeble, odbywając służbę w drogówce, łapiąc pospolitych złoczyńców, by wreszcie awansować i zostać detektywem pracującym w wydziale zabójstw. Historia rozpocznie się w 1947 i zostanie rozciągnięta na kilka kolejnych lat, pozwalając w sposób przekrojowy dostrzec zmiany zachodzące w Phelpsie. Miejscem akcji będzie dokładnie odwzorowane Los Angeles.
Team Bondi, które nad L.A. Noire pracuje już od dobrych kilku lat, dopiero od niedawna zaczęło raczyć nas konkretami. Zainteresowanie grą wzrosło wraz z publikacją efektownego zwiastuna, za sprawą którego twórcy zaprezentowali szumnie zapowiadany, nowatorski system motion capture (MotionScan), opracowany przez australijską firmę Depth Analysis. Okazało się, że ich przechwałki znalazły potwierdzenie w rzeczywistości i automatycznie pozwoliły redakcjom branżowych mediów okrzyknąć, że oto nadciąga kolejny potencjalny hit 2011 roku. To, z jaką dokładnością w grze odwzorowana zostanie gra aktorska, przyprawi nas o zawrót głowy i zdecydowanie wyprzedzi wszystkie dotychczasowe próby tego rodzaju.
Jednak to nie mimika, choć efektowna i działająca na wyobraźnię, ma być największym atutem L.A. Noire. Będzie nim uczestnictwo w emocjonujących śledztwach, w których nasz udział nie zostanie ograniczony do ścigania podejrzanych. Każdą sprawę rozpoczniemy od przeanalizowania dostępnych dokumentów lub zebranych już informacji, a także standardowego dojazdu na miejsce zbrodni. Następnie przejdziemy do jego oględzin – znalezienia dowodów, przeanalizowania poszlak, a także przeprowadzenia rozmów ze świadkami. Twórcy obiecują, że żaden z etapów dochodzenia nie zostanie potraktowany po macoszemu.