autor: Krzysztof Gonciarz
Total War: SHOGUN 2 - E3 2010
Creative Assembly powraca do korzeni! Shogun 2 to powrót do pierwszej gry z serii Total War, od wydania której mija dokładnie dziesięć lat.
Przeczytaj recenzję Total War: SHOGUN 2 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Creative Assembly powraca do korzeni! I to na dwóch frontach. Jeden oddział firmy zajmuje się ostatnio tworzeniem „olimpiadki” (studio rozpoczynało działalność od średniego sortu gier sportowych, które pozwoliły zebrać fundusze na ambitniejsze produkcje), a główny zespół zajmuje się ponownym programowaniem kodeksu Bushido. Shogun 2 to powrót do pierwszej gry z serii Total War, od wydania której mija dokładnie dziesięć lat (premiera miała miejsce w czerwcu 2000 roku). Na targach E3 prezentował go Jamie Ferguson, główny projektant tych świetnych tytułów strategicznych. Wracamy więc do XVI-wiecznej, feudalnej Japonii, żeby raz jeszcze powalczyć o szogunat. Akcja rozpoczyna się w roku 1540, wiernie odtwarzając sytuację Kraju Kwitnącej Wiśni z tego momentu historycznego i pozwalając na dowolną zmianę biegu wydarzeń przez nasze poczynania w następnych latach. „Z góry odpowiem na oczywiste pytanie – będą ninja” – mówi Jamie.
Oglądamy bitwę o Kawagori, która w tej wersji została sfabularyzowana, bo uczestniczą w niej klany Takeida i Chosukabe. Autorzy mówią, że po prostu chcieli pochwalić się fajnymi, rozpoznawalnymi zbrojami tych stronnictw. I faktycznie, widok idącej armii jest powalający, zresztą jak zawsze w Total War. „Na ekranie jednocześnie może być jakieś 5600 żołnierzy, w tej bitwie zobaczymy około 5000” – zapowiada projektant. Słyszymy zagrzewającą żołnierzy do walki przemowę jednego z generałów – po japońsku, z angielskimi napisami.
Przed przystąpieniem do akcji autorzy zachwalają kilka nowych efektów specjalnych. Wszystko odbywa się w nocy, pada rzęsisty deszcz, w pobliżu goreje wioska. Wokół stojących w płomieniach budynków widać drżące powietrze. „Dorzuciliśmy mnóstwo efektów cząsteczkowych, z każdego dachu spływa nawet deszczówka. A jak poczekamy odpowiednio długo, płonące budynki zaczną się walić” – dodaje Jamie, po czym włącza się do bitwy.