autor: Michał Basta
L.A. Noire - zapowiedź
Rockstar Games przygotowuje prawdziwą ucztę dla fanów kryminałów i filmów noir. Jednak L.A. Noire zaoferuje znacznie więcej również pod względem samej rozgrywki.
Przeczytaj recenzję L.A. Noire - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
Chociaż pierwsze wzmianki o L.A. Noire pojawiły się już w 2005 roku, to długie milczenie twórców i brak jakichkolwiek informacji spowodowały, że tytuł na lata odszedł w zapomnienie. Dopiero gdy studio Team Bondi (producent gry), którego szef pracował niegdyś nad The Getaway, związało się z Rockstarem, prace nad L.A. Noire ruszyły pełną parą. Czy ta współpraca okaże się owocna?
Wszystko wskazuje na to, że tak. Autorzy zapowiadają bowiem zupełnie nową jakość zarówno pod względem rozgrywki, jak i rozwiązań technicznych. Patrząc na dotychczasowe dokonania Team Bondi, trudno dać wiarę takim zuchwałym przechwałkom. Jednak, przyjrzawszy się nadchodzącej produkcji bliżej, szybko odkryjemy, że owo dobre mniemanie twórców o swym dziele jest całkiem uzasadnione.
L.A. Noire jest bodaj pierwszym tytułem w pełni opartym na nurcie niezwykle popularnego w latach 40 czarnego filmu (noir). To właśnie w tym okresie powstały zaliczane do filmowej klasyki obrazy pokroju Sokoła Maltańskiego czy Żegnaj, laleczko, w których pierwsze skrzypce grali detektywi, rozwikłujący mroczne zagadki. Zgodnie z tym trendem w grze wcielimy się w Cole’a Phelpsa, weterana II wojny światowej, który po powrocie do domu w Los Angeles postanawia zająć się czymś pożytecznym i wstępuje do policji. Chociaż twórcy nie zdradzili jeszcze szczegółów na temat fabuły, to wiadomo, że prześledzimy całą karierę Phelpsa, od zwykłego, zbierającego dowody funkcjonariusza aż do prywatnego detektywa. W trakcie przygody będziemy świadkami wielu „nieczystych” zdarzeń, charakterystycznych dla Ameryki lat 40. Brendan McNamara, prezes Team Bondi, wspomina na przykład o zamiarze pokazania korupcji, będącej prawdziwą plagą Stanów Zjednoczonych w tamtym okresie. Podobnie jak w życiu wszystkie wydarzenia odbiją się na głównym bohaterze i będą go stopniowo zmieniać. W ten sposób Phelps stanie się jeszcze bardziej autentyczny, a graczom będzie łatwiej się z nim utożsamiać.
Na prawdziwą rewolucję zapowiada się wykorzystanie najnowszych rozwiązań technicznych, w celu jak najwierniejszego odwzorowania animacji postaci, a w szczególności ich mimiki. Team Bondi postanowiło bowiem zrezygnować z typowego motion capture i zastąpić je znacznie wydajniejszą techniką. W specjalnym studiu aktorzy są nagrywani przez wiele kamer, które z wielką precyzją rejestrują kwestie mówione i każdy, nawet najdrobniejszy, grymas twarzy czy mrugnięcie okiem. Wszystkie obrazy są na bieżąco wprowadzane do komputera, gdzie powstaje od razu gotowy do użycia model danej postaci. Dzięki temu nie trzeba już tracić czasu na oddzielne nagrywanie ruchów w motion capture, rejestrowanie dźwięku i nakładanie tego na animowany model. Teraz te wszystkie pracochłonne czynności są wykonywane za jednym zamachem. Graficy L.A. Noire chlubią się, że w ten sposób mogą nie tylko szybciej pracować (co ma niebagatelne znacznie, jeśli weźmie się pod uwagę, że scenariusz gry liczy sobie 2000 stron, a przy produkcji zatrudniono ponad 300 aktorów), ale i osiągać dużo lepsze efekty. I chodzi tutaj nie tylko o bardziej realistyczną i dopracowaną mimikę, lecz również o wyeliminowanie problemów ze złym dopasowaniem ruchu warg do wypowiedzi postaci. McNanara wprost stwierdza, że pod tym względem L.A. Noire pobije na głowę wszystkie dotychczasowe tytuły, z Uncharted 2 i Mass Effect na czele, zaś ostatecznym celem autorów jest tak wierne odwzorowanie rzeczywistości, by gracze nawet nie zastanawiali się, czy to, co widzą na ekranie, to już żywi aktorzy czy jeszcze komputerowe modele.