autor: Przemysław Zamęcki
Operation Flashpoint: Dragon Rising - już graliśmy!
Wielka wyspa zapełniona sprzętem wojskowym wszelakiego sortu. Fani wirtualnej wojny dzięki Operation Flashpoint: Dragon Rising poczują się jak w raju.
Przeczytaj recenzję Operation Flashpoint: Dragon Rising - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Kiedy myślisz na poważnie o wirtualnej wojnie, pierwsze, co przychodzi Ci do głowy, to Operation Flashpoint – niezwykła gra będąca jak do tej pory prawdziwym opus magnum czeskiego studia Bohemia Interactive. W ciągu ostatnich lat miało jednak miejsce kilka zawirowań, o których nie warto już dzisiaj pamiętać – dość powiedzieć, że firma straciła prawa do stworzonej przez siebie serii, a za jej kontynuację zabrali się Anglicy. Konkretnie zaś ekipa Codemasters, której przyświeca jeden cel: stworzenie idealnej symulacji współczesnego pola bitwy. Mieliśmy okazję pojechać do siedziby firmy mieszczącej się niedaleko Birmingham, aby na własne oczy przekonać się, jak postępują prace nad programem.
Operation Flashpoint: Dragon Rising przeniesie nas na liczącą 220 kilometrów kwadratowych wyspę o nazwie Skira, gdzie doszło do konfliktu pomiędzy Rosją a Chinami. Oczywiście obie strony nie walczą o przysłowiową pietruszkę, tylko o wyjątkowo bogate złoża ropy naftowej. A gdzie ropa, tam i Amerykanie, czyli i gracz, który będzie miał ponowną okazję wcielenia się w dzielnego chłopca Wuja Sama ratującego świat przed tymi złymi. Pomimo, wydawałoby się dość naciąganego scenariusza, według którego o skrawek wystającego z morza pagórka potykają się trzy światowe mocarstwa, cała reszta zabawy zgodnie z zapewnieniami panów z Codemasters to już krew, pot, łzy i świszczące wokół kule.
Osoby pamiętające pierwszy Flashpoint dobrze wiedzą, że pole bitwy pełne jest martwych Rambo. Prawdziwa wojaczka nie ma nic wspólnego z przyjmowaniem na klatę magazynka pocisków i nawet jedno trafienie może skończyć się tragicznie. Zadaniem Dragon Rising, według słów producenta gry, ma być zabranie nas tak blisko prawdziwej wojny, jak nigdy sami nie zdecydowalibyśmy się podejść. Osoby, które obawiają się lżejszego potraktowania idei strzelanin, mogą spać spokojnie. Autorom przyświecała filozofia, wedle której jedno celne trafienie może zakończyć naszą zabawę w żołnierza i całą misję trzeba będzie powtarzać od początku. Te mniej celne kończyć się zaś będą zranieniem, co może prowadzić do wykrwawienia się, a w konsekwencji również do śmierci. Należy tu podkreślić, że system odpowiadający za realistyczne przedstawienie zadawanych obrażeń będzie stopniowany. Tak więc początkowo wydawałoby się niegroźne draśniecie bez odpowiednio szybkiej interwencji lekarza nie pozostanie bez wpływu na możliwość płynnego poruszania się. A co powiecie na prawdopodobieństwo oberwania rykoszetem?
Operation Flashpoint: Dragon Rising będzie charakteryzować się, co zresztą oczywiste, w pełni otwartym światem. Cokolwiek zapragniemy zrobić, gdziekolwiek zechcemy się udać, nikt nam tutaj niczego nie zabroni. Dzięki technologii streamowania tekstur i podrasowanemu silnikowi graficznemu, który wcześniej napędzał Race Driver: GRID, Skira będzie prawdziwą żyjącą wyspą z pełnym cyklem dobowym i zmienną aurą.