autor: Marcin Łukański
Gears of War 2 - już graliśmy!
Gears of War 2 zapowiada się na solidny sequel, który usatysfakcjonuje wszystkich fanów pierwszej części i zapewne zainteresuje grą nowe osoby.
Przeczytaj recenzję Gears of War 2 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
Gears of War to jeden ze sztandarowych tytułów firmy Microsoft. Przerośnięci żołnierze COG wkroczyli z hukiem na rynek i do tej pory rządzą i dzielą na usłudze Xbox Live. Gra nie tylko posiada świetny i efektowny tryb dla pojedynczego gracza, ale przede wszystkim genialnie zrobioną rozgrywkę sieciową, która cały czas przyciąga do pierwszej części Gears of War nowe osoby.
Marcus Fenix i jego wesoła gromadka powrócą już w listopadzie bieżącego roku w drugiej części Gears of War. Na specjalnym pokazie zorganizowanym w Warszawie miałem okazję zagrać we fragment kampanii dla pojedynczego gracza oraz przetestować nowy tryb współpracy. Po dwóch godzinach spędzonych z Gears of War 2 mogę powiedzieć, że jest jeszcze lepiej, jeszcze efektowniej i jeszcze ładniej. Marketingowe powiedzonko Cliffy’ego „bigger, better and more badass” sprawdza się w całej rozciągłości.
Kampanii dla pojedynczego gracza smak
Na samym początku mogliśmy zagrać we fragment misji z kampanii dla pojedynczego gracza i stłuc po drodze kilku Locustów. Już na wstępie warto zaznaczyć, że w tym zakresie rewolucji żadnej nie ma. Znalazlo się jednak kilka miłych usprawnień i drobnych ulepszeń, które może nie wpływają w znaczny sposób na rozgrywkę, ale na pewno sprawiają, że zabawa jest lepsza i ciekawsza.
Wyraźnie spięta atmosfera…
Pierwsza rzecz, która się rzuca w oczy, to lekko zmieniona oprawa graficzna. Gra oczywiście wygląda niemal identycznie jak pierwsza część, ale tym razem nabrała żywszych barw, przybyło też więcej drobnych szczegółów. Zniknął specyficzny szary „filtr”, który dominował w pierwszej części. Tym razem oświetlenie jest mocniejsze, a co za tym idzie, świat wypełniony jest większą ilością kolorów. W misji, z którą miałem styczność, szczególnie dużo było pomarańczowych odcieni. Gra nie jest już tak „smutna” i spowita półmrokiem. Mocniejsze i bardziej charakterystyczne oświetlenie pozwala na zaprezentowanie większej ilości drobnych detali (np. na zbroi Marcusa) oraz ciekawszej gry świateł. Większość zmian jest stricte kosmetyczna, ale nie ukrywam, że wpływają bardzo pozytywnie na odbiór gry.
Sam styl rozgrywki nie uległ zmianom. Nadal mamy krótkie przerywniki filmowe na silniku gry, nadal przedzieramy się przez armie Locustów, nadal słyszymy cięte i warkliwe riposty Marcusa, nadal używamy klawisza Y, aby oglądać spektakularne wydarzenia na polu walki i nadal w powietrzu latają kawałki rozszarpywanych przeciwników. Akcja jest szalenie efektowna i jeśli komuś podobała się kampania z pierwszej części, na pewno nie będzie zawiedziony.