autor: Michał Bobrowski
Empire: Total War - przed premierą
Oto czego o Empire: Total War dowiedzieliśmy się podczas GC 2007 z rozmowy z głównymi ludźmi odpowiedzialnymi za tę produkcję, czyli z Mikem Simpsonem – dyrektorem Creative Assembly – oraz Jamesem Russellem, głównym projektantem Empire: Total War.
Przeczytaj recenzję Empire: Total War - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Empire: Total War – tytuł, który już teraz zajmuje jedną z pierwszych pozycji na mojej prywatnej liście „muszę to mieć”. Wiem, wiem, ktoś zapewne zarzuci mi, że swoje zdanie zbudowałem jedynie w oparciu o rozmowę z twórcami gry i wyglądem trzech screenshotów – mimo to, mając w pamięci doświadczenie i mistrzostwo programistów z Creative Assembly, nie mam powodów wątpić, że ich kolejne dzieło będzie naprawdę wielką grą.
Jakiekolwiek prace nad tym tytułem do czasu tegorocznych targów Games Convention były objęte ścisłą tajemnicą i dopiero pierwsze, kontrolowane przecieki (na forum Total War) o całkowicie nowym produkcie wywołały masę spekulacji na jego temat. Tak długi czas utrzymywania produkcji w tajemnicy budzi podziw, zważywszy fakt rozpoczęcia prac nad nim równolegle z wydanym już wiele miesięcy temu Mediewalem II.
Pomimo to muszę przyznać, że byłem jednak nieco rozczarowany faktem, iż Creative Assembly nie przygotowało żadnej, nawet krótkiej prezentacji gry, która mogłaby zostać pokazana obecnym na targom dziennikarzom. Zamiast tego pozostała nam możliwość rozmowy z głównymi ludźmi odpowiedzialnymi za tę produkcję, czyli z Mikem Simpsonem – dyrektorem Creative Assembly – oraz Jamesem Russellem, głównym projektantem Empire: Total War.
Empire: Total War będzie (uwzględniając w tej kalkulacji drugą odsłonę Medievala) piątą grą z serii. Jak zaznaczył Mike Simpsons, o ile jednak właśnie w przypadku Medieval II: Total War mogliśmy mówić jedynie o ewolucji wcześniejszej części, o tyle Empire zapowiada się na kolejną rewolucję. Oto bowiem po raz pierwszy w historii w pełni wchodzimy w znacznie późniejszy niż dotychczas okres historyczny. Tłem naszych zmagań nie będą tym razem wyprawy krzyżowe czy podboje rzymskie, lecz wiek rewolucji francuskiej, walk o niepodległość Stanów Zjednoczonych, olbrzymich zmian społeczno-kulturowych, wreszcie przełomowych odkryć naukowych. To również wiek wspaniałych żaglowców, które coraz śmielej pokonują morza i oceany docierając do najdalszych jej zakątków.
I właśnie ów aspekt bez wątpienia należy uznać za największą rewolucję w samej grze – po raz pierwszy będziemy mogli wziąć udział w prawdziwej bitwie morskiej. Tutaj muszę zaznaczyć, że z twarzy Jamesa Russela, gdy opisywał jej zarysy, przebijała duma. Oto bowiem naprzeciw siebie wypłyną flotylle 20 okretów, po każdej ze stron. Okrętów, których modele programiści z Creative Assembly opracowują ściśle w oparciu o rysunki i dane historyczne, jak również zachowane egzemplarze muzealne. Nie będą to oczywiście martwe jednostki – na ich pokładach będzie toczyć się bitewny rozgardiasz, przy działach mają krzątać się kanonierzy, marynarze w pośpiechu mają zwijać żagle, żołnierze mają szykować się do ewentualnego abordażu. To wszystko będziemy mogli obserwować stosując maksymalne przybliżenie.