autor: Artur Falkowski
Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction - pierwsze wrażenia - Strona 3
Nowy Splinter Cell zapowiada się intrygująco. O oprawę graficzną nie mamy się co martwić – zawsze była to mocna strona serii. Obawy może natomiast budzić odejście od utartych rozwiązań na rzecz zupełnie nowej, wcześniej niesprawdzonej rozgrywki.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction - metamorfoza Sama Fishera
Sam Fisher się zmienił. Mało tego – zmienił się nie do poznania. Gdzie się podział ten małomówny, świetnie wyszkolony agent, który nie raz i nie dwa ratował świat przed terrorystami? Co prawda podczas ostatniego spotkania wyglądał nieco inaczej: stracił włosy (pamiątka po pobycie w więzieniu), a i nie pojawiał się ciągle w swoim naszpikowanym elektroniką stroju, ale widać było, że to ten sam Fisher, którego przygody gracze śledzą już od lat. Ciężko powiedzieć to o bohaterze Splinter Cell: Conviction, w którym z trudem dopatrzymy się dawnego agenta organizacji Third Echelon. Stracił swoje gadżety, zapuścił włosy, nie przykłada się też do golenia. Wygląda jak włóczęga i nikomu przez myśl by nie przeszło, że był to jeden z najlepszych ludzi amerykańskiej National Security Agency. Sam Fisher stał się częścią tłumu, niewzbudzającym niczyich podejrzeń obywatelem. Wtopił się w masę ludzi zafrasowanych jedynie swoimi sprawami. Udało mu się to, do czego wcześniej potrzebował sprzętu i osłony ciemności – stał się niewidoczny. I o to właśnie chodziło.
Pierwsze screeny z nadchodzącej, piątej już odsłony gier z serii Tom Clancy’s Splinter Cell zszokowały graczy na całym świecie. „To ma być Sam Fisher?”, pytali jedni. „To jakiś dowcip”, mówili drudzy, zerkając ukradkiem na kalendarz, czy nie padli czasem ofiarą primaaprilisowego żartu. Jak się szybko okazało, nie był to kawał, a zmiana w wyglądzie protagonisty była jedynie oznaką o wiele większych przeobrażeń, jakim uległa seria. Sporo osób po zapoznaniu się z trailerem gry stwierdziło, że to już nie to samo, że zamiast starej, dobrej skradanki Ubisoft zaserwował graczom chodzoną bijatykę.
O tym, w jak dużym byli błędzie, mogliśmy przekonać się w trakcie paryskiej imprezy Ubidays, na której twórcy podzielili się informacjami na temat rozgrywki w Splinter Cell: Conviction. Okazało się bowiem, że gra pozostanie rasową skradanką. Zmienią się jedynie jej założenia. Zamiast kryć się w cieniu, Sam Fisher będzie musiał szukać sposobów na zlanie się z tłumem. Zamiast wykorzystania gadżetów, będzie zmuszony popisać się refleksem i szybkością myślenia – prędko ocenić sytuację i improwizować. Nie będzie już miejsca na cierpliwe wyczekiwanie w mroku na odpowiedni moment, by wyeliminować niczego nie spodziewającego się przeciwnika. Liczyć się będzie szybkość i umiejętność wykorzystania elementów otoczenia.