The Club - zapowiedź - Strona 2
Pmysł na grę nie wydaje się być nowy. Problem pojawia się wtedy, gdy faktycznie trzeba byłoby podać zbliżone tematycznie produkcje. Okazuje się wtedy, iż The Club raczej nie ma ani pokaźnej ani szczególnie mocnej konkurencji.
Przeczytaj recenzję The Club - recenzja gry
Znane powiedzenie mówi, że kto stoi w miejscu, ten się cofa. Panowie z Bizarre Creations najwyraźniej wzięli sobie te słowa do serca. Równolegle z ogłoszeniem czwartej części Project Gotham Racing, najbardziej rozpoznawalnej i właściwie jedynej „poważnej” serii tego developera, przystąpili do prac nad innym dużym projektem – The Club. To właśnie przedstawieniem tej gierki zajmę się w niniejszym artykule, choć o PGR całkowicie nie zapomnę, albowiem The Club będzie zawierał pewne naleciałości ze wspomnianych samochodówek. Dotyczyły one będą między innymi typowo rozrywkowego podejścia do prezentowanej tematyki czy systemu oceniania dotychczasowych osiągnięć. Na razie jednak zajmijmy się może przedstawieniem samej gry, gdyż w przeciwieństwie do powszechnie rozpoznawalnego PGR-a, wiele osób o tym zupełnie nowym projekcie mogło jeszcze nie słyszeć.
Po zapoznaniu się z najogólniejszymi informacjami na temat The Club można wysunąć kilka istotnych wniosków. Sam pomysł na grę nie wydaje się być nowy. Można wręcz odnieść wrażenie, że producent zbytnio się nie wysilił. Problem pojawia się wtedy, gdy faktycznie trzeba byłoby podać zbliżone tematycznie produkcje. Okazuje się wtedy, iż The Club raczej nie ma ani pokaźnej ani szczególnie mocnej konkurencji. Dalsze gdybania sobie jednak odpuszczę, gdyż wypadałoby wyjaśnić, o czym właściwie ta gra ma traktować. Tytułowy klub jest działającym w ukryciu stowarzyszeniem. W skład tej organizacji wchodzą oligarchowie, politycy, przywódcy państw i inne osoby, które dysponują albo odpowiednio dużą władzą albo pokaźnymi funduszami, których na dodatek nie planują w tradycyjny sposób wydawać. Wspomniane ugrupowanie zajmuje się organizacją brutalnych zawodów z udziałem psychopatów, profesjonalnych zabójców czy byłych więźniów. Jak można się łatwo domyślić, w owych zawodach będziemy mogli się sprawdzić. Przewiduje się, że w finalnym produkcie pojawi się osiem grywalnych postaci. Podobnie jak chociażby w grach z serii Tekken, każdy z wojowników przystąpi do turnieju z innych powodów. Lista zapowiedzianych już fighterów obejmuje między innymi byłego nowojorskiego gliniarza Renwicka, Dragova, który spędził wiele lat w rosyjskim więzieniu, czy Finna, który przystąpi do turnieju wyłącznie w celu spłacenia zaciągniętych długów. Niestety, można odnieść wrażenie, że wątek fabularny zostanie mimo wszystko zepchnięty na dalszy plan. Obym się mylił.
Zanim przejdziemy do kwestii związanych z multiplayerem, skupmy się jeszcze na trybie dla pojedynczego gracza, tym bardziej że oba te rozwiązania (single & multi) będą miały wiele cech wspólnych. Jeśli jeszcze nie zostało to dostatecznie wyjaśnione, to pragnę tu i teraz jasno i wyraźnie powiedzieć, że The Club będzie skupiał się praktycznie wyłącznie na likwidacji innych wojowników. Będzie to więc gra, w której nie spędzimy dużo czasu na pozostawaniu w ukryciu. Nie trzeba się też będzie martwić o żadne dodatkowe reguły gry, gdyż najnormalniej w świecie ich zabraknie. W The Club nie zobaczymy tradycyjnego single playera, w którym misje byłyby w bardzo dużym stopniu ze sobą powiązane, a plansze w określony sposób przez gracza pokonywane. Każda z udostępnionych w finalnym produkcie lokacji ma się składać z serii różnorakich wyzwań, którym trzeba będzie oczywiście sprostać. Na chwilę obecną mówi się między innymi o zadaniach, w których trzeba będzie pozbyć się wszystkich wrogów, czy dotrzeć do określonego miejsca w możliwie jak najkrótszym czasie. Oprócz trybu fabularnego ma się także pojawić kilka innych, m.in. Siege czy Survivor, w którym to najprawdopodobniej będziemy musieli przetrzymać jak największą liczbę przeciwników bez utraty życia. Po raz kolejny można więc zauważyć odniesienia do popularnych bijatyk.